4

10.3K 668 32
                                    

- Melanie. - Michael pochylał się nad łóżkiem siostry próbując wybudzić ją ze snu. Zwykle robiła to mama, zważając, że dziewczyna na prawdę często, przypadkowo lub nie, zapominała nastawić budzika w swoim telefonie. Jednak dziś, kiedy Theresa musiała wyjść szybciej do pracy, poprosiła o to chłopaka. Takim sposobem stał nad łóżkiem blondynki już dobre 10 minut. - Meeelaniee.

Dźgnął ją palcem w policzek, jednak to nadal nie działało. Westchnął, zaczynał się coraz bardziej denerwować, bo do przyjazdu Ashtona zostało 30 minut, a on w żadnym stopniu nie był gotowy na szkołę. - O MÓJ PIEPRZONY BOŻE, MEL, JUSTIN BIEBER MA PIEPRZONY KONCERT W CENTRUM NA CANNON STREET!

Udał głos napalonej dziewczyny, co nawiasem mówiąc nie wyszło mu za dobrze, ale wystarczyło by Melanie szybko usiadła na łóżku.

-C-Co? - Wychrypiała przecierając oczy, Mike zaczął się śmiać, a ona patrzyła na niego jak na idiotę, bo nie wiedziała o co mu chodzi.

- Wiedziałem, że jednak go lubisz. - Powiedział nadal rozbawiony po czym wyszedł z pokoju Melanie.

Wywróciła oczami i wstała przeciągając się leniwie. Nienawidziła poranków, zresztą kto normalny je lubi? Chyba, że to sobotnie poranki, wtedy to zupełnie co innego. Powoli skierowała się w stronę szafy i otworzyła ją powoli. Po chwili zastanowienia, wyciągnęła błękitne szorty z wysokim stanem i białą koszulkę z koronką przy dekolcie i rękawach. Zabrała jeszcze bieliznę i poszła wykonać poranną toaletę, zanim do łazienki wejdzie Mike. Potrafi tam siedzieć na prawdę długo. Bo przecież chyba trudno ułożyć włosy w taki sposób, by każdy kosmyk odstawał w inną stronę. Znaczy, jej udawało się to codziennie rano bez żadnego wysiłku, ale to zupełnie inna rzecz.

Z ulgą stwierdziła, że łazienka jest wolna, a po 30 minutach była w pełni gotowa. Związała włosy w wysokiego kucyka, by nie przeszkadzały jej podczas upału. Zjadła szybkie śniadanie i rozleniwiona czekała w kuchni na swoje przyjaciółki. Wzięła do ręki zielone jabłko i miała zamiar zacząć je jeść, ale właśnie wtedy do domu wpadły trzy głośne dziewczyny.

- Hejka. - Powiedziały równo przystając i patrząc z uśmiechami na dziewczynę.

- Już tak nie patrzcie, idę. - Westchnęła i przeszła na przedpokój by założyć swoje białe Converse. Michael musiał być jeszcze w domu, skoro jego trampki nadal leżały na swoim miejscu, więc krzyknęła, niechcący ogłuszając stojącą obok niej Sarah. - KLUCZE ZOSTAW POD DONICZKĄ!

Po czym jakby nigdy nic wyszła czekając aż zrobią to pozostałe dziewczyny. Do szkoły dojechały w akompaniamencie śpiewu Sarah, która wsadziła do odtwarzacza najnowszą płytę Taylor Swift. Dostała ją od Mel tydzień temu na swoje 18 urodziny i próbowała dorównać jej wokalem. Niekoniecznie się to udało, ale zostawmy to bez komentarza.

Przez główne drzwi szkoły jak co ranek przepychały się niezliczone tabuny uczniów, taranując biedne niezauważane 4 dziewczyny, które gdy tylko były już w środku, odetchnęły z ulgą.

Pierwszą ich lekcją była fizyka w sali 148, więc musiały zejść na sam dół, na ten sam poziom gdzie była sala gimnastyczna. Melanie przywitała się z ludźmi z klasy, których tolerowała po czym w ekspresowym tempie oparła się o ścianę i przysłuchiwała się opowieści Cat o jej kocie, który wczoraj dostał nieznośnej biegunki. Fascynujące, nieprawdaż?

- Hej, Luke. - Usłyszała świergotliwy głos Emily Woods, chyba pamiętacie kim jest, prawda? No właśnie. Mel odruchowo podniosła głowę i spotkała się z widokiem blondyna, który sam podchodził do reszty klasy. Miał podkrążone oczy i smutny wyraz twarzy, zupełnie jakby nie spał całą noc. Jednak brunetka nie zwracając uwagi na jego stan podeszła szybko do niego i uśmiechnęła się zalotnie.

Mentality l.h ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz