1

35 6 6
                                    

"Jisung. Ile razy mam Ci powtarzać byś nie kruszył chipsów na podłogę? Zaraz mrówki zaczną nam po mieszkaniu łazić!" powiedział chenle na granicy wytrzymałości psychicznej, sprzątając w międzyczasie wszystkie okruszki, które pozostawił po sobie młodszy.
 
"Ugh..no dobra, zostaw to już. Posprzątam później." nastolatek pomasował krótko swoje skronie. chłopak leżał na kanapie, a dokładniej mówiąc, to prawie z niej spadał, co było wyczynem w jego przypadku, kiedy udało mu się dodatkowo odłożyć pustą już szklankę po jakimś napoju, na małym stoliku obok. jisung był jak bez życia, przez to, że nie udało mu się wygrać rundy w jego ulubionej grze, a wieczna pogoń za nim, ze strony chenle, jeszcze bardziej go dołowała. "Chodźmy już. Jestem głodny.
 
rodzice nastolatków, jeszcze przed kwarantanną, wyjechali na podróż służbową i oczywiście wpadli na genialny pomysł, by zbliżyć do siebie nawzajem ich ukochanych synów. jednak chłopcom wystarczyło już to, że widywali się codziennie.
 
niestety, od razu po pierwszym ich spotkaniu, które miało miejsce miesiące temu, wiedzieli że będzie między nimi za kolorowo.
 
po prostu, nienawidzili się do granic możliwości. tylko lub nawet, aż tyle.
 

*

oboje stali właśnie przy aucie, przyglądając się sobie nawzajem, jakby byli na jakimś ringu i mieli za chwilę zacząć walczyć.
 
"Ja prowadzę." jisung od razu po tych słowach podszedł do drzwi, od strony kierowcy jednak sekundę później, poczuł drobną dłoń na swoim ramieniu, która sprytnie odciągnęła go na bok.
 
"Hej, zostaw! Ja zazwyczaj prowadzę, dlaczego tak nagle zmieniłeś zdanie?" chińczyk zmarszczył brwi, czekając na odpowiedź ze strony większego.
 
jisung odkaszlnął, a zaraz po tym, poczuł jak jego uszy stają się z chwilą czerwone. "Nie prowadziłem od wieków... Nie wiem, tygodni... Po prostu chcę dzisiaj prowadzić i tyle." głowę skierował delikatnie w dół, by swobodnie móc spojrzeć na starszego, bez późniejszego zawitania bólu w szyji.
 
chenle jedynie odsunął się w tył, dając znak towarzyszowi, że może dzisiaj usiąść za kółkiem. "No niech Ci będzie. Otwórz drzwi."
 
jednak koreańczyk, tak jak stał, w takiej pozycji pozostał, wpatrując się w delikatną twarz mniejszego.
 
sprawiło to, że chenle zmieszał się odrobinę i starał się unikać wzroku, który jakby go przeszywał. "Dlaczego to robisz? Przestań się tak gapić!" wyglądał w tym momencie jak rozgniewany kotek "Nie mamy czasu na takie głupie zabawy."
 
"To bardzo niegrzeczne, że mi tak rozkazujesz."
 
"To dlatego, że jestem starszy!" chenle pokręcił głową, na tyle wkurzony, że jego ręce prawie wyrwały mu się ze stawów, gdy machnął nimi na wszystkie strony. "Nie wierzę, że to właśnie z Tobą muszę spędzić całą drogę."
 
jisung jedynie nachylił się nad starszym, co przyprawiło drugiego o chwilowe zaćmienie w swoich ruchach. wyższy przekręcił kluczyk, dzięki czemu mógł otworzyć drzwiczki, po czym się odsunął i znów spojrzał, tym razem rozbawiony na reakcje mniejszego chłopaka.
 
kiedy już chenle udało się ogarnąć, usłyszał jedynie od drugiego 'myślisz, że sam chciałbym z tobą jechać?', po czym oboje usiedli na swoich miejscach.
 
"Wziąłeś pieniądze?" zapytał jisung, włączając w międzyczasie wentylacje, która odrobinę ochłodziła dwójkę nastolatków.
 
chenle przytaknął. "Tak, ale następnym razem ty płacisz."
 
"Ale ja zbieram na nową grę!" młodszy od razu zaprotestował.
 
"Gra może poczekać do następnego roku, Jisung. Mamy kwarantanne. Teraz wszystko zależy od naszego życia lub śmierci." chińczyk zmierzył wzrokiem postać obok niego. "A teraz jedź już do cholery, a nie traćmy bezczynnie czas."
 
"Jasne." jisung nacisnął pedał gazu, po tym jak rzucił jeszcze wzrokiem na mniejszego. "Oddychanie tym samym powietrzem co ty, jest naprawdę beznadziejne."
 
"Gdybym ja jeszcze chciał oddychać tym powietrzem co ty, cymbale."

*

"Kup mi mleko. Proszę, ja chcę mleko." jisung błagał starszego, jakby był conajmniej w wieku przedszkolnym, pokazując na kolorowy kartonik za szybą lodówki. chenle za to jedynie westchnął i otworzył drzwiczki, chwilę później wyciągając dłoń z jednym kartonikiem mleka, tak jak chciał wyższy, który widząc co chłopak zrobił, uśmiechnął się zwycięsko i zaczął pchać koszyk, jakby nigdy nic się nie wydarzyło.
 
mógł przynajmniej wykorzystać to, że był już odrobinę dalej od chińczyka, dzięki czemu szybciej znajdował rzeczy, które wstępnie lądowały w ich wspólnym koszyku.
 
"Kupimy jakieś ciasteczka? Mam na nie ogromną ochotę." zapytał koreańczyk, odwracając głowę w kierunku chenle, wybierającego w tym momencie jakieś warzywa.
 
"Uhhh..." zaczął starszy, skupiając się o wiele bardziej na cenie, która widniała przed jego oczami, a nie pytaniu jisunga. jednak kiedy w końcu włożył pare warzyw do koszyka, postanowił dać młodszemu jakąś bardziej rozbudowaną odpowiedź. "Możemy równie dobrze kupić je później. Skupmy się najpierw na czymś, co naprawdę jest nam potrzebne." powiedział, a po całej sekcji warzywno-owocowej, można było usłyszeć dźwięk jeżdżącego po podłodze wózka.
 

"Zobacz na tych przystojniaków..."
 
"Wow, myślisz, że powinnyśmy zagadać?"
 
"Dobra, ale ja biorę tego bruneta!"
 

"Cześć." jisung odwrócił się w kierunku wysokiego, kobiecego głosu. jedna z dziewczyn miała czerwone włosy, a druga bardziej rudawe - obie były prześliczne.

"Czego chcecie?" zapytał oschle.
 

"Jisung---" słoik nutelli, który starszy trzymał w dłoni, w celu pokazania go większemu, prawie co nie upadł na podłogę, gdy chenle nie napotkał jisunga w miejscu, w którym chwilę wcześniej stał. jednak sekundę później, jego wzrok powędrował odrobinę w bok, przez co ujrzał chłopaka w obecności dwóch nastolatek, na co, trzeba było przyznać, odrobinę się wkurzył..no ale właśnie, dlaczego?

"Jest kwarantanna... Co on kombinuje?" burknął pod nosem.
 

"Nie jestem zainteresowany." zmieszany brunet, podrapał się po karku i bez wcześniejszego przeproszenia, zaczął odchodzić od równie zszokowanych dziewczyn.
 
"Poczekaj! A on..może jest zainteresowany?" rudowłosa wskazała palcem na blondyna, który całe szczęście nie zwracał już na całą tę trójkę uwagi.
 
koreańczyk jedynie zmierzył ją chłodnym wzrokiem. "Nie. Nie jest. Tak samo jak ja." odpowiedział niechętnie na pytanie, powtórzył również swoje własne stanowisko, po czym ruszył w kierunku blondyna.
 
"Gdzie teraz idziemy..." zaczął zakłopotany, a dodatkowy widok chenle, który odwrócił sie w jego stronę z morderczym wyrazem twarzy, sprawił, że chłopak jakby poczuł, jak jego dusza wylatuje z niego, pozwalając mu na pewną śmierć.
 
"Co ty tutaj robisz? Nie powinieneś tam stać i flirtować z jakimiś lafiryndami?" zapytał drobny chińczyk, jakby był zły na bruneta, chociaż nie powinien. a może jednak?
 
jisung w tym czasie przestał, aż tak bardzo odczuwać panikę, która utrzymywała się w nim, od momentu, kiedy zgubił starszego z oczu, a na jej miejscu zaczęło rosnąć wkurzenie na mniejszego. "Chenle, powinieneś stać przy mnie przez cały czas! Co jakbym Cię zgubił? Jest tutaj cholernie dużo ludzi." zacisnął szczękę. "Od teraz nigdzie sam nie odchodzisz."
 
chenle jedynie przewrócił oczami na słowa bruneta. szybko włożył butelkę keczupu do wózka i zaczął odchodzić w kierunku kolejnej alejki. "Cokolwiek, Jisung."
 
"Nie, Chenle." większy złapał chłopaka za nadgarstek i mocno go do siebie pociągnął, tak by zmieścił się pod jego ramieniem. młodszy spojrzał w dół na zdziwionego chińczyka, który widocznie nie spodziewał się po jisungu, takiego refleksu. za to drugi, nie był zbyt przejęty całą tą sytuacją. jego ramie obejmowało drobne ciało pod nim, a dłoń znajdowała się na wierzchu tej mniejszej, której nie dało się na pierwszy rzut oka zauważyć. sprawiło to, że chłopcy wspólnie prowadzili jeden wózek. "Jeżeli mówię, że nigdzie sam nie odchodzisz, to nigdzie sam nie odchodzisz. I koniec, kropka."
 
"Dlaczego tak Cię to obchodzi.." jakby z transu, otrząsnął się starszy i wyswobodził się z objęć jisunga, popychając wózek odrobinę mocniej. brunet oczywiście przyspieszył kroku, nie opuszczając chenle nawet na chwilę. "Wczoraj dopiero co mówiłeś bym się do Ciebie nie zbliżał, bo jeszcze się zarazisz, ale.." spojrzał na ich dłonie, które dalej się dotykały. "teraz ty jesteś tym, który to wszystko zaczyna..."

jisung dopiero teraz zrozumiał jak blisko niego jest drobny blondyn, na co jego twarz przybrała koloru, wszystkich odcieni czerwonego. poliki były całe rozpalone, uszy również pozostały w tym samym stanie - koreańczyk, cały był jednym, chodzącym pomidorem. spanikował.
 

"Kurwa, Jisung. Co to za gejowski ruch. To w ogóle nie było do Ciebie podobne."
 

"Uhm, zapomnieliśmy chyba o chusteczkach. Skoczysz po nie?" zapytał spokojnie starszy, z lekka rumianymi polikami. jisung nawet nie zwrócił uwagę na tę małą zmianę na twarzy chłopaka. był zbyt zajęty studiowaniem wzrokiem jego pełnych ust.
 

"dobra, jestem gejem."
 

bez niepotrzebnej odpowiedzi, brunet po prostu poszedł na poszukiwanie pudełka z chusteczkami, a kiedy był już pewny, że nie jest w zasięgu wzroku chłopaka, który, oj tak bardzo płata mu figle swoim istnieniem, uderzył się kilka razy w głowę.
 

"Nie, Jisung. Nie jesteś."

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 21, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

stuck with you || chensung tłumaczenieWhere stories live. Discover now