You Are Not Good | Pablo Gavi...

By aq4tkaa

136K 4K 2.4K

Liza Wright to zwykła dziewczyna, z powodu śmierci matki i kłótni z ojcem, musi zamieszkać z bratem. Pewnego... More

{1}
{2}
{3}
{4}
{5}
{6}
{7}
{8}
{9}
{10}
{11}
{12}
{13}
{14}
{15}
{16}
{17}
{18}
{19}
{20}
{21}
{22}
{23}
{24}
INFO!!!!
{25}
{26}
{27}
{28}
{29}
{30}
{31}
{32}
{33}
{34}
{35}
{36}
{37}
{38}
{39}
{40}

{41} THE END

1.4K 69 21
By aq4tkaa

Stojąc przed autem mojego brata wpatrywałam się w ogromne samochody przeprowadzkowe. Nie mogłam uwierzyć w to że moja przygoda w Barcelonie się kończy. Każda osoba, którą tu poznałam była częścią mnie. Nie potrafiłam pogodzić się z tym że nie będę mogła widzieć się z nimi codziennie. 

— Nie smutaj Lizka, przecież jeszcze się zobaczysz z tymi przygłupami — odparł Liam kładąc dłoń na moim ramieniu 

Może i miał rację, ale wszystko co przeszłam w tym mieście miało już nie powrócić. Każda spędzona chwila z moimi przyjaciółmi odeszła w zapomnienie. Teraz liczyło się tylko nowe miejsce zamieszkania, nowi znajomi i zupełnie nowe wspomnienia, które to właśnie tam miałam tworzyć. 

Ostatni raz przytuliłam każdego z osobna, po czym wsiadłam do samochodu. Mój brat odpalił pojazd i tak o to mogłam żegnać się z Barceloną. 

Podczas drogi przeglądałam wszystkie powiadomienia z instagrama. Miałam mnóstwo wiadomości od fanek Gaviego. Jedne prosiły abym powiedziała im czy coś łączy mnie z Pablo, a drugie planowały jak mnie zabić. Jednak na żadne nie odpowiedziałam. Nie wiedziałam co tak naprawdę będzie ze mną i Gavirą, ale jeśli oboje coś do siebie czujemy to musimy o tym pogadać. Lecz czy będziemy mieli kiedy? 

Nigdy nie byłam w związku na odległość, ale byłam pewna że ani ja ani on nie dali byśmy rady wytrzymać w tym długo. Nie wątpiłam w nas, ale nigdy nie widziałam aby takie coś przetrwało. 

Po jakiś dwudziestu minutach mój bart zatrzymał się przed ogromną willą. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc o co chodzi, bo byłam pewna że wciąż jesteśmy w Barcelonie. Chłopak wyciągnął swój telefon po czym zadzwonił do kogoś mówiąc że już jesteśmy. Miałam ogromny mętlik w głowie. 

— No dalej, wysiadaj młoda — spojrzał na mnie a ja zdziwiona odpiełam pasy — Słuchaj nie wiem czy teraz mnie znienawidzisz czy pokochasz jeszcze bardziej, ale to jest taka mała niespodzianka dla ciebie — zaśmiał się wychodząc z pojazdu

— Nie lubie niespodzianek, więc w tej chwili mówisz mi co to ma być — zmarszczyłam brwi oczekując wyjaśnień 

— Za chwilkę się wszystkiego dowiesz — puścił mi oczko po czym nakazał kierować się do środka 

Powolnym krokiem zbliżaliśmy się do drzwi wejściowych. Liam szybkim ruchem nacisnął klamkę wpuszczając mnie do środka. Zamurowało mnie kiedy zobaczyłam wszystkich moich przyjaciół i na suficie wiszący ogromny baner z napisem "Witaj w nowym domu Liza". Stałam w miejscu analizując czy nie mam jakiś zwidów, ale kiedy zdałam sobie sprawę że dzieje się to na prawdę, łzy szczęścia spłynęły po moich policzkach. 

— To właśnie ta niespodzianka — odparł mój brat, a ja przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam — Bo mnie udusisz! — wykrzyczał na co się lekko zaśmiałam — No więc od dzisiaj mieszkasz tutaj, z paroma ważnymi dla ciebie osobami — uśmiechnął się spoglądając na Gaviego, Pedriego, Sirę i Ferrana stojących obok ogromnej sofy

Nie dowierzałam w to co właśnie powiedział. Dosyć że zostajemy w Barcelonie to jeszcze będę mieszkała z najważniejszymi ludźmi w moim życiu. Tylko zastanawiał mnie fakt, kto ufundował całą tą willę. Mojego brata raczej nie było stać na takie luksusy, a przynajmniej nie w obecnej chwili. 

Po zwiedzeniu domu usiadłam szczęśliwa na sofie. Po chwili dołączył do mnie Gavi, a reszta znajomych udali się na ogród by przygotować grila. Bez zastanowienia uznałam że to dobra chwila na porozmawianie o naszych uczuciach, ale nie miałam pojęcia jak zacząć. Zagryzłam policzek od środka i spojrzałam wymownym wzrokiem na Pablo. 

— Tak, wiem musimy o tym porozmawiać — odparł odchylając głowę do tyłu — Dużo razem przeszliśmy, a nawet przez jakiś czas się nienawidziliśmy, ale najwyraźniej to zbliżyło nas do siebie jeszcze bardziej — zaśmiał się lekko 

— Nawet nie wiesz jak bardzo mi tego wszystkiego barkowało. Już dawno chciałam zakończyć te wszystkie kłótnie w sposób przyjacielski, ale ten podoba mi się bardziej — rzekłam przybliżając się do niego jeszcze bardziej 

— Mi chyba też — szepnął po czym złączył nasze usta 

Nigdy nie myślałam o tym jak bardzo brakowało mi czyjegoś dotyku. Ale to właśnie w tamtym momencie zdałam sobie sprawę że to właśnie jego dotyku potrzebowałam najbardziej. To z nim mogłabym spędzić każdą chwilę w moim życiu i to właśnie on jest tym, którego szukałam od lat. 

Jest tym jedynym... 

***

Po paru godzinach grilowania i opijania nowego miejsca zamieszkania, Ansu postanowił zaprosić całą drużynę. Dzięki czemu przeistoczyło się to w małą imprezę. W końcu to piłkarze FC Barcelony lubili najbardziej. Ja też lubiłam imprezy, traktowałam je jako małą odskocznie od życia. Ale zazwyczaj przesadzałam z alkoholem, co nie kończyło się dobrze. Mając siedemnaście lat zostałam alkoholiczką. Cudowne życie. 

— Czyli co, ty i Gavira znowu razem? — zapytała Sira popijając swojego drinka 

— Myślę że tak — odparłam szczęśliwa — Ale żadne z nas nie zapytało o związek, więc nie wiem co teraz będzie — wzruszyłam ramionami stając się lekko smutna

— Hej, nie smutaj to przecież Pablo, nie minie godzina a on zaraz przyleci do ciebie z bukietem róż i pierścionkiem żeby ci się oświadczyć — zaśmiała się próbując mnie pocieszyć

Malutki uśmiech wpłynął na moje usta. Podniosłam się z sofy i udałam się na taras, by sprawdzić czy reszta jakoś kontaktuje. Jak się okazało byli w niezłym stanie, żadne z nich nie leżało na ziemi więc było okej. Zajęłam miejsce obok pijącego kolejnego już shota Pablo. Brunet zauważając mnie uśmiechnął się szeroko w moją stronę. 

— Uwaga! Chciałbym zrobić to przy wszystkich, abyście wiedzieli że ona będzie moja już na zawsze — Gavira wstał patrząc na wszystkich do okoła w tym na mnie, od razu wiedziałam że nie ma prawa aby to się dobrze skończyło

— Gavira, jesteś pijany... — odparłam przybijając piątkę ze swoim czołem

— Mam to gdzieś, na trzeźwo też bym to zrobił — zaśmiał się pijacko — No więc, czy ja Pablo Paez Gavira mógłbym zostać twoim chłopakiem? — zapytał wpatrując się we mnie przekrwionymi od alkoholu oczami 

— Jesteś pijany Pablo. Możemy pogadać o tym jutro? — wstałam próbując go uspokoić, jednak wykrzykujący moje imię piłkarze nie bardzo mi to ułatwiali — Proszę cię nie odstawiaj scen — złapałam go za ramię 

— Ale ja tak bardzo chcę byś powiedziała tak — zrobił szczenięce oczka łapiąc mnie w talii

— Powiem to jak będziesz trzeźwy. Wiem że i tak będziesz to pamiętał, ale nie potrafię rozmawiać z tobą kiedy tak się zachowujesz — rzekłam najspokojniej jak potrafiłam

— Jakoś w Katarze ci to nie przeszkadzało — wymamrotał lekko podirytowany — No dobra, uznaję to za odmowę. Takim o to sposobem Liza Wright złamała moje serduszko — złapał się teatralnie za klatkę piersiową udając smutnego 

— Pogadamy jutro... — szepnęłam idąc spowrotem do środka

Zbyłam moje przyjaciółki wmawiając im że jestem starsznie zmęczona i idę się położyć. Udałam się do mojego pokoju tylko dlatego, że potrzebowałam pomyśleć. Przez Pablo przypomniały mi się listy od "tajemniczego wielbiciela". Nie wszystko się wyjaśniło, bo przestałam je dostawać. Do tego były dwie literki, które nie wiadomo co oznaczają. Z jednej strony cieszyłam się że sprawa umilkła, ale z drugiej interesowało mnie kto był zdolny żeby odwalać takie rzeczy.

Gavira był na prawdę dobrym chłopakiem, jednak za każdym razem kiedy przypominają mi się rozmowy z nim czuję presję związaną z tym, że mnie nienawidził. Tak samo jak ja jego. Wiem że potrafił się kimś zaopiekować i zapewnić mu bezpieczeństwo, ale wciąż mógł ranić słowami. Kochałam go, ale też bałam się co mogło wydarzyć się w późniejszym czasie. Po chwili docierało do mnie że to już nie jest ten sam Pablo, z którym kłóciłam się codziennie na Mundialu. To był ten dobry Pablo. Mój Pablo. 

Postanowiłam serio położyć się już spać. Nadmierne myślenie potrafi wykończyć. A szczególnie kiedy myśli się o tak trundych tematach. Jedak kiedy zamykałam oczy usłyszałam otwieranie drzwi. Nie miałam pojęcia kto to mógł być dlatego uchyliłam powieki. Jak się okazało był to Pablo. Chwiejnym krokiem podszedł do łóżka i położył się obok mnie. 

— Staczasz się Gavira — zaśmiałam się lekko widząc go kompletnie pijanego 

— Oj tam, mogę sobie czasami wypić co nie? — wymamrotał okrywając się kołdrą 

Nic nie odpowiadając wtuliłam się w jego tors. Jego perfumy wymieszały się z zapachem alkoholu, lecz mimo tego wciąż mi się to podobało.

***

Rano nie było obok mnie Gaviego. Jednak nie martwiło mnie to, gdyż byłam pewna, że siedzi w kuchni i zajada śniadanie. Opuściłam łóżko i podeszłam do zapełnionej moimi ubraniami szafy. Jak to zwykle bywało miałam ogromny dylemat co do wyboru stroju. Lecz tym razem wzięłam pierwsze lepsze dresy i jakiś crop top. Związałam włosy w szybkiego koka, po czym powędrowałam do kuchni.  

— Jak pierwsza nocka w nowym domu? — zagadał Gonzalez biorąc gryza swojej kanapki 

— Całkiem nieźle — odparłam podchodząc do lodówki, jednak od razu wycofałam się wiedząc, że jest prawie pusta — Pojedziemy na zakupy? — zapytałam kierując wzrok w stronę Pedro i Ferrana

— Gavira już pojechał — odpowiedziała mi Sira, na co spojrzałam na nią zaskoczona — Uwierz, że zareagowaliśmy tak samo kiedy to zaproponował — zaśmiała się upijając łyk kawy

Odwróciłam się na pięcie idąc w stronę łazienki. Ogarnęłam pielęgnacje twarzy i umyłam zęby. W tym czasie Pablo zdążył wrócić z zakupami. Wróciłam do domowników, a widząc pełne siatki jedzenia uśmiechnęłam się szeroko. Gavi dostrzegając mnie podszedł i złożył mi małego buziaka w czoło cicho się witając. 

Zjadłam śniadanie, po czym poszłam się przebrać. Sira uznała że zabierze mnie na zakupy, gdyż przydałby mi się nowe ciuchy. Gdy dotarłyśmy do galerii weszłyśmy do sklepu z sukienkami. Szatynka od razu podbiegła w stronę cudownej sukienki w kolorze granatowym, natomiast ja stanęłam chcąc wybrać którąś z nich.

— Nie mów mi, że żadna nie przypadła ci do gustu — podeszła do mnie marszcząc brwi — Przecież zawsze wybierałaś jako pierwsza — zaśmiała się 

— Ale teraz nie wiem co będzie mi pasować — wzruszyłam ramionami rozglądając się — Pomożesz mi? — zapytałam uśmiechając się lekko

— Pytasz dzika czy sra w lesie? — uśmiechnęła się chytrze — Ogólnie to nie chce nic sugerować ale twój książe coś szykuje, dlatego musimy wybrać coś właśnie na tą okazję — skrzyżowała ramiona lustrując cały sklep wzrokiem

Po paru godzinach przymierzania sukienek wybrałyśmy jedną, która wydawała się być idealna. Była w kolorze czarnym. a do tego cudownie podkreślała moją figurę. Wyszłyśmy z galerii kierując się autem w stronę naszego domu. 

Uśmiechnięta pobiegłam do swojego pokoju by powiesić na wieszak nowe ubranie. Po tym jak Sira oznajmiła mi, że Gavi coś dla mnie szykuje, mój humor był o wiele lepszy. Zeszłam spowrotem na dół siadając na sofie, z zamiarem obejrzenia czegoś.

Nim się obejrzałam Pablo zajął miejsce obok mnie obejmując mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się pod nosem biorąc do ręki pilota. Kto by pomyślał, że to właśnie my będziemy oglądać jeden z lepszych seriali, przytuleni do siebie, kiedy to jeszcze niedawno nie mogliśmy na siebie patrzeć. Wybaczyłam mu tą całą zdradę i postanowiłam zaufać, bo przecież to jest podstawą związku. Ale czy na pewno w nim byliśmy? Żadne z nas się o to nie zapytało, a więc jednogłośnie mogliśmy stwierdzić, że nie. 

— Emm... Dzisiaj zabieram cię do restauracji... — mruknął obserwując kątem oka moją reakcję — Jeśli oczywiście chcesz, bo wcale cię nie zmuszam, ani nic... — uśmiechnął się nerwowo kiedy na niego spojrzałam 

— Pablo... Oczywiście że chcę, przestań być taki zestresowany bo zaczynam myśleć że masz gorączke czy coś — zaśmiałam się lekko 

Chłopak odetchnął, jakby z ulgą. Po czym wstał z zadowoloną miną i odszedł w głąb kuchni. Uśmiechnęłam się do siebie, a następnie wróciłam do zagłębienia się w fabułę serialu, który właśnie oglądałam. 

Po ponad godzinie Sira przysiadła się do mnie, poruszając znacząco brwiami. Nie wiedząc o co chodzi odwróciłam się do niej przodem czekając na wyjaśnienia. 

— Gavira chodzi jakiś uśmiechnięty, wytłumaczysz mi to? — zaśmiała się a ja przewróciłam oczami

— Zaprosił mnie do restauracji — wzruszyłam ramionami — Myślisz że chce mnie zapytać, o no wiesz co... — szatynka udwała że się zastanawia 

— No to jest chyba logiczne kobieto!! Będziecie w końcu parą! Tyle na to czekałam — wyszczerzyła się a ja popukałam się delikatnie w czoło — Koniecznie załóż tą nową sukienkę — doradziła zadowolona

Po paru godzinnach oglądania jakiegoś tandetnego serialu przyszedł do mnie Gavira, mówiąc że mogę się szykować. Ociążale wstałam z kanapy idąc do swojego pokoju. Podeszłam do szafy wyciągając z niej sukienkę na wieszaku. Rzuciłam ją na łóżko, a następnie usiadłam przy toaletce myśląc jaki makijaż mogłabym zrobić. 

Jak zwykle postawiłam na dosyć lekki. Głownie były to kolory brązu, jednak czarnej linii wodnej nie mogło zabraknąć. Przebrałam się w przygotowany outfit i założyłam moje szpilki. Chwyciłam torebkę po czym zeszłam na dół, gdzie zastałam Pablo ubranego w czarną koszulę i tego samego koloru spodnie. Zarumieniłam się widząc jego umieśnione ramiona. Podeszłam do niego powolnym krokiem uważając by się nie wywalić.

— Wyglądasz prześlicznie — szepnął uśmiechając się delikatnie 

— Prześlicznie? Ona wygląda zjawiskowo! — krzyknęła Sira stając obok nas — Wyglądacie razem cudownie, pasujecie do siebie jak chelb i nutella — wyszczerzyła się a ja wraz z chłopakiem parskneliśmy śmiechem 

Gavira mrugnął do mnie okiem, po czy przekierował wzrok na drzwi kiwając w tamtą stronę głową. Uśmiechnęłam się, a ten chwycił mnie za rękę prowadząc do drzwi. Opuściliśmy dom i udaliśmy się do samochodu chłopaka. 

Jechaliśmy w doskonale znanym mi kierunku. Gdyż jechaliśmy na plażę. Trochę się zdziwiłam, ponieważ mówił, że zabiera mnie do resaturacji. Jednak to miejsce podobało mi się bardziej. Iż było dosyć ciemno, na niebie było widać gwiazdy co dodawało lepszego klimatu. 

Wysiedliśmy z auta i szliśmy przed siebie, prosto na piasek. Kilka kroków dalej zauważyłam leżący koc, a na nim małe lampiony i kosz piknikowy. Moje ciało przeszło przyjemne uczucie. Strasznie słodkie było to co przygotował. 

— Wiem, że miała być to restauracja, ale nie wiedziałem, którą wybrać więc postawiłem na plażę i oglądanie gwiazd — wzruszył ramionami wkładając ręce do kieszeni spodni

— To jest dużo lepsze — uśmiechnęłam się po czym złożyłam małego całusa na jego ustach — Dziękuję — odparłam cicho 

Usiedliśmy na kocu, a chłopak otworzył wino i rozlał do kieliszków. Podał mi jeden, następnie wyciągnął jedzenie z kosza rozkładając obok nas. Poszerzyłam uśmiech widząc moje ulubione pączki. Wzięłam jednego i od razu ugryzłam by rozkoszować się jego samkiem. 

Po jakimś czasie, kiedy oboje byliśmy dosyć najedzeni postanowiliśmy położyć się by pooglądać gwiazdy. Nocne niebo przynosiło mi swego rodzaju uspokojenie. Lubiłam oglądać gwiazdy, a szczególnie w obecności chłopaka. 

Uśmiechnęłam się pod nosem czując jak dłoń bruneta styka się z moją. Tak bardzo brakowało mi jego dotyku. To uczucie przynosiło mase wspomnień.  

— Liza — odezwał się po kilku minutach ciszy — Mam ważne pytanie i tak szczerze to nawet nie chce słyszeć odmowy — zaśmiał się lekko 

— W takim razie słucham — odparłam 

— Gavi x Liza, tak czy nie? — zapytał na co parsknęłam śmiechem — No wiesz, nasz ship — dopowiedział nerwowo

— A masz jakieś wątpliwości? — podniosłam się by móc na niego spojrzeć, chłopak zrobił to samo przez co złapaliśmy kontakt wzrokowy

Momentalnie moje spojrzenie zleciało na jego usta, co chyba zauważył gdyż uśmiechnął się lekko. Przybliżyłam się w jego stronę, spowrotem patrząc w jego oczy. Widziałam w nich małą iskierkę, którą potraktowałam jak zgodę na pocałunek. Delikatnie przyłożyłam swoje usta do ust chłopaka. Na początku Pablo chyba się tego nie spodziewał, jednak po kilku sekundach pogłębił pocaunek. 

— Kocham cię pączusiu — odparł lekko się smiejąc, a ja go przytuliłam 

Znowu byliśmy razem, ale teraz miałam pewność, że już nic nas nie rozdzieli...


KONIEC 

________________________

Hejka misiaki, bardzo was przepraszam za to jak długo musieliście czekać, ale nie czułam się za dobrze. Chodzi tu bardziej o zdrowie psychiczne ;) Dlatego też przepraszam, że nie jest jakoś bardzo długi bo zaledwie 2700 słów.

Dobiegliśmy w do końca tej historii i bardzo mi przykro z tego powodu. Mówiłam że będę pisać książkę o Pedrim, jednak nie jestem w stu procentach do tego przekonania, ale będę dawać wam znać. 

Bardzo was kocham i dziękuję za to że dotarliście do końca razem ze mną <33

Do zobaczenia kiedyś, pa pa...

Continue Reading

You'll Also Like

172K 9.8K 127
CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ (˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵) ZASTRZEŻENIA • Proponuje czytać wszystko po kolei aby zrozumieć niektóre wątki, rozdziały tworzą his...
2.4K 155 28
Madison Bear miała wszystko. Kochającego chłopka, cudownych rodziców i przyjaciół, lecz pewnego dnia ktoś zawrócił jej w głowie jak nikt inny. Rozsta...
2.6K 175 9
„Focus on our future" to druga część mojej książki „New is coming" która przyjęła się dużym powodzeniem i zainteresowaniem - czytana i uwielbiana prz...
5.2K 216 11
❝Podarowałbym ci cały gwiazdozbiór, ale nie posiada żadnej wartości, która byłaby godna ciebie ❞