Worek Treningowy (ZAKOŃCZONE)

By Monika_Liga

9.4K 386 111

Mam ogromną przyjemność zaprosić Cię wspaniałej inicjatywy #ligadlaukrainy!!! Bierze w niej udział już ponad... More

ROZDZIAŁ 1 - Worek treningowy
ROZDZIAŁ 2 - Pokazówka
ROZDZIAŁ 3 - Trzecia randka
ROZDZIAŁ 4 - Podchody
ROZDZIAŁ 5 - Sąsiadka
ROZDZIAŁ 6 - Kino
ROZDZIAŁ 7 - Ogień
ROZDZIAŁ 8 - Historie rodzinne
ROZDZIAŁ 9 - Perspektywa
ROZDZIAŁ 10 - Punkt widzenia
ROZDZIAŁ 11 - Sabotaż
ROZDZIAŁ 12 - Niedomówienia
ROZDZIAŁ 13 - Czerwona mgła
ROZDZIAŁ 14- Wulkan
ROZDZIAŁ 15 - Tonąc w miodzie
ROZDZIAŁ 16 - Głód
ROZDZIAŁ 18 - Domino
ROZDZIAŁ 19 - Konfrontacja
ROZDZIAŁ 20 - Trzy
ROZDZIAŁ 21 - Dwa
ROZDZIAŁ 22 - Jeden - BUM!
ROZDZIAŁ 23 - Pół roku później

ROZDZIAŁ 17 - Pana

310 16 5
By Monika_Liga

Kolejny dzień, znów upływał Emilowi pod znakiem wkurwienia. Wkurwiali go współpracownicy i wkurzały klientki. Najbardziej te, które chciały umówić się na indywidualne konsultacje i osobisty trening. Wiedział, czego chcą i kiedyś cieszyłby się na to. Przebierałby w nich, jak w ulęgałkach, by wybrać tą, na którą w danym momencie miałby największą ochotę. Teraz czuł wyłącznie niesmak i pogardę do samego siebie. Wszystko przez nią, przez Magdę!
Gdyby jej nie spotkał, nie trafił na opór, nie byłby w efekcie rozbity, jak w tej chwili. Gdyby nie potraktowała go, jak człowieka interesującego wewnętrznie, nie tylko jak mężczyznę z przydatnym kawałem mięcha między udami, to żyłby w swoim bezpiecznym świecie i używał życia do woli.

Tylko czy to jest właśnie życie? – Bił się z myślami, symulując zainteresowanie klientką i jej zmaganiami, podczas trenowania mięśni ramion. - Czy nie lepiej jest zaryzykować i poddać się uczuciu?

Słowo „uczucie", było dotąd zakazane w prywatnym słowniku Emila.

***

Magda obrała kurs na bieżnię. Musiała przyspieszyć akcję serca. Nie biegała dzień wcześniej, a przecież była uzależniona od tego uczucia. Bieg na przesuwającej się pod stopami gumie, był tego namiastką. Wolałaby oczywiście przełaj, ale nie sport był celem dzisiejszej wizyty w klubie, lecz Emil. Chciała zobaczyć człowieka, który zaprowadził ją na skraj rozkoszy i pozwolił wskoczyć w płomienie. Pokazał jej, jak przyjemny i niebezpieczny zarazem może być seks.

Przyjechała tu wbrew przeczuciu, lecz w zgodzie z zaleceniami Marcina. On uważał, że powinna pokazać się Emilowi. Przypomnieć, do czego powinien tęsknić. Nie narzucać się, a nawet udać całkowite zafascynowanie banalną czynnością, jaką jest bieg. Wbiła więc wzrok w wyświetlacz i skoncentrowała się na umykających pod stopami metrach. Będzie trudno, ale nie pozwoli sobie na wygłodniałe spojrzenie, którym szukałaby jego twarzy. Tak pewnie postąpiłyby wszystkie jej poprzedniczki.

Poprzedniczki, czy zmienniczki? Kurwa mać! – zaklęła bezgłośnie, zgrzytając zębami. – Powinnam być wkurwiona, bo facet zjadł mnie, jak kremówkę! Co tymczasem? Ślinię się do niego, jak bezzębny na landrynki!

Gumowe metry rozpędzały się, zmuszając ją do szybkiej pracy nogami. Bolały ją uda, mięśnie płonęły wręcz i pęczniały.
Przebierała nogami ze słuchawkami w uszach, odcięta od otoczenia, zatopiona w swym świecie. Biegła, ze wzrokiem wbitym w przestrzeń za oknem.

Niech boli – myślała z satysfakcją. – Zasłużyłam na to.

***

Emil dostrzegł ją w momencie, gdy przestąpiła drzwi. Szła, jak żołnierz. Była wyprostowana, brodę trzymała uniesioną ku górze i miała zacięty wyraz twarzy. Myślał, że odszuka go wzrokiem, skrzyżuje z nim spojrzenie. Nie Magda. Ona wybrała maszynę, załączyła ją, zaczęła bieg i zapatrzyła się w okno. Musiał przyznać że wyglądało na to, że chce sobie dać w kość. Znów mu imponowała, jednak uczucie to przygniatała złość na nią za fakt, że nie okazuje mu wystarczającej atencji.

Durna siksa! – Zwyzywał ją w myślach. - Robi to specjalnie, czy ma mnie po prostu w dupie?

- Panie Emilu! – jęknęła z wyrzutem kobieta, którą instruował właśnie, jak ma się rozciągać po treningu. Za mocno docisnął, więc ją zabolało.
- Przepraszam. – W jego głosie nie słychać było skruchy. – Na dzisiaj wystarczy.

Nie patrzył na klientkę, więc nie zobaczył wyrazu jej twarzy i malującego się na niej zawodu. On obserwował Magdę i płynną pracę jej ramion i ud. Biegła szybkim tempem, miarowo uderzając stopami, hipnotyzując podskakującym w rytm ruchów kucykiem.

Żadne z nich nie wiedziało, że są obserwowani przez inne osoby. Darek był zmartwiony widząc Emila, który od kilku dni przypominał napiętą gumkę w zbyt ciasnych majtkach. Wyglądał, jakby miał zamiar kogoś pogryźć, pobić, albo sam wystrzelić przez okno, niczym rakieta. Znał swojego pracownika na tyle, by wiedzieć, że to niecodzienne zachowanie. Zdawał sobie sprawę również z faktu, że odbije się ono na klientkach, których część przychodziła tu właśnie ze względu na Emila.

Drugim obserwatorem była Sandra. Czekała na dogodną sytuację, by wprowadzić w życie swój plan. Właściwie drugą jego część. Pierwszą było oznaczenie sobą auta Emila. Teraz należało wsadzić mu do samochodu tą dziewczynę. Wiedziała, jak to zrobić i właśnie nadeszła odpowiednia chwila. Czekała na idealny moment od dwóch godzin, symulując ćwiczenia i rozciąganie. Czekała, aż dziewczyna przyjdzie i zajmie się ćwiczeniami, a Emil sobą.
Sandra opuściła salę, przeszła do szatni i tam przebrała się szybko. Spakowana wyszła z budynku, nie zaszczycając recepcjonistki spojrzeniem, o grzecznościowym pożegnaniu nie wspominając.
Ze swojego sportowego auta wyciągnęła ostry, szpiczasty nóż. Trzymała go w schowku znajdującym się w podłokietniku na wypadek, gdyby w razie wypadku musiała na przykład przeciąć zablokowane pasy.

Szybko odnalazła samochód Magdy. Wykonała dwa nakłucia w przednich oponach, po czym wróciła do swojego auta. Odpaliła silnik i spokojne opuściła parking. Zrobiła, co miała zrobić. Teraz klocki domina powinny upadać według jej planu. Zadowolona z siebie sięgnęła po telefon i wybrała numer do koleżanki. Musiała się z kimś podzielić swoim genialnym pomysłem. Może nawet opić nadchodzący sukces.

- Ależ facet jest głupi. Jak wszyscy faceci! – westchnęła, czekając na połączenie. – Tyle chętnych dup naokoło, a on wybiera taką mysz.

- Uciekaj myszko do dziury, bo cię tam złapie kot bury... - zanuciła, wyjeżdżając z parkingu, a w ślad za nią inne auto.

Sandra nie miała pojęcia, że jej działanie obserwował mężczyzna w zaparkowanym opodal samochodzie. Ten sam, który wiózł ją ostatnio, jako taksówkarz. Zaśmiał się pod nosem ciesząc, że przyjdzie mu ją zapytać i o to.

Co ona tu odpierdoliła? - zastanawiał się, podążając za nią z zachowaniem kilkudzisięciometrowego odstępu.

Teraz śledził ją, by stworzyć dokładny rozkład jej codziennych zajęć. Był pewny, że posągowa blondynka nada się do jego zabaw idealnie. Już zacierał ręce na bliższe poznanie jej i to, co w głowie zaplanował i zamierzał dla niej przygotować.

Poczynania Sandry nagrało również oko kamery. Może podświadomie brała podobne zagrożenie pod uwagę, ale zbagatelizowała je. Stać ją było na poniesienie ewentualnych konsekwencji. Nagroda, którą był Emil, była tego warta.

Recepcjonistce szczęka opadła, gdy zobaczyła zajście na ekranach monitoringu. Nie mogła wyjść ze zdumienia, że ta bogata lafirynda może chcieć się zemścić na dziewczynie, za odbicie jej kochanka. Zastanawiała się, co zrobić z tym odkryciem. Intuicja podpowiedziała jej, by na razie udała, że niczego nie widziała.

Magda nie wytrzymała napięcia. Po pół godzinie biegu stwierdziła, że wywiązała się z danego Marcinowi słowa. Przyszła, pokazała się, teraz wynosi się stąd.
Spowolniła tryb biegu na niższy, w końcu na marsz i spacer. Wyłączyła bieżnię i skierowała się ku wyjściu.

Opuścić to miejsce! – krzyczało jej w głowie. – Albo sama zacznę krzyczeć.

Gdy sięgała już dłonią do drzwi, by pchnąć ich chłodną powierzchnię stało się to, czego tak bardzo się obawiała. Spojrzała w bok, wprost w dwa czarne węgle oczu Emila. Odprowadzał ją wzrokiem, z zaciętym wyrazem twarzy.

Znów złość na mnie? Za co? – I ona zacisnęła usta, zmrużyła oczy, wytrzymując tą walkę na spojrzenia. - Przecież wziął mnie sobie! Tak, jak chciał! Może sądzi, że powinnam do niego przyjść i łasić się, jak kotka? Niedoczekanie twoje, barani łbie! - Jednak oprócz złości targnął nią żal, a oczy zaszkliły się. Spuściła głowę i udała się do szatni w duchu zadając sobie pytania. – Dlaczego nie mogę być szczęśliwa? Co jest ze mną nie tak? Kurwa! Przecież nie jestem zdesperowaną starą panną, żeby traktować zainteresowanie tego mężczyzn jak dar od Boga. W dupie mam takie dary!

Kolejnym świadkiem zajścia na parkingu stał się nikt inny, jak Marcin. Zaparkował motocykl i wyłączył silnik. Przyjechał tutaj, by sprawdzić działanie swojego planu, być może wesprzeć jakoś Magdę.
Postanowił wykorzystać sytuację i umówić się przy okazji z mężczyzną, do którego ciągnęło go, niczym Kubusia Puchatka do garnczka miodu. Teofil był zaskoczony miejscem pierwszej randki, ale Marcin wyjaśnił mu sytuację i to, że chciał pomóc przyjaciółce. Teoś zgodził się, choć Marcin słyszał w jego głosie wątpliwości.
- Teofil, niecodzienne imię. - mruczał do siebie, delektując się wypowiadaniem go cichutko. - Postanowił zapytać mężczyznę, czy nadane mu przez rodziców, czy zmienił je sam. – Teofil, Teoś, Teo ... - smakował głoski, artykułując je powoli, rozwlekając. - Jak to będzie wykrzyczeć je w ekstazie?

Miał nadzieję szybko się o tym dowiedzieć.

Magda opuściła budynek i widać było, że jest rozjuszona, niczym byk. Szła, czy raczej biegła do auta. Otworzyła bagażnik i wrzuciła doń torbę z takim impetem, że aż coś w środku chrupnęło. Później miała odkryć, że to plastik butelki z żelem pod prysznic nie wytrzymał siły uderzenia.
Trochę delikatniej zatrzasnęła klapę bagażnika i skierowała się ku drzwiom kierowcy. Zastygła ze wzrokiem wbitym w przednie koło.

- Ja pierdolę! - sapnęła, ramiona opadły jej z bezsilności, gdy wzrok padł na przednie koło.

Kiedy ja ostatnio zmieniałam oponę? – Myślała gorączkowo. – Nigdy!

Miała ochotę iść do Emila, poprosić go o pomoc. Poprosić? Nie – zażądać!

- Do czegoś byś się przydał! - warczała, zatrzaskując drzwi.

Była zła, właściwie to wściekła na to, że jest sama i samotna. Powinna mieć mężczyznę, do którego mogłaby teraz zadzwonić, a on przyszedłby pomóc swojej kobiecie. Krzyśka nie chciała widzieć. Miała go dosyć i nie przerobiła jeszcze żalu, który tkwił w niej nadal. Poza tym obawiała się, że jej prośbę potraktowałby jako gałązkę oliwną i zielone światło do powrotu do niej. Tego nie chciała z całą pewnością!

- Kurwa, kurwa, kurwa! – warczała pod nosem, wracając do klubu. – By to szlag trafił!

Recepcjonistka bawiła się coraz lepiej i upewniała w przekonaniu, że dobrze zrobiła udając niewiedzę w sprawie incydentu na parkingu. Dla niej Magda wyglądała jak wściekła osa, która użądli za chwilę pewnego samca w zad. Zdziwiła się więc widząc, że Magda po chwili wraca nie z Emilem, lecz z Darkiem.
Ten ostatni był co najmniej zdziwiony prośbą klientki. Uważał, że powinna zwrócić się z tym do Emila. Czuł się tak, jakby wszedł pomiędzy pokłóconych kochanków. To nie wróżyło niczego dobrego. Idąc rzucił zbolałe spojrzenie recepcjonistce, ta pojęła, że musi działać, by dopomóc szefowi.

- Darku, przepraszam. – Dziewczynie błysnęła nagła myśl. Nie zastanawiała się nad jej pochodzeniem, a po prostu działała pod wpływem impulsu. – Telefon do ciebie. - Wyciągnęła w jego kierunku swój prywatny aparat. – Ponoć pilna sprawa. – Przewróciła teatralnie oczami. Przedstawienie odstawiła oczywiście na użytek kolegi.
- Halo. – Darek gładko wszedł w rolę, przystawiając do ucha milczący telefon. – Proszę mi dać chwilę. Sprawdzę i oddzwonię. Tak, na pewno, tylko sprawdzę – łgał jak z nut, udając zniecierpliwienie. – Proszę o pięć minut!

Oddał aparat recepcjonistce, kiwając z niedowierzaniem głową. W myślach już przyznał jej premię za bycie domyślną i w podziękowaniu za ten ratunek.

- Przepraszam Magdo, ale nie pomogę ci teraz. – Minę miał szczerze zmartwioną. – Zaczekaj przy aucie, to zorganizuję coś szybko. Przygotuj dostęp do opony zapasowej i lewarka. Ok?
- Dziękuję. – Magda nie podejrzewała podstępu.

- Przypomnij mi, że mam ci dać podwyżkę! – Darek z wdzięcznością uśmiechnął się do recepcjonistki, szepcząc do niej, gdy był już poza zasięgiem uszu Magdy. – Nie ma to, jak wpaść pomiędzy młot i kowadło.

Mrugnął zawadiacko okiem i skierował się do sali w poszukiwaniu osoby, której dotyczyć powinna ta prośba o pomoc.

Minutę później recepcjonistka udawała permanentne zapracowanie, kątem oka obserwując energiczne ruchy samca alfa, kierującego swe kroki na dwór. Gdy zniknął za drzwiami, dziewczyna przerzuciła wzrok na monitory, rozsiadając się wygodnie w fotelu. Cieszyła się, że wzięła zastępstwo za koleżankę. Brakowało jej jeszcze tylko popcornu.

- Ale jazda – mruknęła rozradowana.

Continue Reading

You'll Also Like

73.3K 3.6K 41
Anthwanette dziwne imię dla dziwnej dziewczyny. Wszyscy jednak mówią mi Toni, bym mogła poczuć się choć odrobinę normalna. Jednak czy królowa rasy, k...
33.2K 2.9K 63
Jestem Ciemnością, zabijam z zimną krwią, torturuję gdy trzeba. Mówią, Zło Wcielone i nie wiedzą jak blisko są prawdy. Nadciąga nowy porządek, Śmierć...
334K 1.5K 3
Anna wysiada na ostatniej stacji z przeświadczeniem, że cholerne deja vu jednak ma miejsce. Oszołomiona doszła do wniosku, że pójście na żywioł to je...
233K 7.9K 36
Kira to wilczyca, którą nikt nie potrafił poskromić. Co się stanie, gdy trafi do nietypowej szkoły i spotka wampira, który wzbudzi w niej nieznane je...