Seven Secrets | Taekook

By NochuAngel

66.1K 5.9K 3.9K

- Zniszczę cię - wysyczał Jeongguk, szepcząc do ucha swojego byłego kochanka.- Zmienię twoje życie w koszmar... More

1. I feel so sad...
2. Dreaming is difficult
3. I want to change
4. He is gone...my love too
5. Mr Jeon & Mr Kim
6. Our downfall is precious
7. I can't stop lovin you
8. I hate what you have done to me
9. Our (next) Time
10. If you don't feel it too
11. Train's boys
12. You don't trust me...so am I
13. Pure love for this
❀ 14. I want to feel your warm ❀
15. You lied to me, don't you?
16. Just be quiet, just be-
❀ 17. Missed u like never before❀
18. Fresh start
❀ 19. Call me when you need me❀
20. I know how it feels
21. My live is a mess
22. It's ok to let me go
23. You choose him
24. Blood keeps dripping
25. GUK!
27. White memories
28. I'm a fallen angel
29. You made me hate this city
30. I love you for infinity
31. If you don't hate me, it's enough
32. I still don't know
33. Till the day we'll meet
Epilog
Where I saw myself - special
Playlista
Słowo od autora
Zakończenie oryginalne

26. Say you love me

1.3K 136 34
By NochuAngel

- Synu, w porządku?


Czarnowłosy oderwał swoje spojrzenie od kalendarza i zerknął z powrotem na ekran laptopa, uśmiechając się kącikiem ust. Po drugiej stronie znajdowała się osoba niemal identyczna do niego, choć zmarszczki starości trochę ten obraz rozpraszały.

- Oczywiście. Zamyśliłem się - zaśmiał się lekko zażenowany, kręcąc głową.

Spoglądał na komputer żałując, że nie jest w stanie nałożyć jakiego filtru na swoją twarz, aby uśmiech na jego wargach nadal trwał. Ciężko było mu udawać szczęśliwego, skoro najważniejsza dla niego osoba była w Chinach, daleko od niego i to tylko dlatego, aby utrzymać nauczanie i treningi swojego syna.

- Jestem z ciebie dumny - uśmiechnął się, wiedząc, że zaraz musi się już rozłączyć. Niestety godziny jego pracy były okrutne.- Wiesz, że jeśli dalej będziesz się tak uczył to zostaniesz lekarzem? Będziesz pierwszym z naszej rodziny, który ukończy studia! - zawołał szczęśliwy, na co Lay jedynie skinął głową.- Wiem, że nie udało mi się przyjechać do ciebie od czterech miesięcy, ale obiecuję, że teraz dam radę. Przyjadę na jesień i w zimę! Święta spędzimy razem. Tak jak kiedyś.

Gdyby jego ojciec wiedział przez co teraz przechodził i że w Korei wcale nie jest mu łatwiej. Nie mógł jednak teraz się poddawać. Nie mógł powiedzieć mu, że znowu zaczął brać narkotyki i mieć problemy w szkole.

W jego głowie pojawiła się rozmowa z Woojinem, niemal jak z taśmy filmowej. Nadal pamiętał ten gorzki żal, kiedy poszedł do niego, chcąc uzyskać jakieś informacje na temat tego, jak mógłby zranić Jeongguka. Tak jak on jego. Tak samo jak zrobił to ten cholerny Kim Taehyung.

Chłopak miał podejrzenia, bo między tą dwójką było jakieś dziwne napięcie. Kiedy z tyłów sali apelowej widział jak Jeon się rozgląda, nie zajęło mu nawet sekundy zastanowienie się czy za nim iść czy nie. I jakże bardzo żałował. Nie mógł uwierzyć w to, że Guk i profesor mogli mieć romans. Że Jeon skakał do niego jak tylko Tae odwracał głowę, jak profesorek męczył go i dręczył tylko dlatego, że polubił kogoś, kogo nie powinien.

I potem wszystko runęło jak dom z kart.

- Tato...- odezwał się cicho.

- Tak?

Lay zmarszczył brwi, czując jak żółć podchodzi mu do gardła. Przypominało mu to jak na imprezie były chłopak Jimina zaproponował mu narkotyki pierwszy raz od bardzo dawna. Tak cholernie się bał, ale jeszcze bardziej ich potrzebował. Chyba zrozumiał, że jest po prostu skazany na porażkę.

"Nie wiem za chuja nic o Kimie, ale chcesz się dowiedzieć czegoś o Jeonie?- zaproponował Woojin, bawiąc się papierosem między palcami.- On sam nie jest taki cudowny jak myślisz."

- Gdybyś spotkał kogoś, kto wyrządził ci ogromną krzywdę, co byś zrobił?

Ojciec chłopaka zmarszczył brwi, wyraźnie zaniepokojony. Coś w spojrzeniu jego syna mówiło mu, że coś jest nie tak. Jego oczy były znacznie powiększone, jakby ze strachu. Dostrzegł tylko tyle i w sumie Lay mógł być wdzięczny, że przez beznadziejny internet nie widzi jak jego ciało się trzęsie.

- Co masz na myśli?

- Gdyby to był ktoś...kto zabił mamę?- ostatnia część zdania prawie nie przeszła mu przez gardło.

W jego głowie pojawił się obraz Jeona z biblioteki. Jego duże, sarnie oczy, które nie pasowały całkowicie do rysów twarzy, które przypominały Lay'owi pewnego kierowcę, przez którego jego matka  już dłużej z nimi nie była. To było powodem dla którego ojciec wyjechał do Chin. To przez to próbował znaleźć ukojenie w narkotykach. Nie wiedział, że dla Jeona też to było traumatyczne przeżycie.

- Yixing...

Chłopak od razu zerwał kontakt wzrokowy widząc wściekłe spojrzenie swojego ojca. Mimo że ten był tysiące kilometrów od niego, to ten nagle miał ochotę skulić się w pokoju swojego mieszkania. Podkulił nogi na białym krześle i zacisnął swoją szczękę.

- Przepraszam. Nie powinienem o niej mówić.

Miał nadzieję, że ojciec ukoi go ciepłymi słowami, ale takie nie istniały. Od pokrzepiania była jego matka, nie ojciec. Mężczyzna był tym, który właśnie sprowadzał go prosto na ziemię. Czasami trochę zbyt brutalnie niż było to konieczne.

- Muszę już kończyć. Skończ z tym - podniósł głos, wykrzykując słowa po chińsku, a Lay zacisnął jedynie mocniej swoje ramiona na swoich udach. -Sprawca poniósł karę. Myślenie o tym ci nie pomoże. Mi też nie.

- Wybacz mi.

Zanim jednak ten mógł usłyszeć jego słowa, mężczyzna rozłączył się. Lay nie dziwił mu się. Sam nie lubił rozmawiać o matce, ale z każdym dniem, kiedy jej imię było wypowiadane coraz rzadziej chłopak miał wrażenie, że zaczęła znikać - wszystkie wspomnienia związane z nią, jej głos stawał się coraz cichszy, rysy twarzy coraz bardziej niewyraźne. Miał wrażenie, że zaczyna wariować.

Parę tygodni później chłopak siedział w swoim pokoju, patrząc w ten sam ekran komputera, patrząc pusto w skrzynkę odbiorczą.

Jego ojciec nie przyleciał.

- I co? Rodzina Jeonów ma zabić jeszcze jednego z rodziny Zhang?

Lay spojrzał ponad siebie. Nad jego krzesłem stał Woojin z poirytowaną miną. Szczerze to gdyby nie to w jak ciemnym miejscu był teraz Yixing pomyślałby, że ten jest istnym diabłem. Nie był nawet świadomy tego, że na jego oczach z niego samego tworzył drugiego diabła, identycznego sobie.

- Chcesz zabić siebie za kochanie syna mordercy twojej matki i zawieźć ojca jeszcze bardziej czy sprawić, że będzie dumny, bo pomściłeś własną matkę?

Lay zaśmiał się ponuro z absurdalnych słów swojego jedynego przyjaciela. A przynajmniej jedynej osoby, która jeszcze w ogóle się z nim widywała.

- Nie potrafię zabijać - szepnął.

- Bzdura. Każdy człowiek potrafi - szepnął, pochylając się nad nim, a w jego dłoniach pojawił się metaliczny przedmiot.- Wystarczy tylko słowo zachęty i ostry noż.



- Nie potrafię.

Lay westchnął ciężko, opierając głowę o ścianę. W jego głowie szumiało, w jego gardle było sucho, mimo że dopiero co opróżnił kolejną butelkę alkoholu. Próbował dosięgnąć jej i tym razem, ale zatrzymał się, kiedy jego oczy zatrzymały się na bezwładnym ciele Jeongguka na łóżku. Wiedział, że nie było dobrym pomysłem iść na to cholerne polowanie pod wpływem, bo teraz kiedy otrzeźwiał ze swoich dziwnych fantazji, a jego głowy nie zaśmiecały już mroczne myśli, zaczął się wahać. Nawet alkohol nie dawał mu już takiego popędu jak parę miesięcy temu. Potrzebował więcej, czegoś mocniejszego.

Cały wieczór pamiętał jakby to były strzępki rolki filmowej, posklejane taśmą. Jechał swoim samochodem za Jeonggukiem w trakcie całej jego drogi do szkoły. Dopiero kiedy zobaczył, jak młodszy wyciągał telefon, jakby chcąc gdzieś zadzwonić - spanikował. Wyskoczył z samochodu i bez zastanowienia uderzył go pierwszym co rzuciło mu się w oczy - kawałkiem uszczerbionego krawężnika. Zajęło mu to chwilę. Później patrzył już tylko na bezwładne ciało chłopaka, które z dziwnym trzaskiem upadło na ziemię.

Wstał powoli ze swojego miejsca, podchodząc do niego. Był cały blady, włosy nadal były potarmoszone, gdzieniegdzie były drobne kamyczki ze żwirowej ścieżki. W poduszkę wsiąkła już krew, choć nie było jej aż tak wiele, Lay'owi zrobiło się duszno. Stał nad nim, skupiając swoje spojrzenie na jego policzku, gdzie widoczne było zaczerwienienie. Był pewien, że niedługo na tym miejscu pojawi się siniak, ale kogo to obchodziło?

Jeon i tak już nie powinien więcej otworzyć oczu.

- Może tego nie wiesz...ale moja mama była bardzo miła - mruknął Yixing, rozglądając się po pokoju, a jego oczy utknęły na granatowej apaszce w białe groszki. Chwycił delikatnie materiał w swoje dłonie i zacisnął na nim palce.

- Nie wiem jakim cudem mogła tak szybko wybaczać - zacisnął żeby, czując wzbierającą się złość.- Zawsze mówiła, że... w życiu powinniśmy kochać tych ludzi, którzy naszym zdaniem miłości potrzebują najmniej.

Jego oddech niebezpiecznie przyspieszył, zaplątując końcówki apaszki wokół swoich paliczków. Palce zaczęły go świerzbić, miał wrażenie jakby palił go ogień. 

- Jeśli to prawda, to dlaczego nikt nie potrafił pokochać mnie?

Przechylił delikatnie głowę, czując jak wypity wcześniej alkohol, narkotyki i leki zaczynają wywoływać u niego paranoję. Miał wrażenie, że ciało Jeongguka zapada się w pościeli a ten widok go przerażał. Chciał, aby był martwy, więc dlaczego przerażała go myśl o tym, że chłopak zaraz zniknie?

Zamknął swoje oczy i pochylił się nad chłopakiem. Nie miał pojęcia czy głośny huk był spowodowany krzykami w jego głowie czy faktycznym hałasem na klatce, ale już się tego nie dowiedział i nigdy nie miał już prawa tego zrobić. Miał wrażenie, że właśnie spadł z wielkiej wysokości, chociaż był to zaledwie metr, może dwa.

Hoseok spojrzał przerażony w stronę chłopaka leżącego na ziemi i później na nauczyciela. najpierw na zbitą w jego rękach szklankę, która zostawiła małe i kłujące rany na wewnętrznej stronie dłoni. Dopiero kiedy zobaczył krew, poczuł nieprzyjemny smak żółci i zanim mógł spojrzeć na twarz Kima, odwrócił się i zwymiotował.

W pokoju zapadła całkowita cisza, było słychać tylko ciężki oddech Taehyunga i kaszel Junga.

Mężczyzna czuł jak jego całe ciało się trzęsie, ale był zbyt sztywny, aby upaść na ziemię. Miał wrażenie, że huk, który przed chwilą się rozległ miał miejsce jakieś setki lat temu. Zrozumiał co zrobił dopiero wtedy, kiedy poczuł jak po jego ręce spływa ciepła krew, a pod jego butami chrząszczy szkło. Jego oczy powędrowały w stronę leżącego na łóżku Jeongguka.

- Guk...- wyszeptał, podbiegając do łóżka.

Złapał jego chłodną dłoń, mając najgorsze przypuszczenia w swojej głowie. Czuł już raz ten paraliżujący strach. Taki, którego nie da się porównać z czymkolwiek innym. Te uczucie dusiło, paliło, topiło, gniotło, miażdżyło. Nie bał się tak nawet spotkania ze śmiercią. Przynajmniej nie swoją.

- Hoseok!- zawołał go, ponaglając chłopaka, który zerwał się z podłogi, sięgając po swój telefon w ciasnych spodniach.

- Halo? Potrzebuję dwóch karetek! Mój-

Taehyung wyłączył niemal wszystkie zmysły, przykładając dłoń do szyi chłopaka, mając nadzieję na odnalezienie chociażby najmniejszej oznaki życia. Odetchnął z ulgą dopiero wtedy, kiedy poczuł puls pod swoimi palcami. Jego spojrzenie powędrowało ku Yixingowi i przeklął sam siebie, czując jak jego dłonie zaczynają boleć. Jego ciemne tęczówki zablokowały swoje spojrzenie z obrazem leżącego na podłodze chłopaka w odłamkach szkła.

Co ja zrobiłem...


Jimin nieraz śmiał się z jego zdaniem nieco żałosnych, spowolnionych scen, chociażby kiedy dwójka ludzi biegnie swoim kierunku. Zbliżenie na twarz, klatka z drżeniem dłoni i odgłos ciężkiego oddechu w tle. Teraz chyba rozumiał jak bardzo prawdziwe jest to uczucie.

Miał wrażenie, że wszystko trwa godziny - spojrzenie na zabandażowane ręce Taehyunga, opierającego się o ścianę Namjoona z matką Jeongguka i Hoseoka z przewieszonym ręcznikiem przez swoje barwi. Nie widział nawet jego twarzy, bo chłopak końcówkami ręcznika zasłonił swoje oczy, jakby miał nadzieję, że zaraz wybudzi się z jakiegoś koszmaru.

- Jeongguk...- odezwał się, kiedy wszyscy zwrócili na niego uwagę, po czym wskazał na Taehyunga.- Pan do mnie dzwo-

- Wszystko z nim w porządku - przerwał mu Seokjin, na co ten westchnął z ulgą usiadł na krześle. Jego ciało niemal stopiło się w całość z plastikowym siedzeniem, tuż obok Hoseoka, który nie patrzył na niego. Jego oczy były utknięte za coś za nim.

Park zerknął za siebie i przełknął ślinę, kiedy Yoongi stanął nad nimi. To on go tutaj przywiózł.

- A...Yixing?

- Jest na obserwacji - dodał Jin, spoglądając na opuszczoną głowę Kima.- Oboje na razie śpią. Nie wiem, który z nich jest w lepszym czy gorszym stanie. Lay jest po płukaniu żołądka, a Guk ma wstrząs mózgu i mikropęknięcia w czaszce. Na razie oboje są stabilni.- uśmiechnął się sztywno Jin, kładąc rękę na ramieniu Taehyunga.

Park nie wiedział co się dzieje, ale atmosfera w szpitalu była zdecydowanie za ciężka. Wszyscy powinni się cieszyć, że z Jeonem wszystko okej, ale z jakiegoś powodu nikt nie uśmiechał się z ulgą. Za to matka Jeona była potwornie blada, ale nie płakała. Wyglądała bardziej na przerażoną, ale zdeterminowaną. Seokjin i Namjoon byli poważni, a profesor Kim...no cóż, trudno było zobaczyć przez jego ciemną, opadającą na pół twarzy grzywkę. Jego oczy utknęły jeszcze raz na tych dyrektora i złapał z nim kontakt wzrokowy, a wtedy starszy wymamrotał jakieś słowa.

"Policja" wyczytał z warg nauczyciela. No tak, musi tu zjawić się policja. Cóż, ta sytuacja nie była błaha, a prędzej bardziej skomplikowana niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, więc chłopak tylko skinął głową.

Jimin rozejrzał się jeszcze raz, dostrzegając, że Yoongi odchodzi do automatu, gdzie były ciepłe napoje, który znajdował się na końcu korytarza. Park chciał wykorzystać ten moment, aby zapytać również o to, czy z Jungiem wszystko okej, ale ten go ignorował. Jak tylko go zobaczył, powrócił do poprzedniej pozycji i nie zwrócił nawet uwagi na to, że drobna dłoń Parka zacisnęła się nad kolanem Hoseoka, w geście oparcia.

- Hobi, a ty?

Jung zacisnął mocniej szczękę, ale dalej nie odpowiadał, co sfrustrowało Parka. Nie chciał wiedzieć nic więcej niż to, że oprócz Jeongguka nic nie stało się również Hoseokowi. Zacisnął swoje zęby, czując jak łzy napływają mu do oczu.

- Hoseok, dalej będziesz udawał, że mnie nie ma?

- Tobie jakoś to nie przeszkadzało, kiedy całowałeś się z Yoongim - mruknął w biały ręcznik, po czym uniósł głowę. Jego oczy były czerwone i podpuchnięte, co spowodowało, że serce drugiego skurczyło się dziwnie, wywołując kłujący ból. Wyglądał jakby był wycieńczony i może i też tak było, ale prawda była taka, że Hosoek miał poczucie winy. Wiedział, że plan Guka nie udał się z jego powodu. Mógł lepiej zadbać o przyjaciela i pomyśleć o tym, aby pilnować go całą drogę.

- Gdybyś pozwolił mi ze sobą porozmawiać to bym ci wszystko wytłumaczył.

- Po co, Jimin?- wzruszył ramionami., odrzucając ręcznik na drugie krzesło, po czym pociągnął nosem.

- Jesteś kurwa poważny? - oburzył się chłopak.- Po to, żeby powiedzieć ci-

- Że byłem na chwilę?- spojrzał na niego z gorzkim uśmiechem.- Że nigdy nie spojrzysz na mnie tak jak na niego? Że nigdy będę znaczyć dla kogoś coś więcej?

Jimin zaniemówił. Wiedział, że było coś między nimi, coś czego nikt nie potrafił powiedzieć na głos. To bolało Parka. Chciał powiedzieć ile dla niego znaczy Hoseok, ale nie mógł tego zrobić bez powiedzenia "ale Yoongi również". Czuł potworny żal, że wszystko potoczyło się w tym kierunku. Nie wiedział już sam czy wolał bardziej nie iść wtedy na imprezę z Hoseokiem, pamiętać tamtą noc czy zrezygnować z Mina.

- To nie zadziała, okej? To już nie ma znaczenia - westchnął, przeczesując swoje włosy, po czym zapiął swoją bluzę pod samą szyję.- Nic nie ma znaczenia. Chcesz się dalej przyjaźnić?- sam pomysł spowodował u niego śmiech. Nie był on jednak radosny.- W trójkę? Ja nie potrafię. Nie potrafię patrzeć na ciebie i na niego i myśleć jak to było, kiedy siedział w tym pieprzonym Daegu i nie myślał o tobie, kiedy ja myślałem non stop!- warknął, czując łzy w oczach, na samą myśl o tym, jak wiele zrobił, a i tak był tym z boku. Nie znaczył dla Jimina nic więcej niż zwykły kolega.- Kiedy przyjechałem po ciebie z peronu! Kiedy pozwoliłem ci robić ze mną co chciałeś. Pozwoliłem przefarbować włosy, zrobić kolczyki, użyć mojego ciała, moich słów, wszystkiego co miałem do zaoferowania. To nadal za mało?

Yoongi przyglądał im się z daleka, udając, że dalej nalewa ciepłą herbatę do dwóch kubków. Czuł jak coś parzy jego przełyk, kiedy słyszał słowa Junga. Było mu po prostu przykro.

- Zrobiłbym wszystko, bylebyś przestał płakać...zapomnieć o nim, a wystarczy że on się pojawia i wszystko co robiłem, zostaje zapomniane. To co do niego czujesz -

- Do ciebie też coś czuję - przyznał cicho Park, ale jego słowa nie przedarły się przez krzyki w głowie Hoseoka.

- To nie to samo, Jimin - złapał jego twarz w swoje dłonie, a Jimin wstrzymał oddech.- Jeśli kogoś kochasz potrafisz zapomnieć o całym bożym świecie i nic nie ma dla ciebie znaczenia prócz tej osoby. Tak jak i ja - przyznał.- Gdyby z pocałunkiem osoby, którą kochasz najbardziej mógłbyś stracić całą pamięć to już dawno byłbym dla ciebie nieznajomym. I może też dlatego wszyscy wokoło byli dla mnie obcy.

Yoongi nie potrafił oderwać od nich spojrzenia, ale ku jego zaskoczeniu Hoseok wcale nie pocałował Jimina tak, jak się tego spodziewał. Puścił go, wstając ze swojego krzesła i ruszył drugim końcem korytarza w stronę wyjścia. Sam Jimin poderwał się  na równe nogi, ale zanim robił krok w jakąkolwiek stronę, odwrócił się w kierunku przybitego Yoongiego.

Spojrzeli sobie w oczy na ułamek sekund, ale tyle wystarczyło, aby utrzymać Parka w miejscu, mimo że jego głowa na chwilę odwróciła się w kierunku znikającej sylwetki Hoseoka. Nie wiedział w jakim kierunku ma pójść - zostać z Yoongim tutaj, czy biec za Jungiem.


Min jednak oderwał od niego swoje spojrzenie, kiedy usłyszał rytmiczne kroki z korytarza. W jego kierunku szła trójka mężczyzn. Dwóch ubranych w policyjne stronę, a trzecim z nich był ojczym Guka. Czyżby mieli ich teraz przesłuchiwać?

- Panie Hoo - odezwał się chłopak, chcąc powiedzieć, że z Gukiem okej, ale ter przeszedł koło niego, rzucając jedynie:

- Nie teraz, Yoongi.

Wyminął go, podchodząc do gabinetu lekarskiego, którego drzwi były lekko uchylone. Siedzący w nim lekarz wstał bez słowa, kierując się do wysokiego mężczyzny i uśmiechnął się delikatnie. Min chciał się jeszcze odezwać, zwłaszcza, że stał dość niedaleko nich, może z dwa metry, trzy, ale zaniemówił, kiedy zobaczył to, co ojczym Guka trzymał w rekach.

Legitymacja policyjna. Z jego zdjęciem.

- Starszy aspirant Jung Hajoon - odezwał się, czym jeszcze bardziej zaskoczył Yoongiego.- Przyszedłem przeprowadzić przesłuchanie odnośnie sprawy pana Jeona.

Jaki Jung Hajoon?

Przecież ojczym Jeongguka ma na imię Hoo Choigang.


Cała prawda wyjdzie w następnym rozdziale

Continue Reading

You'll Also Like

93.4K 6.9K 30
II część To You Główny : Taekook ↠ smut ↠ fluff ↠ angst ↠ top th 02.06.2019 - 13.09.2019
7.8K 565 16
[🎌] w trakcie ❞don't try to play with me because when it's my turn you won't like the game❞ ✏︎ Kim Taehyung dostał przydomek "diabelskiego...
5.5K 228 29
Z małego słodkiego chłopca, wyrósł bardzo arogancki, pewny siebie i nigdy nieodpuszczający kretyn. Już nie jest taki jak był kiedyś...
38.4K 4.9K 62
ZAKOŃCZONE | Jungkook nie zna emocji a obrazy Taehyunga pomagają mu żyć. ______________ Taehyung to młodzieniec znany ze swojego ogromnego talentu a...