[T] Ruiny Artakai

Par 9Lotta

12.2K 617 520

Po latach starań Hermiona odkrywa miejsce, w którym ukryty jest mityczny skarb, ale nie jest w swoich poszuki... Plus

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13

Rozdział 14

1K 40 30
Par 9Lotta


Dwa miesiące później

Draco chwycił dłoń Hermiony, splótł z nią palce i przyciągnął do ust, by obdarzyć pocałunkiem knykcie. Brunetka posłała mu szeroki uśmiech, zanim przegryzła dolną wargę i zbliżyła się do niego.

Szare oczy rozbłysły ciepłem, gdy spotkały się z jej spojrzeniem. Chociaż jej wzrok chętnie powędrował na jego usta, to odłożyła namiętny pocałunek na później. Znajdowali się w publicznym miejscu i wprawdzie Draco, jak i Teo pokazali jej świat, jakiego nie znała, to wolała zachować mimo wszystko niektóre sprawy tylko i wyłącznie dla siebie.

Trzymając jego rękę w swojej, Hermiona pociągnęła go w głąb następnego korytarza, spoglądając na wystawę z nowościami wydawniczymi.

— Czego szukasz? — zapytał Draco, muskając palcami okładkę najbliższej książki, po czym podniósł ją, aby przeczytać napis na grzbiecie.

— Niczego konkretnego — posłała mu uśmiech. — Znasz mnie.

Parsknął, puszczając jej figlarnie oczko.

— Z całą pewnością. I dlatego nie dziwię się... — Rozbawienie zniknęło z jego twarzy w jednej chwili, gdy napotkał wzrokiem ostatnią osobę, której by się w tym miejscu spodziewał. Ścisnął mocniej dłoń Hermiony, a zdezorientowana brunetka odwróciła się, by podążyć za jego wzrokiem.

Nikt inny jak sama Narcyza Malfoy stała na końcu korytarza, a jej błękitno-szare spojrzenie błądziło niewzruszone po ich twarzach.

Hermiona napięła się na całym ciele, czując na sobie wzrok arystokratki. Zestresowana przykleiła na usta cienki uśmiech.

— Matko — powiedział uprzejmie Draco.

Narcyza założyła ręce na piersi i podeszła niczym drapieżnik do swojej ofiary.

— Draco, Panno Granger. — Jej czujne spojrzenie powędrowało w dół, gdzie dłonie Draco i Hermiony wciąż były ze sobą splecione. — Cóż za niespodzianka.

Najwyraźniej Narcyza Malfoy nie czytała Tygodnika Czarownica, w którym to od miesięcy spekulowano na temat ich trójki. Hermiona nie była wcale zaskoczona tym obrotem spraw, gdyż sama wiedziała, że nie była to literatura górnych lotów.

— Pani Malfoy. — Pomimo napięcia, jakie było widoczne na obliczu blondyna, Hermiona skinęła uprzejmie głową kobiecie. — Mam nadzieję, że dobrze się Pani miewa.

Narcyza pochyliła głowę z wdziękiem godnym pawia, jej czujny wzrok znów powędrował do Draco.

— Tak, dziękuję. Liczę, że Pani również Panno Granger. — Odwróciła się do Draco z zapytaniem widocznym w oczach. — A gdzie podziewa się Pan Nott?

Draco puścił dłoń Hermiony i wsunął ją do kieszeni spodni.

— Teo musiał zatrzymać się u Scribbulusa. Wkrótce do nas dołączy. — Na jego oblicze wstąpił grymas. — Jeśli nie chcesz się z nim spotkać, to lepiej jeśli już pójdziesz.

Wszakże Hermiona znała tylko jedną stronę medalu, i to nie do końca dobrze, gdyż Draco powstrzymywał się od mówienia o swojej matce, ale mogła dostrzec niezadowolenie w jego rysach, kiedy Narcyza wspomniała o Teo.

Narcyza jednak nie odeszła, ignorując radę swojego syna. Prześlizgnęła wzrokiem po sylwetce Hermiony, a ta czując malujący się w powietrzu dyskomfort, cofnęła się lekko w tył.

— A jak długo, wy dwoje, jesteście razem?

Uśmiechając się delikatnie w stronę Draco, brunetka postanowiła odpowiedzieć.

— Od przeszło kilku miesięcy. Z Teo również rzecz jasna.

— Och, oczywiście. — Arystokratka zacisnęła usta w wąską linię, marszcząc przy tym brwi. Przez chwilę wyglądała jakby chciała coś jeszcze dodać, gdy niespodziewanie Teodor wślizgnął się za nimi z szerokim uśmiechem.

— Witaj, słońce. — Przesunął dłonią zaborczo po biodrze Hermiony i już otwierał usta, aby kontynuować, ale dostrzegł Narcyzę, stojącą przed nimi z niezadowoloną miną. — Ach, Narcyzo. Cóż za miła niespodzianka.

Miła – to ostatnie określenie jakiego posłużyłaby się Hermiona, by opisać tę niezręczną sytuację, podczas gdy Draco wciąż wyglądał, jakby miał w każdej chwili wybiec ze sklepu.

Narcyza ponownie sztywno kiwnęła głową.

— Teodorze.

Hermiona nie potrafiła do końca powiedzieć, dlaczego Narcyza wciąż przebywała z ich całą trójką, skoro wyraźnie było po niej widać, że czuje się równie niezręcznie, co oni sami.

Przez chwilę w ich gronie panowała niekomfortowa cisza.

Arystokratka przybrała na twarz lekki uśmiech i uniosła wyżej dumnie podbródek.

— Być może wasza trójka zechce wstąpić do mnie na herbatę. Pewnego dnia.

Zdziwione spojrzenie Teodora zatrzymało się na sekundę na równie skonsternowanej Hermione. Mięsień jego szczęki drgnął. Brunetka zacisnęła wargi i zwróciła wzrok ku Draco, niepewna, co zrobić.

Ale Draco tylko patrzył nieustępliwie na matkę z wyraźnym ostrzeżeniem w spojrzeniu.

— Nie potrafię pojąć, dlaczego miałabyś złożyć nam taką ofertę.

Początkowo Hermiona odniosła wrażenie, że starsza kobieta jest zimna i nieustępliwa, ale w tym momencie, oblicze Narcyzy załamało się, a ona wyglądała jakby postarzała się o kilka lat.

— Rozumiem. Pomyślałam tylko, że... miło byłoby się spotkać.

Teo i Hermiona milczeli. Czarnowłosy w geście dodającym otuchy, przesuwał dłonią po plecach towarzyszki.

W końcu Draco ustąpił.

— Dobrze. Przypuszczam, że faktycznie mogłoby tak być.

— Bardzo dobrze. — Narcyza przytaknęła, zaciskając ręce i przez krótką chwilę Hermiona pomyślała, że jej zakłopotanie może być czymś na wzór skruchy. — Wyślę sowę, żeby ustalić szczegóły.

— W porządku — skwitował blondyn. — Będę jej wypatrywał.

Wypuszczając oddech, arystokratka stanęła dumnie wyprostowana przed nimi.

— Życzę miłego dnia. — Po czym odwróciła się i odeszła, pozostawiając ich w nieco oszołomionej ciszy.

Teo zacisnął wargi w pionową linię.

— Salazarze, to było kurwa niezręczne. Myślisz, że ona tak serio?

Cała wiedza Hermiony na temat tej kobiety opierała się na tym, co powiedział jej Draco, oraz na kilku drobnych szczegółach, którymi on i Teo dzielili się z nią w czasie podróży. Mimo to, nie mogła oprzeć się wrażeniu, że oferta Narcyzy była szczera, choć stłumiona przez jej dumę.

— Nie wiem. — Draco spojrzał na koniec przejścia, gdzie zniknęła jego matka. Powoli potrząsnął głową. — Myślę, że to się jeszcze okaże. Ale... to najwięcej, co powiedziała mi od przeszło dwóch lat.

— Może chce się pogodzić? — podsunęła Hermiona.

Gdy Draco w końcu się do niej odwrócił i stanął twarzą w twarz, całe napięcie z niego uleciało. Złożył pocałunek przy jej skroni.

— Może. Jednak zawitacie ze mną, prawda?

— Oczywiście — posłała mu uśmiech brunetka.

Teo tylko zmarszczył niezadowolony brwi.

— Mam wrażenie, że zadajesz to pytanie czysto retorycznie, bo nie sądzę, żebyśmy mieli jakieś inne wyjście.

Draco szturchnął go łokciem w żebra.

— Chodźmy, zjedzmy jakiś obiad.

***

Otwierając po cichu drzwi, Teo przemknął do gabinetu Hermiony. Na początku miesiąca, kiedy się wprowadziła, zaadaptowali jeden z nieużywanych pokoi w apartamencie, żeby miała swoje miejsce, w którym mogłaby w ciszy i spokoju pracować nad projektami. Postawił dwa kubki z kawą i talerzyk z ciastkami w końcu znajdując wolne miejsce na zawalonym przez pergaminy biurku. Przysunął sobie dodatkowe krzesło i usiadł obok niej.

Hermiona z uśmiechem podniosła wzrok znad swojej pracy.

— Cześć.

— Zrobiłem twoje ulubione kruche bułeczki. — Teo wziął łyk własnej herbaty, zerkając na jej pergamin. — Pomyślałem, że chciałabyś zrobić sobie przerwę.

Jej oczy zabłysły, gdy wzięła jedną świeżą bułeczkę z talerza, przełamała ją na pół, a z wnętrza wydobyła się para wraz z urzekającym zapachem.

— Dziękuję, choć nie musiałeś niczego mi przynosić. — Łyżeczką nałożyła małą gałkę kremu waniliowego na bułkę i wzięła kęs. Wydała z siebie zadowolony jęk i przymknęła oczy, kiedy posmakowała łakocia.

— Chcę się tylko upewnić, że jesteś szczęśliwa i masz się dobrze. — Posłał jej szczery uśmiech od ucha do ucha.

Hermiona odłożyła przekąskę na talerz.

— Jestem. I nie potrzebujesz do tego świeżych wypieków, żeby się upewnić.

— Ale nie zaprzeczysz, że miło je dostawać — odpowiedział Teo, puszczając jej oczko.

— Masz rację, nie zaprzeczę. — Jej uśmiech się poszerzył. Odsunęła się od drewnianego biurka, odwracając do niego plecami, wzięła łyk herbaty. — Jestem szczęśliwa, ponieważ mam przy sobie dwie bliskie mi osoby, które kocham.

Na jej słowa, serce Teodora zacisnęło się w piersi, a w jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki, których wcześniej nie dostrzegła i bardzo tego żałowała. Czarnowłosy przyciągnął ją do siebie i pocałował.

— W porządku — uśmiechnął się w jej stronę, zerkając później na najbliżej widoczną stronę jej pracy. — Co robisz?

— Nic szczególnego. Nie miałam zbyt wiele czasu, by przyjrzeć się mapie.

— Ach. — Teo wziął kolejny łyk gorącej herbaty. — Szczerze mówiąc, ja też nie. Wiem, że tak jakby...odłożyliśmy ją na bok po powrocie z Masani. Nie wracaliśmy jakoś szczególnie do pomysłu z wyprawą do królestwa.

Hermiona przechyliła się do tyłu z kolejnym kawałkiem bułeczki, zastanawiała się nad odpowiedzią.

— Nadal nie do końca wiem, co tym sądzić.

— Czytałem opublikowany przez ciebie raport — wspomniał Teo — na temat ruin. I zauważyłem, że nie wspomniałaś o tym, że część skarbu jest kolejną możliwą wyprawą. Wiesz, że nie musisz się nad tym główkować, prawda?

— I ty również — odparła cicho, po czym przegryzła dolną wargę. — Wiem, że Draco chciałby się dowiedzieć, co tam się znajduje, ale wiem, że ty wcale tego nie chcesz. — Wydała z siebie długie westchnienie, uśmiechając się ku niemu nieznacznie. — Nie mogę się zdecydować, czy królestwo jest czymś, czym powinniśmy się zająć, pewnie dlatego pominęłam to w oficjalnym raporcie.

Teodor zachichotał, odgryzając kawałek swojego rogalika.

— Wiesz, że jeśli zdecydujesz się wyruszyć, wyruszę z tobą. A jeśli postanowisz zostawić królestwo w spokoju, to też to poprę. Widzisz, jestem jak najbardziej ugodowy.

Hermiona szturchnęła go zadziornie stopą.

— Pod wieloma względami.

— I to jeszcze jak — mruknął z przymrużeniem oka, przesuwają dłonią po jej udzie. Pochylił się, by złożyć kolejny pocałunek na jej wargach. — Ale jeśli chcesz wrócić do pracy nad mapą, z chęcią pomogę ci z runami.

Hermiona przyciągnęła go bliżej, pogłębiając spragniona pocałunek. Teodor musnął jej nogę dłonią, jeżdżąc raz w dół, a raz w górę.

— Myślę, że nazbyt się nad tym zastanawiałam, bo... — zaczęła, pociągając zębami za jego dolną wargę. Oddech uwiązł jej w gardle, gdy poczuła sprawne palce Teo w okolicy zapięcia od spodenek. Poluzował dżinsy i dotknął miękkiego materiału jej koronkowych majtek.

— Bo? — ciągnął, odsuwając jej majtki na bok.

Jej powieki zatrzepotały.

— Bo przywiozłam ze sobą do domu skarb. I nie chodzi mi o złoto.

Teo odsunął się odrobinę, przewracając oczami z drwiną.

— Co za tandeta, Granger. — Zadziorny uśmiech wykrzywił jego usta. — Ale dobre i to. Jestem skłonny się z tobą zgodzić.

Chwilę później, Draco wślizgnął się do gabinetu i oparł o ścianę, zakładając ręce na ramiona.

— Pomijając fakt, że oddała większość skarbów, które znaleźliśmy.

Hermiona wydała z siebie zdyszany pomruk, potrząsając głową.

— Nigdy nie odpuścisz, prawda? To było historyczne znalezisko. Skarb Artakai zasługuje na uznanie i należytą opiekę — marszcząc nos, dodała: — I jak sam powiedziałeś, większość skarbu. Wiele zostawiliśmy sobie. Szczerze mówiąc nawet nie wiem, po co. Nie potrzebujemy tego.

— Dlatego właśnie moja droga nie chcesz zająć się królestwem — domyślił się Draco, okrążając krzesło Teo i masując jego spięte ramiona.

— Tak naprawdę — powiedziała Hermiona, wciągając gwałtowanie powietrze, gdy palce Teo dotknęły jej łechtaczki — czy chcemy znów przez to wszystko przechodzić? Kto wie, do czego jeszcze posunął się Artakai, by chronić królestwo.

Draco nucił pod nosem, rozpinając powoli guziki koszuli Teodora i przesuwają dłońmi w dół jego klatki piersiowej.

— Prawdę mówiąc, mało mnie to obchodzi. Mogę ignorować ten temat dalej.

Teodor zaśmiał się, poddając się kuszącemu dotykowi blondyna.

— I właśnie dlatego od dwóch miesięcy stoimy w miejscu.

Chociaż od czasu powrotu z Karaibów omijali ten temat, czarnowłosemu wcale to nie przeszkadzało. Jego życie uległo zmianie i nic, absolutnie nic by w nim nie modyfikował.

— Powiem wam tak — zaczął Teo, drażniąc skórę po wewnętrznej części uda Hermiony. — Jestem szczęśliwszy niż kiedykolwiek wcześniej. Apteka dobrze prosperuje. Mam was przy sobie i jestem Merlinowi za to wdzięczny. I jestem podekscytowany, co dalej przyniesie nam życie...więc może to na razie wystarczy?

Oblicze Hermiony rozpromieniło się. Draco parsknął i zmierzwił swoje blond włosy, składając zaraz po tym pocałunek na skroni Teodora.

— Wiesz — odetchnęła — podoba mi się ten plan.

Przenikliwe spojrzenie Draco powędrowało między nimi, a jego place pociągnęły lekko za włosy Teo, odchylając jego twarz do tyłu. Ucałował każdego z nich po kolei, zanim się odsunął.

— A teraz — zaczął, poruszając sugestywnie brwiami — przydałoby mi się porządne bzykanko. Ktoś chciałby się przyłączyć?

Teo pokręcił rozbawiony głową, gdy Hermiona wybuchnęła gromkim śmiechem.

***

Draco po raz ósmy prześledził wzrokiem list od matki. Kiedy tydzień wcześniej natknęli się na siebie w Esach i Floresach, Draco zrozumiał, że jest względem niej nieufny. Obawiał się, że matka zaprosiła ich tylko po ty, by zachować pozory w miejscu publicznym, albo, że zamierza zrobić mu wykład o Hermionie.

Jednak w liście zawarła słowa, których tamtego dnia nie wypowiedziała. Pisała, że za nim tęskni, i że zdaje sobie sprawę, że nie traktowała dobrze ani jego, ani Teodora.

Czyli w dużej mierze to, co zasugerowała wcześniej Hermiona – że chce naprawić stosunki między nimi.

Zastanawiał się, co się zmieniło. Nie mógł zaprzeczyć, że wciąż czuł żal, gdy myślał o tym, jak matka przekreśliła go ze swojego życia. Ale nie mógł również udawać, że nie czuł bólu i tęsknoty.

Hermiona usiadła obok niego na sofie.

— Wszystko w porządku? Od dwudziestu minut wpatrujesz się w ten list.

Bez słowa podał jej pergamin, obserwując, jak jej oczy z rosnącym niedowierzaniem przeglądają słowa zamieszczone na nim słowa.

— Ach, rozumiem.

— Co o tym sądzisz? — zapytał ostrożnie. — Prawdziwy czy nie?

Hermiona skrzywiła się na twarzy.

— Rozumiem twoje obawy przed zaufaniem jej, Draco. Naprawdę. Ale być może twoja matka chce być z tobą szczera. Straciła męża w Azkabanie, a przez swoje własne zachowanie jedynego syna. Może... ma nadzieję, że uda jej się ponownie z tobą nawiązać kontakt? — Splotła swoje palce z jego, przyciągając bliżej siebie dłonie. — Rozumiem, że jest to dla ciebie trudna do podjęcia decyzja.

— Nie — powiedział cicho — nie jest. Ale wciąż jest moją matką. Jeśli mamy się z nią spotkać, powinien cię ostrzec, że najprawdopodobniej będzie ciekawska. Zwłaszcza w twoim kierunku.

Pokiwała głową ze zrozumieniem.

— Mogę sobie tylko wyobrazić, jak bardzo.

Draco zmartwił się.

— Racja. Teo i ja nigdy nie byliśmy w poważnym związku z inną osobą, jak z tobą, a mojej matce nigdy nie zależało na poznaniu kogoś ważnego dla mnie. Istnieją pewne warunki, które nie pozwalają nam odnaleźć się w społeczeństwie.

Hermiona odetchnęła.

Zdarzało im się poruszać kilka ważnych kwestii, ale zazwyczaj unikali zbytniego zagłębiania się w nie, gdy wciąż przyzwyczajali się do nowego układu.

— Na przykład to, że nie zamierzasz się żenić — odparła.

— Właśnie.

A propos — kontynuowała — poszperałam trochę i nie wydaje mi się, żeby to było technicznie nielegalne w jakimkolwiek sensie w świecie czarodziei.

Brwi blondyna uniosły się ku górze.

— Dlaczego nie jestem ani trochę zaskoczony?

Na jej wargach wpłynął szeroki uśmiech.

— I pewnie chodzi ci o kwestię spadkobierców. — W jego żyły wkradł się niepokój. Nie chciał na nic naciskać, ani o nic ją prosić, zwłaszcza że była związana z nim i Teo dopiero kilka miesięcy, ale nie dała się łatwo zbić z tropu.

— Draco, wiem jak sprawy mają się w kręgach czystokrwistych.

Wpatrując się w ich splecione dłonie, Draco musnął kciukiem jej knykcie.

— Zaznaczę to bardzo jasno, nie jesteś zobowiązana do zrobienia niczego, czego nie chcesz. Teo i ja nigdy nie chcieliśmy wywierać na tobie takiej presji.

Teodor wszedł do pokoju, spoglądając ukradkiem na nich obu. Blondyn skinął w stronę sąsiedniego krzesła.

— Rozmawiamy o dzieciach. — Napomknął mu Draco.

— Nieobowiązująco — dodał Teo, unosząc wysoko brwi.

— Jego matka zaprosiła nas na herbatę — Hermiona wskazała na list. Na twarzy Teodora pojawiło się zrozumienie.

— A ja wyjaśniłem Hermionie, że ty i ja nie przywiązujemy wagi do tradycji.

— Ani trochę — powiedział czarnowłosy, siadając na swoim miejscu. Wskazał dłonią na siebie i blondyna. — Tylko spójrz na nas.

Brunetka wydała z siebie nerwowy pomruk.

— Niezależnie od tego — zaczęła — uważam, że powinniśmy odbyć tę rozmowę. Prędzej czy później. Oczywiście...w tej chwili jestem skupiona swojej na pracy, ale gdzieś z tyłu głowy zawsze kłębiła mi się taka myśl, że chciałabym mieć dzieci...pewnego dnia.

Draco dostrzegł troskę w oczach Teo, a sam poczuł drżenie swoich nerwów.

— Rozmawialiśmy już kiedyś o tym z Teo i nie wiedząc, czy będziemy jeszcze w przyszłości z kobietą, pomyśleliśmy, że może zdecydujemy się na adopcję lub rozważymy surogatkę.

Hermiona odetchnęła z ulgą, gdy okazało się, że mężczyźni są w tej sprawie po jej stornie.

— Brzmi sensownie — przytaknęła głową — nie jestem przeciwna, ale nie wiem jak wtedy będzie wyglądać sytuacja z dziedzicami krwi.

Wyłapał słowa między wierszami – że byłaby skłonna urodzić dziecko dla niego i Teo, gdyby tylko tego chcieli.

— Na razie nie musimy się o to martwić — powiedział Teodor z lekkim zakłopotaniem — ale dobrze wiedzieć, że pewnego dnia, w przyszłości, nie będzie to problemem.

— Najwidoczniej — Draco zadrwił — Granger przyjrzała się także czarodziejskim przepisom prawnym dotyczącym małżeństwa.

Na obliczu brunetki pojawił się nieśmiały uśmiech.

— Merlinie — przeciągnął Teo po włosach dłonią — nie spodziewałem się takiej rozmowy. — Jego usta drgnęły z humorem. — W każdym razie, z chęcią wezmę udział we wszystkim, co z tego później wyniknie. I Draco, jeśli Narcyza chce się z nami spotkać na herbacie...to czemu nie? Między wami i tak jest do bani, a może akurat coś wskóramy?

Blondyn przełknął gulę w gardle, i niechętnie przyznał:

— Chyba nic nie szkodzi, prawda?

***

Jak się okazało, Narcyza miała wiele pytań i Hermiona cieszyła się, że przygotowali się na to mentalnie we trójkę wcześniej. Draco siedział u jej boku, spięty i niespokojny.

I chociaż Draco twierdził, że Narcyza nie interesowała się jego życiem, Hermiona uważała, że żal arystokratki przejawiał się w drobnych szczegółach, o których nie zawsze wspominała. Dało się to ujrzeć, w sposobie, w jaki pytała Teo o samopoczucie, albo jak zainteresowały ją badania Hermiony.

Niemniej, jej bladoniebieskie oczy intensywnie przez większość spotkania wpatrywały się w Draco. Nawet, kiedy między ich nogami przewijały się, co jakiś czas skrzaty z przekąskami i świeżą herbatą, nie spuszczała z niego wzroku. Palce jej drżały, gdy podnosiła i odstawiła filiżankę na stolik.

Wychodzili z posiadłości w zaskakująco dobrym humorze, po uprzejmej rozmowie. Narcyza uśmiechnęła się do nich.

— Dziękuję za wasze przybycie. Mam nadzieję, że wkrótce będziemy mogli to powtórzyć.

Arystokratka, którą Hermiona zawsze uważała za onieśmielającą i nieco przytłaczającą, przy Draco i Teo wyglądała na drobniutką, nawet pomimo swojego imponującego wzrostu.

— My również — powiedział Teodor z delikatnym skinieniem głowy. — Dziękujemy za herbatę.

Brunetka mogła przysiąc, że oczy kobiety zabłysły, gdy położyła dłoń na ramieniu Teodora, a następnie złożyła delikatny pocałunek na pożegnanie na każdym z policzków Hermiony.

Łezki pojawiły się w kącikach oczu Hermiony, gdy Draco odciągnął matkę na bok przed wyjściem. Rozmawiali przyciszonymi głosami, a na koniec blondyn objął mocno rodzicielkę.

Patrząc na to, czarnowłosy zacisnął usta, przyciągając Hermionę do siebie i składając pocałunek na jej skroni. Ani jedno, ani drugie nie wspomniało o tym, że oczy blondyna były lekko zaczerwienione, kiedy opuszczali dwór, ani o tym, że Narcyza wytarła kącik oka chusteczką.

Serce brunetki ścisnęło się na widok oblicza Draco, na którym pojawiła się ulga. Teo przyciągnął ją do swojej piersi i razem weszli do kominka, wracając do domu.

Po wyjściu z kominka, Draco przyciągnął ją i Teodora do siebie. Hermiona, stanęła na palcach i szepnęła mu do ucha:

— Jestem z ciebie taka dumna.

Blondyn przełknął z trudem, patrząc na nich po kolei.

— Dziękuję, że ze mną tam byliście — powiedział, wydychając. — Jesteście dla mnie wszystkim.

— Wiesz, że zawsze tu jesteśmy, bez względu na wszystko — odpowiedział mu Teo, chwytając dłoń Draco.

— Wiem. — Draco uśmiechnął się figlarnie, popychając Teodora pod ścianę i składając pocałunki wzdłuż jego szczęki. — I wiesz, jak bardzo to doceniam.

W oczach czarnowłosego błysnęła złośliwość, a on sam uśmiechnął się do Hermiony.

— Czyżby?

— Merlinie, nie wytrzymam z wami — parsknęła, gdy w jej wnętrzu wybuchło ciepło. — Prawie nigdy nie udaje nam się dotrzeć do sypialni.

Draco zamarł, przyciskając ją do ściany obok Teo.

— To dobry pomysł. — Zanim zdążyła zrozumieć, co ma na myśli, owinął ramiona wokół jej tali, podnosząc ją do góry i ruszając do sypialni.

Z jej ust wyrwał się śmiech, gdy wrzucił ją na pluszową pościel. Przez dłuższą chwilę Draco wpatrywał się w nią leniwym wzrokiem, jakby nie mógł się zdecydować, co z nią zrobić. Pożądanie zwijało się w niej jak sprężyna. Przegryzła dolną wargę, wpatrując się intensywnie w niego.

Zaraz dołączył do nich Teodor, podchodząc do Draco i bawiąc się koniuszkiem kołnierzyka jego koszuli.

Napięcie przemknęło po powierzchni jej skóry, gdy czuła na sobie ich przeszywający wzrok.

Co?

— Myślę — powiedział w końcu Draco — o tym, co powinniśmy dzisiaj zrobić.

Gwałtownym ruchem przyciągnął Teo do siebie, zerkając na Hermionę przez jego ramię, gdy wyciągał koszulę ze spodni i luzował pasek czarnowłosego.

Dłoń Teodora wylądowała na karku Draco, przechodząc do góry do jego blond kosmyków i pociągając za nie. Z ust Draco wydobył się na wpół jęk, na wpół warkot.

Hermionę ogarnęło pożądanie, kiedy się w nich wpatrywała, jak zaklęta. Zdjęła sweter i ściągnęła spódnicę z bioder. Dwie pary oczu śledziły jej ruchy. Draco poluzował guziki koszuli Teodora, zdejmując materiał z ramion. Kiedy ręka blondyna wsunęła się do szortów Teo, Hermionie zaschło w ustach. Wciągnęła gwałtownie powietrze, a wilgoć zebrała się między jej nogami.

Teo obrócił się, przyciągając do siebie Draco do intensywnego pocałunku i szybko zdejmując ubrania, które na sobie mieli. Wymamrotał coś do ucha blondyna, co wywołało złośliwy grymas na ich twarzach.

Draco schylił się, zaciskając zęby na ramieniu Teodora, gdy ścisnął jego przyrodzenie, poruszając szybko raz za razem ręką po nim. Drugą wolną ścisnął tyłek Teo, pieszcząc go najlepiej, jak umiał.

Kiedy czarnowłosy zauważył, jak Hermiona przejeżdża językiem po wargach, warknął i zapytał:

— Dlaczego wciąż masz na sobie ubranie, Granger?

— Zdecydowałem — mruknął Draco wprost do ucha Teodora — Chcę, żebyś żerżnął Hermionę. Najpierw językiem, proszę. Podczas, gdy ja będę pieprzył ciebie.

Merlinie, pomyślała Hermiona utwierdzając się w przekonaniu, że w ich towarzystwie prędzej czy później zwariuje. Teo mruknął jej oczkiem.

— Nie musisz prosić dwa razy.

Podnosząc się z łóżka, Hermiona odpięła zapięcie stanika, gdy Teo dłużej nie zwlekając uwolnił jej piersi i od razu pocałował z pełnią mocy. Z jej ust wyrwał się jęk, gdy ustami i dłońmi wytaczał kurs w dół jej piersi, w dół brzucha, a następnie rozszerzył jej nogi, ściągnął majtki i zrzucił je niedbale na podłogę.

Ucałował jej wzgórek, przejeżdżając językiem po fałdkach i niespodziewanie wsunął język do środka. Kręcił nim kółka, dołączając palce i wsuwając się w nią raz po raz w równym, napędzającym rytmie. Z jej ust wydobywały się głośne jęki i westchnienia, gdy Teodor doprowadzał ją w zawrotnym tempie do szczytowania. Kiedy uchwyciła intensywne spojrzenie Draco i ujrzała, jak blondyn pocierał swoje przyrodzenie, nie wytrzymała. Z okrzykiem imienia Teo na ustach, z dreszczami wstrząsającymi jej ciałem, orgazm przeszył jej każdy nerw.

Gdy ciężko oddychała, Teo złożył pocałunek na wewnętrznej stronie jej uda, a chwilę później poczuła jak wszedł w nią jednym płynnym ruchem. Krzyknęła z rozkoszy, gdy nie zwlekając, zaczął ją posuwać, wpatrując się w nią z ognikami w oczach.

Hermiona przyciągnęła jego usta do swoich, czując smak własnych płynów na jego języku, gdy on wsuwał się w nią z drażniącym rytmem. Oddychając ciężko, Hermiona zacisnęła nogi wokół jego bioder, zachęcając go, by wchodził głębiej i poruszał się szybciej.

Teodor zamarł, kiedy Draco podszedł go od tyłu, przygotowując go zaklęciem nawilżającym. Oczy czarnowłosego przewróciły się, gdy blondyn wszedł w niego, zaciskając na jego biodrach dłonie, które z pewnością pozostawią śliniaki nazajutrz. Hermiona w tym czasie przeczesała dłonią miękkie włosy Teo.

Brunetce wyrwał się przeciągły jęk, kiedy przyciągnęła Teodora do kolejnego pocałunku.

Gdy nabierał tempa, wbijając się w nią z każdym kolejnym pchnięciem, Hermiona poczuła, że się rozpada. Jej uwolnienie znów nabrzmiewało i narastało w niej. W tej krótkiej chwili, zanim ujrzała zarówno ciemność, jak i światło, uchwyciła błysk w oczach Draco. Jej ściany zaciskały się wokół grubego przyrodzenia Teo. Doszła z niewyobrażalnie donośnym jękiem, a zaraz za nią Teodor, jak i Draco.

Kiedy obaj się wycofali, Hermiona przewróciła się na bok, a po jej obu stronach położyli się mężczyźni. Chłodny strumień magii spłynął po niej; Teodor przysunął się bliżej, składając na jej ustach wdzięczny pocałunek. Blondyn wtulił się w jej drugi bok, wciskając nos szyję. W ich ramionach, Hermiona czuła się bezpiecznie.

— Kocham was — wyszeptała, zapadając powoli w głęboki sen, kiedy obaj odpowiedzieli jej cichym pomrukiem.

Nigdy wcześniej nie kochała kogoś tak bardzo. A i sama nie była kochana. Czuła, że znalazła prawdziwy skarb.

Odkryty na małej wyspie pod rażącym słońcem, wśród dzikiego lasu i kamiennych ruin.

***

Dwa lata później

— Masz mapę?

Hermiona zamarła, a niewinny uśmieszek wpłynął na jej usta, kiedy patrzyła prosto w oczy Teo. Czarnowłosy obserwował, jak szuka starego pergaminu w plecaku. Po kilku minutach poszukiwań, spojrzała na niego przepraszająco.

— Właściwie to nie.

Teodor potrząsnął głową i zerknął w niekończącą się otchłań jej plecaka.

— Nie mogę jej znaleźć. Gdzieś ją podziała? — nie odpowiedziała od razu, Teodor tylko parsknął. — Spakowałaś ją? Nie mów, że tego nie zrobiłaś.

— Merlinie, co się z wami dzieje. — Draco wszedł do salonu, przeciągając słowa z irytacją. — To cud, że cokolwiek udało się wam spakować. — Wymachiwał cienkim pergaminem przed ich oczami. Teo ostrożnie wyjął go z jego rąk i wsunął między dwa solidne tomiszcza w plecaku Hermiony.

— Nie przesadzaj — mruknęła zdenerwowana Hermiona. — Zazwyczaj z Teo jesteśmy świetnie zorganizowani.

— Tak, zazwyczaj — zgodził się z nią Teodor. — Z wyjątkiem dzisiejszego dnia. Przecież ta wyprawa nie jest na tyle ważna, żebyśmy wyjechali z Anglii bez cholernej mapy. Na co komu ona? — warknął.

Mapa – jak mieli z zwyczaju ją wciąż nazywać – była raczej starannym tłumaczeniem wielu stron run, które zidentyfikowali dwa lata temu. Przez ten czas odłożyli ją do szuflady i nie zawracali sobie nią głowy. Pozostawili ideę królestwa Artakai na pastwę losu. Zdecydowali ponownie się jej przyjrzeć dopiero, gdy Draco zaczął studiować runy.

Hermiona zarumieniła się, a na jej nosie pojawiła się urocza zmarszczka.

— Wiesz, że wolę jak stosujesz ten ton, w innych sytuacjach.

Z ust Teodora wydobył się śmiech, szturchnął Draco w bok. Blondyn parsknął z rozbawieniem, przeczesując dłonią włosy.

— I wiesz, że z chęcią go użyję. Wystarczy, że tylko skiniesz palcem.

Spojrzała zachwycona na dwóch mężczyzn przez sobą, długo zastanawiając się na propozycją. Ostatecznie odrzuciła to na kiedy indziej.

— Mamy wszystko, czego potrzebujemy, zgodnie z listą.

— I dodajmy, że sprawdziliśmy to czterokrotnie — upomniał Draco.

Hermiona wypuściła długi oddech.

— Narcyza nie była zbytnio zachwycona zmianą terminu umówionego spotkania w Twilfitt i Tattings. Musiałam się nagimnastykować i coś wymyśleć, żeby ją udobruchać, bo nie sądziłam, że to dobry pomysł wspominać, że zdecydowaliśmy się na poszukiwanie skarbów zaledwie dwa miesiące przed ślubem

— Nic jej nie będzie — spiął się Draco. — Nie może być bardziej nami zdegustowana, kiedy powiedzieliśmy jej, że nie chcemy robić wielkiej afery ze ślubu. Ma szczęście, że w ogóle ją zaprosiliśmy; choć nie powiem, jest dla nas wsparciem.

Czarnowłosy kiwnął potwierdzająco głową.

— W najgorszym wypadku przełożymy ślub na później.

— Pansy urwałaby nam głowy — dodała od razu Hermiona. — A Harry musiałby wysłuchiwać jej narzekań dzień w dzień.

Chociaż Teo nie myślał zbyt wiele o małżeństwie – zawsze uważał, że nie wchodziło ono w grę w przypadku ich trójki, a jeśli nawet skończyłoby się tylko na nim i Draco, blondyn nigdy nie poruszył tego tematu; Hermiona w końcu o nim wspomniała. Rozmowa była niezobowiązująca, mężczyźni jednak przedyskutowali ją jeszcze raz po fakcie i postanowili przyjrzeć się bliżej prawu.

I pomimo często archaicznych praktyk stosowanych w Wizengamocie, Teodor nie był zaskoczony, gdy dowiedział się, że jeśli ktokolwiek mógłby przekonać sąd do ponownego zdefiniowania pojęć dotyczących małżeństw poliamorycznych w świecie czarodziejów, to byłaby to sama Hermiona Granger.

Mimo to nikomu z ich trójki nie podobał się pomysł dużego ślubu – i gdyby to zależało od Draco, już podpisaliby papiery z Pansy i Potterem jako świadkami. Teo nie przejmował się tym, bo i tak nie miał najbliższej rodziny, którą mógłby zaprosić, ale cieszył go fakt, że nie musieli przykładać większych starań do przygotowań.

Hermiona poszła na ustępstwo wobec pragnień Narcyzy, by wesele było huczne, i zaproponowała, by razem wybrały się na zakupy sukni ślubnej, gdyż jej własna matka brunetki nie pamiętała. A gdyby tego było mało, do Narcyzy dołączyła także Pansy. Teo współczuł Hermionie, bo sam by z tymi dwoma kobietami nie wytrzymał.

— Może i tak — oznajmił Draco — ale to nie jest decyzja Pansy. A jeśli zdarzyłoby się tak, że utknęliśmy na środku pustkowia, szukając skarbu, to nie uznałbym tego wcale za pech. — Parsknął, potrząsając głową. — Pansy może sama zaplanować swój cholerny ślub wedle własnego uznania. Potter jest w nią wpatrzony jak w obrazek, nie będzie musiała długo czekać.

Hermiona uśmiechnęła się na tę wzmiankę, wsunęła dłoń do ręki każdego z nich.

— Czy chcemy to zrobić? Po tym, co stało się ostatnim razem?

Teo wyczuł, że jej przenikliwe spojrzenie zatrzymuje się na jego osobie. Początkowo był najmniej zainteresowany wyprawą do królestwa Artakai, mimo że to on i Hermiona podzielili między siebie większość pracy związanej z tłumaczeniem run, aby zlokalizować królestwo. Czarnowłosy wcale nie był zaskoczony, gdy dowiedział się, że królestwo nie znajduje się na Karaibach – zwłaszcza, kiedy zorientował się, że serce ruin prowadzi do portalu w zupełnie innym miejscu.

Ale w rzeczywistości królestwo Artakai znajdowało się daleko na wschód Europy na – nikt się tego nie spodziewał – wsi.

Draco przez długi czas upierał się, że ruiny zostały zakopane na Masani, aby zmylić potencjalnych poszukiwaczy z drogi do prawdziwego skarbu. I w końcu ku jego ucieszeniu i pęczniejącej dumie, miał rację.

Wypuszczając powietrze, Teo przytaknął.

— Nie zgodziłbym się na to, gdybym naprawdę tego nie chciał – przysięgam. Nie sądzę, żeby ten plan był pozbawiony ryzyka, szczególnie po tym wszystkim, co wydarzyło się ostatnio na Masani, ale jesteśmy zdecydowanie lepiej przygotowani niż dwa lata temu.

I to była prawda. Uwarzyli więcej partii eliksiru, która miała ich ochronić przed utratą magii. Do tego każdy z nich miał ze sobą miotły na wypadek, gdyby nie mogli użyć magii i musieliby uciekać. Runy i powstałe na ich podstawie mapy studiowali wielokrotnie – Teodor znał je na pamięć.

Przyciągając Teo do siebie i czochrając go po włosach, Draco uśmiechnął się do niego pokrzepiająco.

— Jeszcze zrobimy z ciebie poszukiwacza przygód.

— Jakby wasza dwójka nie sprawiała mi wystarczająco kłopotów — zadrwił Teo, wyrywając się z objęć Draco i poprawiając zmierzwione włosy. — Nadążenie za wami, wystarczająco przyprawia mi adrenaliny.

Usta Hermiony wykrzywiły się w ciepłym uśmiechu i ścisnęła jego dłoń, dodając mu otuchy.

— Za kilka minut wyruszymy w drogę.

Teodor nie był w pełni gotowy na kolejne poszukiwanie skarbów, ale nie był również przygotowany na większość kłód, które życie rzucało mu nieustannie pod nogi.

Spojrzał w oczy dwójki ukochany osób – roztopioną czekoladę u Hermiony i płynną rtęć u Draco – a na jego usta wpłynął nieuchronny uśmiech szczęścia. Coś mu mówiło, że od tej pory jego życie będzie toczyć się od jednej przygody do drugiej. A na horyzoncie szykowała się kolejna w postaci zaślubin dwojga ludzi, których kochał najbardziej na świecie i nie zamierzał nigdy ich wypuścić ze swoich ramion.

Co prawda nie mógł się doczekać, kiedy ponownie zgubi się w gąszczu lasu ruin.

Koniec


To już jest koniec, nie ma już nic...

Aj, nawet nie wiecie jak ciężko rozstać mi się z ruinami (a konkretnie z Teo❤️). Pokochałam tę historię już za pierwszym razem, a kiedy ją dla was tłumaczyłam, bawiłam się jeszcze lepiej. Wiadomo...były wzloty i upadki, ale całość uznaję za udaną  😁.

Dziękuję wszystkim, którzy przeczytali Ruiny Arataki. Mam nadzieję, że ta podróż była dla was równie piękna 🥰!

Dziękuję również moim betom Sandrze i Madzi, które spisały się na metal i wspierały mnie w tej przeprawie ❤️! 


a no i kilka ważnych informacji:

✦ Obiecany Nokturnus startuje oficjalnie w tę niedzielę. Zanim przeczytacie drugi rozdział, zalecam przypomnieć sobie pierwszy. Publikacja rozdziałów planowo odbywacć się będzie co półtora tygodnia/dwa tygodnie. Wybrałam taką formę, aby mieć czas na przetłumaczenie rozdziałów na zapas. Aktualnie mam ich 7.

✦ W trakcie rozpoczęłam tłumaczyć również kilka miniatur i opowiadanie wojenne Unchained LadyKenz347.

✦ W międzyczasie wleci miniaturka Chasing for Keeps In_Dreams, a także kilka innych: Metals, zbiór one-shotów Graendoll, Nott a One Off MrsRen i prawdopodobnie Benefits With Friends In_Dreams. Zobaczymy, jak ostatecznie wyjdzie w praniu.

✦ Chciałabym w czasie publikacji Nokturnusa wrzucić coś lekkiego: czternaściorozdziałowe opowiadanie Aparecium LadyKenz347 - Hermiona wraca z synkiem po sześciu i pół roku do Londynu, i wpada na jedyną osobę, której wolałaby na swojej drodzie nie spotkać; bądź Polaroids MrsRen dwunastorozdziałowe opowiadanie - Hermiona i Draco zakochali się w sobie latem po wojnie, kiedy spotkali się na greckiej wyspie w 1998 roku. Dwadzieścia lat później Draco opowiada swoim dzieciom historię o tym, jak zakochał się w ich matce, za pomocą albumu fotograficznego.

✦ A jeśli na horyzoncie znajdziecie fanfiction z tą trójeczką (TheoxDracoXHermione) i chcielibyście ujrzeć tłumaczenie w moim wykonaniu, to podsyłajcie mi je tu bądź na pw 🧡.

Continuer la Lecture

Vous Aimerez Aussi

27.8K 1.1K 22
Na wstępie, naprawdę nie wiem czym ta opowieść Was tak oczarowała. Nie jest doskonała, pisałam ją jako nie doświadczona amatorka, ale serdecznie zapr...
15.3K 852 61
Nikt nie widział mojego bólu, nie wiedział, że płakałam po nocach na Wieży Astronomicznej. Nikt mnie nie znał, nie wiedział kim byłam, przez ciągłe u...
9.4K 487 36
"Nie moglibyśmy być razem... To by wszystko zniszczyło, bo co jeśli byśmy się rozstali? Przyjaźń zrobiła by się taka wyblakła. Stanęła by na skraju k...
90.2K 4.5K 25
Find this- Czwarta cześć Read this.. Sing this- Piąta cześć Read this.. Harry Styles... Lili... Miłość, Przyjaźń, Pasja... Twitter i Muzyka połaczył...