PORWANA / BTS 18+

By SlodkiSugar200

1M 26.9K 16.8K

Luna to zwykła dziewczyna, żyjąca sama po stracie rodziców. Pewnego wieczoru jest świadkiem dziwnego zdarzeni... More

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
★ Pytanko ★
16.
17.
18.
19.
20.
21.
22.
23.
24.
25.
26.
27.
28.
29.
30.
31.
INFO / PRZEPROSINY
32.
33.
Przeprosiny i... Pewna moja historia
34.
35.
Pytanie do Was
Nowa Książka
Już Jest
36.
37.
38.
39.
40.
41.
42.
43.
100 tyś wyświetleń
44.
45.
46.
47.
48.
49.
50.
51.
52.
53.
200 tyś wyświetleń
54.
55.
Prośba do was ode mnie..
56.
57.
58.
59.
60.
61.
300 tyś wyświetleń
62.
☆ Nominacja ☆
63.
☆ Nominacja ☆
65.
66.
67.
68.
69.
Ważne info
70.
400 tyś wyświetleń
71.
72.
73.
NOWA KSIĄŻKA

64.

4.9K 198 60
By SlodkiSugar200

Cała drogę przejechaliśmy w ciszy. Z początku Jungkook starał się załagodzić sytuację i mówiąc do mnie, aby mnie uspokoić i zmniejszyć moje zmartwienie. Z czasem jednak i on się zamyślił. W głowie miałam totalny bałagan. Starając się go poukładać, patrzyłam pusto przez szybę. Nie zauważyłam nawet kiedy dotarliśmy pod mieszkanie w środku miasta w którym mieszkał Wonho.

Kiedy wysiedliśmy z samochodu, z bloku wyszedł Wonho, podchodząc do nas. Na dworze było już ciemno przez co prawie go nie widziałam, zauważyłam jednak jak patrzył na mnie ze współczuciem. Jungkook podał chłopakowi moją torbę z rzeczami wcześniej wyciągniętą z auta. Wonho zabrał torbę od młodego, po czym objął mnie ręką, w celu zaprowadzenia mnie do domu. Odwróciłam się w stronę Jungkooka stojącego obok samochodu, po czym podeszłam do niego i bez zawahania objęłam chłopaka przytulając go mocno. Chłopak po chwili odwzajemnił uścisk, również mnie obejmując.

Ja: Wróćcie po mnie. Nie każcie mi długo czekać. - odparłam, odsuwając się od niego.

JK: Wrócimy. Nie bój się o to. - odparł, posyłając mi lekki uśmiech, po czym wsiadł do samochodu i odjechał. W tym czasie razem z Wonho weszliśmy do jego mieszkania.

...

Minęło kilka dni. A każdy dzień był coraz gorszy od poprzedniego. To bezczynne i bezsilne siedzenie... Każdego dnia siedziałam i wierzyłam, że w końcu tego dnia dowiem się czegoś, że po mnie przyjadą... Tym czasem nic, pustka... czułam się jakbym została sama... Nie miałam już siły na nic, a z dnia na dzień czułam się coraz gorzej.

To wszystko nie tak miało wyglądać, to nigdy nie miało nastąpić... Ale czego ja oczekiwałam? Że będę żyć jak w bajce i nikt o niczym się nie dowie? Że to co robią nigdy nie wyjdzie na jaw, że nie będziemy żyć w zagrożeniu? To wszystko stawało się coraz bardziej popierdolone.. Tym bardziej teraz, kiedy być może jest już za późno by coś zmienić...

Siedziałam bezczynnie na krześle w kuchni zapatrzona w okno co zdarzało mi się ostatnio dość często. Znów myślałam o kolejnej kłótni o głupoty z Wonho, których było ostatnio coraz więcej. Po chwili do pomieszczenia wszedł Wonho. Kiedy zobaczył mnie siedzącą przy stole przy nadal nie tknietym jedzeniu, zatrzymał się, stając nade mną.

W: Nic nie tknęłaś. - odparł, patrząc na mnie, wzdychajac.

Ja: Nie chce. - odparłam krótko, dalej patrząc w okno.

W: Zjedz to. - rzucił już poważnym tonem, zakładając ręce.

Ja: Nie chce. - odpowedziałam krótko

W: Zjedz. Nie jesz nic od kilku dni. - odparł zdenerwowany, wymachując ręką.

Ja: Nie będę tego jeść, nie mam ochoty. - odparłam obojętnie, opierając się o ręce, nie mając siły nawet rozmawiać.

W: Ale ty musisz jeść. - wytłumaczył zdenrowany chłopak, stojący nade mną.

Ja: Jadłam rano.. - odparłam cicho, chowając twarz w dłoniach.

W: Masz to zjeść. Nie ruszysz się stąd dopóki tego nie zjesz. - odparł, pokazując ręką na talerz leżący przede mną.

Ja: To będę tu siedzieć cały dzień. - odparłam w końcu, spoglądając na Wonho.

W: Nie wierzę... - oparł chłopak na skraju wytrzymałości, chwytając się za nos. - Już w dzieciństwie byłaś uparta i ciężka do zniesienia, ale teraz to jest jakaś masakra. - parsknął pod nosem.

Ja: Świetnie, dlatego nie będę tego jeść.. pójdę się położyć.. źle się czuje. - rzuciłam opuszczając bezczynnie ręce, po czym wstałam z krzesła.

Kiedy ledwo wstałam od stołu, ruszyłam w stronę korytarza, nie przeszłam nawet kawałek, kiedy dostałam zawroty głowy, i lekkie mroczki przed oczami.. nagle obraz zrobił się ciemniejszy, poczułam jak zrobiło mi się słabo, przez co niekontrolowanie upadłam na podłogę, robiąc lekki huk. Zdezorientowamy i wystraszony brunet od razu podbiegł do mnie.

W: Luna!.. Co sie stało, wszystko w porządku? - spytał zdenerwowany, podnosząc mnie do pozycji siedzącej. Próbowałam otoworzyć oczy, co wtedy było bardzo ciężkie.

Ja: Nie.. - odparł ledwo świadoma co się dookoła dzieję, czując jak lekko kręci mi się w głowie, co bardziej mnie dekoncentrowało.

W: Jesteś cała blada. - odparł zdenerowany, podtrzymując mnie.

Ja: Z-zostaw mnie...może w końcu zdechnę... - rzuciłam ledwo świadoma, przymykając oczy.

W: Co ty pierdolisz, jedziemy do szpitala. - rzucił marszcząc brwi, próbując mnie podnieść.

Ja: N-nigdzie.. nie jadę. - rzuciłam, ledwo wysapując. Cały czas czułam jak kręciło mi się w tej cholernej głowie.

W: Przestań, nie jesteś w stanie sama się trzymać na nogach. Dzwonie po kartkę. - rzucił, próbując wyciągnąć telefon z kieszeni spodni, nadal podtrzymując mnie. Chwilę potem zadzownił na numer alarmowy.

...

I takim oto sposobem, na dobór złego wylądowałam w szpitalu. Jakby jeszcze tego brakowało.

Leżałam na łóżku szpitalnym na sali obserwacji, oprócz mnie w pomieszczeniu znajdowały się jeszcze dwie osoby, którespały. Leżałam z podłączona kroplówką zapatrzona przed siebie na ścianę z założonymi rekoma. Kiedy pani doktor wyszła z sali, do pomieszczenia wszedł Wonho. Od razu podszedł do mnie i usiadł na taboret przy łóżku. Chłopak chciał coś powiedzieć ale wyprzedziłam go.

Ja: Coś ty im nagadał? - spytałam, patrząc na niego poważnie. - Pani doktor wyjechała mi z pytaniem czy nie mam depresji. - dodałam oburzona

W: Ja im nic nie mówiłem. Samo pytali się mnie czy nie masz depresji. - odparł tłumacząc się. - Nie moja wina, że wyglądasz jak chodzace nieszczęście.

Ja: A jak mam wyglądać? - odparłam zdenerowana, przez to wszystko już nawet nie było mi źle. Nie było mi nawet przykro, byłam po prostu wściekła, przez to wszystko, że tak to musi wyglądać.

W: Lekarze przypisali ci jakieś leki na uspokojenie, i zaleciło, żebyś zaczęła jeść.

Ja: Ja nie chce żadnych leków. Nic mi nie jest zrozumcie, mam gorszy czas. - rzuciłam zdenerwowana, wymachując rękoma.

W: Ale ty nie możesz się tak denerwować. Musisz się uspokoić i czekać. Chłopacy wrócą i bedziecie żyć jak dawniej. - rzucił, chwytając mnie za rękę

Ja: Ale Wonho zrozum ja nie chce żyć jak dawniej... ja jestem w piątym miesiącu ciąży... ja już mam dość takiego życia... - przerwałam, spoglądając na niego załamana. - Ja nie mogę tak dalej.. sam widzisz jak to wygląda. Chłopacy ciagle siebie narażają, wyjeżdżają gdzieś... już kilka razy spotkało to też mnie... a teraz co z tego mają? Moga trafić do więzienia, a ja siedze tu i nie moge nic zrobić, a moge czasem zostać samotną matką... Nie mogę pozwolić na to żeby dziecku coś sie stało. Nie moge narażać go na takie niebezpieczeństwo. - wytłumaczyłam spokojniej, nie tracąc z brunetem kontaktu wzrokowego. Po moich słowach chłopak westchnął, po czym spuścił głowę.

W: Nie mogłaś od razu mi o wszystkim powiedzieć? - spytał delikatniej, spoglądając na mnie

Ja: Czy to ma teraz jakieś znaczenie? - spytałam patrząc przed siebie.

W: Przynajmniej wszystko mi wyjaśniłaś. - chwycił mnie za rękę, delikatnie ściskając. - Będzie dobrze, jak wrócą porozmawiasz z Taehyungiem, napewno cie zrozumie. Spójrz trochę pozytywnie w przyszłość. - posłał mi ciepły uśmiech - Kiedy cie wypiszą?

Ja: Dzisiaj, jeszcze kilka godzin mam zostać na obserwacji. - odpowiedziałam

W: Jak wrócimy to zrobię ci przyszny ramen. I tym razem dopilnuje żebyś zjadła. - opadł z uśmiechem. Nie odpwiedziałam nic, tylko kiwnęłam głową odwzajemniając uśmiech.

☆♥︎☆
Witajcie kochani, przepraszam, że tak długo nie wstawiałam rozdziału. Mam nadzieję, że jednak się podobał. A co u was słychać? Mam nadzieję, że dobrze. Wyczekujcie kolejnego rozdziału. Do następnego! ♡

Continue Reading

You'll Also Like

7.1K 287 10
Gdy Byersowie wyjechali z Hawkins w ich życiu wiele się zmieniło a rzeczy które kiedyś były normalne teraz są niespotykane. El która tęskni za części...
85.1K 3K 47
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
14.9K 1.4K 16
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
260K 12.8K 56
Dziewczyna chcąc zacząć sobie wszystko układać, wyjeżdża do zupełnie nowego miasta i tam zaczyna szukać sobie pracy. Na jej drodze pojawia się chłopa...