PERFECT

By Czytaniomania

14.4K 711 99

Jak potoczy się historia dziewczyny, która pewnego ranka obudzi się w obcym samochodzie nie pamiętając jak to... More

Prolog
1. „Gdzie ja jestem?"
2. „Kim ja jestem?"
3. „Barman, Bourbon proszę"
4. „Amberle Barnet"
6. „Jak całuje?"
7. „Można prosić Panią do tańca?"
8. „Wsiadać, gołąbeczki"
9. „To nie są moje fantazje, słonko"
10. „Co planujesz, czarownico Bennett?"
11. „Mogę ci ufać?"
12. „Widziałem Katherine"
13. „Jak było na spotkaniu z Daviną?"
14. „Byłoby lepiej gdybyście zdjeli ze mnie te kajdany"
15. „Wrócę, obiecuje"
16. „Cześć, Klaus. Pa, Klaus"
17. „Kai'u Parkerze, czy ty mnie pocałowałeś?"
18. „Caroline Forbes"
19. „Gdzie jest Katherine?"
20. „Czy znowu skręcisz mi kark"
21. „Pocałuj mnie"
22. „Stajesz się alkoholiczką"
23. „Lubie pogrzeby"
24. „Nie chcę Cie puszczać"
25. „Nie pisz się na coś czego będzisz żałował"
26. „Już dawno powinien być martwy"
27. „Dobrze wiem, że tego chcesz"
28. „Miałem nadzieje na wspólny prysznic"
29. „Na to tylko czekam"
30. „Jesteś dla mnie ważny"
31. „Miłość to słabość, Davino"
32. „Pójdą po nich..."
33. „Ciotka przysłała szpiegów"
34. „To zioła rozpoczynające rytuał"
35. „Moje pełne imię jest okropne"
36. „Wystarczyłbyś mi ty"
37. „Nie szarp się"
38. „Nienawidzę niespodzianek"
Epilog

5. „Nie jest w moim typie"

494 19 1
By Czytaniomania

-Spróbujcie wyjść, pijawki. - powtórzył po nim Elijah.

Blondyn w wampirzym tempie podszedł do wejścia oraz wyjścia willi. Razem z Kolem podążyliśmy w jego ślady. Klaus chcąc przejść przez magiczną barierę, sparzył boleśnie ręce.

-Dawno jedliście? - zapytałam patrząc na wszystkie wampiry w pomieszczeniu, w których wliczała się cała rodzina pierwotnych oraz Marcel.
-Madi, musimy złamać to zaklęcie jak najszybciej. - powiedziała poważnie Freya.

Wszyscy oprócz mnie i czarownicy rozeszli się po domu a my udałyśmy się do biblioteki, w której szukałyśmy odpowiedniego zaklęcia na złamanie bariery.

*2 godziny później*

-Nie ma szans, nikt nam nie pomoże. - powiedziała blondynka oddając mi zieloną księgę.
-Serio? nikt? - dopytałam.

Aż tak ich nienawidzili?

-Zapewne, jeszcze świętują. - prychnęła kobieta.

-Od kiedy czarownice współpracują z wilkołakami? - zapytałam chcąc zmienić temat.

Czarownice nienawidzą wilkołaków zarówno
tak samo jak i wampirów.

-Tutejszy sabat wybrał mniejsze zło - wyjaśniła i podniosła się z ziemi powoli, idąc w stronę wejścia do kuchni. - Chcesz herbaty?
-Obędzie się.- zbyłam ją i gdy ta wyszła w wampirzym tempie znalazłam się na piętrze willi Mikaelsonów.

Udałam się do swojego pokoju, który tak na prawdę należał do Kola. Najgorszego z najgorszych. Najbardziej psychopatyczny i najdzikszy z Mikaelsonów.

To brzmi seksownie...

-Przyszłam w odwiedziny. - oznajmiłam z uśmiechem na twarzy zamykając za sobą drzwi od pokoju.
-Twoja krew strasznie ciągnie, ale jest zabójcza. - przeskanował mnie wzrokiem później wrócił do czytania jakiejś księgi. -Jeśli nie wyjdę stąd do rana, mogę się nie pochamować, chciałbym żebyś wtedy...
-Wątpisz we mnie? - przerwałam mu i podniosłam głowę.

Natychmiast zamknął książkę i zaczął się do mnie przybliżać. Nie miałam za dużo do myślenia bo w jednej chwili zostałam naparta ciałem bruneta na zamknięte drzwi. Jego jedna ręka spoczywała na moim przedramieniu a druga obok mojej głowy.

Położyłam wolną dłoń na jego klatce piersiowej i próbowałam go odepchnąć. Mimo ze byłam potężną heretyczką on nadal był facetem w dodatku starszym o blisko 800 lat. Za pomocą magii na pewno odepchnęłabym go bardzo szybko, ale czy ja tego chciałam? Właśnie Madi czy chciałaś by ten irytujący, przystojny brunet był dalej od Ciebie? Chyba nie...

-Nawet jeśli to co? - zapytał szeptem. Przybliżył usta do mojego ucha i zaczął delikatnie muskać je ustami.

Cholera, dziwnie mi się to podobało przez co lekko wbiłam paznokcie w jego skórę na co cicho się zaśmiał.

-Nie pozwalasz sobie na za dużo? - zapytałam i znowu próbowałam go odepchnąć.
-Oh, księżniczko, jesteś tylko kobietą. - to zdanie podziałało na mnie jak płachta na byka. Nikt nie będzie mnie dyskryminował tylko dlatego, że uznawana jestem za słabą płeć. To kobiety dają życie mężczyznom, to przez kobietę on w ogóle istnieje.

Lewą ręką postanowiłam wyrwać mu serce.

No cóż obudzi się za parenaście minut ale chociaż będzie wiedział, że nie jestem TYLKO KOBIETĄ.

Jego ciało osunęło się w dół brudząc moją białą bluzkę.

Szybko się przebrałam a jego serce postanowiłam położyć na komodzie z moimi ciuchami.

Tym razem miałam na sobie granatowy top na grubych ramiączkach, który był strasznie opinający. Nie przypominam sobie żebym zakupowała taką część garderoby ale skoro tutaj była to znaczy, że należy do mnie.

Wyszłam z pokoju chwilowo martwego Mikaelsona i postanowiłam udać się do tego poważnego Mikaelsona.

Elijah Mikaelson. Tajemniczy, poważny, trzeźwo myślący. Noblistyczny brat.

Nie wiedziałam gdzie znajduje się pokój szatyna dlatego postanowiłam iść za intuicją.

Już po chwilo znalazłam się na końcu korytarza i otworzyłam ostatnie drzwi.

Na środku pokoju znajdowały się dwie kanapy oraz stół. Po prawo od kanap był kominek, w którym tlił się ogień. Natomiast na przeciwko drzwi, zaraz za kanapami i stolikiem znajdowało się na podwyższeniu dwuosobowe łóżko. Po obu stronach łóżka znajdowały się okna, które dawały jasną aurę pomieszczeniu. Na pozostałych ścianach znajdowały się regały z książkami.

Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że weszłam tam jak do siebie, nawet nie pukając.

-Witaj, Elijah. Przeszkadzam? - zapytałam grzecznie nie zamykając za sobą drzwi.
-Oh, witaj Madi, oczywiście, że nie przeszkadzasz. - odpowiedział szatyn i również tak jak jego brat pare minut temu zamknął książkę.

Zamknęłam za sobą drzwi i postanowiłam usiąść na jednej z kanap. Podwinęłam nogi i po chwili siedziałam po turecku.

-Zmieniłaś koszulkę. - brzmiało to jak pytanie więc postanowiłam na nie odpowiedzieć.
-Oh, wylałam herbatę. - skłamałam trochę niepotrzebnie bo w końcu ma ponad 1000 lat i chyba rozpoznaje gdy ktoś kłamie.
-Mhm. - mruknął w odpowiedzi i usiadł na kanapie, która znajdowała się na przeciwko mnie.

Jego zachowanie wskazywało, że nie jest do końca do mnie przekonany więc postanowiłam to zmienić.

-Więc... - zaczęłam i podparłam głowę o rękę, która oparcie znajdowała na moim kolanie. - nie będę ukrywać, że jestem tutaj tylko ze względu na księgę, i chciałabym żebyś powiedział mi co się z nią stało. - uśmiechnęłam się na końcu udając niewinną.
-Matka ukryła ją razem ze sobą. Dosłownie bo w swoim grobowcu, którego nie da się znaleźć. Jest to gdzieś na dnie oceanu. Ale mam pewne podejrzenia - odpowiedział ze skwaszoną miną.
-Jakie podejrzenia? - zapytałam przekręcając głowe lekko w prawo, wskazując na to, że temat zaczął robić się ciekawy.
-Esther zaklęła księgę, sprawiając, że nie da się jej zlokalizować. Można zlokalizować jej grobowiec, lecz nie jesteśmy pewni czy aby na pewno znajduje się tam księga. - odpowiedział.
-Oh, rozumiem- zmizerniałam jednak po chwili podniosłam wzrok na pierwotnego. - Dlatego nazywam się Sallow. Robię rzeczy niemożliwe. - powiedziałam hardo z uśmiechem na ustach.
-Bardzo optymistycznie jak na pierwotną heretyczkę. - odpowiedział i podniósł lekko brwi.

*kolejne 2 godziny później*

-Freya, już koło 2. - jęknęłam i wymownie spojrzałam na blondynkę.

Była cholernie zmęczona przez co nie mogła skupić się kompletnie na niczym. Co źle działało po obu stronach.

-Dam sobie radę sama. - westchnęłam i wywróciłam oczami.
-Cholera! - krzyknęła czarownica i wstała z podłogi, na której właśnie próbowała przywołać jakąś czarownice by nam pomogła.

Do zaklęcia potrzebowałyśmy dwóch osób. Jednej poza barierą i jednej w środku. Tylko tak potrafiłyśmy złamać zaklęcie. No chyba, że znalazłby się ktoś potężniejszy od Freyi.

-Idź spać, Freya. - powiedziałam i również wstałam.

Zielonooka była z 10 centymetrów wyższa ode mnie co wyglądało jakby rozmawiała z dzieckiem. Po chwili wojny na wzrok czarownica skapitulowała i udała się na piętro willi. Westchnęłam i nagle oprzytomniałam. Pewna mulatka znajdowała się w piwnicy Mikaelsonów. Amberle Barnet. Szybko pobiegłam do pokoju Elijah by zapytać go o drogę do piwnicy jednak tego nie było w pokoju.
-Marcel? - powiedziałam podniesionym głosem, który jako wampir powinien usłyszeć.
-Elijah? - powtórzyłam czynność tym razem zmieniając imię.
-Rebekah, Klaus? - znowu to zrobiłam a po chwili na korytarzu pojawił się blondyn.
-Czego potrzebujesz, Madi? - zapytał zostając na końcu korytarza.
-Podaj mi drogę do piwnicy, szybko! - krzyknęłam.
-Koło biblioteki korytarzem w lewo i później schodami w dół a na koniec w prawo. - odpowiedział i szybko zniknął mi z pola widzenia.
Musze się spieszyć.

Szybko pokonałam wyznaczoną przez hybrydę trasę i otworzyłam ciężkie żelazne kraty.

-Amberle? - zawołałam w ciemności.
-Oh, miła odmiana, że to ty przyszłaś mnie męczyć. - sarknęła. Podeszłam do usypanego okręgu i szybko go zniszczyłam.
-Słuchaj Amberle, może nie zaczęłyśmy jakoś miło ale potrzebna jest twoja pomoc, wynagrodzeniem jej będzie twoja wolność. - powiedziałam i wyciągnęłam rękę w stronę mulatki. Ta zaczęła się mi przypatrywać ale w końcu złapała mnie i z trudem się podniosła.

-Non acidum. - wypowiedziałam słowa zaklęcia, które zrobiło moją krew chociaż na chwilę zdatną do spożycia.
-Pij. - powiedziałam a ta przystawiła usta do mojej ręki i wzięła kilka łyków.

Rany na jej nodze oraz ramionach momentalnie się zagoiły a jej oczy zaświeciły fioletową barwą.

-Poczułam się silniejsza. - powiedziała i razem opuściłyśmy piwnicę.
-Jesteś, dzięki mojej krwi. - odpowiedziałam i pociągnęłam ją w stronę salonu.

Posadziłam ją na miejscu Freyi a sama usiadłam na swoim poprzednim, które znajdowało się na przeciwko Barnet.

-Zdejmiemy zaklęcie ochronne z domu, okey? - oznajmiłam.

Prawda była taka ze była możliwość zdjęcia czaru tylko potrzebna była troszkę silniejsza czarownica, a niestety Freyi brakowało do tego oraz była zmęczona. Podsunęłam dziewczynie książke i wskazałam palcem zaklęcie. -Kiedy świeczka się zaświeci zaklęcie zniknie. - dopowiedziałam.
-Okey. - powiedziała i złapała mnie za ręce.

Obie wzięłyśmy głęboki oddech i zaczęłyśmy wypowiadać zaklęcie. Z początku nic się nie działo, lecz po chwili poczułyśmy podmuch wiatru przez co na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. W końcu wiatr ustał a ja otworzyłam oczy.

Świeczka się paliła.

Spojrzałam na Amberle gdy ta akurat mnie puszczała by otrzeć twarz z krwi lecącej z jej nosa.

Spojrzała na mnie przerażona a ja się uśmiechnęłam.

-Spokojnie, to resztki mojej krwi. - powiedziałam i zaczęłyśmy sprzątać bałagan, który zrobiłam razem z Freyą.

*30 minut później*

Dochodziła już powoli 4 w nocy a mi za chuja nie chciało się spać. Po tym jak razem z Amberle zrzuciłyśmy czar z willi postanowiłam, że resztę tej nocy mulatka spędzi w pokoju, na który nałożyłam specjalne zaklęcie podobne do tego, które było nałożone na budynek. Znowu przebrałam się w piżamę i przekręcałam się z boku na bok chcąc wybrać idealną pozycje do spania. Jednak nie znalazłam takiej a mój telefon zaczął dzwonić. Był to Marcel.
-Halo? Jest 4 w nocy wiesz? - odebrałam telefon.
-Nie wiem do kogo już dzwonić bo nikt nie odbiera... - zaczął
-Co chcesz? - zapytałam nie siląc się na miły ton. Mulat był czymś nafaszerowany i jeszcze do mnie wydzwaniał.
-Kol trochę przegina, zabierz go do domu. - powiedział na co się zaśmiałam.
-Ani mi się śni Marcel. - już się miałam rozłączyć ale usłyszałam głos pewnego bruneta, o którym myślałam przez większość czasu.
-Do kogo tak wydzwaniasz? - zapytał.
-Do twojej dziewczyny. - zażartował Marcel.
-Madi nie jest moją dziewczyną. - warknął pierwotny.
-Jeszcze. - odpowiedział mulat i się zaśmiał.
-Nie jest w moim typie, okey? Nie gustuje w irytujących sukach, które uważają się za jakiegoś Bożka... - i tyle wystarczyło żeby powiedział bym natychmiast wyskoczyła z łóżka i pewnym krokiem ruszyła do sławnego baru.

Continue Reading

You'll Also Like

9.9K 1.1K 27
လူတွေအားလုံး Vegetarian မှ မဟုတ်တာ.. လူသားတွေ အသားစားတာ normal ဆိုရင် Vampire တွေ လူ့သွေးစုပ်တာကို ဘာလို့ ရက်စက်တယ်လို့ စွပ်စွဲမှာလဲ??
50.7K 591 112
TAENY Fanfics 1 (OneShot) ❗STRICTLY MATURED CONTENT❗ Hello to the Locksmiths and TaeNy shippers out there. I collected a TaeNy smxt for you, I hope y...
14.6K 1K 37
"សូមរងចាំបងពួកយើងនិងបានរស់នៅជុំគ្នាវិញនៅថ្ងៃណាមួយ" មីន យ៉ុនហ្គី 🖤 ផាក ជីមីន
22.6K 311 16
Two boys Two streams Two hearts One life... The fast paced adventure of two streamers who have know. Each other for years and have slowly developed...