Seven Secrets | Taekook

Par NochuAngel

66.1K 5.9K 3.9K

- Zniszczę cię - wysyczał Jeongguk, szepcząc do ucha swojego byłego kochanka.- Zmienię twoje życie w koszmar... Plus

1. I feel so sad...
3. I want to change
4. He is gone...my love too
5. Mr Jeon & Mr Kim
6. Our downfall is precious
7. I can't stop lovin you
8. I hate what you have done to me
9. Our (next) Time
10. If you don't feel it too
11. Train's boys
12. You don't trust me...so am I
13. Pure love for this
❀ 14. I want to feel your warm ❀
15. You lied to me, don't you?
16. Just be quiet, just be-
❀ 17. Missed u like never before❀
18. Fresh start
❀ 19. Call me when you need me❀
20. I know how it feels
21. My live is a mess
22. It's ok to let me go
23. You choose him
24. Blood keeps dripping
25. GUK!
26. Say you love me
27. White memories
28. I'm a fallen angel
29. You made me hate this city
30. I love you for infinity
31. If you don't hate me, it's enough
32. I still don't know
33. Till the day we'll meet
Epilog
Where I saw myself - special
Playlista
Słowo od autora
Zakończenie oryginalne

2. Dreaming is difficult

2K 203 135
Par NochuAngel

- Koniec zebrania. Możecie się rozejść.

Taehyung zmarszczył swoje brwi, patrząc jak wysoka blondynka żegna się ze wszystkimi. Zacisnął mocno swoją szczękę, patrząc na listę uczniów, która jest zagrożona. Nie potrafił oderwać od niej spojrzenia, czując jak coś powoli zżera go od środka.

Numer 23 - Jeon Jeongguk  - matura

W jego głowie nadal tkwiły słowa przewodniczącej rady.

- Chłopak przestał w ogóle chodzić do szkoły. Widziałam go na wagarach, ale to już...bez przesady! Nie ma go od dwóch tygodni. Jaka jest tu dyscyplina? Szkoła się jeszcze nie skończyła. Za tydzień zakończenie roku, a później czekają ich matury. Kiedy on chce to odrobić? Nie dopuszczę go, jeśli tak dalej będzie.

Stara kurwa - pomyślał Kim, ale siebie samego wrzucił do tego wora. Doskonale wiedział, że to on był powodem tego, dlaczego młodszy w ogóle już nie przychodził do tej palcówki. Czuł się jak ostatni gnój, a jednocześnie był tak cholernie zagubiony. Tęsknił za nim tak mocno, że fizycznie go to bolało, ale wiedział, że tak Jeongguk będzie bezpieczny. Wszyscy ci, którzy są blisko niego umierają, nawet cholerny pies. Bez pożegnania, bez choćby słowa czy listu. 

Nie zliczył ile spędził nieprzespanych nocy, czasami jeżdżąc samochodem w kółko, mając ochotę podjechać do młodszego, zapytać się czy wszystko w porządku, ale w ostatnich chwili się zatrzymywał. Przed oczami miał tory i czerwone kamienie. Wtedy kompletnie się rozklejał i wracał do swojego mieszkania, które zaczął szczerze nienawidzić.

Chwycił swoje książki i podążył w kierunku wyjścia. Nie miał najmniejszej ochoty wracać do swojego mieszkania, ale nie miał gdzie iść. Czuł cholerny ból, czuł się dokładnie tam samo, jak wtedy, kiedy odeszła Miram. Miał ochotę wyjść stąd, bez płaszcza w ulewny wieczór, upaść gdzieś z bezsilności i zginąć z wyziębienia. Co prawda opcja strzelenia sobie w głowę też nie była najgorsza, ale najmniej przystępna.

Głupi, myśl o Guku. Co by powiedział?

Kim miał gdzieś jeszcze cień nadziei, że może nie wszystko stracone. Niemal natychmiast, tego samego dnia próbował się do niego dodzwonić, ale został zablokowany. Od tamtej chwili młodszy nie chodził do szkoły, nawet nie pojawiał się za często w domu.

Moja wina, nienawidzę cię, Taehyung. Najlepiej byłoby, gdybyś rzucił się wtedy pod ten sam pociąg co-

- Taehyung.

Kim przystanął w miejscu na dźwięk znajomego głosu i odwrócił się. Namjoon najwyraźniej jako jedyny prócz niego samego został nieco dłużej po zebraniu, ale Tae podejrzewał, że nie z powodu zaniepokojenia nad uczniami. Na pewno czekał na niego, a to oznaczało, że widział go, jak przez te parę minut gapił się bez mrugnięcia w kartkę z imieniem swojego ukochanego.

- Jak się czujesz?- spytał.

Taehyung poczuł jakiś dziwny ból w głowie, niepokój. Ból brzucha pojawił się niemal natychmiast, a jego mięśnie spięły się. Nie wiedział dlaczego, ale nie chciał  być o to pytany. Nie chciał żeby Namjoon stawał mu na drodze.

- Żyję - mruknął.

Starszy jedynie westchnął, patrząc na jego posturę. Był wyraźnie spięty, blady, jakby żył w ciągłym stresu, to wcale nie było sprzeczne z prawdą.

- Czy...czy Jeongguk przychodzi na twoje zajęcia?- zapytał ostrożnie.

Namjoon momentalnie przypomniał sobie tamten dzień, kiedy Kim zadzwonił do niego spanikowany i powiedział, że zerwał relację z Jeonggukiem. Joon doskonale wiedział o związku starszego z przyjacielem. Jak miały nie zauważyć tak drastycznej zmiany u niego? Nagle zaczął się uśmiechać tak po prostu, nie wymuszał śmiechu, jego oczy błyszczały. Zaczynał na nowo kochać życie.

- Nie - przyznał zgodnie z prawdą.

Próbował porozmawiać o tym z jego najlepszymi przyjaciółmi, Jiminem i Hoseokiem. Zawsze miał dobry kontakt z resztą uczniów i wiedział doskonale, że jeśli będą mieć jakieś problemy, to on będzie tą osobą, do której przyjdą zatroskani nastolatkowie. Miał nadzieję, że Jeon również to zrobi, ale zmiotło go z powierzchni ziemi, dlatego naturalnie skierował się do jego przyjaciół. Najgorszym było to, że i oni mieli z nim ograniczony kontakt. Nie do końca wiedział co się z nim działo, ale obydwoje chłopcy przyznali, że starają się namówić go do powrotu jak tylko mogą.

- Cholera - mruknął.

- Co?

- Ma problem u babki z matematyki - złapał się pod brodę.- Próbuję go wybronić, ale-

- Tae.

Uniósł swoje oczy na te Namjoona, widząc w nich współczucie i żal. Starszye nie wiedział jak mu powiedzieć, że może dobrą opcją byłoby zwyczajnie pozwolić Jeonggukowi żyć tak, jak chce. Sam Tae przecież zamknął się w sobie na jakiś czas, może i Jeongguk potrzebuje przeżyć to sam? W razie czego ma przyjaciół, rodzinę, której Kim nie miał, a więc nie stanie się najgorsze, jak w przypadku jego przyjaciela. Niestety Joon wiedział, że to ślepe nadzieje. Jeon i Tae nie byli takimi samymi ludźmi, inaczej reagowali na tragedie, smutek - Jeongguk stawał się agresywny, a Kim chłodny, odpychał każdego.

- Pomożemy mu, ty zajmij się sobą.

- Nie potrz-

- Nawet tak nie mów! Jak nie potrzebujesz pomocy? - zapytał Namjoon, czując niemal parzącą chęć uderzenia Kimowi w twarz. Czemu on nie widzi tego wszystkiego, co się dzieje? Czemu spisuje siebie na straty?- Taehyung...wiem, że ci ciężko, ale wtedy to nie była twoja wina.

- Nam, kiedy...ja podejrzewałem...że mnie kocha. Ale kiedy mi to napisał...nie chcę, żeby kolejna osoba się przeze mnie-

- Tae, chodź - pokręcił, widząc zmęczoną i smutną twarz przyjaciela.

- O-och.

Oczy dwójki skierowały się na Seokjina, który czknął, odkładając kubek na stolik. Nie spodziewał się, że dzisiejszy, czwartkowy wieczór spędzi w pokoju WFistów opróżniając zapasy alkoholowe Namjoona z Taehyungiem i samym nauczycielem wychowania fizycznego.

Siedzieli tutaj może już z dwie godziny, kiedy to Taehyung po zaczął o wszystkim mówić. Alkohol go nie powstrzymywał i mimo że siedział naprzeciwko dyrektora szkoły, powiedział mu o wszystkim. O romansie z Jeonem, o jego zdrowiu i o tym co wydarzyło się w przeciągu kilku miesięcy.

- Coś czułem, że mi tych uczniów ubywa - mruknął Seokjin.- Normalnie jest ich więcej.

Namjoon zakrztusił się śliną, patrząc na swojego kuzyna, który drapał się po podbródku.

- Jin, nie teraz - warknął Namjoon.

- Przynajmniej dobrze, że nie bez powodu - westchnął, a na jego twarzy pojawił się zdenerwowany uśmiech.- Cholerna, darmowa edukacja. Takie bękarty przychodzą...a dzieciaki, które chcą się uczyć nawet nie mogą kupić zeszytu, czy posłuchać czegoś sensownego...ale nie mówimy o tym. Wspominałeś, że chodziłeś na terapię - spojrzał na najmłodszego Kima.- Przecież lekarka kazała ci pójść do psychiatry.

- Dawałem radę - przyznał zaczerwieniony z powodu dużej ilości alkoholu Taehyung.

Jego głowa była o wiele lżejsza, myśli swobodnie z niej wypływały w postaci słów. Czuł się zdecydowanie lżej, kiedy rozmawiał z przyjaciółmi o tym, co się działo. Oczywiście, nie wyznał od razu wszystkiego, bo było to zbyt ciężkie, ale najważniejsze szczegóły podał. Dzięki temu reszta mogła go lepiej zrozumieć. Nawet Jin, o którego Tae bał się najbardziej. W końcu pod jego oczami działy się takie rzeczy, a on nie miał o niczym pojęcia. Seokjin jednak doskonale rozumiał przyjaciela. Chciał tylko i wyłącznie szczęścia i ciepła dla niego, a jeśli znalazł kogoś, kto potrafił mu to zapewnić, nie zamierzał stawać im na drodze. Musiał jednak też pamiętać o tym, że jest dyrektorem. Było to dla niego bardzo ciężkie, sam teraz czuł się przestraszony o przyszłość Kima. Miał nadzieję, że nikt niczego nie podejrzewał.

- Tae, masz podejrzenie choroby psychicznej do cholery - powiedział powoli Jin, nie pamiętając nazwy schorzenia, na które mógł cierpieć Kim.- Sam wiesz co mówiła pani doktor. Targnąłeś się na życie parę razy. Ja się naprawdę o ciebie boję - przyznał Jin, czując jak ciepłe zły zaczynają atakować jego oczy. Myśl o tym, że mogłoby zabraknąć Tae, rozrywała jego serce na kilkaset kawałków.- Zwłaszcza wtedy, kiedy nagle wyjechałeś. Gdyby Nam nie wznowił z tobą kontaktu te parę miesięcy temu...czuję, że odwiedziłbym twój grób, tuż obok grobu Miram z Taehee.

- Nigdy nie mówiłeś jak się dowiedziałeś o jej...o tym co się stało. Co pokazała ci policja?

Taehyung jedynie szybko pokręcił głową, dając im znać, że wchodzą na niebezpieczne terytorium. Zrobił to niemal automatycznie, czując nagle ból w brzuchu i ucisk w klatce piersiowej. Nie chciał na razie o tym mówić, ani o tym myśleć. Nie dzisiaj, kiedy czuł się pierwszy raz od zerwania z Gukiem dobrze.

- Będę dziś u ciebie nocował - odezwał się Nam.

- I ja. Jisoo to zrozumie - westchnął Jin z ciepłym uśmiechem.

Najmłodszy uśmiechnął się z wdzięcznością. Lekki łuk zostawał na jego twarzy nawet wtedy, kiedy byli już w jego mieszkaniu. Seokjin uronił jedną łzę widząc, w jakim opłakanym stanie jest jego lokum. Nie było przesądnego bałaganu, ale na porządek Kima to świadczyło o tym, że Tae miał się naprawdę źle.

Razem z Namjoonem pomogli mu posprzątać chusteczki i kurz, pozmywali naczynia, zrobili pranie i wieczorem zasiedli przed telewizorem, chociaż nie oglądali tego, co się na nim dzieje. Oboje, Nam i Jin wsłuchiwali się w historię tego, jak Tae spotkał Jeongguka i jakim cudem się do siebie zbliżyli. Ich spojrzenia spotkały się w chwili, kiedy młodszy wspominał o oczach młodszego. Opisywał je jak poeta. Joon uśmiechnął się ciepło, myśląc o tym, jak pięć lat temu Tae tak samo mówił o Miram, kiedy pytał o to, dlaczego tak szybko się zaręczają.

" Ma szczere oczy. Jestem pewien, że mnie kocha i zostanie ze mną do końca świata".

- Mieliśmy być razem do końca świata...a ja nawet nie wiem, dlaczego odeszła - mruknął na wpół śpiący już Taehyung.- Czemu ze mną po prostu nie porozmawiała?

Jin spojrzał porozumiewawczo na Joona, marszcząc brwi. Ich serca na te słowa zapadły się na dnie ich klatek piersiowych. Niewypowiedziana prawda paliła ich dusze, ale słowa nadal nie chciały przejść przez ich usta. Mimo że układali te jedno zdanie w głowie przez parę lat to nadal, po tak długim czasie nie zostały jeszcze one usłyszane przez nikogo, tylko przez nich w cichym pokoju.

Jakimś cudem skończyli na tym, że wszyscy zasnęli, zmieniając temat rozmów na kompletnie niedorzeczne, ale potrzebowali tego. Może to zabrzmieć dziwnie, ale taka zwykła dyskusja na temat tego, czy smarują tosty z rana masłem czy nie przy używaniu kremu czekoladowego była bardzo potrzebna. Mieli wrażenie, że ilość słów, które wypowiadają, ładują ich własne baterie, są ciągiem liczb, które są kodem do ich dusz.

Tae nie pamiętał o czym dokładnie śnił. Pamiętał, że kiedy zamykał oczy, wyobraził sobie jak Jeon leży koło niego, a on go przytula, chociaż w rzeczywistości ściskał tylko poduszkę. Pomagało mu to jednak chociaż trochę się uspokoić przed snem. Myślał o tym, czy to jeszcze możliwe, że będzie mógł naprawić swoje błędy. Nie zrobił tego specjalnie. Nie panował nad tym, co zrobił. Kiedy szedł na to spotkanie, jego zamiary były kompletnie inne, ale...

- TAEHYUNG!

Zaskoczony ciemnowłosy otworzył swoje oczy, próbując dojrzeć cokolwiek przez silne światło z żarówki ponad nim. Zanim się zorientował co się dzieje, został pociągnięty do siadu przez dwie osoby, które jak szybko się zorientował, były nimi Jin i Nam, którzy byli wyraźnie zaniepokojeni.

Taehyung nie rozumiał co się dzieje. Dlaczego jest tyle hałasu, na dworze słyszać syreny, a drzwi od jego sypialni ledwo co trzymały się w zawiasach.

- C-co...

- Kurwa, głupia baba!- warknął Jin, rozglądając się po pokoju Taehyunga, jakby czegoś szukał.

- Co się stało?- zapytał słabo Tae, łapiąc się za głowę, która zaczęła pulsować bólem. Równie mocno bolała go jego ręka, a kiedy na nią spojrzał, zauważył dziwne, czerwone rysy. W pierwszej chwili nie miał pojęcia co to takiego, ale szybko zorientował się, widząc krople krwi na prześcieradle i paznokcie od swojej drugiej dłoni.

Wydrapałem skórę? Dlaczego?

- Czemu zamknąłeś się w sypialni?! Musieliśmy wyważyć drzwi.

Zamknąłem się w sypialni? Dlaczego tego nie pamiętam...?

- Tae, wrzeszczałeś "nie wiem gdzie jest jego głowa". Sąsiadka wezwała policję! Są pod blokiem i zaraz tu będą!

Oddech Kima przyspieszył niebezpiecznie, słysząc te słowa. W korytarzu słyszał echo biegnących ludzi po klatce. Wszystko wydawało mu się, jakby było koszmarnym filmem. Miał ochotę włączyć pauzę, wyłączyć telewizor, ale to nadal się działo. W jego mieszkaniu nagle pojawiło się więcej ludzi, otoczyli łóżko poplamione krwią, na którym leżał i zadawali mu tonę pytań, na które nie potrafił odpowiedzieć. Nie wiedział co się stało, co mu się śniło, dlaczego to zrobił...wiedział tylko jedno.

Ataki...moje ataki paniki wróciły.

W następnym spotkamy się z JK? Jak zeraguje na pana Kima w szkole? I czy w ogóle tak wróci?

Continuer la Lecture

Vous Aimerez Aussi

11.1K 863 20
"Aby zwolnić puls, Aby rozprostować myśli, Aby znaleźć lek na lęk, Zniknij pośród pól i zanurz cały w ciszy Ona ma zbawienny dźwięk. Tylko tam, gdzie...
5.5K 228 29
Z małego słodkiego chłopca, wyrósł bardzo arogancki, pewny siebie i nigdy nieodpuszczający kretyn. Już nie jest taki jak był kiedyś...
134K 9.8K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
3.2K 411 9
Park Jimin nigdy nie wierzył w duchy, czy w legendę o nawiedzonym lesie, która od lat krążyła po okolicy. Nawet fakt, że zaginęło tam dwadzieścia osó...