PERFECT

By Czytaniomania

14.4K 711 99

Jak potoczy się historia dziewczyny, która pewnego ranka obudzi się w obcym samochodzie nie pamiętając jak to... More

Prolog
1. „Gdzie ja jestem?"
2. „Kim ja jestem?"
3. „Barman, Bourbon proszę"
4. „Amberle Barnet"
5. „Nie jest w moim typie"
6. „Jak całuje?"
7. „Można prosić Panią do tańca?"
8. „Wsiadać, gołąbeczki"
9. „To nie są moje fantazje, słonko"
10. „Co planujesz, czarownico Bennett?"
11. „Mogę ci ufać?"
13. „Jak było na spotkaniu z Daviną?"
14. „Byłoby lepiej gdybyście zdjeli ze mnie te kajdany"
15. „Wrócę, obiecuje"
16. „Cześć, Klaus. Pa, Klaus"
17. „Kai'u Parkerze, czy ty mnie pocałowałeś?"
18. „Caroline Forbes"
19. „Gdzie jest Katherine?"
20. „Czy znowu skręcisz mi kark"
21. „Pocałuj mnie"
22. „Stajesz się alkoholiczką"
23. „Lubie pogrzeby"
24. „Nie chcę Cie puszczać"
25. „Nie pisz się na coś czego będzisz żałował"
26. „Już dawno powinien być martwy"
27. „Dobrze wiem, że tego chcesz"
28. „Miałem nadzieje na wspólny prysznic"
29. „Na to tylko czekam"
30. „Jesteś dla mnie ważny"
31. „Miłość to słabość, Davino"
32. „Pójdą po nich..."
33. „Ciotka przysłała szpiegów"
34. „To zioła rozpoczynające rytuał"
35. „Moje pełne imię jest okropne"
36. „Wystarczyłbyś mi ty"
37. „Nie szarp się"
38. „Nienawidzę niespodzianek"
Epilog

12. „Widziałem Katherine"

265 15 3
By Czytaniomania

-Kai! - krzyknęłam na cały dom robiąc sobie kawę. -Kai! - powtórzyłam czynność.

Była 10 rano następnego dnia. Dzisiaj miałam w planach zmienić nastrój tego wymiaru oraz poszukać tej krwi w szpitalu Mystic Falls. Wczoraj gdy wprowadziliśmy się do domu Salvatorów zrobiliśmy małą imprezę i zasnęliśmy około 3 nad ranem. Kai wybrał sobie pokój Stefana, a ja Damona. Oczywiście nie obyło się bez kłótni na ten temat, ale w końcu i tak wygrałam. To znaczy zagroziłam Parkerowi, że zabije go w śnie jak będzie spał w pokoju, w którym ja chce.

-Pali się czy co? - zapytał zaspany schodząc po schodach.
-Nie, tylko jesteśmy uwięzieni w innym wymiarze i musimy wrócić bo moi zmarli rodzice powiedzieli mi, że nadciąga coś groźnego. - powiedziałam i się uśmiechnęłam.

Kai stanął w wejściu do kuchni ubrany tylko w same bokserki. Prezentował się świetnie, w roztrzepanych włosach i paru bliznach na twarzy.

-Wiem, że jestem przystojny ale wprawiasz mnie w zakłopotanie. - zaśmiał się.
-Chcesz kawę czy nie? - zapytałam ignorując jego głupi komentarz
-Pewnie, 4 łyżeczki cukru. - odpowiedział i rozsiadł się wygodnie w salonie.

Po chwili do niego dołączyłam tyle, że bez jego kawy. Ten patrzył się na mnie wyczekująco ale ja nadal nic nie robiłam.

-Wiem, że jestem ładna ale wprawiasz mnie w zakłopotanie. - powiedziałam i po chwili przesunęłam palcem tak by za pomocą telekinezy wziąć kubek z kawą Kai'a. - Nie musisz dziękować.
-Nie zamierzałem. - odgryzł się brunet i upił łyk. - A więc powiedz jak poznałaś pierwotnych.
-W skrócie, dostałam amnezji. Kol Mikaelson chciał mnie zjeść ale skręciłam mu kark. Następnie Marcel Gerard przywrócił mi wspomnienia. Później wylądowałam w domu pierwotnych i pomogłam im w pewnych sprawach. Na koniec spotkałam się z tobą i rodzicami po drugiej stronie no i tak jestem chwilowo uwięziona z socjopatą. - opowiedziałam popijając kawę.
-Jak nie znajdziemy krwi to na zawsze. - uśmiechnął się brunet i wypił końcówkę kawy. -Ja lece się szykować, a ty... - zmierzył mnie od góry do dołu. - ogarnij samochód.

Kai Parker był człowiekiem zagadką. Nigdy nie wiadomo było co zrobi, co na prawdę czuję czy co wpadnie mu do głowy. Prawdopodobnie był czarną owcą nie tylko rodziny ale także społeczeństwa. Odizolowany od kogokolwiek najpierw przez 20 lat a później prawie 2 lata z heretyczkami, które nikt nie wie czemu go nienawidzą. Można porównać Parkera do oceanu. Nikt nie wie jak się zachowa, nikt nie wie co skrywa w głębi, nikt nie wie co się z nim stanie gdy wpłynie na dalekie wody. Można to rozumieć na wiele sposobów, ale jedno jest pewne, zamierzałam wpłynąć na bardzo dalekie wody.

-Proszę, samochód samego Damona Salvatora. - przedstawiłam pojazd ubranemu już Parkerowi. Oczywiście założywszy ubrania Damona nie mogłam się spodziewać innych kolorów niż czarny.

-Tyle, że najpierw zmienimy klimacik tej dziury. - zaśmiałam się i wróciłam do domu.

Usiadłam wygodnie na fotelu i ułożyłam dłonie nad stolikiem. Zaczęłam wyobrażać sobie prawdziwe Mystic Falls i jego klimat.

-Phasmatos Tribum, Plantus Vivifey, Plantus Herbus. - wypowiedziałam zaklęcie a chłód momentalnie zniknął.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam stojącego w słońcu Kai'a. Szczęśliwego Kai'a. Cieszył się z tego, że czuł ciepło słońca, że nareszcie pozbyłam się tej okropnej aury, może nawet znowu miał tą małą iskierkę w oku.

**
-Tutaj nic nie ma. - warknęłam i rzuciłam woreczkiem z krwią w ścianę. Ta rozbryzła się spływając po szarej farbie. Szkoda, że nie ma tutaj kogo zabić. To znaczy jest ale nie będę zabijać Kai'a. - Kai, obiecuje, że jakoś nas stąd wydostanę, słyszysz? - krzyknęłam.

Brunet znajdował się w drugim pomieszczeniu z lodówkami z krwią. Był to nasz już 3 szpital i ostatni w Mystic Falls. Mogłabym użyć magii ale z rodziny Bennett znam tylko Bonnie. Chyba, że poszukałabym w albumach, wtedy na pewno znalazłabym jej rodziców, którzy na pewno żyli w tych czasach. Przeklęty 1992.

-Zbieramy się! - krzyknęłam znowu i wyszłam z pomieszczenia na korytarz. -Kai? - krzyknęłam i weszłam do pomieszczenia, w którym powinien być heretyk. Jednak tam go nie było. -Gdzie on kurwa jest? - warknęłam pod nosem szukając go w każdym zakamarku tego pieprzonego szpitala.

Po 20 minutach nadal go nie było więc postanowiłam użyć magii. Zdażyło zrobić się już ciemno więc trochę przyprawiało mnie to o ciarki. Rozwalony szpital w nocy. Brzmi jak horror.

Wyjęłam jakąś mapę z pudełka przy recepcji i ją rozłożyłam. Postawiłam zszywacz i doniczkę na rogach mapy by ta się nie złożyła. Wzięłam pierwszy lepszy skalpel i nacięłam nim dłoń. Już po chwili kilka kropel spłynęło na mapę a ja mogłam wykonać zaklęcie.

-Où tu fuis? A pouvoir la trouver,. Yonn souri nan zeb. - powtórzyłam dwa razy zaklęcie myśląc o heretykiem i już po chwili krew przemieściła się w miejsce jego pobytu. Był w lesie

**

No one pov:

-Jak to się nie budzi? - krzyknął zdenerwowany pierwotny miażdżąc w dłoni szklankę.
-Kol, zachowaj racjonalne myślenie. Przecież wróci. - upomniał go starszy brat - Elijah.

Szatyn pojawił się w Mystic Falls ze względu na poważny stan Madeline. Traktował ją jako swoją kolejną siostrę. Chociaż nie znał jej długo  mógł poświecić się dla niej.

W Nowym Orleanie dla porządku została Freya z Amberle. Barnet okazała się być sojusznikiem w walce z większym złem.

-A co jeśli się nie obudzi, Elijah? Co wtedy? - znowu krzyknął brunet.
-Wtedy będziemy się martwić braciszku. - powiedział sarkastycznie jego drugi starszy brat - Klaus.
-A teraz? Co teraz będziemy robić? - Kol nieco się uspokoił.
-Zbierzemy siły bracie. - powiedział głęboko Klaus. - A to jedna z naszych pomocnych dłoni. - wskazał ręką Klaus na wchodzącą do pomieszczenia brunetkę. - Davina Claire.

Oczy bruneta niebiezpieczne zabłysły. Davina Claire była sobowtórem jego dawnej miłości, która trwała zaledwie 5 lat gdyż Klaus z powrotem umieścił go w trumnie.

Cassie Claire była wybuchową czarownicą, która zawsze stawiała na swoim. Była lojalna ponad wszystko. Zawsze mówiła to co myśli, była piękna i delikatna. Jednak jej wnętrze było silne, lecz pragnęła więcej niż ma. W końcu zaczęła praktykować czarną magię. Dlatego hybryda chciała ją zabić. Kol nie chciał pozwolić na taki występek dlatego został zasztyletowany a Klaus dopiął swego urywając młodej czarownicy głowę.

-Davina przypomina mi bardzo dawną znajomą, prawda Kol? - zaśmiał się Klaus.
-Prawda, bracie. - odpowiedział brunet.

Elijah widząc zgryz między braćmi postanowił ulotnić się z pomieszczenia, by porozmawiać z Hayley. Matką nienarodzonego dziecka Niklausa.

-Kol Mikaelson. - przedstawił się pierwotny podchodząc do czarownicy i całując ją w dłoń.
-Davina Claire. - zarumieniła się brunetka.

Hybryda uśmiechnął się przebiegle i wyszedł z pomieszczenia tak jak wcześniej jego starszy brat - Elijah.

**

-Witaj, Stefan. - przywitał się Nik wchodząc do domu Salvatorów.
-Czego chcesz, Klaus? - Stefan wydawał się być podminowany obecnością hybrydy, jednak zachowywał zdolność racjonalnego myślenia by nie narobić sobie i swoim bliskim niepotrzebnych problemów.
-Słyszałem, że Katerina Petrova pojawiła się w Mystic Falls. Wiesz coś o tym? - zapytał się Klaus nalewając sobie do szklanki bourbona i rozsiadając się na fotelu przy kominku.
-Katherine co jakiś czas pojawia się i znika. Żadna nowość. - odpowiedział wampir.

W tym momencie do willi wszedł starszy brat Stefana - Damon.

-Stefan! - krzyknął zły, lecz po chwili zobaczył siedzącego na fotelu pierwotnego.
-Coś się stało? - zapytał Stefan marszcząc brwi, jak to miał w zwyczaju.
-Widziałem Katherine. - odpowiedział poważnie, na co hybryda się zaśmiał.
-Świetnie, wolałbym działać w pojedynkę, lecz Katerina kocha Stefana a Damon widział ją w mieście. Dlatego pomożecie mi ją odnaleźć i zabić, panowie. - rzekł Klaus popijając trunek.

**
-Cholerny, przebiegły, dupek. - warknęłam pod nosem kierując się w stronę lasu.

Z pomocą wampirzej szybkości już za chwilę byłam na miejscu.

-Kai Parker. - wycedziłam wściekłe w stronę bruneta.
-We własnej osobie. - ukłonił się teatralnie.

Zauważyłam w jego dłoni mały sztylet. Jego siostra ukryła tam swoją moc. Kai ma moc, ascendent i możliwe, że ma krew Bennettów. Nie mogę zrobić mu krzywdy. Więc co masz mu zrobić?

-Phesmatos Tribum, Nas Ex Veras, Raverus En Phesmatos Ex Sonos. Resistamus Et Veram Vatus. Raverus Phasmatos Ex Sonos. - wypowiedziałam zaklęcie a na oczy bruneta naszła biała mgła.

**

No one pov

-Minęły już cholerne dwa tygodnie! - krzyknął zły Kol strącając z szafki przedmioty.
-Bądź dobrej myśli, Kol. - upomniała mu ciężarna Hayley.

Hayley była alfą stada z Nowego Orleanu. Na pamiętnym balu przespała się z Klausem co prawdopodobnie dało początek życiu nowemu Mikaelsonowi.

-Hayley, sama w to nie wierzysz. - zaśmiał się brunet.

Klaus z braćmi Salvatore szukali Katherine, jednak ta pozostawała nieuchwytna. Elijah pojechał do Nowego Orleanu by pomóc siostrom zarządzać miastem. Hayley postanowiła przenieść się do Mystic Falls by nikt nie zauważył jej rosnącego z dnia na dzień brzucha. Nie była pewna czy aby na pewno jest w ciąży gdyż żadna z czarownic, które ją „badały" nie wywnioskowała tego. Nie było również słychać bicia serca dziecka, jednak brzuch mówił sam za siebie. Magiczne dziecko rosło zdecydowanie szybciej niż te normalne.

-Kol, ważne żeby mieć nadzieje. - uśmiechnęła się do niego i dotknęła jego ramienia na znak pocieszenia.

**

-Dobra Kai, teraz grzecznie wrócimy do naszego Mystic Falls. - rozkazałam nadal opętanemu brunetowi. Ten tylko wstał na równe nogi i podszedł do mnie.

Nalałam krew Bennettów na środek urządzenia a to po chwili rozłożyło się i znowu świeciło niebieskim promyczkiem tworząc portal. Złapałam Kai'a za dłoń i razem przeszliśmy przez drzwi do naszego wymiaru.

Continue Reading

You'll Also Like

111K 5.3K 22
'You got that James Dean daydream look in your eye And I got that red lip classic thing that you like And when we go crashing down, we come back ever...
50.6K 591 112
TAENY Fanfics 1 (OneShot) ❗STRICTLY MATURED CONTENT❗ Hello to the Locksmiths and TaeNy shippers out there. I collected a TaeNy smxt for you, I hope y...
emotion By A

Fanfiction

357K 8.6K 50
"You don't know how to properly handle your emotions" "Says who?"
936K 24.8K 61
Vivienne didn't believe in vampires until she started to suspect her prince might be one. Which will she sacrifice - humanity or love? ...