1. „Gdzie ja jestem?"

1.9K 50 1
                                    

Otworzyłam delikatnie oczy, które niemiłosiernie piekły. Pierwsze co zobaczyłam to długa droga a nad nią okropnie świecące słońce. Byłam na na jakimś pustkowiu. Co dziwne znajdowałam się w samochodzie, który prawdopodobnie miał stłuczkę co wywnioskowałam zauważając zwisającą poduszkę powietrzną. Głowa jak oczy okropnie bolała.

Rozejrzałam się dookoła siebie i dopięłam pas. Spojrzałam w lekko zbite lusterko znajdujące się nad moją głową.

Roztrzepane, lekko kręcone, długie włosy koloru... hmm. Od skóry głowy były brązowe a reszta była żółto ruda. Duże zielono brązowe oczy, na których znajdował się też kolor czerwieni dlatego piekły, i te duże lekko różowe usta. Dolna warga była lekko zniszczona z małą dziurką po lewej stronie. Z łuku brwiowego wcześniej sączyła się krew lecz teraz była ona zaschnięta.

Szybko polizałam palca i wytarłam z tego miejsca krew patrząc się w lusterko. Przeraziłam się tym jak wyglądał mój palec. Był nienaturalnie chudy tak jak reszta ciała.

Ubrana byłam w skórzane jeansy z paskiem, czarną koszulke z długim rękawem, jakieś sportowe czarno białe buty i długie brązowe futro bez rękawów.

Spojrzałam gwałtownie na tył samochodu przez co przed oczami pojawiły się mroczki i cichy głos w głowie.

Musisz go odnaleźć...

-Kogo mam odnaleźć? - zapytałam, lecz odpowiedziała mi głucha cisza.

Na tylnich siedzeniach samochodu znajdowały się dwie torby. Jedna czarna mała, zawieszana na ramię, a druga torba na laptopa.

Sięgnęłam po najbliżej leżącą torbę czyli tą zawieszaną na ramię. W środku były zwykle rzeczy, takie jak portfel, jakiś notes, papierosy i robiona na zamówienie zapalniczka.

Co dziwne kojarzyłam wszystkie przedmioty mimo iż nie wiedziałam jak się nazywam. Pierwsze co wzięłam w ręce to mały notes. Na pierwszej stronie zeszytu był napisany ciąg liczb i dużych literek. Były to współrzędne jakiegoś miejsca. Na drugiej stronie był również ciąg cyfr lecz tym razem bez literek. Liczb było dużo więc obstawiam konto bankowe. Na kolejnej stronie nic nie było więc zamknęłam notes i odłożyłam go na deskę rozdzielczą.

Drugie co wpadło w moje ręce to portfel. Wypchany był po brzegi kasą.

Co ja bank okradłam?

Z bocznej kieszonki portfela wyjęłam dwie karty. Jedna to zwykła czarna karta kredytowa a druga to dowód osobisty.

Po lewej stronie dowody znajdowało się zdjęcie, moje zdjęcie. Co oznaczało że dowód należał do mnie. Po prawej były informacje o prawdopodobnie mojej osobie.

Madeline Sallow, data urodzenia 08.01.1998. Rodzice Clay i Charlie Sallow.

Wzięłam do rąk karte kredytową a na niej również widniało moje imie i nazwisko.

Ostatnią rzeczą do obejrzenia była zapalniczka. Wydawała się normalna, lecz na odwrocie wygrawerowano różdżkę z której prawdopodobnie spływała krew a dookoła niej były liście. Pod obrazkiem widniały moje inicjały.

Ciekawe nie powiem.

Schowałam wszystko z powrotem do torebki i otworzyłam drugą, większą torbę. Był tam laptop i telefon.

Na początek otworzyłam laptop, który na szczęście nie posiadał hasła. Na obu tapetach znajdowałam się ja w towarzystwie dwóch czarnoskórych mężczyzn.

Przejechałam wzrokiem po pulpicie lecz na nim znajdowały się tylko jakieś gry i podstawowe aplikacje.

Weszłam w wyszukiwarkę i wpisałam swoje imię i nazwisko. Wyskoczyły mi różne informacje, z których dowiedziałam się, że prowadzę sławną na skalę światową branżę z biżuterią oraz kosmetykami. „Sallow jewerly" i „Sallow cosmetic".

PERFECTWhere stories live. Discover now