Little Bit Of Your Heart - ZA...

By Matixe_

213K 6.1K 4.2K

Kiedy twoje myśli krążą wokół tego ile testów i materiału do nauki masz przyszłym tygodniu, raczej nie wybieg... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
To już rok - Ciekawostki o LBOYH!
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Rozdział 33
Rozdział 34
Rozdział 35
Rozdział 36
Rozdział 38
Rozdział 39
Rozdział 40
Rozdział 41
Rozdział 42
Rozdział 43
Rozdział 44
Rozdział 45
Rozdział 46
Rozdział 47
Rozdział 48
Rozdział 49
Rozdział 50
Epilog
Podziękowania

Rozdział 37

2.2K 62 14
By Matixe_

– I chcę, żebyś wiedziała, że piję przez ciebie – wyszeptał wprost do mojego ucha, by po chwili nastała chwila ciszy. Cisza będąca, jak na nas, wyjątkowo nieprzyjemna. Z chęcią bym ją przerwała, jednak nie potrafię. Kompletnie nie mam pojęcia, czy aktualnie stwierdził, że zamierza się ze mną podroczyć i ponabijać, czy mówi serio.

Tak czy owak, odpowiedzi na obie z wymienionych sytuacji aktualnie mogą mieć tragiczne skutki. A nie chcę niszczyć czegoś, co i tak dość opornie nam szło, ale za to ma świetne efekty.

Już po chwili chłopak zszedł ze mnie, by wrócić na swoje wcześniejsze miejsce.

– Teraz ty – spytał po chwili milczenia, na co spojrzałam na niego zdziwiona. Co ja? – Powiedz mi coś, o czym nie wiem.

– Wiesz, w zasadzie to ty i ja, nie wiemy nic – rzuciłam, jednocześnie obserwując śliczne fluorescencyjne gwiazdki na jego suficie, wiedząc przy tym, że nie takiej odpowiedzi wyczekiwał. – Nasza wiedza, jest na poziomie gorszym niż podstawowym, a wszystko, o czym mówimy, jest zaledwie tym, co nam wpajali. Wiesz, co jest najgorsze w tym wszystkim? Że nieważne jak dużą wiedzę posiądzie człowiek, wciąż będzie to za mało... Mogę mieć ogromną wiedzę. Nigdy nie będę w stanie pojąć wiedzy całego świata, ale wciąż mogę uznać się za kogoś naprawdę potężnego. Ale wiesz czemu to wszystko, w jakimś stopniu, nie ma znaczenia? Nie wiemy nawet jak upić się bez kaca, a nasza wiedza szkolna, jest w zasadzie skutkiem zakuwania na oceny. Nawet nie wiesz jak mało wiemy o tym co naprawdę ważne – zakończyłam swój monolog, przy tym obserwując reakcję chłopaka, który lekko się żachnął, jednocześnie odwracając się do mnie tyłem.

– Trzeba ci ograniczyć ilość spotkań z Roxanne, w przeciwnym wypadku, staniesz się drugim największym niszczycielem chwil. Poza tym, z twojej wypowiedzi wiem tyle, że nic nie wiem. I to w obu tego zdania znaczeniach.

Zerknęłam na niego z delikatnym uśmiechem, jednocześnie wstając z łóżka i kierując się w stronę wyjścia. Kiedy stałam już przy drzwiach, chwytając jednocześnie za klamkę, rzuciłam jedynie ciche "dobranoc", a następnie opuściłam dom, kierując się w stronę samochodu Niall'a, który to widząc moją sylwetkę, zaczął już odpalać maszynę. Ostatni raz zerknęłam w stronę okna od pokoju chłopaka, jednak zgaszone światła świadczyły o tym, że prawdopodobnie zasnął. I bardzo dobrze. Do auta wsiadłam zadowolona na myśl, iż wykonałam swoją misję, co nie umknęło uwadze Niall'owi.

– Co się stało, że tak skończyli? – spytał, jednocześnie odjeżdżając spod domu. Po chwili zastanowienia, kiedy przypomniałam sobie słowa chłopaka, uznałam za najlepsze wyjście lekko skłamać.

– Majaczył, nie do końca rozumiałam, co chciał mi przekazać – rzuciłam, jednocześnie spoglądając przez okno, obserwując, jak po kolei mijamy te szare domy. Może nie tyle nie rozumiałam, co nie chciałam zrozumieć. Czułam na sobie wzrok Niall'a, mimo to nie odwróciłam wzorku od szyi, na co ten spokojnie, wręcz melancholijnie dodał:

– Bez względu na to, co powiedział, wiedz, że słowa pijanego to myśli trzeźwego. Tylko nie bierz tego wszystkiego do siebie, jeśli przypadkowo powiedział słowa, które cię uraziły. Pamiętaj, że zawsze możesz ze mną porozmawiać.

Słowa pijanego to myśli trzeźwego?

Chyba nie mówimy o tym samym Fosterze.

Foster, którego ja znam, próbowałby mnie z całej siły wyprowadzić z równowagi, tylko po to, by móc mi coś udowodnić. Założę się, że teraz też to stara się zrobić. Chce mnie wyprowadzić z równowagi, tylko po to, by później udowodnić, jak łatwowierna jestem, czy coś w tym stylu. Czyż nie?

Kiedy końcowo znalazłam się już w domu, przypomniałam sobie o pewnym sprawdzianie z historii, który ma się odbyć jutro. A w zasadzie to już dzisiaj. Z gorącym kubkiem kawy oraz miseczką z jakąś mieszanką nasion chwyciłam podręcznik na pierwszym temacie i zaczęłam czytać, jednocześnie cały czas na głos komentując najróżniejsze zdania, by choć w jakimś stopniu je zapamiętać.

– „Bardzo dobrze Rzymianie odnajdowali się w sztuce przemawiania, czyli oratorstwie (retoryce)" – przeczytałam, lekko przy tym modelując głos i jednocześnie dodając: – Po co to tak ładnie nazywać... „Sztuka przemawiania". Zazwyczaj kiedy wykorzystuję mój, nie ukrywam, ogromny talent w tej sztuce słyszę jedynie „nie pyskuj". Świat nie jest sprawiedliwy.

Ciekawe czy za kilkaset lat, też tak będą ludzi zamęczać naszymi czynami i zachowaniami. My sami siebie aktualnie nie jesteśmy w stanie ogarnąć ani zrozumieć, a możliwe, że za kilkaset lat, ktoś doszuka się głębszego sensu i zacznie serio patrzeć na nas ze zdumieniem, że mieliśmy tle rzeczy przed sobą, których nie umieliśmy wykorzystać. Już widzę taki podręcznik do historii, który by nas opisywał:

„Ludzie w tamtych czasach uwielbiali prymitywną rozrywkę, jak przeglądanie memów, a za sztukę uważali płótno, na którym znajdowało się czarne koło namalowane mopem. Mówi się, że osiągnęli bardzo dużo, ale nie do końca wiedzieli jak to wszystko wykorzystać. Trochę jakby żyli w epoce kamienia łupanego. Wielu z nich spotykało się z ludźmi, tylko po to, by w ich towarzystwie posiedzieć na telefonach. Były to bardzo dziwne czasy."

Boże, tak bardzo chciałabym to zobaczyć.

Po przeczytaniu jeszcze kilku zdań z podręcznika już kompletnie nie potrafiłam skupić się na treści czytanych na głos słów. Wpadłam w trans, gdzie czytając, w głowie rozmyślałam już plan działania na najbliższe kilka dni.

Nauka to chyba jedyny moment, w którym nasz umysł tak silnie daje znać, że jest w stanie zrobić dwie, jak nie nawet trzy rzeczy na raz.

Po przeczytaniu nawet niecałej jednej strony, bez większego zrozumienia jej, dotarło do mnie, że zdecydowanie nie zostanę historykiem.

Najwidoczniej jedyna słuszna dla mnie metoda, stosowana przez lata, to przelecenie wzrokiem każdą stronę bez większego czytania, skupiając się na pogrubionych fragmentach i słowach, a na sam koniec przeczytanie streszczenia.

W końcu tróje też są dla ludzi, prawda?

Od następnego razu będę uczyć się regularnie.

I tak dobrze wiem, że to się nigdy nie wydarzy.

Wyczerpana, nie doczytałam już nawet ostatniej strony w podręczniku, gdy najprościej w świecie się poddałam. Zgasiłam lampkę na biurku, a sama jeszcze we wczorajszych ciuchach, położyłam się do łóżka, jednocześnie przykrywając kołdrą. Już po chwili zasnęłam.

***

– Nie wierzę! To się dzieje za każdym pieprzonym razem! – jęknęła Roxanne, po której było wprost widać, że lepiej się do niej aktualnie nie zbliżać. Ja jednak jestem masochistą i uwielbiam swoje cierpienie. – Czy oni serio za każdym razem muszą zadawać pytania o najmniejsze gówna, jakie tam autorzy podręcznika umieszczą?! Rozumiem omawianie stroju tamtejszych mieszkańców, ale po co mi wiedzieć, z czego były one dokładnie wykonane! Sama bym na siebie tego czegoś nie założyła, nie uszyję ich, to do czego mi ta wiedza! Dlaczego nie pytają o rzeczy, które rzeczywiście mają znaczenie?

– Też tego nie rozumiem – westchnęłam na samą myśl o tym, jakie bzdury na tej kartce popisałam. Założę się, że mniejszy wstyd byłoby już oddać kompletnie pustą kartkę.

Nic nie poradzę, że historia nigdy nie była moją dobrą stroną.

– A właśnie, słyszałam, że już za tydzień jedziesz na kolejny etap. Co zaśpiewacie? – rzuciła Rox, jednocześnie kierując się w stronę wyjścia ze szkoły.

– To tajemnica – odparłam z uśmiechem, obserwując jednocześnie jej minę, gdy to usłyszała.

– Skąd niby będę wiedzieć co takiego zaśpiewacie jeśli mnie tam nie będzie!

– Już Nathalie zadba, o to byś tego nie przegapiła! Ale teraz muszę lecieć na próbę, trzymaj się! – rzuciłam, cały czas na nią patrząc, jednocześnie zaczynając iść w stronę sali, gdy poczułam, jak na kogoś wpadam, a przed upadkiem uratowały mnie jedynie czyjeś dłonie na mej tali. Zerknęłam na twarz mojego wybawcy i z uśmiechem rzuciłam:

– Czy to zalicza się pod „lecenie na kogoś"?

– Jeśli zechcesz, mogę tak to odbierać – odparł Niall. Widząc, że złapałam już równowagę, zdjął dłonie z moich bioder i dopowiedział: – W poniedziałek będą przesłuchania do kółka teatralnego, mam nadzieję, że przyjdziesz.

– Nie wiem, czy uda mi się przyjść, ale na pewno będę cię wspierać – wyrzuciłam, jednocześnie kierując się w stronę jednych drzwi – ale póki co muszę iść, pa!

Udałam się w stronę sali o numerze cztery, gdzie już znajdował się brunet, po którym widać było skutki ostatniej nocy. Leżał na ławce, a kiedy usłyszał, że wchodzę, rzucił jedynie, bym nie trzasnęła drzwiami. Niestety powiedział to w momencie, gdy je puściłam, i mimo iż nie pchnęłam ich z jakąś dużą siłą, to przeciąg sprawił, że ich trzaśnięcie było na tyle silne, że nawet mnie to zabolało.

– Musiałaś? – wyjęczał, nie podnosząc nawet głowy znad ławki. Oj no trochę trzeba się poznęcać, patrząc na fakt, że niebezpośrednio przyczyniłeś się do mojego prawdopodobnie oblanego testu. – Czy to naprawdę było konieczne?

– Konieczne? Nie – rzuciłam z uśmiechem. – Zabawne? Tak i to bardzo.

– A idź do diabła – odparł zrezygnowany, dłońmi zakrywając swoje uszy. Konkretnie wczoraj zaszalał, jak widzę.

– I mam cię tu zostawić samego? Nigdy. – Czułam, jak uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Jestem w złym humorze przez niego, ale wizja jego złego humoru jest zdecydowanie przyjemniejsza. Może jednak jestem sadystką? – Tak w ogóle, to jak bardzo pijany byłeś ostatniej nocy? Zdarzało ci się już takie coś?

– Patrząc na to, że wróciłem do domu w spodniach, to jeszcze nie było tragicznie – rzucił na odczepnego, jednocześnie wyjmując z plecaka butelkę wody i biorąc z niej kilka dużych łyków.

– Masz na myśli te nie swoje rurki? Nie wmówisz mi, że przed imprezą w szafie miałeś parę takich ślicznych czerwonych spodni – odpowiedziałam z lekkim przekąsem, na co chłopak lekko się żachnął.

– To jest długa i pełna wstydu historia. – Chłopak podniósł lekko głowę i skierował swój wzrok na mnie. Po dłuższej chwili dodał: – I tak niczego nie żałuję.

– Oczywiście, patrząc na fakt, że nawet nie pamiętasz, czego miałbyś żałować, prawda?

Matt pokornie kiwnął głową, jednocześnie się śmiejąc. Miłą i spokojną atmosferę przerwało jednak głośne wejście nauczycielki do klasy, która to jeszcze dobrze nie weszła, a już lekko zdenerwowana rzuciła:

– Dziś. Zrobimy to dziś.

Coś mnie ominęło, czy jak?

Zerknęłam na Matt'a, który to podobnie jak ja nie do końca zrozumiał, o co nauczycielce chodzi.

Znowu jakiś konkurs?

– Dziś im powiemy. Zrobimy to tak, by się nie wydało. Wmówimy im takie kity, że nawet przez chwilę nie pomyślą, że to wymyśliliśmy, bo nikt by nie wpadł na stworzenie takiej scenki, ale ja tak! W końcu, co mamy do stracenia? Jeden etap za nami, już za kilka dni będzie po drugim, a konkurs składa się jedynie z trzech etapów. Jeśli teraz tego nie zrobimy, potem będzie za późno – powiedziała zdenerwowana nauczycielka.

Widać było, że się boi. Że całe te intrygi zaczynają ją przerastać. Nas zresztą również. Kłamanie ludziom prosto w oczy nie jest wcale łatwe. Bardziej bym powiedziała, że przerażające.

Przerażające jest to, że kłamstwa zataczają się z prawdą i sama zaczynasz się motać, co komu powiedzieć. A oni nadal ci wierzą i ufają.

Omawialiśmy tę kwestię wiele razy... Co powiedzieć, jakim tonem i kto kiedy. Przygotowaliśmy się na wszystko. Mimo to, stres gdy dzwonek zadzwonił, był ogromny. Uśmiechnęłam się delikatnie, starając sobie trochę dodać otuchy, wiedząc, że zaraz nastanie piekło. To, co stanie się za nie całą chwilę, stanie się początkiem naprawiania bałaganu, który stworzyliśmy. W tym pięknym bałaganie, który stworzyliśmy zupełnie przypadkowo, a obrócił nas o sto osiemdziesiąt stopni.

– Kochani, jako iż zbliża się wycieczka, muszę wam wyznać, iż od początku roku towarzyszyła nam pewna osoba. Osoba ta chodzi na kółko teatralne w drugiej szkole, w której uczę i będąc szczerym, bardzo wątpiłam w jej umiejętności teatralne, dlatego chciałam ją sprawdzić w sytuacji kryzysowej. Dziś po tych kilku tygodniach udowadniania mi jestem w stu procentach przekonana... Melody Woods, a w zasadzie Alice Watson, gratuluję, zdałaś – powiedziała, jednocześnie podchodząc do mojej ławki i podając mi dłoń, by mi pogratulować.

Cisza okalająca klasę, sprawiała, że miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Sprawiała, że żałowałam wszystkiego, co do tej pory robiłam – cały czas kłamałam. Ten wzrok, wśród ludzi, których mam za przyjaciół, przeszywał mnie bólem. Traciłam nadzieję w to, że to się uda, jednocześnie wmawiając sobie, że nie ma prawa to się nie udać.

– Przepraszam was, za to, że tak to wszystko wyszło. Za to, że musiałam ukrywać moją prawdziwą tożsamość. Za to, że w pewien sposób grałam z wami w ciula. Chcę jednak, byście wiedzieli, że wszystko inne to, co wam mówiłam, było prawdą. Nie kłamałam podczas rozmów o rzeczach innych, niż szkoła. I nie okłamię was, mówiąc, że naprawdę dobrze się z wami czułam. Nie skłamię, mówiąc, że staliście się dla mnie kimś więcej niż tylko znajomymi, czuję, że są tu osoby, które bez problemu mogę nazwać przyjaciółmi. Jeszcze raz, naprawdę przepraszam za tą ilość kłamstw, które musieliście z mojej strony usłyszeć.

Kłamstw, które stworzyły nowy obraz mnie i nową rzeczywistość.

Niektóre kłamstwa naprawdę umieją namieszać... robią taki bałagan, że przez lata od nich nie uciekniesz, a kiedy już ci się uda, prawda zaczyna cię brutalnie atakować i spychać na dno.

Prawda, że kłamałeś i kłamstwo, że mówiłeś prawdę.

Ale prawda i tak wyjdzie na jaw, zostawiając w tle wszystkie kłamstwa. A wtedy nie wytłumaczysz się z nich łatwo, zostaną na zawsze. Pociągniesz je do trumny, i wraz z ciałem zostaną zamknięte na wieki. Zapamiętane. Przypięta metka do twojego imienia "kłamca" będzie tak normalna jak kojarzenie Nicki Minaj z dużym tyłkiem.

Chwila ciszy została przerwana przez klaskanie.

Tak, ktoś najzwyczajniej w świecie zaczął klaskać.

W takiej sytuacji?

Kto był na tyle inteli... A tak, Amy.

Dziewczyna zaczęła klaskać, jako jedyna z klasy. Po chwili wstała i przerwała, by powiedzieć słowa, które pomogły nam wyjść z opresji:

– Czemu macie wszyscy minę jakby wam kota przejechali? Dziewczyna zrobiła dobrą robotę, przekonała nas wszystkich. I o ile można udawać raz czy dwa razy na początku, tak podczas rozmów późniejszych, nie da się udawać. Nie wiem, na jaki temat z wami rozmawiała, ale chyba nie sądzicie, że kłamała? Jeśli jej nie ufacie, to raczej w was problem. A jej należą się gratulacje, bo odwaliła kawał dobrej roboty. – Po chwili klaskać zaczął również Matt jak i kilka dziewczyn. Chwilę później dołączył Leo z lekkim uśmiechem na ustach, a potem cała reszta. Zaczęły rozchodzić się po klasie szumy zarówno gratulacji, jak i szeptów będących niezbyt przyjemnymi. Cóż... czego się spodziewać, w mojej prawdziwej klasie, mimo kilku wspólnych lat, nadal znajdą się osoby, które z chęcią wykopałyby mi dołek, a co dopiero po czymś takim.

Mimo to cieszę się, że to powiedzieliśmy.

Czuję jak z chwili na chwilę, coraz bliżej jesteśmy wyjawienia całej prawdy i zrzucenia tego ciężaru z barek.

Coraz bliżej powrotu do normalnego życia, bez kłamstw na każdym kroku.

––––––––––––––

2327 words

🎶 MatiXe 🎶

–––––––––

Continue Reading

You'll Also Like

113K 1.9K 163
Hejo, wrzucam tutaj opowiadanie z rodziną monet. Czasem jest Instagram i zdjęcia ale głównie jest opowiadanie.
169K 3.3K 8
Kontynuacja książki "Ten drugi".
97.6K 6.3K 31
Okładka została stworzona przy pomocy Kreatora Obrazów Microsoft. ˖⁺‧₊˚ 𓆏 ˚₊‧⁺˖ Nell Myers, nie cierpi Hero Westa, znacznie bardziej niż nie cierpi...
1.5M 25.7K 51
16 letnia Emily Scoot dużo przeszła w swoim życiu, los nie uśmiecha się do niej i stawia ją w bardzo ciężkich sytuacjach. Na drodze wiele razy staje...