Crush mojego brata || AtsuHina

By suisen_n

3.4K 383 205

Historia uczucia między Atsumu oraz Hinatą na przestrzeni lat. Wszystko z perspektywy drugiego z bliźniaków M... More

Crush mojego brata
Randka mojego brata cz. II
Uczucia mojego brata cz. I
Uczucia mojego brata cz. II
Miłość mojego brata

Randka mojego brata cz. I

573 67 16
By suisen_n

— Samu... — usłyszałem głos Tsumu. Irytująco i całkowicie niepotrzebnie przeciągał a w moim imieniu.

Od razu jednak wiedziałem, że coś się święci. Mój głupi braciszek ewidentnie czegoś ode mnie chce. Mógłbym się wręcz o to założyć. 

— Co jest? — zapytałem, patrząc na niego z dołu. Leżałem właśnie na swoim futonie, naiwnie licząc na chwilę spokoju.

Przebywaliśmy jeszcze w hotelu, mimo iż zawody już się skończyły. Razem z drużyną oglądaliśmy pozostałe mecze aż do finału. Co bardziej ambitni (nadgorliwi) zawodnicy Inarizaki dokładnie analizowali wszystkich swoich przyszłych, potencjalnych rywali. Ja raczej patrzyłem na to z umiarkowanym zainteresowaniem.

— Chciałbym cię prosić o radę — wydusił z siebie Atsumu, patrząc wszędzie, byle nie na mnie.

Zawstydzony Tsumu to doprawdy ciekawy widok. Bardzo rzadki poza tym. Gdybym nie znał go całe życie to mógłbym się nawet pokusić o stwierdzenie, że mój brat nie zna czegoś takiego jak wstyd.

— W jakiej kwestii? — zapytałem z westchnieniem, zastanawiając się, jak bardzo będę później żałować tego pytania.

— Pamiętasz, jak poprosiłem Shoyo o numer telefonu?

Ciężko było zapomnieć taką akcję. Chociaż przyznaję, że od tamtej pory Atsumu mało mówił o rudym siatkarzu. Chyba tylko wtedy, kiedy Karasuno grało. Może i był wtedy zdecydowanie bardziej podekscytowany, a jego oczy niemal błyszczały, ale jego komentarze ograniczały się do typowo siatkarskich tematów.

Oczywiście wiedziałem, że ani trochę mu nie przeszło. Widziałem też, że namiętnie wymienia z kimś wiadomości przez kilka ostatnich dni, ale liczyłem, że trochę się opamiętał i na spokojnie podejdzie do tematu swojego szczeniackiego zauroczenia.

Ale oczywiście mój bliźniak nie zna czegoś takiego jak spokój i opanowanie.

— Pamiętam. Stało się coś? — zapytałem, siląc się na maksimum obojętności.

— No więc, widzisz... — Tsumu w końcu na mnie spojrzał . — Jutro ostatni dzień, który spędzimy w Tokio. I tak się składa, że nawet dostaliśmy czas wolny.

Westchnąłem. Atsumu chyba tylko w siatkówce przechodził szybko do konkretów. Teraz miałem wrażenie, że próbuje odwlec jak najdłużej temat właściwy.

— Też należę do drużyny i może cię to zaskoczy, ale wiem takie rzeczy.

— No tak, racja. Bo ja pisałem z Shoyo.

Niespodzianka roku, no naprawdę.

— I? — ponagliłem go.

— Karasuno też ma jutro wolne.

I tak właśnie wszystkie elementy układanki wskoczyły na swoje miejsce. Czasem nie wiem, jak ja wytrzymałem z tym człowiekiem tyle lat.

— Więc rozumiem, że chcesz gdzieś wyjść z karzełkiem? — zapytałem, podnosząc się z futonu. Usiadłem, krzyżując nogi oraz opierając się z tyłu na rękach.

— Właściwie to tak. Nie wiem tylko, czy to nie będzie głupie, jak go gdzieś teraz zaproszę. Nie pomyśli, że jestem dziwny?

— Ale ty jesteś dziwny — odparłem od razu. To było silniejsze ode mnie i nie mogłem się powstrzymać.

— Shoyo nie musi o tym od razu wiedzieć. — Atsumu zrobił naburmuszoną minę, więc darowałem sobie komentarz, że Hinata już to pewnie doskonale wie.

Zastanowiłem się przez chwilę. Czy miałem lepsze rzeczy do roboty niż homoseksualne rozterki mojego starszego brata? Oczywiście! Miałem cichą nadzieję, że razem z Suną wyskoczymy do jakiejś dobrej jadłodajni. Tokijskie jedzenie aż się prosiło, żeby go spróbować.

Czy jednak zamierzałam pomóc mojemu skretyniałemu bliźniakowi?

Zawsze.

— Dobra — powiedziałem. Atsumu popatrzył na mnie uważnie. — Więc gdzie zamierzasz go zabrać?

— I tu się właśnie pojawia problem, bo nie mam pojęcia.

— Nie wiesz, co lubi? Czym się interesuje?

Tsumu zmieszał się, po czym usiadł na podłodze naprzeciwko mnie, krzyżując nogi i zwieszając smętnie głowę.

— Siatkówką.

Przewróciłem oczami. To może być nawet trudniejsze niż się wydawało na początku.

— To może najpierw zapytaj go, czy w ogóle jest jutro wolny i nie zaplanował jakiegoś wyjścia z którymś z członków drużyny? Potem będziemy myśleć nad szczegółami.

Atsumu popatrzył na mnie z nadzieją i nieskrywaną ekscytacją, po czym wyciągnął komórkę z kieszeni swoich dresów i zaczął coś na niej szybko pisać.

— Może być? — zapytał, przysuwając mi urządzenie pod nos. W nowej wiadomości widniało: Skoro oboje mamy jutro czas wolny, to może dasz się zaprosić na wspólny wypad na miasto? O ile oczywiście nie masz już innych planów.

Byłem w głębokim szoku. Od kiedy mój brat jest aż tak elokwentny?! Spodziewałem się czegoś bardziej w stylu: Wyjdziemy gdzieś jutro razem? Albo Chcesz się może jutro spotkać? Na pewno nie oczekiwałem po nim zdań złożonych! Widać naprawdę bardzo zależy mu na tej znajomości.

— Jest tak dobrze, że aż jestem w szoku — przyznałem szczerze.

— Ulżyło mi! Zawsze się denerwuję, że palnę coś głupiego. Sam ciągle mi powtarzasz, że ludzie mnie nienawidzą, Samu.

— Bo to prawda. Ale Hinata nie musi o tym na razie wiedzieć — powiedziałem, klepiąc go w ramię.

— Dobry z ciebie brat — stwierdził Atsumu, uśmiechając się szeroko. — A jednocześnie strasznie okrutny.

— To się nazywa szczerość, Tsumu.

Blondyn wysłał swoją wiadomość i teraz z przejęciem czekał na odpowiedź. Przez cały ten czas przeżywał, co zrobi jeśli Shoyo mu jednak odmówi. Wiedziałem, że w takim wypadku mój brat spędzi ten czas prawdopodobnie samotnie. Mimo iż jest cenionym zawodnikiem i koledzy już przyzwyczaili się do jego apodyktycznych zachowań, to jednak wciąż nie zawarł z nikim aż tak bliskich relacji. Czasami było mi go żal. Ale tylko czasami, ponieważ potem przypominałem sobie, jakim bucem w rzeczywistości jest.

W końcu w pomieszczeniu zabrzmiał charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości. Atsumu zacisnął dłonie na swojej komórce, jednak nie odblokował jej i tylko z nieodgadnionym wyrazem twarzy wpatrywał się w czarny ekran.

— Nie zamierzasz odczytać? — zapytałem, unosząc jedną brew w geście zdziwienia.

— Boję się.

— Jesteś Miya Atsumu. Ty niczego się nie boisz — odparłem pewnie.

— A... No tak — powiedział, uśmiechając się ponownie. Do jego oczu powrócił ten błysk ekscytacji.

Tsumu odblokował telefon tak, żebym miał dobry wgląd w jego wiadomości. Wszedł w konwersację z Hinatą, gdzie widniała jedna nieodczytana wiadomość.

Bardzo chętnie!

Usłyszałem jak blondyn wypuszcza ze świstem powietrze.

— Zgodził się! — wykrzyczał, wstając z miejsca i podskakując. W ręce wciąż ściskał desperacko telefon, jakby to była teraz najcenniejsza rzecz na świecie. Chwilę krążył po pokoju, jakby wciąż nie dowierzając we własne szczęście.

— Więc co teraz? — postanowiłem przerwać jego entuzjastyczne pląsy. — Gdzie go zamierzasz zabrać?

Atsumu zatrzymał się, a jego uśmiech momentalnie przygasł. Wpatrywał się teraz we mnie bezradnie.

— Nie wiem... Jak myślisz? Gdzie powinienem go zaprosić?

— Nie mam pojęcia. I dlaczego pytasz o to akurat mnie?

W sumie dobre pytanie. Przecież Atsumu wiedział, że moje doświadczenie w randkowaniu było takie samo jak jego czyli zerowe. Zawsze ważniejsza była dla nas siatkówka, wzajemna rywalizacja czy w moim przypadku – dobre jedzenie.

— Ja po prostu nie mam nikogo innego, kogo mógłbym prosić o radę — przyznał cicho.

To był jeden z tych nielicznych momentów, kiedy było mi go trochę żal.

— To może zapytaj, czy ma jakieś miejsce, które chciałby odwiedzić — zasugerowałem z westchnieniem.

— To całkiem dobry pomysł — przyznał Tsumu po chwili namysłu. — Dzięki, Samu!

Atsumu wrócił do swojej konwersacji z Shoyo, zapominając o całym świecie wokół niego, a ja w tym czasie wszedłem w czat z Suną na swojej komórce. Miałem teraz swój własny plan i to niestety kolidowało z moim umówionym spotkaniem z naszym środkowym blokującym. Szybko wystukałem wiadomość informującą, że jestem zmuszony odwołać nasz jutrzejszy wypad. Wiem, że będę potem tego żałować, ale mam chociaż nadzieję, że nie aż tak bardzo.

— Chce zobaczyć Tokyo Tower! — wykrzyczał po kilku minutach Atsumu. Ten jego entuzjazm stawał się już powoli męczący.

— Tokyo Tower? Serio? — W sumie to nie wiem, czego powinienem się spodziewać po karzełku. Niemniej, akurat ta atrakcja nawet nie przyszła mi na myśl.

— Tak. Pisał mi, że był już kilka razy w Tokio na obozach treningowych, ale nigdy nie miał okazji jej zobaczyć.

Dobra, to trochę wyjaśniało sprawę. Przynajmniej nie mieli problemów z wymyśleniem jakiegoś miejsca spotkania na siłę. Teraz jest dużo większa szansa na to, że rudzielcowi spodoba się to wspólne wyjście i będzie je potem dobrze wspominał. Do chociażby jakiejś namiastki związku jeszcze daleka droga, ale to wciąż krok w dobrą stronę.

Poczułem wibracje swojej komórki i zobaczyłem na wyświetlaczu odpowiedź od Suny.

Chodź pogadać.

Leń patentowany. Nie mając jednak za wiele do powiedzenia, wstałem i posłusznie udałem się w stronę drzwi. Suna nie napisał gdzie go znajdę, ale spodziewałem się, że będzie tak jak ja zalegał na futonie w swoim tymczasowym pokoju.

— Idę pogadać z Suną — oznajmiłem Atsumu, będąc już przy drzwiach. — A ty tu planuj tę swoją randkę.

— Co? Jak? — Tsumu przeraził się nie na żarty.

— Nie wiem. Poszukaj w internecie potrzebnych informacji. Ceny biletów i takie dam — odparłem z westchnieniem. Chyba zaczynała mnie już powoli boleć głowa. — Potem możesz go zabrać na jakieś jedzenie. Dobre żarełko zawsze załatwia sprawę.

— Dzięki wielkie raz jeszcze, Samu! — powiedział blondyn, szczerząc się głupio.

Wzruszyłem tylko ramionami i już po chwili opuściłem nasz pokój. Skierowałem się prosto do sypialni Suny. Spodziewałem się, że nasz blokujący nie będzie zadowolony z nagłej zmiany planów. Niemniej jednak, byłem cholernie ciekawy! W życiu nie przepuściłbym takiej okazji. Mój głupi braciszek wybierał się a randkę z młodszym, dużo niższym facetem i do tego rywalem w siatkówce. Taka sytuacja mogła się już nie powtórzyć.

Czy więc ktoś mógłby mi mieć za złe to, że chciałem zobaczyć to na żywo?

***

— Naprawdę nie wierzę, że to robimy — wyszeptał Suna tuż przy moim prawym uchu. Zadrżałem pod wpływem jego oddechu.

— Sam chciałeś do mnie dołączyć — rzuciłem w jego stronę oskarżycielsko, nie spuszczając jednak wzroku z Atsumu.

Moja wczorajsza rozmowa z Rintaro nie poszła tak, jak sobie to wyobrażałem. Jeśli mam być szczerym, to Suna wycisnął ze mnie wszystko. Teraz więc wiedział doskonale o beznadziejnym zadurzeniu mojego brata i jego dzisiejszej randce. Na swoją obronę mam jednak to, że chyba nikt nie był w stanie uniknąć odpowiedzi pod czujnym okiem naszego środkowego blokującego!

W żaden sposób nie wyjaśnia to jednak tego, jak znaleźliśmy się w obecnej sytuacji. Mianowicie, oboje chowamy się za jakimiś krzakami i z odległości obserwujemy poczynania mojego brata. Który tak swoją drogą czeka teraz na Hinatę pod pensjonatem, w którym zatrzymało się Karsauno.

Czemu Suna jest ze mną? Nie jestem pewien, czy nawet on sam zna przyczynę. Kiedy jednak w końcu wydusił ze mnie, że zamierzam obserwować (lub szpiegować jak nazwał to Rintaro) Atsumu, ten niemal od razu ogłosił, że idzie ze mną. I tak właśnie skończyliśmy w tej absurdalnej sytuacji.

— Myślisz, że Hinata wie, że to ma być randka? — zapytał mnie cicho szatyn.

Popatrzyłem na niego ze zwątpieniem. On naprawdę chociaż przez chwilę dopuszczał do siebie taką myśl?

— Myślałem, że chociaż trochę już poznałeś jego osobowość podczas meczu z Karasuno. Czy chociażby obserwując ich późniejsze mecze — stwierdziłem w odpowiedzi.

Suna wzruszył ramionami.

— Niby tak, ale musisz przyznać, że czasem nagle zaskakuje swoją inteligencją czy wyczuciem sytuacji.

— Może i tak, ale myślę, że to odnosi się tylko do siatkówki. Jest takim samym beznadziejnym zapaleńcem, jeśli chodzi o ten sport, co mój brat.

Suna wzruszył tylko ponownie ramionami i nic już nie powiedział. Doprawdy, Hinata Shoyo to jednocześnie wielka niewiadoma, jak i otwarta księga. Bez wątpienia Tsumu nie będzie się z nim nudził.

Wkrótce temat naszej rozmowy wyłonił się zza drzwi pensjonatu. Wymienili z blondynem kilka słów i spokojnym krokiem ruszyli na najbliższą stację metra. Z rozmowy z Atsumu wiedziałem, że mój brat dokładnie sprawdził całą trasę, tak żeby była jak najszybsza i najbardziej dogodna. Chyba tylko jeśli o siatkówkę bywał aż tak zaangażowany. Napawało mnie to jednocześnie dumą, jak i zażenowaniem.

— Idziemy? — zapytał Suna, kiedy randkowicze oddalili się już na bezpieczną odległość, ale wciąż pozostawali w zasięgu wzroku.

— Tak, chodźmy.

Szybko dotarli na dworzec, gdzie pojawił się pierwszy problem.

— Jak chcesz jechać z nimi i nie zostać zauważonym? — zapytał Suna, przypatrując mi się z zainteresowaniem. Chyba. Czasami naprawdę ciężko się domyślić, co takiego chodzi mu po głowie.

— To będzie proste. Tylko spójrz na nich.

Kilkadziesiąt metrów przed nami szedł Atsumu z Hinatą. Zawzięcie o czymś rozmawiali i w ogólnie nie zwracali uwagi na to, co się dzieje wokół nich.

— Myślę, że wystarczy tylko wsiąść do innego przedziału — stwierdziłem ze spokojem.

— Masz rację. Zapomniałem, że śledzimy twojego brata. Może nawet nie zauważyłby nas w tym samym przedziale.

Uśmiechnąłem się szczerze.Dlatego właśnie między innymi lubiłem spędzać czas z Suną. Znikim tak dobrze nie nabijało się z innych ludzi jak właśnie znim. No i nigdy nie komentował faktu, że tak dużo potrafię zjeść,a to już coś.

Wkrótce nadjechał nasz pociąg, a my na jakiś czas straciliśmy Hinatę i Tsumu z oczu. Nie przejmowałem się tym jednak zbytnio. Liczyłem się z tym, że dopiero na wieży uda mi się, co nieco usłyszeć, o czym mogą rozmawiać. Mam tylko nadzieję, że nie jest to wyłącznie siatkówka.

Pod Tokyo Tower dotarliśmy dokładnie dwadzieścia minut później. Już z daleka widziałem tę charakterystyczną czerwoną wieżę transmisyjną, wyróżniającą się na tle szarego nieba. Na widok kolejki przed nią aż jęknąłem. Nienawidzę tyle stać. Po minie Suny wywnioskowałem, że on również.

Ustawiliśmy się kilka osób za naszymi randkowiczami. Było to dość ryzykowne zagranie, ale tylko tak mieliśmy szansę choć trochę usłyszeć, o czym rozmawiają.

— Może uda mi się kupić jakieś pamiątki dla Natsu!—- dotarł do mnie rozemocjonowany głos Hinaty. Chociaż raz dobrze, że oboje byli aż tak głośni w swoim zachowaniu.

— Natsu? — usłyszałem niepewny głos Atsumu. Oho, mój braciszek bada grunt.

— To moja młodsza siostra — wyjaśnił rudzielec.

Nie widziałem stąd miny mojego bliźniaka, ale dam sobie rękę uciąć, że właśnie odetchnął z ulgą. Przewidywalny typ.

— Ty też zamierzasz kupić coś swojemu bratu? — zapytał Shoyo, przekrzywiając nieco głowę w bok.

— Raczej nie.

— Czemu?

— Szkoda na niego pieniędzy.

Niemal zazgrzytałem zębami z złości. A jeszcze kilka godzin temu był taki wdzięczny! Niech tylko spróbuje znowu przyjść do mnie ze swoimi kretyńskimi problemami!

Usłyszałem, jak obok mnie Suna cicho się śmieje. Popatrzyłem na niego z wyrzutem.

— No co? — zapytał, uśmiechając się kącikiem ust.

— I ty przeciwko mnie?

— Jestem przeciwko wam obu — odparł całkowicie poważnie. I to jest jedna z tych rzeczy, których NIE lubię w Sunie Rintaro.

Kolejka przesuwała się całkiem sprawnie i już po około piętnastu minutach Atsumu i Hinata znaleźli się przy kasie. Ewidentnie znudzona pani w średnim wieku spojrzała uważnie na chłopców.

— Jeden dla licealisty i jeden dla ucznia podstawówki? — zapytała, mając zapewne na myśli rodzaj biletu.

Nawet z tej odległości widziałem, jak Shoyo momentalnie cały czerwienieje i spuszcza wzrok.

Ja z kolei tylko dzięki nadludzkiej sile woli nie roześmiałem się w głos. Sunie szło nieco gorzej, ponieważ już po chwili usłyszałem ciche prychnięcie, spowodowane wstrzymywanym śmiechem. Szturchnąłem go ramieniem, próbując przywołać do porządku. Owszem, to było niewiarygodnie zabawne! Niewarte jednak zdradzenia naszej obecności.

W tym czasie rudzielec podniósł głowę i utkwił spojrzenie w kobiecie.

— Ja nie... — zaczął.

— Dwa bilety dla licealistów, proszę pani — przerwał mu Atsumu. Aż się wzdrygnąłem słysząc ton jego głosu, a cała wesołość momentalnie ze mnie wyparowała. Blondyn mówił spokojnie, ale dało się w tym wyczuć pewną groźbę. Wiedziałem, że mój brat potrafi być przerażający, ale nigdy nie widziałem, żeby dotyczyło to czegoś innego niż lekceważenie lub, co gorsza, obrażanie siatkówki. Teraz Tsumu był ewidentnie zły, że ktoś ośmielił się ubliżyć Shoyo.

Muszę zapamiętać na przyszłość, że temat rudego siatkarza to nie jest coś z czego będzie można bezkarnie żartować. Nie żebym chciał to robić. Hinata już dostatecznie udowodnił na boisku, że zasługuje na wszelki szacunek. 

Continue Reading

You'll Also Like

22.2K 1.4K 38
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
1K 81 9
Kiedy szesnastoletni Angel ucieka z domu, jedynym miejscem, do którego może się udać jest hotel rodziców jego przyjaciółki, Charlie. Angel, zmęczony...
1.6K 133 19
Hihihihi 1 książka Ok ok w tej książce dzieje się bezsens więc...zapraszam hehe..... Jak coś ten tytuł wymyśliłem sama^^ ⚠️UWAGA⚠️ W tej książce wyst...
13.6K 1.1K 100
25 maj 2021 - 1# w #hanako 2 lipca 2021 - 7# w #tsukasa 15 lipca 2021 - 3#tsukasa 11 sierpnia 2021-2#mitsuba 11 sierpnia 2021- 8 w #kou 11 sierpnia 2...