PERFECT

By Czytaniomania

14.4K 711 99

Jak potoczy się historia dziewczyny, która pewnego ranka obudzi się w obcym samochodzie nie pamiętając jak to... More

Prolog
1. „Gdzie ja jestem?"
2. „Kim ja jestem?"
3. „Barman, Bourbon proszę"
4. „Amberle Barnet"
5. „Nie jest w moim typie"
6. „Jak całuje?"
7. „Można prosić Panią do tańca?"
8. „Wsiadać, gołąbeczki"
9. „To nie są moje fantazje, słonko"
10. „Co planujesz, czarownico Bennett?"
11. „Mogę ci ufać?"
12. „Widziałem Katherine"
13. „Jak było na spotkaniu z Daviną?"
14. „Byłoby lepiej gdybyście zdjeli ze mnie te kajdany"
15. „Wrócę, obiecuje"
16. „Cześć, Klaus. Pa, Klaus"
17. „Kai'u Parkerze, czy ty mnie pocałowałeś?"
18. „Caroline Forbes"
19. „Gdzie jest Katherine?"
20. „Czy znowu skręcisz mi kark"
21. „Pocałuj mnie"
22. „Stajesz się alkoholiczką"
23. „Lubie pogrzeby"
24. „Nie chcę Cie puszczać"
25. „Nie pisz się na coś czego będzisz żałował"
27. „Dobrze wiem, że tego chcesz"
28. „Miałem nadzieje na wspólny prysznic"
29. „Na to tylko czekam"
30. „Jesteś dla mnie ważny"
31. „Miłość to słabość, Davino"
32. „Pójdą po nich..."
33. „Ciotka przysłała szpiegów"
34. „To zioła rozpoczynające rytuał"
35. „Moje pełne imię jest okropne"
36. „Wystarczyłbyś mi ty"
37. „Nie szarp się"
38. „Nienawidzę niespodzianek"
Epilog

26. „Już dawno powinien być martwy"

162 11 1
By Czytaniomania

-Pójdę porozmawiać z Kolem, poczekaj tutaj. - powiedziałam Kai'owi i poszłam na spotkanie z pierwotnym.

Potraktowałam go tak jak wszystkich, którzy chcą czuć coś do mnie. Byłam jednocześnie zła na siebie i na niego. Na siebie bo nie powinnam pozwolić na sytuacje, w której się znaleźliśmy, na niego zaś dlatego, że chciał o tym rozmawiać. Seks z pierwotnym znaczył dla mnie tyle co nic. Nie czułam z tego powodu poczucia winy czy szczęścia. Po prostu się stało i tyle, nie ma o czym gadać.

-Hej, Kol, możemy porozmawiać? - powiedziałam stojąc pod drzwiami od pokoju pierwotnego.

To był tak oklepany tekst, że w środku śmiałam się sama z siebie. Jednak gdybym śmiała się na głos Kol prawdopodobnie nie otworzyłby mi drzwi.

-Wejdź. - otworzył drzwi i przepuścił mnie w nich.

Jego pokój był w ciemnych barwach. Na środku stały dwa skórzane fotele na przeciwko, których znajdował się stolik a za nim kominek. Po prawo było duże łóżko a obok niego szafki.

-Więc... - zaczęłam odwracając się w jego stronę. -Nie był to błąd w moim życiu, chcę zaznaczyć. - uśmiechnęłam się niemrawo.

-Po prostu nie powinnam wylewać na Ciebie swoich emocji. - powiedziałam i założyłam za ucho przeszkadzające pasma włosów.
-Nie powinnaś. - oznajmił i podparł się o ścianę pocierając brodę z uśmiechem.
-Chciałabym też powiedzieć, że to nic dla mnie nie znaczyło. - rzekłam i zaczęłam robić dziwne miny.
-Nic, a nic. - odpowiedział i lekko zbliżył się do mnie.
-Nie chcę żebyś robił sobie jakąś nadzieje, czy coś. - wzruszyłam ramionami i założyłam ręce na piersi.
-Dla mnie nie ma nadzieji. - odpowiedział nadal z uśmiechem.
-Kol, wszystko w porządku? - zapytałam oglądając go od góry do dołu.
-Jak najbardziej. - powiedział i też zaczął robić dziwne miny, jak przed chwilą ja.

-Kol, dla wszystkich jest nadzieja. - podeszłam do niego i położyłam ręce na ramionach.
-Wiem, księżniczko. - odpowiedział i zaśmiał się w głos.
-Co? Mam coś na twarzy? - zapytałam zabierając ręce z jego ramion.
-Tak się tym przejęłaś, że gdybym Cie nie znał uwierzyłbym, że masz uczucia. - powiedział nadal się śmiejąc.
-Na pewno wszystko, okey? - zapytałam i znów założyłam ręce na piersi.
-Jesteś socjopatką, która zabiła więcej osób niż można zliczyć. - powiedział a ja poczułam się nieswojo.
-Tak, to prawda. - przyznałam mu rację i odeszłam trochę od pierwotnego.
-Mam ochotę wypić twoją krew, ale bym umarł. - powiedział i spojrzał na mnie nieobecnymi oczami. Coś było nie tak.
-Kol, co ty wygadujesz? - zapytałam i podniosłam jedną brew w geście zapytania.

Pierwotny nie odpowiedział mi. Po prostu wbił się w moją szyję i wypił kilka kropli mojej krwi zanim odrzuciłam go na drugą stronę pokoju.

-Głupcze! Co Ci przyszło do głowy?! - krzyknęłam a ten zaczął się panicznie śmiać.

-Umrzesz! Nie mogę ci pomóc! Słyszysz?! - krzyczałam przez co do pokoju wszedł Kai rozglądając się nerwowo.
-Co tu się stało? - zapytał patrząc na szczerzącego się Kola i na moją złą minę.
-Ten idiota wypił moją krew! - krzyknęłam wskazując na leżącego pierwotnego.
-Nie ma na to antidotum... - powiedział Kai patrząc na Kola.
-Kai, ja nie wiem czy będę zdołała wyciągnąć go z drugiej strony. - powiedziałam i spojrzałam na Parkera.
-Czemu się zabiłeś? - zapytał Kai podchodząc bliżej Kola, na którym już było widać skutki wypicia mojej krwi.

Jego skóra zrobiła się bardziej blada niż zwykle, widoczne były małe kropelki potu spływające po jego twarzy.

Kol nie odpowiedział, zaczął się śmiać. Jakby to nie był on.

-Kai, to nie on. - powiedziałam podchodząc bliżej bruneta.
-Witaj, Madeline. - Oczy Kola zmieniły barwę na białą.
-Kim jesteś? - zapytałam zdenerwowana.
-Oh, dziecino. Jestem Dahlia, siostra Esther. - zaśmiała się kobieta, która przemawiała przez ciało pierwotnego.
-Zabiłaś swojego siostrzeńca! - krzyknęłam łapiąc za gardło ciało pierwotnego i podnosząc je do góry.
-Już dawno powinien być martwy. - syknęła a oczy bruneta znów były brązowe, tak jak zazwyczaj.

Szybko puściłam zimne ciało mężczyzny i spojrzałam na Kai'a, który stał ze wzruszoną miną.

-Nie uratuje go... - powiedziałam patrząc na swoje ręce.
-Wyssanie magii też nie pomoże bo wtedy i tak umrze. - powiedział Kai, łapiąc mnie za nadgarstki.

Spojrzałam mu w oczy i zapragnęłam się rozpłakać. To ja zawsze wygrywałam...

**

-Nie, nie przyjeżdżajcie. Tego właśnie chcą. - powiedziałam do Klausa, z którym rozmawiałam przez telefon.

Kol już i tak się nie obudzi. Teraz żeby mu pomóc moglibyśmy skrócić tylko jego męki zabijając go kołkiem z białego dębu. Jednak go nie mamy.

-Dobra, Cześć. - pożegnałam się z hybrydą i zakończyłam połączenie. Rzuciłam telefon gdzieś przed siebie nie patrząc nawet gdzie.

-Umiera. - powiedziałam i złapałam się za włosy ciągnąć je boleśnie.
-Czemu zawsze wyglądasz tak strasznie seksownie? - zapytał Kai, który siedział na kanapie na przeciwko.
-Bo jestem seksowna? - zapytałam nadal trzymając ręce na głowie.

Straciłam przyjaciółkę a teraz straciłam Kola. To znaczy pierwotny nadal żył jednak była to kwestia paru godzin aby to się zmieniło.

-Tak, masz rację. - oznajmił i z uśmiechem nadal mnie obserwował.
-Nie gap się tak, bo ci oczy wydłubię. - westchnęłam i spojrzałam na niego z politowaniem.
-Mam ochotę robić zupełnie co innego. - pokręcił głową nadal się na mnie dziwnie patrząc.
-Zbok. - syknęłam i wstałam by pójść do kuchni.

Będąc już w pomieszczeniu sięgnęłam do lodówki i wyjęłam z niej dwie torebki z krwią. Jedna dla mnie a druga dla Parkera.

Miałam dość poczucia straty. To prawda, przez całe życie nie czułam, prawie nigdy tego uczucia ale gdy już było, zostawiało po sobie jeszcze większa pustkę. Nie przeżyłam jeszcze dobrze śmierci Kath, a już kolejna była w drodze. Miałam dość wszystkiego.

Moje emocje zmieniały się z minuty na minute, nie mogłam jasno powiedzieć czego chcę bo sama tego nie wiedziałam. Życie po prostu mnie przerosło.

Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku mocząc szyję.

-Przestań płakać. - szepnęłam i szybko otarłam łzę. Położyłam torebki z krwią na blacie kuchennym a sama usiadłam na podłodze.

Chciałabym zniknąć.

To była jedyna rzecz, której chciałam jednak była niewykonalna. Byłam zbyt wielkim tchórzem by się zabić, byłam zbyt wielkim tchórzem by pozwolić by ktoś mnie zabił. Jedynym wyjściem było wyłączenie uczuć, ale czy to było dobre wyjście? Jasne, że nie. Pozostało mi tylko życie, którego nienawidzę i ze wzajemnością.

Łzy powili spływały po moich policzkach, szyi i na końcu mocząc białą koszulkę.

Nagle usłyszałam kroki dlatego szybko otarłam policzki i szyję oraz odchrząknęłam.

Wstałam z podłogi i przybierając obojętną minę złapałam w ręce dwie torebki z krwią.

Osobą, która zakłóciła moje wywody był nie kto inny jak Kai Parker.

-Długo Cie nie było. - oznajmił stojąc w przejściu do salonu.
-Daj spokój. - odpowiedziałam i przewróciłam oczami.
-Znowu ci woda leciała z oczu. - powiedział przykładając sobie palca do oka.
-Wydaje Ci się. - prychnęłam i gdy chciałam przejść obok niego do salonu ten zagrodził mi drogę.
-Czemu? - zapytał a ja znowu przewróciłam oczami.
-Co Cie to w ogóle interesuje? - zapytałam a moja warga lekko zaczęła drgać co nie ukryło się przed wzrokiem heretyka.
-Poczułem dziwny ból gdy Cie taką zobaczyłem. - wskazał na moją twarz a następnie delikatnie podniósł mój podbródek w górę.

Zaśmiałam się na jego słowa.

-Nie mów, że Ci zależy. - prychnęłam i znów spuściłam głowę w dół.
-Nie mam pojęcia czy mi zależy. - oznajmił i po prostu przycisnął mnie do siebie gładząc delikatnie głowę.

Z niepewnością objęłam bruneta i wdychałam jego zapach.

-Razisz mnie prądem. - westchnął a przez jego ciało przeszły dreszcze.
-Przepraszam. - szepnęłam i starałam opanować emocje jednak na marne.
-To nawet fajne uczucie. - oznajmił a z moich oczu wypłynęły łzy mocząc jego koszulkę. 

Po tym jak Dahlia zabiła Kola postanowiliśmy przebrać się z ubrań pogrzebowych w wygodne dresy i koszulki.

-Ja ciebie też lubię. - powiedziałam a z moich oczu wypłynęło więcej łez.
-To trochę nienormalne, nigdy nie mówię o swoich uczuciach i myślę tylko o sobie. - powiedział nagle i oderwał się ode mnie łapiąc za rękę i prowadząc w stronę schodów.
-Czuje się wyróżniona. - zaśmiałam się przez łzy.
-To bardzo dobrze, Madds. - odpowiedział i zaczął prowadzić mnie do jakiegoś pokoju, którym okazał się mój pokój.

Continue Reading

You'll Also Like

171K 6K 25
"Look, I don't want a valuable life lesson right now, I just want an ice cream" .•.•.•.•.•.•.•.•.•.•.•. While Eme...
93.3K 5.3K 18
W niebie ich nie chcą, a w piekle się ich boją. Druga część trylogii diabeł. Okładkę wykonała Darisa_Smith
110K 5.2K 22
'You got that James Dean daydream look in your eye And I got that red lip classic thing that you like And when we go crashing down, we come back ever...
50.6K 590 112
TAENY Fanfics 1 (OneShot) ❗STRICTLY MATURED CONTENT❗ Hello to the Locksmiths and TaeNy shippers out there. I collected a TaeNy smxt for you, I hope y...