You Are Not Good | Pablo Gavi...

By aq4tkaa

136K 4K 2.4K

Liza Wright to zwykła dziewczyna, z powodu śmierci matki i kłótni z ojcem, musi zamieszkać z bratem. Pewnego... More

{1}
{2}
{3}
{4}
{5}
{6}
{7}
{8}
{9}
{10}
{12}
{13}
{14}
{15}
{16}
{17}
{18}
{19}
{20}
{21}
{22}
{23}
{24}
INFO!!!!
{25}
{26}
{27}
{28}
{29}
{30}
{31}
{32}
{33}
{34}
{35}
{36}
{37}
{38}
{39}
{40}
{41} THE END

{11}

3.2K 97 31
By aq4tkaa

Obudziłam się leżąc na torsie chłopaka, nie pamiętam za wiele z tamtego wieczoru iż byłam strasznie zmęczona. Otworzyłam oczy zauważając że chłopak robi coś na telefonie. Nie ruszyłam się ai milimetr, aby nie odczuł że już wstałam. Wiem że to strasznie głupie ale chciałam sprawdzić co takiego robi. Najpierw przeglądał instagrama, lecz później wszedł w konwersacje z jakąś osobą. Nie widziałam dokładnie nazwy, ale przeczytałam wiadomości jakie ze sobą pisali. Było tam coś o mnie, mniej więcej że ktoś nie ma mi gorozić, od razu domyśliłam się że była to konwersacja z Vanessą. Obiecał mi że wszędzie ją zablokuje, ale jednak napisał do niej pierwszy. Rozumiem że się martwi, ale to nic nie da. Muszę załatwić to sama.

Podniosłam delikatnie głowę dając do zrozumienia by rozuźnił uścisk abym mogła normalnie wstać. Patrzył na mnie z pytającą miną, jednak ja poprostu wyszłam z jego pokoju zmierzając do łazienki. Wzięłam telefon do ręki wybierając numer, z którego pisała do mnie szatynka. Czakając na połączenie myślałałam co dokładnie mam powiedzieć. Po kilku sygnałach odebrała.

- Czego chcesz? - zapytała z wyraźną irytacją w głosie, myślałam nad tym czy napewno się z nią spotkać ale jak już zadzwoniłam to muszę

- Hejka, mam prośbę - zaczęłam lekko drżącym głosem - Możemy się dzisiaj spotkać? Chcę wyjaśnić parę spraw - wypuściłam głośno powietrze z ust

- Nie wydaje mi się że mamy co wyjaśniać - odezwała się po krótkiej ciszy - Ale skoro tak bardzo chcesz to dzisiaj o osiemnastej - po tych słowach rozłączyła się na co odetchnęłam z ulgą, nie chciałam więcej z nią rozmwiać. Z dnia na dzień robi się coraz bardziej straszna.

Przemyłam twarz zimną wodą, aby trochę bardziej się rozbdzić, następnie umyłam zęby szczoteczką, którą Gavi kupił specjalnie dla mnie. Otworzyłam z rozmachem drzwi słysząć stłumione "ała".

- Jezu Gavi, nic ci nie jest? - zapytałąm podchodząc do chłopaka i oglądając całą jego twarz - Mama cię nie nauczyła że nie siedzi się pod drzwiami czy jak? - położyłam rękę na jego ramieniu

- Z kim rozmawiałaś? - zapytał jakgdyby nigdy nic - Pójdę z tobą na to spotkanie - dodał na co założyłam ręce na swój brzuch, który rozbolał mnie na jego słowa

- Muszę załatwić to sama, przykro mi nie możesz pójść ze mną - wminęłam go i zeszłam po schodach do kuchnii

Zrobiłam nam śniadanie, były to naleśniki które robię najepiej. Dodałam kilka dodatków, takich jak truskawki, borówki i nutella. Położyłam wszystko na stole i zawołałam bruneta. Po zjedzonym posiłku Pablo odwiózł mnie do domu bym mogła się ogarnąć i iść chociaż na kilka lekcji do szkoły. Gdyby nie wiadomość od dyrektorki o tym że grozi mi nieklasyfikacja, w życiu bym tam nie poszła.

Weszłam do domu witając się z bratem, pobiegłam na górę i wzięłam szybki prysznic. Pomalowałam się tak jak każdego dnia i ubrałam czarną koszulkę i szare dresy, spakowałam książki do plecaka i poprosiłam Gavire by mnie podwiózł, zgodził się bez żadnego ale.

Po kilkunastu minutach byłam już pod szkołą. Tak jak zawsze czekał tam na mnie Xavier którego przytuliłam na powitanie. Dowiedziałam się też że nie będzie Lucy w szkole, przez co będę musiała usiąść sama. Odstawiłam niepotrzebne podręczniki do szafki po czym razem z szatynem udaliśmy się pod sale, w której miałam lekcję chemii.

- Spotykam się dzisiaj z tą całą Vanessą - przewróciłam oczami - Gavi nie chce mnie tam puścić, jeszcze mnie zamknie w piwnicy - zaśmiałam się wymawiajac ostatnie słowa

- A jak ci coś zrobi? - zapytał przejęty - Nie wiesz czy nie jest w zmowie z tą Vanessą - wzruszył ramionami

- Gavi?! Zwariowałeś, on taki nie jest - powiedziałam tak głośno że chyba pół szkoły mnie słyszało

- No nie wiem... - zabrzmiał dzwonek i szatyn poszedł do klasy

Pan od chemii postanowił zrobić nam wolną lekcje, każdy siedział na telefonie w tym ja. Jednak nie mogłam się na niczmym skupić, myślałam nad spotkaniem z byłą Pabla. Aby zając czymś moją głowę postanowiłam wstawić zdjęcie z przed kilku dni.


@l.wright


Polubione przez: @pablogavi, @xa.vi_er i 20 tys innych użytkowników

@l.wright: boring 😴

Kmentarze wyłączone


***

Po zakończeniu wszystkich lekcji o 15:30 wróciłam do domu. Miałam jeszcze półtora godziny na ogarnięcie się na spotkanie z Vanessą. Bardzo się tego obawiałam, ale nie mogłam dłużej tolerować tego że nagada coś całemu światu. Postanowiłam więc że zadzwonie do Xaviera aby do mnie wpadł, bo i tak nie mam co robić. Szatyn się zgodził i był u mnie po dwudziestu minutach. Obejrzeliśmy film poczym oznajmiłam mu że muszę wpaść na chwilę do Gaviry i kazałam mu poczekać u mnie w domu. Oczywiść nie miałam w planach odwiedzenia Pabla tylko Vanessy.

Była 17:43, szłam ulicami pod wskazany adres. kiedy dotarłam ukazał mi się dość stary, ale wciąż sprawny budynek. Zapukałam w drewniane drzwi, które po chwili się otworzyły, tak jak oczekiwałam stała za nimi szatynka. Pokazała abym weszła do środka, wolnym krokiem podążyłam za nią mijając salon i kuchnię. Weszłyśmy do jakiegoś pokoju, pewnie należał do niej. Był bardzo łady, miał duże łóżko, szafę i lustro na ścianie, małe dodatki idealnie wpasowywały się w biały kolor ścian.

- Chciałam cię bardzo przeprosić - zaczęła no co się zdziwiłam - Zachowywałam się jak idiotka, nie powinnam tak do ciebie pisać - usiadła na łóżko

- To fakt, jeśli chcesz możemy zacząć od nowa - powiedziałam, jednak dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się strasznie dziwnie

Patrzyłam na nią z pytającą miną kiedy poczułam jak ktoś przykłada mi szmatkę nasączoną jakimś płynem do ust. Chciałam krzyczeć ale nie mogłam, po chwili straciłam przytomność, nie widziałam nic tylko ciemność. Nie wiem co sobie myślałam wchodząc do jej domu, mogłam się tego spodziewać.


POV: Gavi

Siedziałem w kuchni czekając na rodziców, miałem przeprowadzić z nimi ważną rozmowę. Mam tyle rzeczy na głowie że powoli nie nadążam, za niedługo mam kolejny mecz który zadecyduje o mojej karierze. Nie zostanę w drużynie jeśli przegramy, trener dobrze wie ile to dla mnie znaczy i ile znaczy jego córka, ale nie może narażać całego teamu.

Usłyszałem kroki zbliżającę się w moją stronę, na początku sądziłem że to mój ojciec, jednak po chwili kroki stawały się coraz szybsze i stawiane coraz mocniej. Natychmiastowo wstałem i odwróciłem się zauważając przyjaciela Lizy. Podszedł do mnie i walnął mnie w twarz, poczułem przeszywający ból całej głowy. Wytarłem krew lęcącą z mojego nosa, chłopak wymierzał następny cios, leczy zatrzymałem go próbując uspokoić jego emocje.

- Co ty odwalasz? - zapytałem odsuwając sie od niego

- Co zrobiłeś Lizie? - wysyczał przez zęby, jestem tylko ciekaw o co mu chodzi - Gadaj idiota, gdzie jest Liza! - wykrzyknął przez co prawie podskoczyłem

- Stary, nic jej nie zrobiłem o co ci chodzi? - starałem się go uspokoić - Usiądź i pogadajmy na spokojnie

- Liza powiedziała że jedzie do ciebie, minęła godzina więc zadzwoniłem do niej ale nie odbiera, dlatego uznałem że mogłeś jej coś zrobić - zaczął, moje emocje poszły w górę, co jeśli coś jej się stało?

- Mówiła coś szczególnego dzisiaj? Może miała się z kimś spotkać, albo coś? - zapytałem chodząc w tą i spowrotem

- Miała spotkać się z Vanessą, ale nie wiem kiedy - shit, ta idiotka mogła jej coś zrobić, jest do wszystkiego zdolna tym bardziej wiem że nienawidzi Lizy

- Dobra, zadzwonie do tej Vanessy i zapytam - tak jak powiedziałem tak zrobiłem, szatynka zapewniała mnie że dziewczyna nie dotarła na spotkanie z nią, ale pomoże nam jej szukać

Zaufałem Vanessie i kazałem obdzwonić każdego znajomego brunetki, ja pojechałem do jej ojca, a Xavier zgłosił zaginięcie na policję. Po kilku godzinach próbowania znalezienia jakich kolwiek informacji poddałem się. Cała nasza trójka padała z nóg, żadne z nas nie dowiedziało się niczego co mogło być istotne w całej tej sprawie. Poczułem się taki... taki bezsilny... nie mogłem zrobić nic. Łzy zaczeły lecieć automatycznie, próbowałem je powstrzymać ale nic z tego. Szatynka podeszła do mnie i mnie przytuliła, widziałem że faktycznie mogła się zmienić i pomóc nam jej szukać. Oddałem uścisk ocierając łzy. Byłem na siebie taki zły, mogłem pojechać do niej od razu po szkole. Dało się zrobić tyle rzeczy aby temu zapobiec, a ja jak ostatni idiota zostawiłem ją.

Poprosiłem aby Xavier i Vanessa pojechali do swoich domów, wiem że byli zmęczeni tak samo jak ja, więc nie mogłem ich tu trzymać.


POV: Liza

Otworzyłam oczy, próby ruszenia się jakkolwiek zmierzały do odczucia bólu w nadgartkach i kostkach. Jak się okazało byłam przywiązana do krzesła, nie było tam światła więc nie mogłam mniej więcej ocenić gdzie jestem. Usiłowałam poluźnić węzeł na nadgarstkach, ale nic z tego. Ciemność przeszywała całe pomieszczenie, nie dając ujrzeć nic poza podłogą z betonu.

Siedziałam patrząc w podłogę, po chwili słysząc kroki i otwierające się - zapewne metalowe - drzwi, osoba która weszła do pomieszczenia zapaliła światło, mała żarówka wisząca tuż nade mną oświetlała część miejsca w którym się znajdywałam. Tak jak myślałam osobą która mnie odwiedziła była nie jaka Vanessa Berkley.

- O obudziłaś się już, słodko tu prawda - jej głos był bardziej irytujący niż zwykle, podeszła do mnie i ukucnęła - Twój piłkarzyk cię szuka, ale spokojnie tutaj nie znajdzie cię nikt - dotknęła mojej twarzy uśmiechając się chytrze - Jest przekonany że nie mam nic z tym wspólnego - zaśmiała się - A teraz zajmie się tobą mój kolega, ale jeszcze jedno - uderzyła mnie z pięści w nos po czym wyszła, a na jej miesce wszedł wysoki blondyn na oko 19 lat, był bardzo umięśniony co spowodowało jeszcze większy strach.

- Wypuść mnie - warknęłam w jego stronę czując krew tuż przy moim nosie, chłopak się zaśmiał i ukucnął przede mną

- Chyba sobie żartujesz, chcę się pobawić - uśmiechnął się wyciągając mały nożyk z kieszeni - Jak będziesz niegrzeczna to ci coś zrobię, więc zachowuj się - powiedział mahając mi metalowym sprzętem przed twarzą - Spokojnie nie będzie bolało - wziął szmatkę z jakiegoś stolika i wsadził mi ją do buzi

Blondyn zaczął mnie dotykać po udzie, jeździł swoją ręką w górę i w dół. Byłam przerażona, mój oddech był przyśpieszony co oznakowało stres. Dotknął mnie po policzku uśmiechając się jak jakiś pedofil, pojedyńcza łza spłynęła na jego rękę. Chłopak coraz bardziej się do mnie przybliżał, kiedy był już tak blisko że czułam jego oddech na szyi zaczął mnie po niej całować. Zaczełam płakać i krzyczeć, jednak materiał w moich ustach tłumił krzyki. Niebieskooki odsunął się spowrotem wyciągając nożyk z kieszeni.

- Miałaś być grzeczna - przyłożył scyzoryk do mojego policzka i przejechał nim robiąc małe rozcięcie, które cholernie bolało - Zobaczymy się jutro - zaśmiał się po czym wstał wyciągnął szmatkę z mojej buzi i wyszedł.

Próbowałam unormować swój oddech, łzy leciały coraz szybciej, a ja nie mogłam nic zrobić. Marzyłam tylko a tym aby ktoś mnie znalazł, nie chciałam być w tym miejscu, nie chciałam by cokolwiek mi robili. To jak ten gościu mnie dotykał powodowało u mnie obrzydzenie. Próbowałam znaleźć najmniejszy błąd który popełniła szatynka, bo przecież nie jest zawodową porywaczką i napewno zrobiła coś źle, co pozwoliło by mi się wydostać. Coraz bardziej robiłam się zmęczona, brak jedzenia i picia powodowały spadek enregii przez który niemalże w kilka minut zasnęłam.


__________________________________________

Postaram się wstawić następny jeszcze dzisiaj.

Jak myślicie Vanessa zrobiła błąd i Liza się wydostanie czy stanie się coś innego?

Continue Reading

You'll Also Like

14.8K 463 34
Młoda, początkująca dziennikarka zostaje rzucona na głęboką wodę i jej pierwsze profesjonalne zlecenie dotyczy największej imprezy sportowej, którą s...
101K 7.6K 52
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
3.2K 255 7
Między nimi rosło zakazane uczucie. Coś co nigdy nie powinno było ujrzeć światła dziennego. Ona należała do obozu rywala, on za to, całym swoim serce...
13.5K 486 16
Osiemnastoletnia Antonella przeprowadza się do swojej babci, z drugiego końca Hiszpanii. Pewnego dnia spotyka dwóch chłopaków, z którymi się zaprzyja...