Gay challenge 》✦ Taekook

By chiattae

286K 21K 9.3K

gdzie pewny siebie Jeon Jungkook, znany w całej placówce, wraz z paczką chce skompromitować nowego ucznia sw... More

00
01
02
03
04
05
06
07
08
09
10
11
12
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
28
29
30
31
32
33
34
35
36 1/2
36/2
37
38
39
40
41
42
epilog

27

4.9K 408 220
By chiattae


Intensywne spojrzenie przesuwało się po ciele kobiety, głównie skupiając się na jej twarzy. Oczy blondynki wpatrywały się w te jego, a usta deliktanie rozchyliły, natomiast kącik warg uniósł w górę. Wiedziała, że nie powinna, lecz ochota zakończenia jego odpornych, natarczywych zalotów była tak wielka, iż nie pomyślała o negatywnych skutkach. Nie wiedziała, jak powinna sformułować zdanie, aby miało jasny przekaz i definitywnie dało mu myślenia, że go nie chciała, nie chce, i nigdy w życiu jej nastawienie nie ulegnie żadnej zmianie.

- Nie licz nawet na przyjaźń. Daj sobie spokój i znajdź inną. Nie chcę cię, nie chcę, bo w moim życiu nie ma miejsca dla ciebie, Kim, zrozum to - oznajmiła poważnie, jednakże chłopak pokręcił głową na boki, śmiejąc się pod nosem, jak gdyby ta powiedziała coś śmiesznego, dla niego zupełnie niezrozumiałego.

- Och, kochana. Nigdy nie mów hop zanim nie przeskoczysz. Nie widzisz, że pasujemy do siebie idelanie? Nie chcę nikogo innego, bo podobasz mi się tylko i wyłącznie ty. Czy kiedykolwiek ktoś skupił się na tobie tak bardzo? Poświęcił tyle czasu, aby zostać zauważonym? - zapytał, gdyż uważał, że dziewczyna jedynie się zgrywa i udaje niedostępną. Jego mniemanie o sobie było duże, zatem nie sądził, ba, on nawet nie brał pod uwagę tego, iż mógłby się nie spodobać.

- Zauroczyłam się w nim. Zauroczyłam się w Kim Taehyungu - wyznała po krótkiej ciszy, a powieki szatyna rozwarły się w głębokim zaskoczeniu. Nigdy w życiu nie spodziewałby się, że usłyszy coś tak niedorzecznego. Jak ona mogła obdarzyć go uczuciem, jego, chłopaka, który nie był jej wart nawet w małym stopniu. Poczuł, jak zalewa go fala złości, jako że dziewczyna z ich dwójki wybrała właśnie jego. Od samego początku nie pajał sympatią do nowego ucznia, uważał, iż nie pasuje do ich grona, a później jeszcze dostrzegł, że jego obiekt westchnień skupia swoją uwagę na osobie, której nie lubił. Obawiał się, że kiedy się zżyją ze sobą tak bardzo, on na tym ucierpi. Jego czarne wizje sprawdziły się w rzeczywistości.

- Nagabywał cię, tak? To on zmienił twoje myślenie. Wcześniej byłaś bardziej uprzejma, a teraz? Odkąd poznałaś jego...zmieniłaś się, Somi. Stałaś się tak samo beznadziejna jak on - jego oddech przyśpieszył, a palce u dłoni zacisnęły z nerwów. Został odrzucony, definitywnie, jego plany, nadzieja została tak nagle przekreślona za sprawką Kim Taehyunga, do którego poczuł jeszcze większą nienawiść oraz chęć zemsty.

- Przestań mówić takie głupoty. Od zawsze zbywam cię, ale ty wciąż masz złudną nadzieję. Zabrałeś mi Jeona, nie pozwolę ci zmienić Tae, odebrać go. Zależy mi na nim w przeciwieństwie do ciebie. To ty jesteś beznadziejny. Jak mogłeś? Jak mogłeś robić mu taką krzywdę? Bawi cię jego smutek? Zakończ to lepiej i daj nam wreszcie spokój - poleciła, głęboko wierząc w to, że tak właśnie się stanie i w końcu zaznają spokoju, którego tak bardzo pragną.

- Zapomnij. Zemszczę się za to, że mnie odrzuciłaś. Pożałuje tego, że chciał namieszać między nami - ostrzegał poważnym tonem, a w jego tęczówkach rozbłysł się płomień złości. Był tak bardzo zły na Kima, przez co nabrał ochoty na zdewastowanie czegoś dla pozbycia się ciążącego napięcia.

Blondwłosa rozszerzyła powieki, ponieważ nie przypuszczała, że chłopak jest tak bardzo zawzięty. Nic do niego nie docierało, nawet jeśli wpajała mu to do świadomości każdego dnia, aczkolwiek on był nieugięty, zupełnie jakby głuchy na jej słowa. Nie dopuszczał ich do siebie, nie słuchał tego, co mówiła. Zaczęła przypuszczać, że miał coś z psychiką, jako że nie dość, iż był bardzo impulsywny, agresywny, to ponadto zaborczy. Traktował ją jak swoją własność, dziewczynę, którą nie była. Przekręcał jej słowa na swoją korzyść, wmawiając sobie niestworzone rzeczy.

- Mingyu, nic nie rozumiesz. Ty nic nie rozumiesz! To nie tak. Dlaczego nie chcesz dać sobie spokój, mi spokój?! - podniosła głos, mając już dosyć jego zachowania. Czuła się prześladowania, nękana i nic nie mogła z tym zrobić.

- To ty nic nie rozumiesz! Dlaczego jesteś taka? Dlaczego on, co?! - wrzasnął, na co zmrużyła niemal od razu powieki. Bała się krzyków, poza tym nie miała pewności, czy chłopak nie zrobi jej krzywdy. Rozglądnęła się, mając nadzieję, że gdzieś w oddali pojawi się nauczyciel, do którego mogłaby zgłosić się o pomoc w odsunięciu agresora.

- Somi, daj mi szansę. Nie chcę twojej krzywdy. Po prostu zakochałem się w tobie, a ja nie zakochuje się często - oznajmił szeptem, łapiąc ją za dłonie, lecz ona niemal od razu cofnęła się, chcąc je zabrać, co go zirytowało.

- Puść mnie. Daj mi odejść, nie nachodź mnie więcej i terroryzuj Tae. On nie ma nic z tym wspólnego. Już przed poznaniem go nie chciałam być z tobą i nikt nie miał wpływu na moją decyzję - starała się mu przemówić do rozsądku, aczkolwiek chłopak wciąż upierał się przy swoim. Mingyu złapał ją mocniej, po czym przyciągnął do siebie, starając się jeszcze coś naprawić, przekonać ją. Po jej wyrazie twarzy można było stwierdzić, że jest bardzo niezadowolona i stara się wyrwać, lecz nie miała aż tyle siły.

Jeon wyszedł właśnie ze szkoły, chcąc przewietrzyć się, zaczerpnąć świeżego powietrza, jako że zbyt długo siedział w klasie. Miał dosyć ślęczenia w budynku, a pogoda była dosyć ładna, toteż nie mógł nie skorzystać. Kiedy opuścił budynek, właśnie wtedy ujrzał sytuację, która miała miejsce nieopodal wejścia. Zaskoczony wypytywał się w ich dwójkę, chcąc zauważyć, co takiego się dzieje. Na pierwszy rzut oka zdziwił się, ponieważ nie sądził, że dziewczyna zmieniła nastawienie do chłopaka, a z oddali mógł stwierdzić, że nic złego się nie dzieje. Z jego perspektywy wyglądało to tak, jakby blondynka trwała w uścisku z własnej woli, jednakże nagle ujrzał jak szarpie swoimi nadgarstkami, które nie zostają wyzwolone pomimo gwałtownego ruchu.

Pośpiesznie zbiegł po schodach, a tuż po chwili znalazł się obok nich. Pchnął chłopaka, dzięki czemu uścisk na jej ciele zelżał, a ona mogła się odsunąć na bezpieczny dystans. Kim zmarszczył brwi, z początku nie do końca rozumiejąc co się dzieje, lecz zaraz ujrzał Jungkooka i prychnął pod nosem.

- Co ty jej robisz? Odbiło ci? Dlaczego nią szarpiesz? Nie widzisz, że ona nie chcę z tobą iść? - zapytał retorycznie, stając między nimi, aby oddzielić dziewczynę od szatyna, który chciał zrobić krok do przodu w jej stronę, ale nie udało mu się to przez ciało jego dawnego przyjaciela, który uniemożliwił mu ten ruch.

- Odczep się. Nie masz prawa się wtrącać. To sprawa między nami, więc wypad - skinął brodą na bok, dając mu niemy znak, że ma sobie pójść i dać mu dokończyć konwersację bez obecności osób trzecich. Brunet pokręcił głową, nie chcąc się i nawet nie mając zamiaru godzić się na jego nakaz. Wciąż stał w tym samym miejscu, lecz zwrócił głowę w stronę kobiety. Zaczął się jej przyglądać, musząc ujrzeć, czy aby na pewno nic jej się nie stało.

- Nie zostawiaj nas samych, Jungkook. Proszę cię - wyszeptała bezradnie, mając już dosyć tej sytuacji. Czuła się bezsilnie i poniekąd winna, gdyż zaczęła obawiać się, że przez jej słowa Mingyu postanowi zemścić się na niewinnym Taehyungu.

- Słyszałeś? Ona nie chce z tobą być. Nie możesz ją tak traktować. To bezbronna dziewczyna i moja...- nie dokończył, zaciakajac usta w wąską linię. Na usta cisnęło mu się zdanie, że przyjaciółka, aczkolwiek przecież nie była nią i nie będzie, głównie z jego winy. Mingyu uniósł brew szyderczo, mają ochotę zaśmiać się, kiedy ujrzał jego wyraz twarzy. Wcale nie było mu z tego powodu przykro. Sam sobie zapracował na to, sam pozwolił jej odejść, zatem płacił za to.

- No kim? Przyjaciółką? Sam dałeś zaprzepaścić sobie przyjaźń, a teraz starasz się zniszczyć naszą relację? Ja sobie nie dam tak łatwo jak ty, Jeon, dlatego też ludzie są ze mną na długo, a od ciebie odchodzą, bo sam na to zezwalasz - słowa te zaskoczyły Jeona, który nie mógł uwierzyć, że takie zdanie mogło opuścić jego usta. Nie przejmował się nawet tym, że może go zranić w ten sposób ani tym, że jawnie wyśmiewa go.

Według logiki chłopaka można było stwierdzić, iż on uważa, że najlepszym rozwiązaniem jest trzymanie kogoś na siłę, nie uwzględniając w tym uczuć drugiej osoby. Dla niego wymuszenie było idelanym sposobem na zwycięstwo i otrzymanie tego, czego chciał. Nie wiedział, co oznacza odrzucenie, nie rozumiał ludzi asertywnych, którzy potrafili przeciwstawić się i powiedzieć " nie ", czyli słowa, którego nie dopuszczał.

- Czasami lepiej jest odpuścić i dać żyć w spokoju osobie, na której nam zależy. Ja zrozumiałem swój błąd, uszanowałem jej decyzję, dzięki czemu była szczęśliwa, mogła się rozwijać, nie smucić się. Żałuję, żałuję, że ją straciłem, ale wiesz co? Jestem zadowolony, bo każdego dnia dostrzegam radość w jej oczach, a ty co dostrzegasz? Ładną buzię, a może ciało? - zapytał ostrym tonem, zbliżając się do niego jeszcze bardziej, aby spojrzeć mu z bliska głęboko w oczy. Niemal od razu  odwzajemnił kontakt wzrokowy, lecz w przeciwieństwie do Jeona, Kim patrzył na niego z kpiną, wyższością.

- Pieprzenie. Jakiś ty porządny. Zapomniałeś już, jak cwany byłeś jakiś czas temu. Ach tak! Ty stałeś się taką ciotą odkąd zacząłeś rozmawiać z Kimem. No proszę, ciebie też zmieniło jego towarzystwo w twoim życiu - głośny śmiech dotarł do uszu zebranych, kiedy Mingyu rozbawiony przyglądał się swojemu przyjacielowi, wsłuchując się w jego obronne wypowiedzi. - A może ty lubisz go, co? Bardziej niż ci się wydaje? - Jungkook spojrzał w bok, gdyż faktycznie lubił Taehyunga, lecz nie był w stanie określić jak bardzo. Oczywiste było jednak to, iż nie czuł do niego żadnej chemii, przecież był heteroseksualny.

- Zniszczę go. Pożałuje, że odebrał mi aż dwójkę osób. Odebrał was obu, zmienił was na gorsze! A niech go szlag - warknął i uderzył butem w kosz na śmieci, który stał niedaleko nich z takim impetem, że aż zaczął się trzęść, o mało nie wywracając. Jego zachowanie zaniepokoiło sprzątaczkę, która sprzątała za nimi, po czym podeszła do ich trójki.

- Co tutaj się dzieje? Młodzieńcze, to własność szkoły, nie twoja. Nie niszcz tego, skoro nie jesteś tego właścicielem - oznajmiła poważnie, będąc niezadowolona z tego, jak tutejsza młodzież zachowuje się w murach szkoły oraz jakimi cechami się odznacza.

- Daj mi spokój, kobieto - fuknął pod nosem, będąc tak wściekły, że nie był w stanie opanować ciętego języka, wobec czego postanowił odejść, aby nie narobić sobie problemów w szkole. Somi odetchnęła z ulgą, dostrzegając, że chłopak wychodzi za bramę szkoły, co sprawiło, iż mogła być spokojna. Nie ruszył w poszukiwaniu Taehyunga, odszedł, zatem miała nadzieję, że nie ma zamiaru zemścić się w najbliższym czasie. Tak bardzo żałowała, że wyznała to na głos, lecz tak właśnie było, była zauroczona w swoim przyjacielu, czego nie była w stanie powstrzymać mimo świadomości tego, że jest osobą homoseksualną i nigdy na nią nie spojrzy. Było jej z tego powodu bardzo przykro, gdyż w dosyć szybkim tempie obdarzyła go głębszym uczuciem, lecz Taehyung już od pierwszego wejrzenia wywarł na niej ogromne wrażenie, nie wspominając już o jego wspaniałym charakterze, oryginalnej osobowości.

Westchnęła, po czym ukryła twarz w dłoniach bezsilnie. Jungkook spojrzał na nią, po czym zbliżył się niepewnie.

- Wszystko w porządku? Somi, czy...czy on coś ci zrobił, co? - zapytał z troską, naprawdę się o nią martwiąc. Wciąż była dla niego ważna, mimo że już nie utrzymywali kontaktu, którego on dotychczas szukał, starał się inicjować.

- Mi nie, ale jemu może. Jungkook, ja...zrobiłam coś złego i pewnie odbije się to na Taehyungu, czego tak bardzo nie chcę, ale..nie mogłam się powstrzymać...- wyszeptała załamana, a jej oczy zalśniły od krystalicznych łez, które zaczęły zbierać się w jej ciemnych oczach. Jeon ujrzał jej błyszczące oczy, toteż zbliżył się jeszcze bardziej, stając na wprost niej.

- O czym ty mówisz, So? Dlaczego twoje oczy błyszczą? Dlaczego...? Czy ty masz zamiar płakać? - jego obawy sprawdziły się, kiedy pojedyncza łza spłynęła po jej bladym policzku. Nie wiele myśląc, złapał ją za ramiona, a następnie wtulił jej ciało w swoje, chcąc dać jej poczucie bezpieczeństwa, okazać wsparcie, którego z pewnością potrzebowała po wcześniejszej wymianie zdań.

- Dziekuję ci za pomoc...Gdyby nie ty...Jestem ci taką wdzięczna, Ggukie...- pierwszy raz od długiego czasu nazwała go w ten sposób, w jaki zwracała się do niego za czasów ich przyjaźni, przez co poczuł ciepło, rozchodzące się po jego ciele. Z całej tej złej sytuacji cieszył się tym, że mógł ją przytulić, usłyszeć zdrobnienie, które skierowane było do jego osoby. Niby błahostka, nic wielkiego, ale dla niego było to naprawdę ważne.

- Będę zawsze. Obiecałem ci, że będę cię bronić i nie zamierzam złamać danego słowa. Za wiele obietnic złamałem.

Właśnie w tym momencie kobieta zrozumiała, że brakowało jej uczucia silnych ramion swojego dawnego przyjaciela, w których zawsze mogła się ukryć.

Continue Reading

You'll Also Like

15.5K 190 26
W świecie baśni i legend historie toczą się niezmiennie tym samym torem od pokoleń. Coraz częściej jednak postacie buntują się i chcą stać się kowala...
13.7K 304 16
17-letnia Olivia Wilde przeprowadza się do nowego miasta, gdyż firma jej taty się rozkręciła co pozwoliło im na dostateczne życie. Trafiła teraz do s...
103K 1.5K 20
co gdyby Camowi udało się porwać Hailie? To opowieść o Hailie gdyby wychowywała się razem z braćmi
19K 706 29
Rodzina monet napisana na nowo, z inną, lepszą bohaterką! Rozdziały we wtorek oraz czwartek! Jakiś czas temu natrafiłyśmy na Rodzinę Monet i chociaż...