I'LL WAIT | kth & jjk

Bởi kate0188

35.2K 2.2K 888

[zakończone] Po odbytej służbie wojskowej przychodzi czas na powrót do normalnego życia. Nie jest to jednak... Xem Thêm

Wstęp
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24

Rozdział 25

1.6K 111 42
Bởi kate0188

Taehyung zajrzał do sypialni kilka razy, upewniając się, czy z Jungkookiem wszystko dobrze. Chłopak w którymś momencie po prostu zasnął i Kim nie chciał go budzić. Jednak z tych wszystkich nerwów, zrobił tyle jedzenia, że nie zjadłby tego sam, a tym bardziej nie dałby rady upchnąć w lodówce. Przed przyjazdem do Seulu jego partnera, Taehyunga odwiedziła mama z całą masą jedzenia w pojemnikach. Zupełnie jakby mieli tutaj umrzeć z głodu.

— Skarbie chodź, zjedz coś — szepnął mu do ucha i uśmiechnął się delikatnie na cichy pomruk młodszego.

Miał opuchnięte oczy od snu. Może od płaczu? Albo od obu, co jeszcze bardziej raniło mężczyznę.

Taehyung chciał zająć mu myśli czymś innym, ale nie wpadł na nic konkretnego, bo jak zatrzeć ślad homofobicznego ojca?

Dlatego właśnie cały posiłek zjedli w ciszy, w której przeszkadzał im tylko Yoongi pałętający się pod stolikiem. Od czasu do czasu wskakiwał też na kolana swojemu właścicielowi, utrudniając mu jedzenie. Kima to irytowało, jednak Jungkook uśmiechał się za każdym razem, dlatego dwudziestodziewięciolatek nawet nie upominał kota.

Po posiłku zebrał wszystkie naczynia, ubrał długie, gumowe rękawice i zaczął zmywać. Nienawidził tego robić i zawsze Jungkook za to się zabierał. Tym razem jednak nie chciał, by młodszy to robił.

Prawie stłukł małą miseczkę, która wyślizgnęła mu się z dłoni, kiedy poczuł obecność chłopaka za sobą. Nie spodziewał się tego, ponieważ dokładnie słyszał, jak młodszy zamykał drzwi od sypialni.

Jungkook przycisnął się do jego pleców, a dłońmi zawędrował na jego brzuch, by chwilę później i tak przenieść je wyżej, lekko poniżej obojczyków. Nosem dotykał jego nagiej szyi, którą otulał przy okazji ciepłym oddechem.

— Koo?

Młodszy nie odpowiedział. Jedyne co zrobił, to wtulił się w niego jeszcze bardziej i brodą oparł się na jego prawym barku. Taehyung przekręcił twarz w prawo, by móc zerknąć na chłopaka i uśmiechnąć się na widok jego wysuniętej dolnej wargi i rozczulającego spojrzenia.

— Zostaw to i mnie przytul — odpowiedział mu po chwili.

Kim od razu zakręcił wodę i zdjął gumowe rękawiczki. Myślał, że Jeon odsunie się trochę, by ten mógł się odwrócić i go objąć, jednak dwudziestoośmiolatek nawet nie drgnął.

— Koo, musisz mnie puścić, bym mógł cię przytulić — zaśmiał się cicho po minucie takiego stania bez ruchu.

— Nie chcę, wole tak — jęknął i ponownie mocniej go przyciągnął do siebie.

Architekt czuł bicie serca swojego partnera, ciepło bijące od niego oraz jego oddech. Kochał jego obecność. Uwielbiał czuć go przy sobie. Tak po prostu.

— Będziemy tak stali?

— Tak, dokładnie — odpowiedział zadowolony z siebie.

Kim westchnął tylko i stwierdził, że nie będzie dyskutował z młodszym mężczyzną. Rozkoszował się jego obecnością. Drobnymi muśnięciami nosem na jego szyi, wścibskich palcach wędrujących po jego brzuchu i klatce piersiowej.

— Przepraszam cię, skarbie. Nie powinienem cię tam zawozić...

— Już, cicho — mruknął. — Mniej gadania, więcej przytulania.

— Tylko ty mnie przytulasz, skarbie.

— Ech...

Młodszy przekręcił zgrabnie ciało swojego ukochanego i delikatnie popchnął go tak, by oparł się o blat. Taehyung z zaskoczenia niemal pisnął. Pisnął!

Nie czekał jednak na nic, objął partnera mocno i uśmiechnął się, kiedy on zrobił to ponownie.

Odkąd wrócili do siebie po tych wszystkich latach przerwy, ich relacja stała się jeszcze bardziej intymna. Spędzali więcej czasu w swoim towarzystwie, mówili sobie o wszystkim. Cieszyli się każdą wspólnie spędzoną chwilą, doceniali to, co mieli.

Jimin uważał, że to dlatego, że byli rozdzieleni tak długo, a dodatkowo przez kilkanaście tygodni trwali w związku na odległość. Park nie krył się z tym, że założył się z Jisoo, z którą swoją drogą coraz więcej rozmawiał, o to, czy wytrzymają w takim rozwiązaniu do końca roku. I takim sposobem wygrał zakład, ponieważ decyzję o ponownej przeprowadzce Kima do Busan, od razu przekazał dziewczynie. Kwon nie była zadowolona z przegranego zakładu, ale wspierała za to ich całym sercem. Nawet jeżeli nie wygrała.

— Chodźmy do łóżka, co?

Młodszy niechętnie odsunął się od ukochanego i chwycił go za dłoń. Dał zaprowadzić się do sypialni, pozwolił Taehyungowi zdjąć z niego niewygodne spodnie i zastąpić je dresami leżącymi na podłodze. Sam Kim również przebrał się w wygodniejsze ubrania i wciągnął dwudziestoośmiolatka pod kołdrę, by ponownie go do siebie przytulić.

— Muszę iść do fryzjera — stwierdził dwudziestodziewięciolatek po kilkunastu minutach leżenia.

— Absolutnie nie! — zaprotestował prędko. — Kocham twoje włosy teraz.

— Tylko włosy? — parsknął.

Jungkook leżał bokiem do niego, głowę opierał na jego piersi, a palcami wędrował po jego brzuchu. On sam bawił się włosami młodszego, które również były już dłuższe. Nawijał je na palce, lekko ciągnął, masował mu skórę głowy i od czasu do czasu delikatnie całował go w czoło.

— Niech pomyślę... — westchnął. — Kocham twoje oczy, wiesz? Zawsze mówiłeś, że potrafisz utonąć w moich, a prawda jest taka, że to ty jesteś właścicielem najcudowniejszych, najpiękniejszych oczu na świecie. Tak samo uśmiechu. Boże, jak ja kocham to, kiedy się uśmiechasz. Mógłbym nie jeść i nie pić, ale oglądać to, jak twoje usta są uśmiechnięte. Usta też kocham. Delikatne, zawsze głodne pocałunków — mruknął. — Uwielbiam twoje uszy, a zwłaszcza jak uroczo jęczysz, kiedy je dotykam, czy przygryzam. Obaj doskonale wiemy, że uszy to twoja słabość, którą ja wykorzystuję.

Taehyung zarumienił się. Jungkook miał rację. Od zawsze był wrażliwy na dotykanie jego uszu, przy czym, odkąd Jeon to odkrył, starszy czerpał z tego samą przyjemność.

— Kocham całą twoją twarz, kocham ją obcałowywać, dotykać i macać. Nigdy ci też nie powiedziałem, ale jestem ogromnym fanem twojego pieprzyka. O i nosa też — zaśmiał się cichutko. Nie patrzył na partnera, bo wiedział, że starci całą odwagę, która w niego wstąpiła. — Wielbie twoje dłonie, Tae. Łaknę ich dotyku, bo sprawiają mi tyle przyjemności i jednocześnie dają spokój. Czasem wystarczy, że czuję twój dotyk i po prostu czuje się najszczęśliwszym.

Taehyung był oczarowany tym wszystkim, co usłyszał. Nie mógł się już dłużej powstrzymywać, dlatego zgrabnie przekręcił Jungkooka na plecy, a on sam zawisł nad nim. Patrząc mu w oczy, uśmiechnął się do niego szeroko, po czym ucałował jego usta. Pocałunek był długi i delikatny.

— Słodki — mruknął mu w usta.

Jungkook również się zaśmiał i teraz to on pociągnął mężczyznę na siebie. Objął go ramieniem, wcisnął nogi pomiędzy te jego i rozkoszował się ponownie jego obecnością.

— Przerwałeś mi — stwierdził tylko.

— To jest jeszcze coś?

— Tae, ja nie wymieniłem nawet połowy — parsknął.

— Och, Koo. Jesteś słodziakiem.

— Ktoś w tym związku musi być. Ty się ostatnio opierdalasz...

Kim postanowił tego nie komentować. Chciał, by ta chwila trwała wiecznie. Leżeć wtulonym w miłość swojego życia, cieszyć się wspólnym czasem i już zawsze móc uśmiechać się dzięki temu mężczyźnie.

Z myślami, że nie mógłby kochać go mocniej, po kilku minutach zasnął, a razem z nim Jeon, który również rozmyślał o ich miłości.

*

Przez ostatni rok, odkąd Jungkook przeprowadził się do swojego rodzinnego miasta, wydarzyło się naprawdę wiele rzeczy.

Do jego życia wrócił Taehyung. Co prawda zrobił to trochę siłą i początkowo wbrew jego woli, ale wyszło to tylko na dobre. Jungkook wiedział, że i tak by się spotkali, ponieważ nie wyobrażał sobie życia z kimkolwiek innym niż tamten mężczyzna.

Jego pierwszy przyjaciel, pierwszy chłopak, miłość i kochanek. Był jego pierwszym we wszystkim. Pierwszą myślą o poranku, pierwszą osobą, której opowiadał swój dzień, której płakał w ramie i którą kochał najmocniej na całym świecie.

Przez ten rok poznał też sporo nowych osób, nawiązał cudowne przyjaźnie. Spełniał się zawodowo i w pełni oddawał się swoim pasjom.

Zakończył terapię, która również bardzo dużo mu dała. Dzięki spotkaniom z Namjoonem zaczął kochać przede wszystkim siebie. Akceptować swoje wady oraz te innych osób. Pogodził się z tym, że świata nie zmieni na taki, jakim chciał, by był. Zrozumiał, że tkwienie w przeszłości robiło mu największą krzywdę.

Nie rozmawiał już z ojcem. Pomimo tego, że początkowo bardzo pragnął poznać swoją młodszą siostrę, wiedział, że nie potrzebował tam nigdy wracać. Dziewczynka, pomimo pokrewieństwa, była dla niego jednak kimś kompletnie obcym, kimś, kto nie wiedział o jego istnieniu. To nie była jego rodzina.

Rodziną Jungkooka był Taehyung. Tak samo, jak Jimin czy Jisoo. To byli jego bliscy, na których mógł liczyć bez względu na wszystko. Kochał ich ze wzajemnością. Nawet jeżeli Jimin często działał mu na nerwy, a jego damski odpowiednik bombardował go miliardem wiadomości dziennie bez powodu.

Kwon upodobała sobie przez ostatnie miesiące, zasypywanie dwudziestoośmiolatka informacjami z jej życia, ponieważ stwierdziła, że skoro Jeon ma partnera, to zapomni o przyjaciółce i ona musi mu przypominać. Jungkook po prostu odpowiadał jej rzędem emotek, gifem albo zdjęciem Taehyunga, które ostatnio zrobił.

— Yoongi, nie właź mi pod nogi! — warknął, kiedy prawie wywrócił się w korytarzu.

Kochał i nienawidził tego kota jednocześnie. W zasadzie miłość do zwierzaka kończyła się w momencie, w którym drapał w drzwi ich sypialni w środku nocy, kiedy oni próbowali spać. Lub byli w trakcie czegoś innego, czego małe kotki nie powinny oglądać.

— Już wróciłeś? — krzyknął z innego pokoju architekt.

Obaj mieli dzisiaj wolne. Postanowili zrobić dzisiaj weekend dla siebie. Wyłączyć telefony i cieszyć się tylko swoim towarzystwem. Oczywiście plany zepsuła im niespodziewana (chociaż podobno zapowiedziana) wizyta Jimina, który zabrał ze sobą nie tylko Jina, ale również swoją siostrę i jej męża.

Dlatego cały dzień obaj przygotowywali jedzenie na kolację, na którą miała przyjść również Jisoo z Jiwonem.

Jeon szybko przeszedł przez korytarz i dołączył do swojego mężczyzny w kuchni. Zamiast mu jednak pomóc czy chociażby odpowiedzieć, po prostu stanął za nim i wtulił się w niego. Dokładnie tak, jak uwielbiał.

Cmoknął jego odsłoniętą szyję i bezwstydnie wsunął lekko chłodne dłonie bod jego koszulkę, na co ten lekko się wzdrygnął.

— Chcesz, bym sobie uciął palce? — parsknął i odłożył nóż. — Czym bym ci sprawiał tyle przyjemności, skarbie?

— Znalazłbyś sposób — mruknął w odpowiedzi i zaśmiał się cicho.

— To na pewno — stwierdził. — Pomożesz mi?

— Przecież pomagam.

— W jaki sposób niby?

— Daje ci energię poprzez mój uścisk i bliskość?

— Jedyne co mi teraz dajesz, to chęć zamknięcia mieszkania na cztery spusty, napisania do Jimina, aby się jebał oraz zaciągnięcie cię do łóżka.

— Nie zrobisz tego, to nasi przyjaciele.

— Nie zrobię? Czekaj, tylko wyjmę telefon. Poczekaj na mnie w łóżku, skarbie!

W kuchni rozbrzmiał ich głośny śmiech. Stali tak jeszcze przez moment, po czym faktycznie zaczęli kończyć przygotowania do kolacji, która przebiegła dość spokojnie jak na ilość zgromadzonych oraz tak bardzo różnych od siebie osób.

Gospodarze dowiedzieli się jednak sporo nowych rzeczy, jak na przykład to, że Seokjin od kilku tygodni randkuje z podobno nieziemskim mechanikiem, którego poznał na jednej z imprez, na które wyciągnęła go Park.

Jisoo także przyznała się przed wszystkimi, że ma kogoś na oku. Podobno ta relacja zmierzała w dobrym kierunku, ale ona nie chciała pochwalić się, kim dokładnie był ten (nie)szczęśliwiec. Taehyung jednak zdawał się wszystko doskonale wiedzieć i bardzo chciał podzielić się tą informacją ze swoim partnerem, jednak widok jego zagubienia i nieudanych prób wyciągnięcia czegokolwiek od dziewczyny, wynagradzał mu wyrzuty sumienia.

Najbardziej zaskakującą informacją i jednocześnie czymś, czego wszyscy mogli się spodziewać, były wieści o tym, że Jihyo była w ciąży. Nie obeszło się bez licznych gratulacji i toastów wznoszonych przez szczęśliwego przyszłego wujka Jimina.

Goście zebrali się dopiero przed północą. Jednak pewnie siedzieliby dłużej, gdyby nie dziwny i nagły ból brzucha Taehyunga.

Park Chimchim

Dobrze znam ten twój ból brzucha. Baw się dobrze ; )

O ile Kookie ci pozwoli haha

Kim Taetae

😏

Nic go przecież nie bolało. Wszyscy to wiedzieli. Może poza Jungkookiem, który od kilku minut stał w kuchni i szukał jakichś lekarstw, które mógłby podać mężczyźnie. Nie znalazłszy nic, postanowił zrobić mu zwykłą herbatę, którą zaniósł do ich sypialni. Tam Taehyung leżał już w łóżku. Pozbył się już swojej koszuli i szarych, garniturowych spodni, a został w samej bieliźnie.

Dwudziestoośmiolatek postawił kubek na szafce nocnej i spojrzał na chłopaka troskliwym spojrzeniem.

— Wypij to, jak trochę ostygnie — nakazał tylko. — I wejdź pod kołdrę, a nie świecisz golizną — skwitował.

Taehyung posłał mu tylko lubieżny uśmiech i wykonał grzecznie jego polecenie. Następnie jednak chwycił młodszego za nadgarstek i pociągnął do siebie, dając mu tym samym znać, że chciał, by dołączył do niego.

— Pójdę się tylko umyć, dobrze?

— Pójdziesz później. Chodź tu — mruknął i pocałował wierzch jego dłoni.

Jungkook nie był przekonany. Chciał wziąć prysznic i zmyć cały pot dzisiejszego dnia z siebie. Nie przepadał za leżeniem w łóżku, w świeżej pościeli, bo tę zmieniali z Kimem dosłownie rano, będąc nieumytym.

Nie potrafił jednak oprzeć się proszącemu go trzydziestolatkowi i zsunąwszy kapcie ze stóp, wcisnął się obok niego. Głowę oparł o ramie starszego, nogi zaplątał w te Taehyunga, a jedną z dłoni ułożył na jego brzuchu, który po chwili zaczął delikatnie masować.

Jak gdyby ktoś go zawołał, sekundę później na łóżku pojawił się również Yoongi, który znalazł sobie miejsce na udzie Jungkooka. Chłopak czuł przyjemne ciepło bijące od kota, ale wiedział, że teraz trudno mu będzie zmienić pozycję, bo inaczej musiałby ruszyć zwierzaka.

— Dalej boli?

Masował swojego partnera przez kilka minut w ciszy, którą przerywało tylko mruczenie, które nawet nie należało do Yoongiego. Taehyung nawet nie próbował ukryć tego, jak wielką przyjemność sprawiały mu działania młodszego.

— Jak będziesz dalej masował, to nie pomoże, a doprowadzi do czegoś innego — stwierdził tylko po kolejnych kilku chwilach.

W tamtym momencie Jungkook zrozumiał. Odsunął się od niego i zabrał rekę.

— Taehyung! Wcale nie bolał cię brzuch, prawda?

Cichy śmiech mężczyzny był wystarczającą odpowiedzią. Jeon parsknął tylko i klepnął lekko odkryty brzuch mężczyzny, na co ten śmiał się jeszcze głośniej. Yoongi zaaferowany dziwnym zachowaniem właścicieli, spojrzał się na nich wymownie i wrócił do higieny, którą przerwał na chwilę.

— Idę się myć, kłamco — burknął i podniósł się. Tak jak się spodziewał, dostał przy okazji pełne wyrzutu spojrzenie kota, na które tylko wzruszył ramionami. — Nie patrz tak na mnie. Będziesz chciał saszetę, to i tak będziesz się do mnie przymilał — mruknął w jego stronę.

— Zostań, skarbie — szepnął Kim. — Może nie bolał mnie brzuch, ale... teraz boli mnie coś innego — uchylił kołdrę, dzięki czemu Jungkook doskonale widział lekkie wybrzuszenie w jego bokserkach.

Zarumienił się na ten widok i spojrzał prosto w oczy partnera.

— Tyle lat razem, a ciebie dalej gorszy widok wzwodu.

— Nie gorszy, po prostu... Tylko cię dotykałem.

— Aż, skarbie — przyznał. — Tęsknię za tobą, to dlatego.

— Widzimy się codziennie — skwitował.

— Będę tęsknił za tobą zawsze. Wystarczy, że wyjdziesz do innego pokoju.

— Ale zrobiła się z ciebie miękka klucha, Tae.

— Może i miękka klucha ze mnie, ale uwierz mi. Co ma być twarde, jest twarde — poruszył brwiami i ucałował szybko rozchylone wargi chłopaka.

— Głupek — westchnął i sam ponownie pocałował mężczyznę.

Tym razem pocałunek był dłuższy i trochę bardziej namiętny. Jungkook wkradł się do ust Taehyunga i niezbyt delikatnie wczepił swoje palce w jego włosy, po to, by za chwile za nie szarpnąć. Cichy jęk trzydziestolatka w pełni go usatysfakcjonował.

— Idę do łazienki się przygotować — mruknął mu do ust. — Poczekaj na mnie.

— Nie musisz iść — westchnął i chciał go pocałować, jednak młodszy ciągle trzymał dłoń w jego włosach i skutecznie pokrzyżował mu plany.

— Poczekasz?

— Na ciebie mógłbym czekać wiecznie. Poczekam, skarbie — odpowiedział, wiedząc, że nie zmieni zdania chłopaka.

— Tylko... wyproś Yoongiego, dobrze?

Pokój wypełnił ponownie głośny śmiech trzydziestolatka. Śmiech przepełniony miłością do stojącego w progu Jungkooka.

Taehyung nieskrępowany lekkim wzwodem, odsunął od siebie kołdrę całkowicie i chwycił kota.

— Chodź Yoongi, tylko ja mam zaszczyt oglądania gołego tyłka Jungkooka — powiedział tylko i minął w drzwiach zaczerwienionego bruneta.

Jeon sam zaśmiał się widząc, jak Kim walczył o to, by zwierzak został na drapaku. Z tym uśmiechem zniknął w łazience.

Może ich związek nie był idealny. Często sprzeczali się o mało istotne sprawy, jak na przykład, jakie przekąski kupić do oglądania serialu, czy który płyn do płukania wziąć. Jednak żaden z nich nie wyobrażał sobie swojego dnia bez tego drugiego. Byli przywiązani do siebie już do końca. Kochali w sobie wszystko.

Taehyung szalał za często zbyt emocjonalnymi reakcjami Jungkooka, za jego marudzeniem i chęcią robienia wszystkiego tak, jak on chciał. Jeon wariował z miłości, kiedy Taehyung zostawił gdzieś pusty kubek, czy nie umył miski po śniadaniu. Szalał, kiedy ten się z nim droczył i marzył o każdej sekundzie, w której mężczyzna próbował wynagradzać mu nerwy.

Nie byli idealni, ale na pewno byli ze sobą szczęśliwi. I to im wystarczało.

KONIEC

Naprawdę nie wierzę w to, że ta historia dobiegła końca. Tak bardzo zżyłam się z tymi bohaterami, że jest mi niesamowicie smutno się z nimi zegnać.

Jednak wszystko ma swój początek i koniec, dlatego przyszedł w końcu ten moment, w którym możemy pożegnać naszych bohaterów.

Nie wiem, co mogłabym tutaj napisać (jestem beznadziejna w przemowach, wybaczcie mi), dlatego po prostu polecę z serducha.

Na pewno chciałabym podziękować KAŻDEJ osobie, która dała mi szansę i przeczytała moją pracę. Dziękuję wszystkim komentującym i gwiaztkującym. Już kiedyś wspominałam, że każdego z was kojarzę i widząc w powiadomieniach Wasze nicki, cieszyłam się jak dziecko.

Doceniam każdą minutę, którą poświęciliście na czytanie tej historii, każde przeżywanie wydarzeń, poprawienie jakiegoś błędu, czy zwykłe słowa krytyki, które bardzo dużo mi dały.

Byłabym wdzięczna, gdybyście pod tym rozdziałem zostawili w komentarzu po sobie znak, z ogólnymi wrażeniami, opinią, czy chociażby wpisując tam zwykłe serduszko.

I'LL WAIT przez ponad osiem miesięcy uzbierało na swoim koncie ponad 50k słów oraz w całości zajmuje 380 książkowych stron. Na ten moment to najdłuższy fik na moim profilu i jestem z siebie naprawdę dumna.

Z tą książką przyszło nam się żegnać (chociaż te taekooki na pewno zostaną w moim serduszku na długo), jednak mam nadzieje, że zostaniecie ze mną na dłużej. Jeżeli jednak chcielibyście przeczytać coś innego ode mnie, to zaproszę was do dwóch innych książek.

Dziękuję jeszcze raz, kocham was i do zobaczenia w innych historiach! — Oliwia

Đọc tiếp

Bạn Cũng Sẽ Thích

22.5K 2.2K 18
- Tam skąd pochodzę, zamykanie niewinnych ludzi wbrew ich woli jest surowo karane. - Musi więc to być dla ciebie niemała niedogodność, że mogę zrobić...
54.5K 3.6K 50
"Jungkookie, dlaczego mnie nie lubisz?" "Ponieważ jesteś chłopcem".
1.8K 211 16
❝Love cannot be forced, love cannot be coaxed and teased. It comes out of heaven, unasked and unsought.❞ Świat, w którym zaaranżowane małżeństwa to c...
29K 2.3K 20
gdzie Jin i Namjoon żywią do siebie silną nienawiść, ale są zmuszeni do wspólnego towarzystwa przez 30 dni.