"Nieudany Eksperyment" | Baku...

By _Karuka_

4.3K 714 21.3K

ㅤShigaraki chcąc ponownie zaprowadzić Ligę Złoczyńców na szczyt organizacji przestępczych, wdrąża w życie, sz... More

《 Prolog 》
《 Rozdział 1 》
《 Rozdział 2 》
《 Rozdział 3 》
《 Rozdział 4 》
《 Rozdział 5 》
《 Rozdział 6 》
《 Rozdział 7 》
《 Rozdział 8 》
《 Rozdział 9 》
《 Rozdział 10 》
《 Rozdział 11 》
《 Rozdział 12 》
《 Rozdział 13 》
《 Rozdział 14 》
《 Rozdział 15 》
《 Rozdział 16 》
《 Rozdział 17 》
《 Rozdział 18 》
《 Rozdział 20 》
《 Rozdział 21 》
《 Rozdział 22 》
《 Rozdział 23 》
《 Rozdział 24 》
《 Rozdział 25 》
《 Rozdział 26 》
《 Rozdział 27 》
《 Rozdział 28 》
《 Rozdział 29 》
《 Rozdział 30 》
《 Epilog 》
Podziękowania

《 Rozdział 19 》

68 18 400
By _Karuka_

❝Droga do współpracy❞

  Bakugo płakał. O ile można było tak nazwać jedną spływającą po policzku łzę. Maki w życiu nie sądziła, że kiedykolwiek zobaczy coś takiego. Momentalnie odrzuciła gdzieś na bok latarkę, która nadal włączona oświetlała jeden z kątów małego pomieszczenia.

  Podeszła do niego szybko, i przytuliła mocno, tak samo jak on zrobił z nią kiedyś. Nie wiedziała co tak w zasadzie oznaczał taki gest, ale sądziła, że jest to czymś, co powinna zrobić w takiej sytuacji. Sama mocno drżała, ale nie było to porównywalne do tego, co działo się z ciałem Bakugo.

  — Nie umrzesz. — powiedziała stanowczo, i sam ton jej głosu sprawiał, że miało ochotę się jej wierzyć. Mimo wszystko, Bakugo wiedział, że to nic nie warte zapewnienia.

  Owszem, zakażenia dało się wyleczyć, ale nie z ich możliwościami. Przecież byli zamknięci w piwnicy, bez dostępu do lekarzy. A przynajmniej takich normalnych, którzy faktycznie leczą swoich pacjentów, a nie przeciwnie.

☣☣☣

  — Naprawdę?! — Akemi totalnie poniosło. Nie spodziewała się kompletnie, tego co usłyszała. — Jesteś tego całkowicie pewna? Mogłaś poprosić o wszystko.

  — Tak, wiem. — przytaknęła tylko szybko, chcąc jak najszybciej zakończyć rozmowę ze swoją opiekunką.

  — Mogłaś poprosić o zaprzestanie tortur... — Powiedziała, bo to właśnie tego spodziewała się usłyszeć. W zasadzie to też o to Maki zamierzała poprosić, gdyby nie ta nagła sytuacja.

  — Tak, ale-

  — Mogłaś nawet przestać być eksperymentem! Mogłaś zostać opiekunką, lub zyskać jakąkolwiek inną rolę!

  — Tak, mogłam. Ale chcę, żeby Bakugo został wyleczony. Czy można się zabrać za to od razu? Bo on chyba niedługo umrze.

  — Em... Tak, sądzę, że można, ale... Pozwól, że się upewnię. Naprawdę to tego właśnie sobie życzysz? Taka okazja nigdy więcej do ciebie nie wróci, na pewno chcesz zmarnować ją na kogoś innego?

  Gdyby nie poważna sytuacja w jakiej się znajdowała, Maki z chęcią wypomniała by jej martwego przyjaciela, pytając Akemi, czy wolałaby ograniczyć swoje własne cierpienie czy uratować mu życie. Sądziła, że ten drugi wybór byłby czymś oczywistym, więc dlaczego Akemi tak bardzo się dziwiła? Dlaczego uważała to za marnotrawstwo? 

  — Z całą pewnością.

  Akemi podeszła do swojego biurka, wyciągnęła z szuflady małą kartkę i długopis. Przez kilkanaście długich sekund szybko coś na niej zapisywała, a potem podała ją brunetce do rąk.

  — Idź do naszego wynalazcy, znasz Makoto, prawda? — dziewczyna niepewnie pokiwała głową. Po co im w tej sytuacji Makoto? Jeśli miałby dodatkowo zatruć Bakugo jakimś ziemniakiem, to na dobre by im to nie wyszło. — Przekaż mu tą kartkę, a on wszystkim się zajmie. — W tym czasie wyszły z pokoju, a kobieta wstukała kilkucyfrowy kod do piwnicy. — Zejdź na dół po schodach, zaraz przed nimi są drzwi. Zapukaj do niego, na pewno zaraz wyjdzie. — popchnęła ją leciutko w dół, a gdy Maki ruszyła po schodach zamknęła za nią drzwi. Najwyraźniej znowu gdzieś się spieszyła.

  Nie wiedziała jak niby Makoto ma im w tym pomóc, ale nie zostało jej nic innego, jak wierzyć, że Akemi ogarnie to wszystko, a Bakugo uda się wyleczyć zanim umrze. W końcu powiedziała mu, że do tego nie dojdzie. Nie mógł przecież umrzeć.

  Zapukała, i już po chwili drzwi się otworzyły. W przeciwieństwie do Akemi, on najwyraźniej nie był zbyt zajęty.

  — Zero-jeden? A co ty tu? — zapytał całkowicie zdziwiony, że to właśnie ją spotkał. Prawdę mówiąc nie widzieli się już od dawna, chyba od tego momentu kiedy przyszedł zobaczyć co tam u niej po tym całym otruciu.

  Maki wyłącznie podała mu kartkę. Patrzyła na nią wcześniej, będąc ciekawa co tak właściwie napisała tam jej opiekunka, ale jako, że nie umiała czytać, nie dowiedziała się kompletnie niczego. Jedyne co przykuło jej większą uwagę, to "01", miała wrażenie, że już kiedyś widziała ten zapis. Być może i bardzo dawno temu. Kojarzyło jej się, że właśnie w ten sposób pisze się jej imię, ale nie mogła być tego w stu procentach pewna. Makoto najwyraźniej zrozumiał z kartki znacznie więcej. W trakcie czytania oczy mocno mu się rozszerzyły, a gdy skończył popatrzył na Maki tym samym spojrzeniem.

  — Zero-dwa ma zakażenie? W mordę jeża, dlaczego nie wiedziałem o tym wcześniej?! — Najwyraźniej i on się przeraził, co całkiem dziewczynę ucieszyło. Skoro potraktował to poważnie, być może faktycznie da radę jakoś pomóc. — Dasz radę go tu do mnie przynieść? Posadź go gdzieś tam na krześle, ja zaraz wrócę.

  Nie traciła czasu by patrzeć jak wbiega po schodach. Jedyne co przemknęło jej przez myśl, gdy szła korytarzem w kierunku właściwej celi, było to, że tym razem nie rozbrzmiał żaden alarm. Być może wreszcie zapamiętał kod do drzwi.

  — Katsuki? — Spał. W zasadzie nie było to zbyt dziwne, jako, że ostatnio robił to przez cały czas. Gdy od niego wychodziła, właśnie takiego go zostawiła, obiecując sobie wtedy, że nie może zostawić Bakugo samego, kiedy właśnie zorientował się, że jest śmiertelnie chory. — Katsuki. — Powiedziała nieco głośniej by go obudzić. Najwyraźniej miał lekki sen, bo wystarczył sam jej głos, by chłopak się podniósł. — Mam pomóc ci dostać się do pokoju Makoto, będą cię leczyć. — powiedziała przekręcając klucz w drzwiczkach do celi. Na szczęście tym razem poszło jej sprawniej.

  — Leczyć? — zapytał bardzo zdziwiony. No bo tak właściwie to od kiedy ich tu leczono? Był całkowicie pewny, że umrze.

  — Wytłumaczę ci potem. Jak mam ci pomóc? — zapytała mając na myśli przedostanie się do innego pomieszczenia. Nie miała przecież siły, żeby tam Bakugo zanieść, a on sam przecież nie da rady. Makoto mógł bardziej zastanowić się zanim przyznał jej to zadanie.

  — Podejdź tu. — powiedział tylko.

  Maki zbliżyła się, i pomogła mu podnieść się na nogi. Na tej zdrowej stał bez większego problemu, jednak gorzej było z lewą. Bakugo przerzucił jedną rękę przez szyję dziewczyny, a ona musiała złapać go swoją drugą, żeby przypadkiem się nie przewrócił. Pozycję uznała za całkiem dziwną, ale najważniejsze było to, że jakoś się poruszali. Wolno, i zbyt wygodnie nie było, ale po jakimś czasie udało im się dotrzeć do pokoju Makoto, gdzie Bakugo mógł już opaść na krzesło.

  — Już jestem. — Powiedział od razu Makoto, wchodząc do pomieszczenia i zamykając za sobą drzwi. Nacisnął jakiś przycisk, i w pomieszczeniu nagle magicznie pojawiło się światło.

  Gdy oczy dziewczyny przyzwyczaiły się do tej zmiany oświetlenia, zauważyła, że na suficie jest powieszone coś, z czego to światło się wydobywa. Taka latarka, ale jednak troszkę inna.

  — Zaraz przyjdzie lekarz. — oznajmił, przechodząc na drugą stronę sporego pomieszczenia, i znikając za rogiem.

  Pojawił się po kilku sekundach, ciągnąc ze sobą spory stół na kółkach. Było na nim kilka przedmiotów, które szybko zaczął przenosić w losowe miejsca, gdzie było tylko trochę przestrzeni by je postawić.

  — Tak właściwie, chciałem was zapytać od dłuższego czasu. Nie wiem czy to odpowiednia chwila, ale nie chcecie może połączyć sił, żeby razem stąd uciec? — zapytał nagle, całkiem normalnie, jakby nie wiązało się to z jego zdradą.

  Maki dopiero po kilku sekundach, była w stanie oderwać od niego zdziwione spojrzenie, i przenieść je na siedzącego na krześle Bakugo. On również na nią patrzył.

  — Myślę, że to całkiem logiczne, że chcecie stąd uciec. A ja też bym chciał. Mam sporo potrzebnych rzeczy, ale samemu mi się nie uda, więc pytam, czy zechcielibyście połączyć ze mną siły? — Sekundę po tym jak skończył mówić, drzwi się otworzyły.

  — Już jestem. Kto jest poszkodowany? Zero-dwa? — zapytał grubawy mężczyzna, który wszedł do pokoju. Maki wcześniej go nie widziała, ale rozpoznała jego głos. Facet był mężem Pseudo-lekarki.

  Brunetka patrzyła przez chwilę, jak przenoszą Bakugo na przysunięty przez Makoto stolik, a zaraz po tym została wyproszona z pokoju.

  Pewnie powinna wrócić do siebie, ale zamiast tego poszła pod pustą celę Bakugo, by tam czekać na jego powrót. Miała nadzieję, że wszystko będzie w porządku, a mężowi Pseudo-lekarki nie udzieliły się jej dziwne zachowania, i faktycznie wyleczy jej partnera, zamiast robić z nim coś innego.

  Bakugo i jego leczenie, które właśnie odbywało się kilka pomieszczeń dalej, zajmowały większość jej myśli, chociaż nie raz przewinął się tam również Makoto, i jego dziwaczna propozycja. Przecież był jednym z oprawców, a i on chciał stąd uciec? Chociaż po losie który spotkał Masato, być może wcale nie powinno tak ją to zdziwić? Czyżby każdy z nich miał ryzyko skończenia na takiej właśnie egzekucji?

  Tylko do czego Makoto potrzebował ich dwójki. Mógł swobodnie poruszać się po całym budynku, miał hasła wyjściowe i klucze. W końcu to on wypuścił ich na zewnątrz ten pierwszy raz. Sytuacja była dziwna, i dziewczyna nie do końca wiedziała, czy jego intencje naprawdę są takie, jakimi je przedstawiał, czy może był to tylko kolejny test, wywodzący się od Shigarakiego?

☣☣☣

  — Zero-jeden? — Makoto otworzył drzwi do jej pokoju. Siedziała skulona na podłodze przy ścianie, myśląc o tym wszystkim co obecnie się działo. — Póki co skończyliśmy, a Zero-dwa bardzo chciałby się z tobą zobaczyć. A przynajmniej tak sądzę, bo odezwał się do nas tylko raz, i pytał właśnie o ciebie, więc... Jeśli nie masz nic przeciwko możesz pójść się z nim zobaczyć. Nadal jest w moim pokoju, na razie sam. Może chcielibyście ze sobą przedyskutować moją propozycję na temat ucieczki? — Zasugerował, i wyszedł z jej pokoju jeszcze zanim Maki zdążyła się odezwać.

  Chciała mu powiedzieć, że tak naprawdę ich dwójka wcale nie planuje stąd uciekać, co oczywiście było by kłamstwem, ale nie mogli tak po prostu przyznać tego jednemu z ich porywaczy. Nawet jeśli był kimś tak specyficznym jak Makoto, nie zmieniało strony, po której stał. Cała ta jego propozycja mogła być wyłącznie testem, mającym sprawdzić, czy czegoś nie planują, i jeśli tak faktycznie by było, Maki miała zamiar zaliczyć go pozytywnie, tak samo jak ten, przy wypuszczeniu ich z budynku. Mimo wszystko nie zdążyła powiedzieć ani słowa, bo chłopaka nigdzie już nie było. Tak jakby nagle rozpłynął się w powietrzu.

  Postanowiła więc wykorzystać okazję by porozmawiać o tym z Bakugo, szczególnie, że on sam najwyraźniej tego chciał. Nie wiadomo jak długo będzie trwało jego leczenie, i kiedy nadarzy im się następna okazja do przegadania tej sprawy, a nie mogli tak tego zostawić bez żadnej odpowiedzi. Dlatego do niego poszła.

  Otworzyła ostrożnie drzwi do pokoju Makoto. Światło nadal było zapalone, a we wnętrzu nie widziała nikogo, z wyjątkiem Bakugo leżącego na tym samym, dziwnym stoliku. Jego noga póki co była czymś owinięta.

  — Jest tu ktoś jeszcze? — zapytała wchodząc do pokoju i cicho zamykając za sobą drzwi. — Jak się czujesz? — zapytała od razu, bo choć przyszła tu z całkiem innego powodu, to również było bardzo ważne. W końcu od całego tego leczenia zależało jego życie.

  — Lepiej, i nie, nie ma nikogo. Powinniśmy mieć przynajmniej chwilę w samotności. Nie chcę marnować tego czasu, więc zapytam od razu, co o tym wszystkim sądzisz? — choć nie zapytał wprost, oczywiste było o czym mówił.

  — Sama nie wiem. — odetchnęła głęboko, podchodząc bliżej stolika na którym leżał. W reakcji podniósł się do siadu, ale znacznie ostrożniej niż robił to wcześniej. — Musimy mieć na uwadze możliwość, że to może być jakimś testem.

  — To na pewno. Ale jeśli nim nie jest, to przecież bardzo by nam się przydał. Zna wszystkie hasła i ma klucze.

  — I umie poruszać się po korytarzach na górze... — przyznała mu rację. — Ale jak moglibyśmy się na to zgodzić nie ryzykując zbyt dużo?

  Przez chwilę siedzieli w ciszy, wyłącznie zastanawiając się nad najlepszym rozwiązaniem. Czy idealne wyjście istniało? Czy dało się jakoś przyjąć jego propozycję, nie zawalając równocześnie testu którym mogłaby być?

Continue Reading

You'll Also Like

43.5K 1.2K 100
Zapraszam wszystkim fanów fnafa do czytania tego komiksu. Mam nadzieje że polska wersja komiksu ułatwi wam życie i przyciągnie nowe osoby. Ostrzeżeni...
7.9K 398 14
Złapał mnie za rękę i spojrzał głęboko w moje oczy. Jego kobaltowe tęczówki sprawiły że przeszedł mnie dreszcz.....A może to wina tamtego tytana z da...
3K 51 13
- Braciszku mój kochany - zaczęła przesłodzonym głosem, a Gus i Hunter już wiedzieli że to koniec ich krótkiego żywota. - Czy możesz mi wyjaśnić.. CO...
31.2K 1.5K 26
Izumi Aizawa - córka Eraser Head'a, znana w społeczeństwie bohaterów także jako Animal Eraser. Jest najmłodszą pro-hero w historii, ponieważ w wieku...