PERFECT

Av Czytaniomania

14.4K 711 99

Jak potoczy się historia dziewczyny, która pewnego ranka obudzi się w obcym samochodzie nie pamiętając jak to... Mer

Prolog
1. „Gdzie ja jestem?"
2. „Kim ja jestem?"
3. „Barman, Bourbon proszę"
4. „Amberle Barnet"
5. „Nie jest w moim typie"
6. „Jak całuje?"
7. „Można prosić Panią do tańca?"
8. „Wsiadać, gołąbeczki"
9. „To nie są moje fantazje, słonko"
10. „Co planujesz, czarownico Bennett?"
11. „Mogę ci ufać?"
12. „Widziałem Katherine"
13. „Jak było na spotkaniu z Daviną?"
14. „Byłoby lepiej gdybyście zdjeli ze mnie te kajdany"
15. „Wrócę, obiecuje"
16. „Cześć, Klaus. Pa, Klaus"
17. „Kai'u Parkerze, czy ty mnie pocałowałeś?"
18. „Caroline Forbes"
19. „Gdzie jest Katherine?"
20. „Czy znowu skręcisz mi kark"
21. „Pocałuj mnie"
22. „Stajesz się alkoholiczką"
23. „Lubie pogrzeby"
24. „Nie chcę Cie puszczać"
25. „Nie pisz się na coś czego będzisz żałował"
26. „Już dawno powinien być martwy"
27. „Dobrze wiem, że tego chcesz"
28. „Miałem nadzieje na wspólny prysznic"
29. „Na to tylko czekam"
30. „Jesteś dla mnie ważny"
31. „Miłość to słabość, Davino"
32. „Pójdą po nich..."
33. „Ciotka przysłała szpiegów"
34. „To zioła rozpoczynające rytuał"
36. „Wystarczyłbyś mi ty"
37. „Nie szarp się"
38. „Nienawidzę niespodzianek"
Epilog

35. „Moje pełne imię jest okropne"

112 11 2
Av Czytaniomania

-Chcesz ich potrzymać? - zapytała mnie kobieta na co delikatnie się uśmiechnęłam.

Poród trwał niecałe 4 godziny ale kosztował mnie tak dużo, że najchętniej zasnęłabym i obudziła się za dwa dni.

-Tak. - wychrypiałam i uniosłam ręce by przyjąć w swe objęcia dwójkę maluchów, zawiniętych w czerwone kocyki.

Rzeczywiście byli identyczni. Ich oczy nie były niebieskie, jak u większości noworodków, chłopczyk miał piękne brązowe oczy, a dziewczynka jasno zielone. Jak ja i Kol.

-Masz jakieś imiona? - zapytała Sabrina przez co chwilę się zastanowiłam.
-Katherine i Daniel. - szepnęłam i przejechałam palcem po główkach dzieci. Moich dzieci.

-Twoja komórka zaraz wybuchnie. - oznajmiła Barnet przez co spojrzałam w miejsce gdzie leżał telefon.
-Mogłabyś zobaczyć co piszą? - zapytałam i uśmiechnęłam się niemrawo.

-Jakiś „Mój kocur" napisał 302 wiadomości. - powiedziała Sabrina i spojrzała na mnie podejrzanie.
-To Kai. - oznajmiłam i spojrzałam na noworodków, którzy wlepiali we mnie swoje tęczówki.
-Nie wnikam w tą nazwę. - powiedziała Sabrina i podała mi telefon, który cały czas wibrował.

„Wszystko okey"

Napisałam krótką wiadomość do Parkera i wyłączyłam telefon, kładąc go na stoliku.

-Katherine i Daniel, zostaną ze mną dopóki nie rozprawisz się z Dahlią. - powiedziała brunetka przez co dotarła do mnie szara rzeczywistość.

Musiałam zostawić swoje dzieci bo jakaś kobieta mogła ich zabić.

-Jasne. - mruknęłam i ucałowałam dzieci w czółka.

Musiałam wracać, malutka Hope zapewne już dawno była na świecie i mnie potrzebowała. Każdy z nich mnie potrzebował, lecz moje dzieci również. Potrzebowały mnie jako matki, którą nie umiałam być.

-Sabrino, wrócę po nich jak to wszystko się skończy. - rzekłam i podałam w jej ramiona noworodki.
-Będę czekać. - powiedziała i wzrokiem wskazała na szare dresy, które po chwili założyłam bo spodenki od mojej piżamy były w opłakanym stanie.
-Dziękuje. - szepnęłam i uśmiechnęłam się niemrawo.

Brunetka już nic nie odpowiedziała tylko również się uśmiechnęła.

Szybkim krokiem opuściłam domek, nie odwracając się za siebie, bo gdybym to zrobiła - przepadłabym, zabrała dzieci i wyjechała jak najdalej stąd.

-Cholera! - warknęłam gdy będąc w drodze powrotnej przypomniałam sobie o telefonie, który został na stoliku w domu Sabriny.

Nie chciało mi się już wracać, więc zignorowałam telefon i dalej jechałam prosto do rezydencji Mikaelsonów.

**

Pewnym krokiem weszłam do rezydencji i zamknęłam głośno po sobie drzwi. Fakt, że byłam w samych klapkach nie był ani trochę sprzyjający więc postanowiłam go zignorować.

Wszyscy jak się okazało siedzieli w salonie i rozmawiali jednak rozmowy ucichły gdy tylko weszłam do salonu.

Byłam przeraźliwie głodna, dlatego zignorowałam pytające spojrzenia i ruszyłam prosto do kuchni. Jak się okazało, nie sama.

Będąc centymetry od drzwi lodówki napotkałam przeszkodę w postaci ciała pewnego heretyka.

-Przysięgam, że jeśli nie odsuniesz się to wypiję twoją krew. - syknęłam i przymknęłam oczy by się opanować.
-Gdzie byłaś? - zapytał brunet przez musiałam przygryzać palca.
-Kai, zaraz. - oznajmiłam i mocniej wygryzłam się w palca by nie zwariować.
-A właśnie, że teraz. Nie możesz sobie tak po prostu znikać na parę godzin nic nikomu nie mówiąc! - krzyknął i zrobił krok w moją stronę.

Byłam u czarownicy...

-Spotkałam się ze znajomą, okey? Nie możesz mi tego zabronić! - krzyknęłam a w moich oczach stanęły łzy, które szybko odgoniłam.

Twarz bruneta zmieniła się diametralnie. Z wściekłej zmieniła się na obojętną.

-Po co? - zapytał i ułożył obie dłonie za moimi plecami na blacie kuchennym.

Rodziłam tylko dzieci, błagałam żebyś tam był, skręcałam się z bólu, byłam samotna, musiałam zostawić swoje dzieci tylko po to żeby pomóc uratować małą Hope.

-Wyświadczałam jej przysługę. - skłamałam i spojrzałam mu prosto w oczy, by nie mógł odgadnąć, że kłamię.

Krew w jego żyłach znacznie przyspieszyła przez co musiałam mocno zacisnąć wargi, by nie wbić się w jego szyję.

Jego ręce znalazły się na dole moich pleców przez co wstrzymałam oddech.

-Kai... - syknęłam i złapałam go za nadgarstki. - Nie jesteśmy już sami, a ja zaraz Cie dosłownie zjem.
-To seksowne. - powiedział i ściągnął jedną dłoń z moich pleców by otworzyć nią za pomocą magii drzwi od lodówki i wyjąć z niej torebkę z krwią, na której widok aż oczy mi się zaświeciły.

Szybko wyrwałam się spod uścisku Parkera i zabrałam torebkę z krwią.

W jak najszybszym tempie pochłonęłam całą zawartość plastiku i oblizałam usta by spożyć jak najwiecej krwi.

-Madi, mogłabyś na chwilę? - nagle do kuchni wszedł Elijah przez co odwróciłam się w jego stronę.
-Jasne. - uśmiechnęłam się pokazując zaplamione krwią zęby.

-Madi, mogłabyś na chwilę? - nagle odezwał się Kai udając głos pierwotnego.
-Jasne. - teraz Parker udawał mój głos przez co musiałam przygryzać usta by się nie zaśmiać.

-Malachai, uspokój się. - zaśmiałam się używając jego pełnego imienia na co zrobił dziwną minę.
-Moje pełnie imię jest okropne. - powiedział z odrazą i zamknął drzwi do lodówki, które cały czas stały otworem.
-Moje też. - zaśmiałam się i udałam się do salonu gdzie wszyscy patrzyli na mnie podejrzanie.

-Między tobą a tym heretykiem... - nagle zaczął Klaus wskazując to na mnie to na Parkera, który wyszedł z kuchni zaraz za mną.

-Tylko się przyjaźnimy. - ja i Kai powiedzieliśmy równocześnie przez co spojrzałam na niego z wyrzutem.

-Hayley, może chcesz odpocząć? - zapytał Elijah brunetki, która ledwo co kontaktowała.

-Madi, mogłabyś zająć się Hope? - zapytała Hayley przez co spojrzałam na nią ze zestresowaną miną.

Miałam zajmować się dzieckiem znajomej, a nie swoimi. Miałam rozmawiać do czyjegoś dziecka a nie do swoich, miałam bawić się z innym dzieckiem niż moje.

-Oczywiście. - uśmiechnęłam się a po chwili Elijah razem z Hayley zniknęli.

-Klaus, jak czujesz się z myślą, że jesteś ojcem? - zapytałam i spojrzałam na hybrydę z ironicznym uśmiechem.
-Kocham Hope, najmocniej na świecie. - odpowiedział i spojrzał na mnie z nieodgadniętą miną.
-A ty? Jesteś jej ciotką. - zapytał i uśmiechnął się wrednie.
-A ja, mogę być wujkiem? - zapytał nagle Kai i spojrzał na mnie i Klausa.
-Prędzej ją zabijesz niż wypowiesz dobrze jej imię. - odparł hybryda przez co nieco mnie zamurowało.
-Przecież dobrze mówię jej imię, prawda Holly? - powiedział i zwrócił się do małej Hope.

-On nie ma pamięci do imion. - usprawiedliwiłam Kai'a i wskazałam na niego ręką.
-Dokładnie. - powiedział i podszedł do noworodka by zobaczyć ją z bliska.

Jednak nie dane było mu podejść na tyle blisko by ujrzeć małą twarzyczkę bo został przyciśnięty do ściany przez hybrydę.

-Nie zbliżaj się do Hope. - warknął blondyn przez co Kai się zaśmiał.

-Klaus, puść go! - krzyknęłam przez co Hope zaczęła płakać.

Szybko podeszłam do łóżeczka małej dziewczynki i wyjęłam ją z niego, zawiniętą w kocyk.

-Dokładnie, Camil. Puść mnie. - syknął Kai i złapał za nadgarstek Klausa wysysając z niego magię.

Zdezorientowany hybryda puścił Parkera i zaczął oglądać swój nadgarstek.

Mała Hope przestała płakać i patrzyła to na swojego tatę to na Kai'a.

To będzie ciężki dzień z dwoma samcami alfa...

Fortsätt läs

Du kommer också att gilla

112K 5.4K 22
'You got that James Dean daydream look in your eye And I got that red lip classic thing that you like And when we go crashing down, we come back ever...
22.6K 311 16
Two boys Two streams Two hearts One life... The fast paced adventure of two streamers who have know. Each other for years and have slowly developed...
16.2K 401 26
THIS IS A STANDALONE.. IT IS NOT INTERCONNECTED TO THE FIRST SEASON Sia and Zain are arranged in the marriage.. Sia falls in love with Zain.. But lit...
50.7K 591 112
TAENY Fanfics 1 (OneShot) ❗STRICTLY MATURED CONTENT❗ Hello to the Locksmiths and TaeNy shippers out there. I collected a TaeNy smxt for you, I hope y...