{15}

3.1K 96 65
                                    

Minęło kilka dni od imprezy. Gavi przepraszał mnie wiele razy za tą akcję, rozumiem go bo też bym była zazdrosna gdyby całował się naprzykład z Lucy, tylko nie wiem dlaczego w tamtym momencie się go bałam. Wiem że nie byłby zdolny do jakiego kolwiek rękoczynu, tym bardziej na mnie, jest bardzo delikatny w stosunku do jakich kolwiek ruchów w moją stronę. Uważam że mogła być to poprostu zwykła trauma, po poprzednim związku.

FC Barcelona gra dzisiaj kolejny mecz, strasznie się stresuję mimo że to nie ja tam gram. Mój tata bardzo chce abym przyszła z Liamem, dawno się nie widzieli przez co napewno oboje za sobą tęsknią. To że mają sprzeczkę nie oznacza że nie mogą się zobaczyć tym bardziej skoro zależy mi na tym abyśmy wszyscy mieli dobre relacje.

Najgorsze jest to że grają przeciwko AS Romie, dla niektórych może to być zwykła drużyna z Włoch, jednak dla mnie jest to wspomnienie bardzo odległe ale też ważne. Będą ze mną na jednym stadionie przez co napewno spotkam tam osobę która miała jakiekolwiek znaczenie w moim życiu. Znajomość z Zalewskim nie trwała długo, ale za to mam do niej wielki sentyment. Jedna strona mnie bardzo chce go zobaczyć, druga obawia się zapomnienia i zmienności co do charakteru.

Cały czas powtarzam sobie że będzie dobrze, ale to za mało abym była w stu procentach przekonana do nawiązania jakiejś interakcji z chłopakiem. Nie wiem jak bardzo się zmienił i czy w ogóle się zmienił, dlatego bardzo mnie to stresuję.

Jestem właśnie z Lucy w moim pokoju, pomaga mi wybrać kreację na mecz. Obie wiemy że musi być to coś ładnego lecz wygodnego. Postawiłyśmy na zwykłe dresy i koszulki FC Barcelony, i do tego jakieś małe dodatki. Zrobiłyśmy sobie podobne makijaże i mogłyśmy uznać że jesteśmy gotowe. Wzięłyśmy nasze torebki i zeszłyśmy na dół pośpieszyć chłopaków.

- No w końcu - odezwał się mój brat wstając z sofy i zabierając kluczyki z blatu - Lucy jedziesz ze mną i Ferranem a ty jedziesz z Gavim i Pedrim - zwrócił się do nas

Poszliśmy do aut, podczas drogi świetnie się bawiliśmy słuchając muzyki i robiąc sobie karaoke. Wnioskując po snapach od Torresa oni również dobrze się bawili. Po około trzydziestu minutach byliśmy na stadionie, piłkarze poszli się przebrać i zrobić rozgrzewkę a my zajeliśmy swoje miejsca.

Zauważyłam że drużyna AS Romy zaczyna się zbierać, dlatego pod wymówką toalety udałam się pod ich szatnię, jestem córką trenera więc mogę sobie chodzić kdzie tylko chcę. Dlatego też chciałam sprawdzić co u naszych przeciwników. Wyszukiwałam wzrokiem Nicoli, po krótkiej chwili zauważyłam go. Z wyglądu nie zmienił sie prawie nic, no oprócz tego że jest bardziej umięśniony... Stop masz chłopaka Liza opanuj się.

- Hejka - podeszłam do niego szybkim krokiem - Nie wiem czy mnie pamiętasz... - zaczełam ale nie zdążyłam nic powiedzieć bo chłopak się na mnie rzucił zamykajac mnie w szczelnym uścisku

- Liza! Jak my dawno się nie widzieliśmy - oderwał się ode mnie i posłał ciepły uśmiech

- No trochę minęło - zaśmiałam się nerwowo - Sorka że się nie odzywałam - postanowiłam się z nim przejść po korytarzach

- Widzę że wierna fanka Barcelony - zaśmiał się - Oczywiście wiem że to dla taty - zaznaczył na co trochę się zmieszałam

- Właściwie to dla chłopaka - podrapałam się po karku nie wiedząc po co to mówiłam

- Masz chłopaka? To super kim on jest? - zapytał uśmiechnięty

- Gavi... Pablo Gavi - również się uśmiechnęłam

Pogadaliśmy sobie chwilę, po czym musieliśmy już wracać bo mecz był lada chwila. Spowrotem zajęłam swoję miejsce unikając pytań Liama i Lucy. Mecz się zaczął więc skupiłam się na naszej drużynie, mój wzrok znajdywał się czasami na blondynie. Zauważyłam że też na mnie często spoglądał, jednak nie przejmowałam się tym za bardzo a zwłaszcza w momencie kiedy Gerard strzelił pierwszego gola. Następne dwa przyszły bardzo szybko, a przeciwna drużyna trafiła tylko jednego. Po zakonczeniu meczu zbiegłam z trybun by pogratulować chłopakom wygranej. Podbiegłam do Gaviego.

You Are Not Good | Pablo GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz