Seven Secrets | Taekook

Galing kay NochuAngel

66K 5.9K 3.9K

- Zniszczę cię - wysyczał Jeongguk, szepcząc do ucha swojego byłego kochanka.- Zmienię twoje życie w koszmar... Higit pa

1. I feel so sad...
2. Dreaming is difficult
3. I want to change
4. He is gone...my love too
5. Mr Jeon & Mr Kim
6. Our downfall is precious
7. I can't stop lovin you
9. Our (next) Time
10. If you don't feel it too
11. Train's boys
12. You don't trust me...so am I
13. Pure love for this
❀ 14. I want to feel your warm ❀
15. You lied to me, don't you?
16. Just be quiet, just be-
❀ 17. Missed u like never before❀
18. Fresh start
❀ 19. Call me when you need me❀
20. I know how it feels
21. My live is a mess
22. It's ok to let me go
23. You choose him
24. Blood keeps dripping
25. GUK!
26. Say you love me
27. White memories
28. I'm a fallen angel
29. You made me hate this city
30. I love you for infinity
31. If you don't hate me, it's enough
32. I still don't know
33. Till the day we'll meet
Epilog
Where I saw myself - special
Playlista
Słowo od autora
Zakończenie oryginalne

8. I hate what you have done to me

1.8K 203 251
Galing kay NochuAngel

Z jakimś czasem wszystkie sny zlewały się w jedno, wielkie wspomnienie chłopaka o ciemnych oczach, jego ciemnych, falowanych włosach i szerokim uśmiechu. Z każdym dniem jednak ten obraz zacierał się delikatnie. W odbiciu lustra widziałem własne, smutne oczy, znacznie rzadziej te aspekty, które dzieliliśmy razem. Może dlatego przefarbowałem włosy na ciemny blond, chociaż nie spodziewałem się tego, że on również to zrobi. W tych włosach wyglądał jak anioł, ale teraz było to dość śmieszne stwierdzenie, zważając na to, jak się zachowywał. Ale czego mogłem oczekiwać od niego samemu będąc bestią?

Taehyung wzdrygnął się delikatnie, spoglądając w kierunku dzwoniącego telefonu. Fala dziwnego uczucia przemknęła przez jego ciało, zbierając się w brzuchu. Nie wiedział czy to był strach czy ekscytacja. Przez chwilę wpatrywał się w ciąg dobrze mu znanych liczb, zastanawiając się, czy odebrać. Zanim jednak przemyślał to dobrze, przesunął palcem w kierunku zielonej słuchawki. Nie odzywał się, po prostu przymknął oczy i czekał na czyiś głos.

- Taehyungie?

Głos kobiety zmroził go nieco od środka. Spodziewał się jej telefonu, ale teraz był najmniej oczywisty moment. Spojrzał na godzinę, która wskazywała blisko południa. Czy przypadkiem teraz w Stanach nie było nocy?

- Yiseo - odezwał się cicho, przymykając swój laptop.

- Jak się czujesz?- odezwała się żywiej kobieta, kiedy usłyszała jego głos.

- Namjoon już dzwonił?- roześmiał się delikatnie.

- Właściwie to Jin. Powiedział, że zaczynasz leczenie na nowo.

- Tak. Chciałbym...zacząć wszystko od początku - odchrząknął.

- Ale chyba o mnie nie zapomniałeś?- zapytała nieśmiało, co rozczuliło nieco Taehyunga. Może nie miał już tak dobrego kontaktu z Yiseo jak kiedyś, ale zawsze o niego dbała. Szczególnie po śmierci Miram, kiedy zerwał z nią kontakt, ona nadal wysyłała mu kartki świąteczne i SMSy. Był nieco zdziwiony, że ma jego nowy numer telefonu, ale jak przeczuwał, musiał jej go dać Seokjin albo Namjoon.

- Nigdy - odparł, ciesząc się, że słyszy jej głos.

- Właściwie chciałam się zapytać, czy przylecisz tak, jak obiecałeś? Mieszkanie na ciebie czeka.

- Już je posprzątałaś?- zaśmiał się.- Nie spiesz się tak - zaczął wypukiwać rytm na stole palcami, co nieco go uspokajało.- Lot do Ameryki mam dopiero za miesiąc. Muszę najpierw...dokończyć tutaj pewne sprawy.

- Ach, matury!- zawołała.- No tak, już zapomniałam. Tak dawno nie byłam w Korei. Jak u was pogoda?

Matury...ostatni dzień, kiedy mogę go spotkać. Czy jest sens do niego podchodzić? Nawet nie jestem z nim w tej samej klasie...ale może zwykłe powodzenia go nie urazi? Może powinienem to zrobić przy całej klasie? A może w ogóle? Cholera...

- Zimno...- mruknął, czując jak jego entuzjazm spada.

- Tęsknie za tym mimo wszystko. Za zimą w Korei. Tęsknię za tobą.


"Przecież przez wszystko przejdziemy razem. Musisz mi obiecać tylko, że wytrzymasz jeszcze troszkę."


- Może wpadnę wcześniej?- mruknął, próbując opanować buzujące w nim emocje.- Nie wiem. Ale muszę najpierw...um...

- Coś się stało? Poznałeś kogoś?

Cholera, jak on ma przestać myśleć o Jeonie, kiedy ktoś non stop pyta o takie rzeczy?

Kim westchnął cierpiętniczo, czym zwrócił uwagę małego kłębka futra, który powstał z rogu kanapy i podbiegł do niego, jakby Taehyung był jedną, wielką szynką do zjedzenia. Zaczął krzątać się mu wokół nóg, podgryzając delikatnie nogawki, czym dawał znać, że jest prawdopodobnie głodny.

- Taehyung, przecież wiesz, że ani ja ani tata nie zdenerwujemy się na ciebie - powiedziała łagodnie kobieta.- Jesteś dla nas jak syn. Mimo że Miram odeszła to chcemy dla ciebie szczęścia. Wiem, jak bardzo to przeżywałeś. Jak my wszyscy. Powinieneś ruszyć naprzód. Miram również by tego chciała. Jeśli ta-

- To chłopak - przerwał jej, zanim mógł się powstrzymać. Jego policzki zapłonęły delikatnie ciepłem, mimo że Yiseo wiedziała, że mężczyzna nie gustuje tylko w kobietach.

- Może przyleciałby z tobą na święta?- zaproponowała, odwołując się do zaplanowanego lotu do Ameryki.- Jeśli istniałaby taka możliwość...

- Przylecę sam - urwał jej w połowie zdania, mając nadzieję, że kobieta załapie powód, dla którego nie chce rozmawiać. Co jak co, ale Yiseo znała go na wylot.- Może zostanę na dłużej, żeby trochę odpocząć.

- Rozumiem...- westchnęła porozumiewawczo.

- Muszę kończyć. Jestem umówiony.

Pożegnał się uprzejmie z kobietą, nie chcąc dłużej już ciągnąć tematu. Jęknął niemal natychmiast, kiedy połączenie się zerwało i zasłonił twarz swoimi zimnymi dłońmi.

Nie poddawaj się, Taehyung. Nadzieja zawsze gdzieś tam jest, prawda? Nie zrzucaj wszystkiego na porzucenie. Karty mogą się jeszcze odwrócić. Nie powiedział jeszcze nie prawdzie. Powiedział tylko nie kłamstwu.

- Chcesz iść do kawiarni?- spojrzał na psa, który dobierał mu się do skarpet.- Mina chciałaby pewnie ciebie poznać.

Yeontan spojrzał na niego dziwnie, po czym wydał z siebie jakiś dziwny odgłos. Starszy wiedział, że piesek nie przepada za innymi ludźmi, ale dziewczyna naprawdę była miła. Kiedy powiedział jej, że kupił psa od raz zaproponowała, żeby zabrał go do kawiarni, gdzie mogłaby dać jego psu jakiś specjalny krem czy też śmietankę. Taehyung nie znał się na tych rzeczach, ale dziewczynie ewidentnie na tym zależało. A Kimowi zależało an tym, aby znaleźć tutaj jakąś duszę do pogadania.

Parę dni później


- Nie było tak źle!

- Jestem wycieńczony - jęknął Park, przeczesując rude włosy.

Poprawił ciemny choker na swojej szyi, dziękując Bogu, że już wszystko za nimi. Co prawda dzisiejsze, parogodzinne pisanie matur było wyczerpujące, ale zdecydowanie był wdzięczny, że ma już to za sobą. Tak samo Jeon i Hoseok, którzy stali na szkolnym dziedzińcu, patrząc prawdopodobnie już na ostatni raz, kiedy widzą tu jeszcze wszystkich uczniów.

Dzisiaj wszystko dobiegło końca, a mimo to Jeongguk nie potrafił się w pełni cieszyć. Coś utrudniało mu to szczęście, a mianowicie brak obecności nauczyciela, którego tak bardzo musiał dzisiaj zobaczyć. Na próżno. Parę godzin egzaminu zleciało szybciej niż ktokolwiek by się tego spodziewał, a on jak na złość musiał zostać przy komisji i potwierdzić to, że egzaminy zostały przeliczone, zapakowane i zaadresowane.

- Jak ci poszło?- spytał Guk, patrząc na Junga.

- Chyba dobrze - machnął ręką.- To ostatnie strzelałem, więc zobaczymy.

- Hoseok, to ostatnie to było wypracowanie - Jimin spojrzał na niego niepoważnie.

Jung zrobił zaskoczoną minę, chociaż każdy z nich wiedział, że żartuje. Co jak co, ale Hoseok z wypracowań był bardzo dobry. Nie bez powodu przecież był częścią gazetki szkolnej. Ludzie mówili, że urodził się dosłownie z piórem w ręce, więc nikt nie dziwił się, kiedy punktował na zajęciach z języka koreańskiego.

Jeongguk przystanął na dziedzińcu i zaczął rozpaczliwie rozglądać się dookoła. Boże, jakim idiotą był. Może i Tae go wyśmieje, ale jak powiedziała jego mama, życie polega na podejmowaniu ryzyka. I on odważył się to zrobić już jakiś czas temu, bezskutecznie. Teraz była jego ostatnia szansa, ale wszystko szło nie po jego myśli. Gdzie do cholery jest Taehyung? Jeśli teraz go nie znajdzie, nie ma opcji, że kiedykolwiek go znajdzie. Nie wie gdzie mieszka, jaki ma numer telefonu...nic. Stał się dla niego kompletnie obcym człowiekiem, mimo że znał go bardziej niż kogokolwiek innego.

Nigdzie nie było widać jego nauczyciela. W oddali wypatrzył jedynie dyrektora, który wybrał się na przechadzkę po placu z jakimś nauczycielem. Chłopak zagryzł wargę, przeglądając się im z daleka, ale nagle ktoś bardzo charakterystyczny przeciął mu ten wzrok. Kim Namjoon rzadko ubierał się w garnitur, więc zawsze przyciągał uwagę innych uczniów, zwłaszcza dziewczyn z powodu jego wyglądu, ale i Jeona, choć nie z tego samego powodu.

- Trenerze Kim!- zawołał nagle, biegnąc w jego kierunku.- Panie Kim!!!

Profesor Kim był najszczerszym i najlepszym nauczycielem w szkole. Wszyscy zawsze z nim rozmawiali o swoich problemach. Jeśli poprosi go o powiedzenie gdzie jest Tae, na pewno się zgodzi! przecież nie wie o niczym, a Guk nie musi mu mówić o co chodzi. Cholera, może mu dać nawet maila! Cokolwiek!

- Jeongguk!- zawołał uradowany.- I jak matury? Jeste-

- Wie pan, gdzie jest profesor Kim?- zapytał zamiast tego.-  Kim Taehyung. Profesor Kim Taehyung.

Nagle mina nauczyciela spochmurniała, ale szybko na jego twarzy pojawił się uśmiech. Co prawda nieco wymuszony, ale Jeon udawał, że tego nie widzi. Jego palce świerzbiły go niemal, a nogi chciały porwać się w szaleńczy bieg w niewiadomym kierunku. Musiał zrobić cokolwiek.

- Czemu miałbym wiedzieć?- zapytał zaskoczony.

- Na pewno spotkał się pan z nim w pokoju nauczycielskim. I widziałem, że byliście razem w sali.

Tak, Jeon przechadzał się wcześniej po korytarzach, aby zobaczyć gdzie mają zajęcia jacy nauczyciele. Miał nadzieję, że złapie Kima jeszcze przy sali, ale niestety został zatrzymany przez innego nauczyciela po maturach. Przez to z pewnością nie zdążył spotkać się z nim, ale na szczęście na liście był też Namjoon. On musiał wiedzieć! W końcu kto nie zapytałby się swojego kolegi z pracy jak się powodzi w nowym miejscu zamieszkania, czy go gdzieś nie podwieźć i tak dalej?

- Jeongguk, nie - powiedział nagle szeptem.- On sobie zaczyna radzić.

Blondyn w życiu nie był taki zszokowany. O czym Namjoon mówił? Z jakim radzeniem sobie? Co to w ogóle miało dotyczyć Jeongguka w tym kontekście. Przecież trener nic nie wiedział, więc skąd wyjechał z takim tekstem?

- Co?

- Ja wiem.

W jednej chwili Jeongguk poczuł jakby ktoś uderzył go cegłą w głowę. Jak to wiedział? O wszystkim? O ich związku, o ich zerwaniu? Dlatego nagle tak bardzo spochmurniał i nie chciał mu nic powiedzieć? Nawet jeśli to co z tego?! Jeongguk uważał, że nikt nie powinien mieszać się w takie sprawy oprócz osób ściśle powiązanych, czyli w tym przypadku on i Tae. Co niby miałby tam robić jeszcze profesor Namjoon? Czy inni nauczyciele też wiedzieli? Dyrektor?

- Nie rozumiem - odpowiedział w miarę spokojnie, chociaż cały buzował w środku.- Po prostu niech pan powie mi gdzie on jest.

- Już wyszedł i możliwe, że jest na peronie niedaleko.

Jeon odwrócił się gwałtownie słysząc tą jedną informację. Nie był świadomy tego, że przyjaciele spoglądają na niego go z daleka, ale nie miał nawet czasu powiedzieć im dlaczego podszedł do Kima. Musiał się pospieszyć. Nie miał pojęcia o której godzinie jest pociąg, dokąd jedzie. Możliwe, że Taehyunga nie było już w Seulu. Ktoś mógł go podwieźć.

Ręka trenera wystrzeliła do przodu, łapiąc ramię zaskoczonego Jeongguka, czym unieruchomił go. Nastolatek szarpnął swoją ręką, ale nauczyciel był nieugięty.

- Guk, on zaczął terapię. Musisz być łag-

- Jaką terapię? - wydusił z siebie nieco głośniej niż chciał.

Namjoon na chwilę spojrzał na niego zaskoczony, ale już po chwilki rozluźnił się, jakby sobie coś przypomniał. Nie wiedzieć dlaczego, to bardzo zdenerwowało Jeongguka. Czego on jeszcze nie wiedział?

- Cholera, przecież ty nie wiesz.

- Czego nie wiem?

- O Miram i jego córce.

Nauczyciel nagle złapał się za usta, jakby uświadomił sobie, co powiedział. Dokładnie w momencie, kiedy oczy Jeongguka rozszerzyły się niemal dwukrotnie, a jego usta rozchyliły się w szoku. Sekundę zajęło mu uświadomienie sobie jak to brzmi, zwłaszcza w głowie Jeongguka, ale zanim mógł coś powiedzieć, nastolatek niemal od razu ruszył pędem przed siebie. Jako trener Jeona doskonale wiedział, że chłopak jest szybki, ale nie widział jeszcze żeby biegł jeszcze tak szybko.

Jeongguk bez zastanowienia zaczął bieg w kierunku znanej mu stacji kolejowej. Och ironio, akurat prowadziła ona przez ten sam park, w którym on i Taehyung zerwali. Jeona jednak to nie obchodziło. Gniew i żal napędzał jego ciało dalej do przodu.

Kim miał dziecko i dziewczynę? Może nawet żonę? Zdradzał ich cały czas? Przecież to nie mogła być prawda. Tae mieszkał sam, ale co wtedy to mogło znaczyć? Młodszy nie wiedział jeszcze, że chodziło o czas przeszły. Niestety Namjoon wypalił te słowa bez żadnych konkretnych szczegółów, przez co młodszy źle to odebrał. Myślał, że był zabawką na boku, a on teraz wrócił do swojej rodziny.

Pędził jak szalony przez park, sapiąc, ale nie zamierzał się zatrzymywać. Z każdą sekundą, kiedy przed nim pojawiała się jakakolwiek postać przyspieszał mając nadzieję, że to właśnie Kim, ale tak nie było. Czy był sens dalej biec? Oczywiście, że tak. Jeongguk chciał wygarnąć wszystko Taehyungowi i dowiedzieć się co tak naprawdę się dzieje. O jaką terapię chodzi? Czyżby Tae był od czegoś uzależniony?


W zasięgu jego wzroku pojawił się mężczyzna w szarym płaszczu i Jeongguk był już niemal pewny w stu procentach, że to Taehyung. Jego nogi drżały z wyczerpania, a łzy cisnęły się do oczu, kiedy pędził po dywanie złożonym z kolorowych liści. Para delikatnie unosiła się w powietrzu, a zimne powietrze drapało jego gardło. Niewiele jednak o tym myślał. Chciał tylko i wyłącznie znaleźć się jak najbliżej mężczyzny, a potem co? Nie wiedział.

Taehyung zmarszczył brwi, słysząc jakieś kroki za nim, ale nie odwrócił się. Najwidoczniej musiał być to kolejny biegacz w parku. Cóż, nie da się opisać jego zaskoczenia, kiedy nagle poczuł szarpnięcie, a jego listonoszka pofrunęła w powietrze. On sam wylądował na dość miękkiej ziemi pokrytej liśćmi. Jego oczy rozszerzyły się kiedy zobaczył przed sobą zziajanego, blondwłosego nastolatka w garniturze. To nie mógł być-

- J-jeo-


Zanim jednak wypowiedział chociażby jego nazwisko d końca, ten rzucił się na niego, bijąc jego pierś raz za razem, rzucając liśćmi w jego twarz, na co Kim mu pozwalał. Nie wiedział czy to dlatego, że był w takim szoku czując na sobie ciężar Jeongguka, jego perfum, widząc tak blisko jego twarz. Mimo że młodszy bił go pięściami po niemal całym ciele to go w ogóle nie bolało.

- Jak mogłeś tak się mną bawić?! Czego jeszcze do cholery nie wiem?!

Wrzask rozległ się po całym parku echem. Nikogo nie było w pobliżu. Może gdyby tak było, ktoś odciągnąłby wściekłego nastolatka, rzucającego garściami liści w twarz nauczyciela.

- Jesteś gnojem!- krzyknął, czując jak łzy zbierają mu się w oczach.- Żałuję, że cię kiedykolwiek poznałem! I teraz tak po prostu odchodzisz?! Jakbym dla ciebie nigdy nic nie znaczył! Zmieniłeś ten chujowy telefon też przeze mnie?! Żeby nie mógł się do ciebie dodzwonić! Jak idiota czekałem przed twoimi drzwiami tylko po to, aby dowiedzieć się, że jesteś zupełnie kimś innym? Masz kogoś?! I dziecko!?

Kim słyszał te słowa jakby przez mgłę. Od jakiegoś czasu miał zamknięte oczy, bo opadające na niego liście mu przeszkadzały. Nie chciał jednak unosić rąk, aby je odgarnąć, bo bał się, że odstraszy tym Jeona. Jego mózg jednak nie potrafił przetrawić tej wiadomości. Słowa młodszego były szybkie, głośne i nie do końca zrozumiałe przez jego zaburzony oddech jak i łzy, który Taehyung już nie widział.

- Ile masz jeszcze twarzy?! Ile sekretów?!- zawołał.- Mam być jednym z nich? Nigdy tego nie chciałem! Chciałem być dla ciebie kimś, ale jak zawsze dla każdego jestem tylko kimś pobocznym!

Taehyung zamknął oczy, czekając na kolejne, wściekłe uderzenie. Zamiast tego zaskoczony poczuł ciepły oddech na swoich ustach , a chwilę później pulchne, lekko spierzchnięte wargi Jeona przycisnęły się do tych jego, zabierając mu oddech. Jego ciało zadrżało, a słodki zapach wdarł się do jego nozdrzy. Długie kosmyki Jeona pogłaskały go po policzkach, a nosek otarł się o ten starszego, który miał wrażenie, że to wszystko jedna wielka mistyfikacja.

Nie otworzył oczu. Bał się, że jeśli to zrobi, to wszystko okaże się być snem.

- Nienawidzę cię...nienawidzę tego, że nie mogę przestać cię kochać...że tak łatwo pozwalam się tobie skrzywdzić.

Jego ciało opanował nagły chłód, a ciepła łza spłynęła po jego policzku. Nie należał jednak do niego, ale do Jeona, który zrozumiał co zrobił. Pokazał mu po raz kolejny jak bardzo się od niego uzależnił. Zażenowany podniósł się prędko z brzucha Taehyunga i uciekł. Tak samo jak podczas ich ostatniego spotkania. Tym razem jednak nie płakał tak panicznie. Był przestraszony...

Co on zrobił?

Kim dotknął swoich warg jednym palcem, wyczuwając na nich jeszcze smak i ciepło warg Jeongguka. Boże, jak za tym tęsknił. Do tej pory był martwy w środku. Dopiero po tym małym akcie poczuł jakby odżył. Otworzył swoje oczy wpatrując się lśniącymi oczami w korony prawie już nagich drzew.

Nie może przestać kochać...

Co?

Taehyung na moment przestał oddychać, kiedy uświadomił sobie, że Jeongguk nadal go kocha. Zerwał się do siadu, rozglądając się dookoła. Zapomniał już gdzie miał iść, że musiał wracać do domu, odebrać Yeontana od Miny. Palce zaczęły go świerzbić, a na ustach pojawił sie delikatny uśmiech.



Nie wszystko jeszcze skończone.

Ipagpatuloy ang Pagbabasa

Magugustuhan mo rin

6.6K 504 28
Kim Taehyung jako dwudziestodwuletni student popełnił błąd, a jego niemal sześcioletni skutek drepcze teraz za nim krok w krok. Jeon Jeongguk natomia...
91.6K 3.2K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
209K 15.4K 161
[🧸] zakończone Druga część Do not be afraid *** Taehyung nie tak wyobrażał sobie swój pierwszy roku studiów tak samo jak swoje życie miłosne. Czy...
725K 50.3K 137
O pewnym znanym blogerze, ukrywającym się pod pseudonimem Vante i jego najbardziej oddanemu fanowi, którego największym marzeniem było go poznać. Żad...