Worek Treningowy (ZAKOŃCZONE)

By Monika_Liga

9.3K 386 111

Mam ogromną przyjemność zaprosić Cię wspaniałej inicjatywy #ligadlaukrainy!!! Bierze w niej udział już ponad... More

ROZDZIAŁ 1 - Worek treningowy
ROZDZIAŁ 2 - Pokazówka
ROZDZIAŁ 3 - Trzecia randka
ROZDZIAŁ 4 - Podchody
ROZDZIAŁ 5 - Sąsiadka
ROZDZIAŁ 6 - Kino
ROZDZIAŁ 7 - Ogień
ROZDZIAŁ 9 - Perspektywa
ROZDZIAŁ 10 - Punkt widzenia
ROZDZIAŁ 11 - Sabotaż
ROZDZIAŁ 12 - Niedomówienia
ROZDZIAŁ 13 - Czerwona mgła
ROZDZIAŁ 14- Wulkan
ROZDZIAŁ 15 - Tonąc w miodzie
ROZDZIAŁ 16 - Głód
ROZDZIAŁ 17 - Pana
ROZDZIAŁ 18 - Domino
ROZDZIAŁ 19 - Konfrontacja
ROZDZIAŁ 20 - Trzy
ROZDZIAŁ 21 - Dwa
ROZDZIAŁ 22 - Jeden - BUM!
ROZDZIAŁ 23 - Pół roku później

ROZDZIAŁ 8 - Historie rodzinne

392 14 5
By Monika_Liga

Emil przez dłuższy czas siedział w bezruchu za kierownicą. Silnik pracował na jałowym biegu, on sam był podniecony, z totalną pustką w głowie.

- Co to było? – szepnął w przestrzeń za szybą.

Z jednej strony miał ochotę wyrwać z samochodu, kopniakiem wyważyć drzwi, za którymi zniknęła właśnie Magda i wziąć ją siłą. Choćby na podłodze w przedpokoju. Bez wstępów, a nawet bez rozbierania jej. Z drugiej jednak musiał przed sobą przyznać, że to co właśnie poczuł, przebijało intensywnością doznania, których dostarczyły mu dotychczasowe kochanki.
Spojrzał w dół, na namiot w spodniach i zaśmiał się w głos.

- Tego jeszcze nie zrobiła żadna. – Poprawił uciśniętą obłość. W końcu wrzucił jedynkę i ruszył. – No mała, czym mnie jeszcze zaskoczysz?

***

Wieczorem, po kameralnej imprezie rodzinnej Magda siedziała z prababcią w jej pokoju. Popijały malinową herbatę i jak zwykle przeglądały albumy ze zdjęciami. To był ich rytuał. Wodziły palcami po pożółkłych, wyblakłych fotografiach, a prababcia po raz setny opowiadała historie związane z osobami, których twarze, czasami całe sylwetki uchwyciło oko aparatu fotograficznego.

- Coś dzisiaj jesteś w innym świecie, moje dziecko. – Prababcia jak zwykle bezbłędnie odczytała nastrój Magdy. Wystarczył jej rzut oka na prawnuczkę, na jej zawieszony w przestrzeni wzrok i palec uniesiony do ust. Dziewczyna obgryzała paznokieć kciuka od dziecka. Zawsze wtedy, gdy nie wiedziała, co myśleć, czy zrobić, gdy była zagubiona. Robiła tak każdorazowo, gdy miała problem. – Powiedziałabym nawet, że wyglądasz, jakbyś się zakochała.

Magda nie mogła wyjść z podziwu, nad spostrzegawczością babci.

- Może nie od razu, że się zakochałam. – Wolała się asekurować i nie chciała dopuścić do siebie aż tak dalece idących wniosków. Nie mogła też wytłumaczyć babci, w jakim stanie się znalazła. Jak bowiem miałaby opowiedzieć jej o podnieceniu, które zawładnęło nią w samochodzie, gdy napierała sobą na Emila? I wcześniej w knajpie, gdy oblizał jej palce. Nawet teraz na samo wspomnienie serce przyspieszyło rytm i czuła, jak rumieniec wypływa jej na policzki. – Ale masz rację, poznałam ciekawego człowieka.
- Przystojny? – dopytywała prababcia.
- Bardzo. – Rozmarzyła się dziewczyna. – Ale niebezpieczny.
- Tacy pociągają najmocniej. – Przeszło osiemdziesięcioletnia kobieta mrugnęła do prawnuczki. – Zdobycie takiego mężczyzny jest najsmaczniejsze.

Magdę nie raz kusiło by zapytać, kto jest ojcem jej matki. Nie znała dziadka i nie słyszała nic o pradziadku. Unikano tego tematu i była to jedna z tajemnic rodzinnych. Nie wspominało się nawet o męskiej części rodu, jakby nie istniała, a mówienie o mężczyznach sprawiało ból.

- A ty prababciu – Magda stwierdziła, że oto nadeszła pora na zadanie tego trudnego pytania. – Kochałaś ojca babci?
- Tak, Madziu. – Starowina zamyśliła się, zatopiła we wspomnieniach. – I tylko żałuję jednego.
- Czego, babciu?
- Że się nie odważyłam na bycie z tym człowiekiem.
- Był kimś, kogo należało się bać? – Dziewczyna starała się być delikatna.
- Raczej wstydzić, bo był rozwodnikiem. Za moich czasów rozwód był czymś wstydliwym. On to zrobił dla mnie, a ja...– Starsza kobieta westchnęła i zamilkła. Posmutniała na dłuższą chwilę zapatrzyła się w pomarszczone palce dłoni, lecz szybko się otrząsnęła. – Powinnam była dać się poprowadzić sercu i zamieszkać z nim. Ja tymczasem posłuchałam nakazu rodziny i zerwałam kontakty z tym mężczyzną. Innego już w moim życiu nie było. - Znów westchnęła i zamilkła na dłużej. Zapatrzyła się niewidzącym wzrokiem w przestrzeń za oknem. Oczy zaszkliły jej się, zachodząc łzami. W końcu pociągnęła nosem i zamrugała szybko, spoglądając ponownie na wnuczkę. - Nie popełnij mojego błędu, Madziu. – Babcia wzięła w zniszczone, pomarszczone palce, gładką dłoń dziewczyny. – Są takie cudowne momenty w życiu, których znaczenia nie wolno przeoczyć, bo się nie powtórzą.

Magda pokiwała głową, zamyślając się nad przeszłością i powtarzalnością historii prababci. Jej córka, a tym samym babcia Magdy, umarła w młodym wieku jakiś czas po porodzie. Kiedyś dotarł do uszu Magdy okruch tajemnicy o tym, że babcia nie chciała żyć. Ponoć wylizałaby się i przeżyła, gdyby miała chęć przetrwania. Zgasła, bo tej chęci nie było. Nie bez mężczyzny, którego kochała, lecz z nim być nie mogła. Czyżby mama przerwała zaklęty krąg nieszczęśliwych kobiet w jej rodzinie? Ona kochała męża.

Niemożliwe – przyznała ze smutkiem w duchu. – Jestem taka młoda, a już się rozwiodłam. Mimo, iż wydawało mi się, że tak mocno kocham i będę szczęśliwa.

***

Wracała do domu. Było późno, dochodziła północ. Dojeżdżając do podjazdu przed domem zauważyła zaparkowany samochód eksmęża. Krzysiek widząc jej auto wysiadł ze swojego, odpalił papierosa. Czekał, by i ona zgasiła silnik. Westchnęła, odpinając pas bezpieczeństwa. Nie miała ochoty rozmawiać z Krzyśkiem. Nie dzisiaj, nie po tym, do czego doszło między nią i Emilem. Nie w stanie ducha, w jakim się znalazła.

- Od kiedy znowu palisz? – przywitała go cierpko, sięgając do torebki po klucze.

W odpowiedzi pstryknął palcami, wysyłając łukiem rozżarzony papieros w stronę ulicy.

- Magdo – zaczął, a ona wiedziała już, że gdy tak rozpoczynał zdanie, każdorazowo znaczyło to, że ma jej do oznajmienia coś, co z trudem przechodziło mu przez gardło.

Westchnęła bez entuzjazmu, czekając na ciąg dalszy.

– Rozwód z tobą był największym błędem mojego życia – dokończył z mocą.

Zamurowało ją. Siatka ze słoikami, w które zaopatrzyły dziewczynę mama i babcia, wysunęła się spomiędzy jej palców. Te uderzyły o płyty chodnikowe, zadźwięczał trzask pękającego szkła.

- Coś się stało? – Nie wiedziała, o co pytać.
- Tak! Stało się wszystko! – Krzysztof teatralnym gestem wyrzucił ramiona na boki, po czym, jakby nie wiedząc co począć z dłońmi, wbił je w kieszenie spodni. – Czy mogłabyś przemyśleć przyjęcie mnie z powrotem?

Nie patrzył jej w oczy, lecz w ziemię, pod stopy. Magda widziała, ile kosztowało go zadanie tego pytania. Krzysztof – zakochany w sobie i pewien własnej nieomylności, właśnie prosi ją, by powrotem do siebie wrócili?! A może chce żyć na kocią łapę? Niedoczekanie jego!

- Jestem zmęczona. – Schyliła się, podniosła reklamówkę, z której wyciekał czerwony barszcz. – Porozmawiamy jutro. - Nie czuła się na siłach, by przyjąć do wiadomości jego wynurzenia zwłaszcza w tym stanie emocjonalnym, w jakim aktualnie była. - Możemy umówić się na kawę i wtedy porozmawiamy. Teraz wróć do domu, do kobiety i dziecka, które rośnie pod jej sercem. Zadzwoń jutro. Do widzenia.

Minęła go, nie czekając na jego odpowiedź. Wolała nie dawać mu czasu na zareagowanie.

Jeszcze wymyśli coś głupiego i będę musiała się do tego odnieść! - Podeszła do śmietnika, wyrzuciła siatkę wraz ze słoikami. - Nie chce mi się, kurwa z nim gadać! Zła kobieta jestem. Szczególnie teraz.

Zdusiła też poczucie winy, że nie znalazła zapału, by sprawdzić, czy coś z podarunków żywieniowych mamy przetrwało. Chciała jak najszybciej schować się w zaciszu domu i przemyśleć ten dzień. Zbyt wiele emocji i wydarzeń stało się dziś jej udziałem. W dodatku po tak długim okresie posuchy!

Lizanie palców, pocałunek, a teraz jeszcze to wyznanie... - I tu zastopowało ją na sekundę. - Wyznanie czego? Przecież nie miłości! On po prostu CHCE WRÓCIĆ! Nie ma chuja we wsi! - Coraz mocniejszy bunt rodził się w Magdzie. - Ja już swoje przy tym baranie przeżyłam i nie chcę powrotów!

- Dobranoc – mruknęła i zatrzasnęła za sobą drzwi, zostawiając Krzyśka samego przed wejściem do domu.

Nie zapalała światła na parterze, lecz po ciemku i na bosaka podreptała do kuchni. Uchyliła drzwi lodówki, by nalać sobie kieliszek białego wina. Po tym wszystkim, co miało miejsce dzisiaj, musiała się choć odrobinę wyluzować. W przeciwnym razie nie uśnie.

Upiła łyk wina z kieliszka, zakorkowała butelkę i wzięła ją pod pachę, po czym skierowała się ku schodom prowadzącym na piętro.

W łazience wcisnęła przycisk na ścianie. Po chwili z głośników popłynęła relaksująca zmysły muzyka. Bez słów, czy ostrzejszych dźwięków, a jedynie stłumiony szum płynących przez głowę nut i stymulujące ucho powolne rytmy, nasycone zmysłowymi basami. Przygasiła również górne światła, zostawiając jedynie to przy podłodze.

Upór przy projektowaniu tego pomieszczenia, był zarazem jej najmądrzejszym wydatkiem. Pokój kąpielowy był dla Magdy równie ważny, co kuchnia. We wszystkich pomieszczeniach znajdowały się głośniki, bo kochała muzykę i to ile ze sobą wnosiła do jej codzienności.

Nagłośnienie domu było dla Krzyśka burżujską fanaberią.

Po co komu muzyka w łazience, czy w klopie?! – Nadymał się, wyśmiewając jej zamiłowanie do jazzu. – Będziesz stawiać klocka z muzyczką, jako zagłuszaczem? Przecież to jest głupie!

Jak miała mu wytłumaczyć to, że kąpiel w wannie z pianką i delikatnymi dźwiękami płynącymi z głośników w suficie jest tym, co przywraca ją światu. To dzięki temu osiąga równowagę, czy raczej ją odzyskuje. Leżąc w pachnącej pianie i obserwując przez opuszczone powieki mrugające światło świec, wdychając aromat soli kąpielowych, czy olejków, popijając kieliszek białego wina i sycąc się dźwiękami muzyki, czuła się jak w prywatnym SPA. W połączeniu z jej introwertyczną naturą, stanowiło to szczyt marzeń po pełnym pracy i wysiłku psychicznego dniu. Tylko tyle i aż tyle. Jednak dla Krzyśka był to każdorazowo powód do drwin.

Ciebie to takie pierdoły czasami cieszą, że rozumiem już stwierdzenie, że kobiety są z Wenus. – Wciąż dźwięczały jej w głowie słowa Krzysztofa. – Sole kąpielowe i olejki eteryczne? – Odczytywał etykiety z flakonów, których całkiem pokaźną kolekcję zgromadziła na półce. – Ty to się dajesz nabrać na chwyty reklamowe. Jesteś idealną ofiarą marketingu firm kosmetycznych!

Teraz zatkała odpływ wanny, wlała ulubiony płyn różany i wrzuciła woreczek z pachnącym specyfikiem, dzięki któremu miała powstać wysoka piana. Odkręciła kran i leniwie pozbywała się odzieży, rzucając niedbale kolejne łaszki na posadzkę. Upiła łyk wina w akompaniamencie łagodnych tonów muzyki czując, jak rozluźnienie powoli ogarnia jej ciało.

Krzysiek chce powrotu – podsumowała w myślach, bez emocji. – Co z tego, że on chce? Czego chcę ja? – Zmarszczyła czoło, zanurzając stopę w spienionej wodzie.

Usiadła w wannie, a głowę oparła na jej brzegu. Znów upiła łyk zimnego wina, przejechała palcem po pokrytym kropelkami szkle kieliszka. Oblizała wargi, gdy schłodzona ciecz pociekła z kieliszka na szyję i między piersi.

- Kogo ja chcę? – rzuciła pytanie w przestrzeń. – Teraz chcę Emila – stwierdziła, przykładając pokryte kroplami szkło wypełnione winem, do skóry szyi. – Pragnę go, jak jasna cholera. – Kieliszek powędrował niżej, ku piersi. – Pragnę go mimo, że nie powinnam, bo to nie facet dla mnie. – Odstawiła kieliszek na płytki przy wannie. Dłoń wróciła na pierś i w miejsce, do którego jeszcze chwilę temu przylegał kieliszek. – Emil, ładne imię.

Zacisnęła palce na sutku, rozchylając w zachwycie usta. Nie dotykała się tak dotąd i nie czuła potrzeby, bo też nie była w ten sposób pobudzona. Wspomniała dotyk palców Emila na okrytej bielizną i materiałem bluzki piersi. Ciało pamiętało tą chwilę i elektryzujące uczucie.

Dlaczego przy Krzyśku tego tak nie czułam? - Zmarszczyła brwi, przywołując wspomnienie dłoni eksmęża, gdy ten bawił się jej piersiami i całował je. - Wtedy było tak, jakby piersi nie były erogennym rejonem ciała! Myślałam, że nie są wrażliwe. A może były nieczułe na dotyk Krzysztofa?

Teraz było tak, jakby znajdowała się w stanie półpłynnym. Piersi, uda, usta, cała ona! Ciało prosiło, by być dotykanym. Nie robiła tego dotąd, nie dotykała siebie w ten sposób. Teraz poczuła taką potrzebę. Zapragnęła własnego dotyku i nie tłumiła tego pragnienia. Dłoń powędrowała od piersi w dół, na brzuch. Z brzucha między uda, by nakryć łono. Środkowym palcem sunęła dalej, aż zagłębiła się nim w śliskie ciepło i potarła pęczniejącą nadwrażliwością łechtaczkę. Zaniedbaną przez Magdę, niedopieszczoną przez Krzysztofa. Łono, którego śliskość zaskoczyła dziewczynę nie było tak śliskie nigdy! Dlaczego teraz?!

Jeden pocałunek? – Myśli, a właściwie ich gonitwa ponownie zmarszczyły czoło dziewczyny. – Pocałunek faceta i jego dotyk? Tak! A do tego zapach i gorący oddech na mojej twarzy i ustach.

Palec zagłębił się we wnętrzu, by przeciągnąć nitki śluzu na zewnątrz, by nadać im przyjemność tarcia. Odkrywała przyjemność dotykania się, kreśląc wokół coraz twardszego groszka powolne kółka. Zacisnęła powieki, a palce lewej dłoni na piersi. Ściskała sutek, szybując w kolorach tęczy z obrazem Emila pod powiekami. Po raz pierwszy jej własna dłoń pokazywała kierunek, w którym powinna podążać w pieszczotach. Do momentu, gdy wsuwając w siebie palec, później drugi dotarła do przepaści, a światło zalało jej umysł od środka. Nagły skurcz wygiął jej ciało i zmusił ją do jęku.

Długo jeszcze leżała w wodzie, przysypiając i napawając się rozluźnieniem. Przeżywała swój pierwszy raz z samą sobą. Było jej trochę smutno, bo tak długo z tym czekała. Czemu nie czuła wcześniej potrzeby dotykania siebie w ten sposób? Wiedziała dlaczego. Po prostu nie była dotąd rozbudzona przez mężczyznę i nie znała takiego stanu pobudzenia, który towarzyszyłby jej mimo, że Emila nie było obok. Była przez to trochę zagubiona ale i zaintrygowana tym, co jeszcze czekało ją w związku z tą znajomością.

- Boję się ciebie, Emilu – szepnęła nad krawędzią szkła, którym dotykała dolnej wargi. Przesunęła nim po ustach stwierdzając, że i to ją przyjemnie pobudza. – Co z tego, skoro silniejsze od strachu jest przyciąganie? Jak ci się oprzeć? I po co? – W tym momencie poczuła nieodpartą ochotę na więcej, mocniej i głębiej.

Dopiła ciepłe już wino, po czym odstawiła pusty kieliszek na płytki. Westchnęła rozdzierająco, po czym zsunęła się po ściance wanny, ześlizgując się na jej dno plecami. Ponad wodą wystawały jedynie kolana Magdy i pływające po powierzchni końcówki włosów. Piana zniknęła już dawno i tylko pojedyncze bąble powietrza wypływały z jej ust. Oczy zacisnęła z całych sił. Pod wodą było cicho, lecz i tam atakowały myśli.

- Po co ci się opierać?

Continue Reading

You'll Also Like

125K 7.6K 23
WYRÓŻNIONA W KONKURSIE "SKRZYDLATE SŁOWA" Anna Przybysz, młoda, piękna trzydziestoletnia prawnik. Mimo młodego wieku zdobyła rozgłos i autorytet. W...
97.4K 7.2K 39
Wszystkie wydarzenia całkowicie mnie zmieniły. Straciłem siebie. Straciłem wszystko to co dobre. Nagle pojawiła się ona, młoda dziewczyna, drobna i s...
492K 4.4K 13
Już w księgarniach 08.03.2022 Z miłości do niej mógłby zabić... i może będzie musiał Aleksandr Siergiejew nie jest człowiekiem, z którym rozsądnie by...
215K 4K 58
Meghan nigdy nie spodziewała się, że na ślubie własnej siostry spotka mężczyznę, o którym nie chciała już nigdy więcej myśleć. Ale życie potrafi być...