PERFECT

Par Czytaniomania

14.4K 711 99

Jak potoczy się historia dziewczyny, która pewnego ranka obudzi się w obcym samochodzie nie pamiętając jak to... Plus

Prolog
1. „Gdzie ja jestem?"
2. „Kim ja jestem?"
3. „Barman, Bourbon proszę"
4. „Amberle Barnet"
5. „Nie jest w moim typie"
6. „Jak całuje?"
7. „Można prosić Panią do tańca?"
8. „Wsiadać, gołąbeczki"
9. „To nie są moje fantazje, słonko"
10. „Co planujesz, czarownico Bennett?"
11. „Mogę ci ufać?"
12. „Widziałem Katherine"
13. „Jak było na spotkaniu z Daviną?"
14. „Byłoby lepiej gdybyście zdjeli ze mnie te kajdany"
15. „Wrócę, obiecuje"
16. „Cześć, Klaus. Pa, Klaus"
17. „Kai'u Parkerze, czy ty mnie pocałowałeś?"
18. „Caroline Forbes"
19. „Gdzie jest Katherine?"
20. „Czy znowu skręcisz mi kark"
21. „Pocałuj mnie"
22. „Stajesz się alkoholiczką"
23. „Lubie pogrzeby"
24. „Nie chcę Cie puszczać"
25. „Nie pisz się na coś czego będzisz żałował"
26. „Już dawno powinien być martwy"
27. „Dobrze wiem, że tego chcesz"
28. „Miałem nadzieje na wspólny prysznic"
29. „Na to tylko czekam"
30. „Jesteś dla mnie ważny"
31. „Miłość to słabość, Davino"
32. „Pójdą po nich..."
33. „Ciotka przysłała szpiegów"
34. „To zioła rozpoczynające rytuał"
35. „Moje pełne imię jest okropne"
36. „Wystarczyłbyś mi ty"
37. „Nie szarp się"
38. „Nienawidzę niespodzianek"

Epilog

325 11 7
Par Czytaniomania


Powiedz mu!

Krzyczały moje myśli. Właśnie jechaliśmy z powrotem do rezydencji Mikaelsonów.

Wszyscy byli zdenerwowani, jedynie Kai zachowywał spokój ducha.

Wiedziałam, że nie każdy może wyjść z tego cało. Mogłam zginąć ja albo Kai, albo nawet kolejny pierwotny.

Byłam tchórzem, cholernym tchórzem, który boi się uczuć.

-Spokojnie, babeczko. - powiedział Parker i położył swoją dłoń na moim trzęsącym się udzie.
-Możemy tam zginąć, Kai. - powiedziałam i położyłam swoją dłoń na jego dłoni.
-Daj spokój, złego diabli nie biorą. - zaśmiał się i zaczął kciukiem masować moje dresy.

Spojrzałam na niego, wtedy gdy on akurat też to zrobił.

Dalej zrób to!

-Nie jesteś zły, tylko skrzywdzony. - powiedziałam na co się zaśmiał.
-Może i tak. - odpowiedział i spojrzał na drogę.

-Kai... - zaczęłam a do moich oczu naszły łzy.

Nigdy nie powiedziałam nikomu kocham cie. Było to dla mnie ważne słowo. Bardzo ważne.

Kocham cię.

-Uważaj na siebie. - dokończyłam gdy akurat wjechaliśmy na posesje rezydencji.
-Obiecuje, babeczko. - powiedział i zaparkował by po chwili wystawić w moją stronę mały palec.

-Ty też, obiecujesz? - zapytał i potrząsnął palcem na co się uśmiechnęłam, i położyłam swój palec na jego.
-Obiecuje. - powiedziałam i oboje zacisnęliśmy palce na znak danej obietnicy.

Mam nadzieję, że żadne z nas nie złamie tej obietnicy...

**

-Uspokój się! Nie możesz iść tam od tak! - krzyknęłam na Klausa, który chodził zły jak osa po pokoju, po tym jak dałam mu do zrozumienia, że pójście bez planu na spotkanie ze starą wiedźmą i jej pomocnikami jest bezsensowne.
-Nie mów mi co mam robić. - warknął i zaczął iść w moją stronę dlatego wstałam z kanapy i hardo uniosłam głowę.

Jednak nie spotkałam się z rozwścieczonym spojrzeniem hybrydy, bo ktoś stanął tuż przede mną.

Oczywiście mając na myśli kogoś, mówiłam o Kai'u.

-Jesteś głupi jeśli myślisz, że uda nam się wygrać z twoją ciotką bez planu. - powiedział Parker a ja stanęłam obok mężczyzn patrząc jak mierzą się wzrokiem.
-Potrzebujesz nas. - powiedział Parker, a Hope, która nadal była ze mną połączona zaczęła płakać.
-Nazywam się Klaus Mikaelson! Nie potrzebuje nikogo! - krzyknął i włożył rękę prosto w tors bruneta łapiąc za jego serce.

Hayley cicho pisnęła i zasłoniła dziewczynce oczy.

Kai nie będąc dłużny hybrydzie, złapał go za przedramię wysysając z niego magię.

-W tej chwili zabieraj łapy od jego serca. - warknęłam i wygięłam rękę tak by wykonać zaklęcie na złamanie kości blondyna.

Po chwili można było usłyszeć trzask i głośne sapnięcie hybrydy.

-Klaus, potrzebujemy ich. - powiedziała Hayley uspokajając Hope.

Nik słuchając Hayley wyjął dłoń z klatki piersiowej Kai'a, pomagając sobie drugą ręką.

-Elijah, to też nasz przyjaciel, Klaus. - warknęłam i wymierzyłam w jego stronę palca.
-To mój brat! - krzyknął przez co mała Hope zaczęła bardziej płakać. To uspokoiło Klausa na tyle by już więcej nie podnosił głosu.
-Zamiast się wykłócać, powinniśmy ułożyć jakiś plan. - powiedziała Hayley przez co przymknęłam na chwile oczy.

Czasami była wkurzająca, lecz miała rację. Nienawidzę jak ktoś ma rację.

-Jakieś pomysły? - zapytał Kai.

**

Cała nasza czwórka, a w zasadzie piątka szła na spotkanie z Dahlią. Kobieta dała warunek - mamy być wszyscy bo inaczej nie dostaniemy Elijah z powrotem. To miała byś ostateczna walka, w której któraś ze stron musiała polec.

Plan był prosty, ja z Hayley oraz małą Hope, mieliśmy wejść na plac gdzie Dahlia czekała ze swoimi sługusami, a w tym czasie Kai i Klaus mieli zabić jej wsparcie i wytworzyć magiczną barierę. Gdy Dahlia dowie się, że nie oddamy Hope miała zacząć się walka.

Magiczna bariera uniemożliwiała wyjście czy wejście nadprzyrodzonym istotom. Żadne z nas nie chciało by Dahlia albo jej sługusy uciekli.

-Gotowa? - zapytałam Hayley, która trzymała dziewczynkę na rękach.

Stałyśmy właśnie przed ruinami jakiegoś budynku, który więcej nie miał niż miał.

Dzisiaj miała odbywać się pełnia przez co wiedźmy mają zwiększoną siłę, co napędzało Dahlię. Było koło północy, idealny czas żeby zabić bandę pierwotnych, trybrydę oraz zwykłego heretyka.

-Jasne, że nie. - powiedziała i wolnym krokiem zaczęła iść w stronę wejścia do ruin.

Idąc z Hayley na plac myślałam o wszystkim, tylko by nie skupiać się na Dahlii. Chciałam mieć zupełnie czysty umysł. Powtarzałam wszystkie zaklęcia czy ruchy obronne. Obmyślałam przebieg akcji, czy jesteś gotowa i czy starczy mi sił.

-Hayley Marshall i Madeline Sallow... - zaczęła kobieta, która jak się okazało stała na środku wielkiego placu do, którego zmierzałyśmy.
-Świetnie znasz nas, a teraz oddaj brata pierwotnego jeśli chcesz żyć. - odpowiedziałam i zaczęłam rozglądać się po ruinach w poszukiwaniu Elijah.
-Powinniście się cieszyć, że jeszcze żyję. - odpowiedziała krótko a ja zaczęłam się zastanawiać czy jest zdrowa na umyśle.

Jasne, że nie.

Może powinna brać jakieś leki czy coś?

-Chcę ją w zamian za Elijah. - powiedziała i wskazała palcem na noworodka.
-Każdy czegoś chcę, jak masz jakiś fetysz do noworodków to zrób sobie swojego. - syknęłam czym wyprowadziłam Dahlię z równowagi.

Nagle za kobietą pojawił się jakiś mężczyzna, który ciągnął na ramieniu rannego Elijah. Co najważniejsze pierwotny się nie goił.

-Co mu zrobiłaś? - zapytała Hayley a ja z nudów zaczęłam rozglądać się po ruinach.

Skądś znam to miejsce...

-Jeszcze, nic wielkiego. - powiedziała i nagle wyjęła z sukni kołek z białego dęba.

-Nie! - krzyknęła Hayley a ja w tym czasie szybkim ruchem dłoni odrzuciłam Dahlię z kołkiem pare metrów dalej.

-Pilnuj Hope. - powiedziałam do Hayley i szybkim krokiem ruszyłam w kierunku podnoszącej się Dahli.

-Myślałaś, że ze mną wygrasz? - zapytałam i kątem oka zauważyłam jak Klaus oraz Kai wchodzą na plac.

-Powiem ci coś, ja zawsze wygrywam. - syknęłam i mocnym machnięciem dłoni przyciągnęłam do siebie kołek.
-To był wasz ogromny błąd. - warknęła i wyjęła z sukni kolejny kołek, który wyglądem przypominał ten, który ja trzymałam w dłoni.
-Zabijesz jedno z nas, a drugie zabije ciebie. - syknęłam i wypuściłam z dłoni fałszywy kołek.

-I tu się mylisz... - zaczęła a z każdej strony placu zaczęły wychodzić przemienione wilkołaki. - Zabije was wszystkich i zabiorę magię dziecka.

Prychnęłam na jej wypowiedź, lecz później pożałowałam niedocenienia przeciwnika.

Wilkołaki zaatakowały Klausa, Hayley oraz Kai'a, a bezbronny Elijah próbował wstać by w jak największym stopniu obronić swoją rodzinę.

Dahlia rozbiła kołek z białego dębu na miliony kawałeczków i wysłała je do płuc nas wszystkich.

Mając mroczki przed oczami osunęłam się na kolana, próbując wykrztusić drobinki kołka.

-Powinnaś zostać ukarana za swoje nieposłuszeństwo, Madeline. - powiedziała kobieta i podeszła do mnie kładąc na moich policzkach dłonie.

To nie mógł być koniec.

-Jestem czarownicą Sallow. - powiedziałam kaszląc.
-I każda z nich jest martwa. - warknęła Dahlia a jej oczy zrobiły się całe białe. Po chwili zaczęła wypowiadać słowa jakiegoś zaklęcia, które spowodowało znaczny spadek mojej energii.

-Stare ciotki też. - warknęłam i złapałam ją za dłonie łamiąc je w okrutny sposób.

Dahlia oszołomiona cofnęła się na pare metrów a ja w tym czasie zaczęłam wyciągać drobinki drewna z płuc wampirów.

Było to tak męczące zaklęcie, że upadłam na ziemię raniąc się w głowę.

Mój świat zawirował a powieki stały się ciężkie, za ciężkie.

Tak bardzo chciałam je zamknąć, lecz nie mogłam. Nie mogłam pozwolić na to żeby wygrał ktoś inny niż ja, bo to ja zawsze wygrywałam.

Nagle zostałam szarpnięta w górę a w moich oczach pojawiły się łzy.

Dahlia stała z zaciętą miną, trzymając mocno moje policzki.

Czułam się jakbym była gdzieś obok. Stała i obserwowała wszystko co dzieje się obok mnie. Byłam przytłoczona nadmiarem zaklęć, a czekała mnie znacznie większa ich część.

Dahlia zaczęła znów wypowiadać słowa zaklęcia a jej oczy stały się białe.

Nie poddawaj się!

Krzyczały wszystkie komórki w moim ciele.

Jesteś wiedźmą Sallow, nie umrzesz przez słabszą!

Powtarzałam sobie te słowa, jak mantrę.

To Dahlia była słabsza, nie ja.

-Phesmatos Incendia. - wyszeptałam a czarownica zajęła się ogniem.

Zaczęła krzyczeć i biegać w koło a ja wyczerpana znów upadłam na ziemię.

Spojrzałam w stronę reszty. Widziałam jak Hayley ucieka z małą Hope jak najdalej walk, jak Klaus zaciekle próbuje zabić wilki, jak Elijah broni Hayley za każdym razem dostając za dużo. Widziałam jak Kai wpadł w trans, jak rzuca zaklęciami nie zważając na ich moc.

Nagle jeden z ostatnich wilków rzucił się na Kai'a, przewracając go na ziemię.

To dało mi siłę. Siłę by walczyć.

Jak najszybciej podniosłam się z ziemii i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę walk.

-Kai! - krzyknęłam odzyskując siły.

Nagle w moje oczy rzucił się błysk srebra gdzieś w otchłaniach ruin. Błysk zniknął tak szybko jak się pojawił, a ja zaczęłam łączyć wszystkie fakty.

Wilki już dawno powinny być martwe, Dahlia nie mogłam tak szybko zagoić swoich ran sama, a pierwotni nie powinni być słabsi.

-Phesmatos Incendia! - krzyknęłam a pojedyncze punkciki w zaciemnionych kątach zajęły się ogniem.

Były to czarownice, które pomagały wilkom. Teraz były praktycznie martwe.

Znów spojrzałam w stronę walk, zobaczyłam jak pierwotni odzyskują siły, jak zabijają wilki tak szybko jak tylko było to możliwe, jak wpadają w trans zabijania.

-Kai! - zawołałam nie widząc nigdzie bruneta.

Ostatnim razem został przytłoczony ciałem wilka, więc mógł umrzeć.

-Co tam, babeczko? - nagle stanął pare kroków przede mną z uśmiechem na pół twarzy.
-Kai... - szepnęłam a nagle ostatni z wilków wygryzł mu dziurę w klatce piersiowej wyrywając serce.

Stałam tam patrząc się jak ciało Parkera opada na ziemię. Jak martwe ciało.

-Kai! - krzyknęłam i jednym ruchem ręki skręciłam kark wilkowi, który upadł pare metrów dalej.

Szybko podbiegłam do ciała Kai'a i złapałam go za wyschniętą rękę.

-Nie możesz umrzeć, słyszysz?! - krzyknęłam i ułożyłam dłonie na jego klatce piersiowej wypowiadając słowa zaklęcia, które przywróciłby go do życia.

Jednak nic to nie dało...

Kai nadal był martwy.

-Dlaczego to nie działa?! - krzyknęłam i uderzyłam w twarz heretyka z całej siły.
-Wstawaj! - krzyknęłam a wokół mojej talii owinęły się ramiona odciągając mnie od Parkera.

-Jest martwy, nie przywrócisz go. - szepnął mi do ucha hybryda a w moich oczach pojawiły się łzy.
-Ja go kocham, Klaus. - również szepnęłam a po moich policzkach spłynęły ciężkie łzy.

Nie mogłam go stracić, nie jego. Nie osobę, która przedarła się przez moje mury, nie pieprzonego Kai'a Parkera.

Spojrzałam w oczy heretyka, które nadal były otwarte.

Miał taki nieobecny wzrok.

Błękitne tęczówki były wpatrzone prosto we mnie.

Wyglądały tak pusto, jak puste pułki na sklepie. Tak bardzo dziwnie.

Nie mogłam wytrzymać takiego widoku dlatego mocno zacisnęłam oczy.

-Kai'u Parkerze, czy ty mnie pocałowałeś? - zapytałam patrząc na niego z niedowierzaniem, chociaż sama oddałam pocałunek.

Heretyk uśmiechnął się przebiegle i wstał z kanapy.

-To całkiem miłe uczucie. - powiedział brunet, układając wygodniej głowę na moim ramieniu.
-Wiem, Kai. - odpowiedziałam i przymknęłam oczy.
-Nie chcę Cie puszczać. - oznajmił heretyk i zaczął palcami rysować wzorki na moich plecach.
-Ja ciebie też nie. - odpowiedziałam i mocniej zacisnęłam ramiona na jego szyi.

-Czuję się dla ciebie ważny... - oznajmił i podniósł mój podbródek bym na niego spojrzała a ja niepewnie otworzyłam oczy. - Zaczynam lubić to uczucie.

-Czuję coś do ciebie i jest to duże uczucie. - powiedziałam i złapałam go za dłoń, która leżała swobodnie na mojej.

-Madds, zakocham się w tobie. - powiedział i mocniej zacisnął palce na mojej ręce.
-Może to dobrze... - szepnęłam i przygryzłam lekko wargę.
-Zranię Cie a tego nie chcę. - powiedział lekko się jąkając na co zaśmiałam się cicho.

Nadmiar emocji oraz wyczerpanie spowodowało moje całkowite omdlenie.

**

Tak właśnie kończy się historia dwójki heretyków, która nieszczęśliwie się w sobie zakochała.

Proszę nie zabijcie mnie za to zakończenie bo na 100% pojawi siw druga część, jednak chciałabym chwilę odpocząć od pisania.

Chciałabym również naprawić poprzednie rozdziały, więc powiadomienia będą przychodzić nałogowo. Oczywiście nie zmienię fabuły, naprawię tylko zdania i wyredukuje błędy!

Na samym końcu chciałabym podziękować za każdy komentarz, który dawał mi na prawdę dużego kopa do pisania, za każdą gwiazdkę przez, którą uśmiech sam cisnął mi się na twarz, za każde wyświetlenie przez, które czułam się strasznie dumna. Dziękuje za wszystko!

Do zobaczenia w kolejnej części!

Continuer la Lecture

Vous Aimerez Aussi

Pakt z diabłem Par xoxo

Roman pour Adolescents

93.3K 5.3K 18
W niebie ich nie chcą, a w piekle się ich boją. Druga część trylogii diabeł. Okładkę wykonała Darisa_Smith
109K 5.2K 21
'You got that James Dean daydream look in your eye And I got that red lip classic thing that you like And when we go crashing down, we come back ever...
13.2K 322 14
I'd put heart candies in your desk to show you how much I like you.
22.6K 311 16
Two boys Two streams Two hearts One life... The fast paced adventure of two streamers who have know. Each other for years and have slowly developed...