I'LL WAIT | kth & jjk

By kate0188

35.3K 2.2K 888

[zakończone] Po odbytej służbie wojskowej przychodzi czas na powrót do normalnego życia. Nie jest to jednak... More

Wstęp
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 25

Rozdział 24

1.1K 88 36
By kate0188

Taehyung nie był pewien, jak Jungkook zareaguje na to wszystko. Nie chciał mówić mu wcześniej, ponieważ doskonale wiedział, że chłopak by się nie zgodził. Jednak on, po rozmowie z Namjoonem, którego zdążył w końcu poznać, postanowił pomóc zawalczyć ukochanemu z demonami przeszłości.

Nie zrobiłby nic, jeżeli istniałaby, chociaż mała szansa na pogorszenie samopoczucia jego ukochanego. Jungkook jednak już ponad miesiąc temu zakończył swoją terapię i wyglądał na naprawdę szczęśliwego. Nie uciekał spojrzeniem, nie milczał, kiedy Taehyung zadawał mu pytania oraz coraz częściej opowiadał o wszystkim, co działo się prze te lata ich rozłąki.

Ostatnio Taehyung nawet przyłapał go nucącego podczas brania prysznica, a kilka dni później widział, jak chłopak malował. Odkąd się rozstali Jungkook miał problemy, aby usiąść przed płótnem i cokolwiek stworzyć. Teraz ponownie to robił, przez co Taehyung zaszył się w kuchni i rozpłakał się ze szczęścia.

Nawet pomiędzy nimi było jeszcze lepiej. Nie kłócili się już praktycznie o nic, nawet jeżeli w grę wchodziło wspólne urządzanie mieszkania, do którego mieli wprowadzić się już po nowym roku.

Obaj mieli dość ciągłych dojazdów, nie chcieli się rozdzielać, dlatego po długich rozmowach i spokojnym rozplanowaniu wszystkiego, zdecydowali się zostać w Busan. Razem.

Taehyung polubił to miasto, a przede wszystkim ciągle miał tam pracę, dlatego to właśnie on wyszedł z inicjatywą. Przez te wszystkie miesiące wykonywał ją zdalnie, dlatego jego przełożony niesamowicie ucieszył się na wieść, że jego dobry pracownik postanowił wrócić do miasta.

Domyślał się też tego, że Jungkook po cichu planował przenieść się dla niego do stolicy. Architekt absolutnie tego nie chciał. Wiedział, że Seul nie jest wymarzonym miastem dla Jungkooka, oraz to jak mężczyzna dobrze czuje się w Busan.

— Powiesz mi, dokąd jedziemy?

Jungkook już od początku się niecierpliwił, ale od ostatniej godziny przechodził samego siebie. Wiercił się, ciągle sprawdzał godzinę i próbował zgadnąć, gdzie zabierał go Kim. Za każdym razem jednak zamiast konkretniej odpowiedzi, dostawał szybkiego całusa w dłoń, którą partner ciągle trzyma. Nie puszczał go nawet wtedy, kiedy musiał zmienić biegi.

— Za chwilę będziemy, bądź cierpliwy — odpowiedział tylko i przełknął ślinę.

Zaczynał się denerwować. Nie wiedział, jak zareaguje Jungkook, ale nie było już odwrotu. Nie po to zwlekł się z łóżka rano i ciągnął ze sobą chłopaka. Przyjechali tutaj w konkretnym celu i nawet jeżeli okaże się, że młodszy nie jest gotowy, po prostu wrócą do domu.

Jungkookowi zbladła mina w momencie, w którym zobaczył nazwisko przy bramie, do której podjechali. Spojrzał spanikowany na swojego partnera, szukając w jego spojrzeniu jakiegokolwiek znaku, że źle widział.

Nic takiego nie dostrzegł.

— Co to ma znaczyć, Tae? — zapytał drżącym głosem.

— Sam mówiłeś, że to jedyna sprawa z przeszłości, która nie daje ci spokoju... Rozmawiałem z Namjoonem i stwierdzi...

— Stwierdziłeś, że dobrym pomysłem będzie zawiezienie mnie do ojca! Zwariowałeś?

Taehyung miał mu już odpowiedzieć, kiedy w lusterku zauważył biegnące w kierunku auta dziecko. Wiedział już wtedy, że nie powinien tego robić. To powinna być decyzja dwudziestoośmiolatka, a nie jego. Wtedy było jednak już za późno.

Dziewczynka znalazła się już przy samochodzie i wtedy zauważył ją też młodszy. Nie musiał pytać, by wiedzieć, kim ona jest. Taehyung równie, ponieważ uderzające podobieństwo do Jungkooka było wystarczającym potwierdzeniem.

— Yeon, skarbie! Nie podbiegaj tak do aut obcych!

Tuż za dziewczynką pojawiła się kobieta w średnim wieku. Taehyung wiedział, że to nowa żona pana Jeona, ponieważ kojarzył ją ze zdjęć, które dostarczy mu detektyw.

Były do siebie bardzo podobne. Zarówno kobieta, jak i jej córka, miały piękny, przyjazny uśmiech. Obie były również posiadaczkami zadbanych włosów, sięgających im do połowy pleców. Gdyby Taehyung nie znał wieku tej kobiety, śmiało stwierdziłby, że mogą być siostrami.

Ponownie spojrzał na swojego partnera, który całkowicie pobladł na twarzy. Żałował, że go tu zabrał.

Chciał już wycofać się z podjazdu i skierować się w stronę stolicy, ale kobieta wpierw odsyłając córkę do domu, postanowiła zaczepić nieznajomych. Zapukała cichutko w szybę od strony kierowy, a następnie odrobinę nachyliła się.

Kim przełknął głośno ślinę, zerknął ponownie na mężczyznę, po czym uchylił okno.

— Szukają panowie kogoś? — zapytała uprzejmie.

— Nie, w zasadzie już jedziemy — odpowiedział prędko.

W tamtym momencie jednak Jungkook odwrócił się w ich stronę, a kobieta zerkając na jego twarz, wstrzymała oddech.

Wyglądała na zszokowaną, jednak nie bardziej niż dwudziestoośmiolatek, który kompletnie nie orientował się w tym, co się dzieje. Był przerażony i pragnął jak najszybciej znaleźć się w domu. Nie chciał tam być.

— Jakiś problem, proszę pani? — zapytał Taehyung, widząc jej wyraz twarzy. — Chciałbym ruszyć, a nie chcę nic pani zrobić — dodał uprzejmie.

Chciał zabrać partnera stamtąd i przepraszać go do końca świata, za to, że zrobił to bez jego wiedzy.

— Jungkook? — zapytała tylko. — Jesteś Jeon Jungkook, prawda?

— S-skąd mnie pani zna? — wydukał.

— Jesteś taki podobny do swojego ojca — westchnęła. — To do niego przyjechałeś?

Zapadła cisza, niemalże bolesna dla Taehyunga. Naprawdę coraz bardziej żałował, a widząc, jak jego partner zaczął się trząść, pragnął go przytulić i nie wypuszczać z ramion już nigdy.

— Wejdźcie do środka — zaproponowała w momencie, w którym Kim już miał wycofać samochód nawet kosztem przejechania kobiecie po stopach.

Nie wiedział, co go podkusiło, by pomimo całego swojego strachu i całej masy obaw, jednak wysiąść z auta i zgodzić się wejść do domu.

Szli za kobietą w całkowitej ciszy. Jungkook z całej siły ściskał dłoń swojego partnera i nerwowo rozglądał się dookoła. Dostrzegł, że wnętrze jest bardzo przytulne. Od razu było widać kobiecą rękę.

Kiedy jeszcze mieszkał z ojcem, a raczej jak bywał w domu w trakcie przerw świątecznych czy wakacyjnych, w ich domu nigdy nie było przytulnie. Wystrój ograniczał się do potrzebnych rzeczy użytku codziennego. Dobrze pamiętał, że nawet nie posiadali dwóch takich samych par pałeczek czy talerzy. Nikt ich nigdy nie odwiedzał, a jego ojciec spędzał i tak większość czasu w pracy.

To zawsze jego mama zajmowała się domem, a kiedy jej zabrakło, nikt już tego nie robił.

— Jeonghun, masz gościa! — zawołała kobieta, kiedy zaprowadziła mężczyzn do salonu.

Chwilę później w pomieszczeniu pojawił się wołany mężczyzna, a jego żona chwyciła córeczkę za rączkę i wyszła, by dać im przestrzeni. Nie sądziła, że robi cokolwiek źle, a wręcz była przekonana, że pomaga.

— Jungkook?

Mężczyzna nie mógł uwierzyć własnym oczom. Przed nim naprawdę stał jego jedyny syn, którego nie widział prawie od dekady. Uśmiechnął się delikatnie i wyczekiwał reakcji chłopaka.

Pięćdziesięciodwulatek nie zwrócił uwagi na splecione dłonie młodych mężczyzn, ponieważ bym w zbyt wielkim szoku. Tak wielkim, że niemal nie panował nad swoimi reakcjami i kiedy Jungkook nie ruszał się z miejsca przez dłuższą chwilę, on sam do niego podszedł i chwycił go w ramiona.

To, że dwudziestoośmiolatek był otumaniony, to było duże niedopowiedzenie. On nie wierzył w to, co wokół się niego działo. Ledwo pamiętał lekki uśmiech Tae, który stwierdził, że zostawi ich samych, by mogli porozmawiać. Nie zarejestrował też momentu, kiedy usiadł na kanapie obok swojego ojca.

— Tyle lat cię nie widziałem synku — zaczął, kiedy zauważył, że chłopak nie wiedział co zrobić. — Tyle nieporozumień było między nami, ale wiedziałem, że Bóg tego tak nie zostawi i jeszcze skrzyżuje nasze drogi.

Jungkook nie wiedział, jak zareagować na to, co mówił jego ojciec, jednak poczuł się odrobinę nieswojo. Zamiast odpowiedzieć, pokiwał tylko głową.

Mężczyzna nie zmienił się niemalże  ogóle. Na pierwszy rzut oka, Jungkook mógł stwierdzić, że tylko odrobinę przytył, a we włosach zaczęły pojawiać się pierwsze siwizny.

— Pamiętam, że przed wyjazdem z Seulu chciałem się z tobą skontaktować, ale postanowiłem tego nie robić.

— Dlaczego?

— Wiedziałem, że sam do mnie przyjdziesz. To syn powinien wrócić do ojca, nie odwrotnie. Tak czy inaczej, cieszę się, synku.

Mężczyzna stara się ignorować nieprzyjemne przeczucia i skupić się na tym, że jego ojciec przywitał go z uśmiechem.

Rozmawiali przez kilka minut, a w zasadzie to starszy Jeon głównie mówił. Chwalił nowe miasto, swoją żonę i córkę, która okazała się być jedną z najlepszych uczennic w szkole.

— Skoro o niej mowa, gdzie jest Yeon, kochanie? — krzyknął, by kobieta go dobrze usłyszała.

— Bawi się w ogrodzie!

— Chodź, poznasz swoją siostrę.

Jungkook wstał prędka i poszedł tuż za ojcem, a kiedy dostrzegł małą dziewczynką na dworze w towarzystwie Taehyunga, od razu zrobił się spokojniejszy.

Jeon uśmiechnął się szeroko na widok uśmiechniętego mężczyzny, który starał się złapać uciekającą dziewczynkę, będąc przy tym tak bardzo pochłonięty, że nie zauważył tego, że nie byli już sami.

— Ten chłopak musi być wyjątkowy, skoro Yeon się z nim bawi po kwadransie znajomości — stwierdziła kobieta, która niepostrzeżenie szła za nimi. — Prawda, kochanie?

— T-tak — przyznał. — Tak właściwie, kim on w ogóle jest, synku?

— To Taehyung — odezwał się. — Jest bardzo wyjątkowy — przyznał.

— Jakiś bliski przyjaciel?

— Poniekąd tak — wyznał. — To mój partner.

W momencie, w którym słowa opuściły jego usta, zaczął żałować. Upewnił go też w tym głośny wdech jego ojca i zaniepokojone spojrzenie jego żony. Jungkook już wiedział, że nie powinien tego mówić.

— K-kto?

— Taehyung, mój mężczyzna — powtórzył, będąc pewnym, że nie powinien.

— Zabierz Yeon od tego dewianta! — warknął Jeon.

Kobieta przytaknęła i szybko zawołała dziewczynkę, która po chwili szła już za nią do domu. Temu wszystkiemu towarzyszyło zaniepokojone spojrzenie Kima. Kiedy kobieta z córką zniknęły z pola widzenia, Taehyung chciał podejść do Jungkooka i zapytać co się stało, ale przeszkodziła mu w tym pięść jego ojca, która boleśnie zderzyła się z jego twarzą.

Był oszołomiony. Przez pierwsze kilka sekund nie rozumiał, co się stało. Nie słyszał też krzyku swojego partnera i tego głośniejszego, wydawanego przez starszego mężczyzny. Taehyung, widząc wcześniej lekki uśmiech na buzi chłopaka, założył, że rozmowa z ojcem poszła dobrze, dlatego jeszcze bardziej nie rozumiał tego ataku. Zrobił coś nie tak małej Jeon?

— Myślałem, że skoro wróciłeś, to wyleczyłeś się z tego obrzydlistwa! Jak możesz tak grzeszyć?! I jeszcze przyjeżdżać do mojego domu razem z nim? — splunął na trawnik.

Jungkook nie potrafił odpowiedzieć. Siedział skulony metr od swojego ojca i nie mógł się ruszyć. Paraliżujący strach ogarnął jego ciało, a łzy zalały jego policzki, ograniczając mu widok. Nie chciał tam być. Pragnął znaleźć się gdziekolwiek indziej niż ponownie w tym koszmarze.

— Jesteś ohydny! Wstyd mi, że jesteś moim synem... Bóg cię ukaże za twoje występki, bój ty się Go!

— J-ja... J-j-ja — jąkał się.

— Ty co? Mów, chociaż jak człowiek, gówniarzu!

— Kocham go, tato — szepnął.

— Kochasz? — prychnął. — Nie obrzydzaj mnie bardziej. Mężczyzną może kochać kobietę! Tak uczynił Bóg i tylko to jest prawidłowa miłość. Wszystkie odstępstwa są grzechem i hańbą. Ty jesteś hańbą. On jest hańbą — wskazał na Taehyunga, który powoli oswajał się z tym, co się działo. — Powinienem stłuc jego do nieprzytomności, a ciebie zaprowadzić do księdza! To przez niego taki jesteś! Ja ci znajdę żonę i będziesz normalny!

Kim wykorzystując chwilowy napad szału mężczyzny, podniósł się z trawnika i w kilku krokach znalazł się obok skulonego chłopaka. Objął go mocno, a kiedy poczuł, jak jego ojciec próbuje go odciągnąć, odepchnął go tylko od siebie.

— Jestem przy tobie, Koo — szepnął mu we włosy. — Tak bardzo cię przepraszam — otarł kilka łez z jego policzków, ale szybko pojawiły się tam kolejne.

— Zostaw go zboczeńcu!

— Taehyung, zabierz mnie stąd — jęknął w tym samym momencie, co jego ojciec krzyknął do nich.

Kim nie zastanawiał się ani sekundy. Pomógł chłopakowi wstać i przycisnął go do siebie najmocniej, jak tylko potrafił. Nie było to trudne, bo mężczyzna sam do niego lgnął, cały czas się przy tym trzęsąc.

— Gdzie ty z nim idziesz? Zostaw mojego syna!

Taehyung chciał ignorować wrzaski mężczyzny i dobrze mu szło, do czasu, w którym to Jungkook odwrócił się gwałtowanie do ojca, który za nimi szedł.

— Zamknij się już! — warknął.

— Jak śmiesz...

— Jak ja śmiem? Jak ja? — zaśmiał się. — Nie wierzę w to, że przez chwilę naprawdę myślałem, że się zmieniłeś, że istnieje szansa na to, bym mógł z tobą mieć dobrą relację. Pragnąłem ojca, wiesz? Nieważne jak bardzo skrzywdziłeś mnie w przeszłości i jak bardzo cię za to nienawidzę, to dalej jesteś moim ojcem i to dziwne przywiązanie, które we mnie było... właśnie zniknęło, rozumiesz? Nienawidzę cię!

— Wybierasz tego pedała ponad swojego ojca?

— Tak! Zawsze go wybiorę, wiesz dlaczego? Bo go kurwa kocham jak nikogo innego! — krzyknął tak głośno, że na pewno sąsiedzi, którzy nie byli zaalarmowani wcześniejszymi krzykami, tym razem wszyscy na pewno to słyszeli. Jego samego aż zabolało gardło. — I też jestem pedałem, zrozum to!

— Nie jesteś, jesteś chory.

— Chory? — prychnął. — Kurwa kocham to, że ten człowiek oddycha, pragnę jego dotyku w każdej sekundzie mojego życia i nie wyobrażam sobie siebie bez niego. Jeżeli to choroba, to nie chcę zdrowieć, zrozum to wreszcie.

— Pożałujesz tego! Spłoniecie w piekle!

— Jeżeli będziemy tam nadzy, to mam to w dupie — rzucił jeszcze i chwycił Taehyunga mocno za rękę.

Kiedy przechodzili przez dom, minęli w korytarzu kobietę, która na twarzy miała jedynie współczucie. Obaj ją zignorowali i skierowali się po prostu do auta.

Tae nie czekał na żaden znak od partnera. Od razu ruszył i wyjechał z podjazdu. Przez całą drogę powrotną do Seulu nie zamienili jednak ani słowa. Trzymali się po prostu za ręce i tyle, a kiedy weszli do mieszkania Taehyunga, Jungkook posłał w jego kierunku nikły uśmiech i zamknął się w  sypialni.

Taehyung doskonale słyszał jego szloch i miał ochotę zrobić sobie krzywdę za to, że doprowadził swojego chłopca do płaczu.

________

Cześć wszystkim!

Co myślicie? Czy ta wizyta u ojca był mu w ogóle potrzebna, czy teraz będzie tylko gorzej?

Do następnego! Oliwia


Continue Reading

You'll Also Like

34.6K 2.3K 44
❝-ᴀ ʀʏʙʏ ᴍᴀᴊą ᴘʟᴇᴄʏ? -ᴀ ᴍᴀsᴢ ᴍóᴢɢ? -... -ɴᴏ ᴡłᴀśɴɪᴇ..❞
137K 5.3K 41
ONA jest producentką w wytwórni „2020". A ON jest największą gwiazdą tego roku w „SBM Label". Dwie różne wytwórnie muzyczne. Dwa różne światy. A jed...
18.9K 3.3K 20
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
235K 8.4K 56
Bycie zawsze gorszą siostrą może być męczące. Tym bardziej po trudnym dzieciństwie. Czy coś się zmieni w 13 letnim życiu Charlotte po trafieniu do br...