Forsake • Woosan ✓

By fanfikopisarz

36.2K 2.8K 2.1K

San w ciągu siedemnastu lat zdążył stracić naprawdę wiele. W przeciwieństwie do Wooyounga, jego życie wcale n... More

1. I can't see anything
2. I'll see it to myself
3. Can you tell me about your accident?
4. Are you cold?
5. I'm glad you weren't alone
6. I'd like to see you sometime
7. You should give yourself a break
8. You would tell me if you fell in love, right?
9. When will you tell him?
10. Don't leave without saying goodbye
11. What's wrong with me?
12. Are you really asking me out?
13. How's your date?
14. I like you
15. I'm glad that I have you
16. It is so far
17. With him
18. Stay where you stand
19. I need you
20. I'm sorry, I love him
21. I don't have good news for you
22. It's impossible
23. Would you go back to the day you had your accident?
24. Why can't you tell him the truth?
25.To the end of the world and one day longer
26. I hope he'll be back soon
27. People don't cry without a reason
28. I promise
29. You disgust me, Kang Yeosang
30. He trusts you
31. Then maybe kiss him right away
32. He won't die!
33. Why am I always the last to know?
34. Would you leave me?
36. Who will sing me a lullaby?
37. I don't trust him
38. I miss him so much
39. Please, don't leave.
40. I think I'm going crazy
41. Good boys go to heaven
42. It's so unfair
43. Is that you?
44. Let's just be happy
45. I will love you, even to the end of the world

35. I wish I could see the fireworks

561 52 59
By fanfikopisarz

Wooyoung siedział na parapecie, podczas gdy jego rodzice od dawna już spali, wsłuchując się w strzelające za oknem fajerwerki. Sylwester był czymś, co zawsze uwielbiał. Był to dzień pełen imprez, kolorów i radości z rozpoczętego nowego roku. Tym razem jednak ostatni dzień grudnia wyglądał inaczej. Seonghwa i Yeosang proponowali mu dziś wyjście, ale tak jak się spodziewali, odmówił. Wolał posiedzieć w domu z Choco i mówić do niego, licząc, że cokolwiek z tego rozumie.

Zawsze w takie dni wraz z przyjaciółmi dzielili się swoimi życzeniami na następny rok, mimo że z doświadczenia większość z nich się nie spełniała. Nie robili postanowień, wierzyli, że jeśli coś jest możliwe, to się zdarzy. Lubili jednak spotykać się i śmiać razem, gdy padały coraz to dziwniejsze propozycje. Sam Jung nigdy nie traktował tego jako coś, co naprawdę chciałby osiągnąć w przyszłym roku. Po prostu starał się wymyślić coś, żeby rozśmieszyć przyjaciół. Zazwyczaj mu się to udawało.

Teraz jednak nie było obok niego bliskich, a jedynie Choco i pluszak, w którego był wtulony. Nie wiedział nawet, że jakiekolwiek jego maskotki się jeszcze zachowały, ale pomyślał, że jednak miło jest mieć do czego się przytulić, gdy nie ma obok Sana. Zaczynał rozumieć chłopaka, gdy ten powiedział mu, że ma w pokoju całą kolekcję pluszaków. Obiecał, że mu je wszystkie przedstawi. Jak do tej pory jednak całkowicie o tym zapomnieli.

Na dzień dzisiejszy miał tylko jedno życzenie. Mało prawdopodobne, ale prawdziwe, którego pragnął jak niczego innego.

- Chciałbym choć raz zobaczyć Sana - wyszeptał do siebie, przytulając do siebie mocniej pluszaka - Choćbym sam miał umrzeć, ale zobaczyć go na ułamek sekundy, bardzo bym tego chciał.

Pragnienie widzenia wzrastało w nim każdego dnia od wypadku. Ale nie ze względu na tęsknotę za twarzami przyjaciół i bliskich, czy widokiem znajomej okolicy. Chciał zobaczyć osobę, którą kochał nad życie, zatopić się w jego oczach, tak jak San robi to z nim. Móc powiedzieć mu, że jest przystojny, bo będzie mógł go zobaczyć. Był gotów oddać wszystko, byleby tylko móc na niego spojrzeć.

Nie zdał sobie nawet sprawy, że po jego policzkach powoli spływały łzy. Z myślą, że nigdy nie zobaczy Sana zasnął oparty o szybę w oknie.


- Woo? - do pokoju z samego rana weszła jego mama, od razu spostrzegając chłopaka śpiącego przy oknie - Spałeś tu całą noc?!

Podeszła do niego szybko i dotknęła jego dłoni. Były zimne, musiał naprawdę zmarznąć, jeśli faktycznie przesiedział tu kilka godzin.

- Wooyoung, wstawaj - zaczęła go delikatnie budzić. Chłopak mruknął niezadowolony.

- Która godzina?

- 10:00. Skąd pomysł, żeby tu spać? Jesteś lodowaty.

- Um, nie pamiętam kiedy zasnąłem. Miałem pójść się położyć do łóżka.

- Zakładaj szybko coś ciepłego, bo się przeziębisz. Jedziemy z tatą do sklepu, chciałbyś coś może?

- Nie, dziękuję - odpowiedział cicho.

Kobieta wyszła z pokoju, uprzednio robiąc porządek na łóżku chłopaka i przekazując mu, że zrobiła śniadanie. Potem został w domu sam. Ubrał się, zszedł na dół i zjadł śniadanie, po drodze też karmiąc Choco. Jedzenie szło mu bardzo mozolnie, a odnosząc naczynia mało co się nie potknął. Tego mu jeszcze brakowało, żeby znowu coś stłukł.

Ledwie odłożył brudny talerz, a usłyszał dzwonek do drzwi. Nie zdążył nawet podejść i otworzyć, gdyż gość sam się obsłużył. Oczywiście był to nikt inny jak Yeosang.

- Hej Woo - przywitał się, wchodząc do kuchni - Nowy rok, a ty siedzisz w domu. Już wystarczy, że wczoraj nie chciałeś nigdzie z nami iść. Musisz się trochę rozerwać!

- Nie mam siły, Yeo. Poza tym, co by mi dało wyjście z wami, skoro i tak nie zobaczyłbym fajerwerek?

- I to był powód?! Naprawdę nie poszedłeś z nami, bo "nie zobaczysz fajerwerek"?

- Nie tylko. Po prostu nie potrafię się tym cieszyć, pamiętając jak to wyglądało kiedyś...

- Woo - westchnął Kang, siadając przy stole, naprzeciw przyjaciela - Musisz pogodzić się z tym, że nic już nie będzie takie, jak kiedyś. Fakt, sporo się zmieniło, prawdopodobnie na gorsze, ale musisz zacząć dostrzegać też te pozytywne rzeczy. Masz Sana, prawda? Kto wie, czy kiedykolwiek byście się spotkali, gdyby to potoczyło się inaczej.

- Wiem, że muszę ruszyć naprzód, ale to naprawdę trudne. Zwłaszcza, że Sana aktualnie nie ma...

- Ale wróci. Uwierz, nim się obejrzysz będzie zdrowy i znów będziecie szczęśliwi.

Wooyoung bardzo chciał tak myśleć. Nawet na siłę sobie to wmawiał. Jednak podświadomie bał się, że jednak ta historia nie skończy się tak szczęśliwie i będą musieli się pożegnać. To był najgorszy scenariusz, w którym za nic nie chciał mieć roli. Każdy dzień w ciemnościach był do zniesienia, jeśli był przy nim Choi. Jeśli by go zabrakło, byłby rozdarty.

W momencie, gdy zapadła dość długa cisza, dzwonek do drzwi ponownie zadzwonił. W przeciwieństwie do Yeosanga, inni przyjaciele Wooyounga, nawet San, zawsze czekali przed drzwiami.

- Hej Woo - przywitał się Seonghwa, wchodząc do pomieszczenia za Kangiem. W jego głosie Jung mógł usłyszeć pewną obawę. Jakby nie przyszedł tutaj, by go pocieszać, jak Yeo, ale przekazać raczej złe wieści.

- Coś się stało?

Park nie był zdziwiony tym pytaniem. Nie potrafił ukryć niczego przed chłopakiem po tym, jak został już przez nich wszystkich okłamany. Wiedział, że mniej bólu zada mu, mówiąc po prostu prawdę.

- Rozmawiałem dziś rano z Sanem, a przynajmniej zadzwoniłem do niego. Ale odebrał jego kuzyn.

- Coś się stało?!

- Nic poważnego, nie denerwuj się. Ale... Sanowi się pogorszyło. Nie wiem, co z nim teraz jest, ale gdy rano rozmawiałem z Yeonjunem nie brzmiał na spokojnego.

- Co to znaczy? - słowa Seonghwy trafiały prosto w jego biedne serce, które i tak było zmęczone tęsknotą za chłopakiem, a teraz jeszcze cierpiało przez stan zdrowia Sana.

- Powiedział, że zadzwoni jak tylko się czegoś dowie. Powinniśmy być dobrej myśli i mieć nadzieję, że to tylko chwilowe. Wszyscy liczą, że z tego wyjdzie. Nie może się poddać, przecież to San.

- Racja - pokiwał głową młodszy, nie będąc jednak do końca przekonanym co do słów Parka.

Nie rozumiał, dlaczego ze wszystkich, tylko on ma wątpliwości. Jako chłopak Sana (wciąż nieoficjalny, ale żaden z nich nigdy się nad tym nie zastanawiał), powinien wspierać go najbardziej. A tymczasem to on jest tym, który najczęściej myśli o najgorszym.


Yeonjun od kilku godzin nie myślał o niczym innym. Gdy wcześnie rano zajrzał do Sana, ten jeszcze spał. Dopiero później mógł z nim porozmawiać i zapytać jak się czuje. Co go zdziwiło i zmartwiło, chłopak nie ukrywał swojego złego samopoczucia. Powiedział wprost, że czuje się fatalnie i nie ma na nic siły.

Gdyby nie usłyszał tego od Sana, prawdopodobnie zareagowałby zupełnie inaczej. Tymczasem mocno się przestraszył i powiedział o tym lekarzowi, który opiekował się między innymi Sanem. Takim sposobem czekał właśnie na wyniki badań, modląc się, by nie usłyszeć tego, czego najbardziej w tej chwili nie chciał usłyszeć.

Wszystko jest w porządku.

To powtarzał w kółko przez kolejne minuty, powoli zliczające się w godziny, a on nawet nie zdawał sobie sprawy, że jeszcze nic nie jadł.

Po południu do kliniki przyszła matka Yeonjuna. Opowiedział jej, co się dzieje z Sanem, po czym zaczęli rozmawiać. Właściwie nie pamiętał kiedy ostatnio tak rozmawiali. Był przyzwyczajony, że jego rodzice są zbyt zajęci, żeby spędzać z nim tyle czasu, ile normalna rodzina, ale nie miał im tego za złe. Dopóki się kochali, wszystko było w porządku. Teraz jednak odczuł brak bliskości matki, za którą tęsknił.

Podziwiał Sana za to, że przez tak długi czas już żyje ze świadomością, że jego bliscy go opuścili, a mimo to idzie do przodu.

- Panie doktorze - kobieta wstała, gdy tylko zobaczyła znajomą sylwetkę - Co się dzieje z Sanem? Czy to zły znak?

- Jego dzisiejsze samopoczucie musi być spowodowane przemęczeniem, ale nic mi nie wiadomo, żeby gdzieś wychodził - spojrzał na Yeonjuna, szukając w jego oczach jakichkolwiek oznak, że ma on coś z tym wspólnego.

- N-nigdzie z nim nie wychodziłem - od razu zaprzeczył - Cały dzień spędziłem wczoraj ze znajomymi, mówiłem mu o tym.

- W takim razie musiał sam wyjść, a to było bardzo nieodpowiedzialne - powiedział z powagą i lekko zirytowany - W każdym razie jego wyniki nie uległy większej zmianie. Jedyne, co mogę powiedzieć - zatrzymał się w tym miejscu, zaglądając jeszcze do papierów, które trzymał w ręce. Choi chciał już wyrwać mu to z rąk i sam się przekonać - To że są lepsze niż wczoraj.

To dobra wiadomość.

To była bardzo dobra wiadomość!

- Czyli poprawia mu się?! San wyzdrowieje?! - zapytał podekscytowany chłopak.

- Nie mogę jeszcze tego obiecać, ale jest na jak najlepszej drodze. Widać, że walczy z chorobą.

- O mój Boże! - pisnął nienaturalnie, wtulając się w rodzicielkę - Muszę zadzwonić do Wooyounga!

•••

a/ Wydaję mi się, czy dwa rozdziały temu dziękowałam za 800 głosów?

No nie powiem, szybcy jesteście XD

Ale dziękuję oczywiście i oby tak do tysiąca hah

Btw
Wiem, że był dość duży skip time, ale uznałam, że to będzie za długie, a chyba wszyscy czekają na powrót Sana?

Continue Reading

You'll Also Like

23.2K 1.9K 20
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
22.3K 3.8K 23
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...
22.3K 1.5K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
28K 3.1K 29
Sherlock jest nastolatkiem, który "lubi" pakować się w kłopoty. Ponadto przejawia zamiłowanie do nałogowego palenia tytoniu oraz rozwiązywania spraw...