Pozytywka na środku stoliku, miała w środku baletnice, która kręcąc się dookoła swojej osi, coraz bardziej się unosiła w powietrzu, aż pozytywka lewitowała. Małe pióro samo pisało na unoszącym się pergaminie, a figurka tańczącej ze sobą pary walca, zrobiona ze szkła, poruszała się w rytm melodii z pozytywki. Ze skrzynki pod łóżkiem, wysypywały się muszle. Zegar na swojej tarczy, cały czas zmieniał cyferki, jakby coś wskazywał z każdą sekundą. 

- Mamy wizytę, Esme - skrzyżował ręce na piersiach i zerknął swoimi błękitnymi oczami na dziewczyny, mierząc je od góry do dołu. Emilia uchwyciła na chwilę jego wzrok, lecz potem oboje odwrócili go w innym kierunku. Wiedźma zeszła po schodach na dół.

Emilia wtedy zobaczyła jej urodę. Śliczne okrągłe, duże, niebieskie oczy nie pasowały do czarnych brwi. Miała pełne usta i ciemno, opaloną cerę. Pełno czarnych, grubych falowanych włosów, zasłaniały jej piękną podłużną i smukłą twarz. Drobna sylwetka, schowana była pod długą, ciemną sukienką i zarzuconą z zwierzęcego futra kamizelkę. Na szyi miała zwisające kryształy i kamienie, a z kieszeń wystawały jej różne narzędzia, jak scyzoryk, śrubokręt. Wyglądała na młoda dziewczynę niż kobietę. Zero zmarszczek na twarzy ani ochrypłego głosu.

- Skoro była ona wygnana jakieś sto lat temu, to czemu wygląda jakby miała z dwadzieścia ? - szepnęła Emilię, patrząc na młodą wiedźmę.

- Pewnie używała jakiś czarów, żeby się upiększyć to raczej nie nowość - odszepnęła z śmiechem Wendy.

- Nie wygląda na swój wiek - dołączyła się Susan.

Emilia przechodząc wzdłuż półek, wysunęła dłoń aby dotknąć jednej z roślin, lecz od razu za nadgarstek mocno złapał ją chłopak.

- Tutaj się niczego nie dotyka, jeśli nie pozwolę - wbił w Emilię chłodny wzrok i wypuścił jej dłoń, idąc w stronę okna i wyglądając spod firanki.

- Idź po łuki na górę - nakazała mu Esmeralda, a chłopak wyminął je i wszedł po schodach na górę.

- Łuki? - wyszeptała Wendy.

- To chyba o tym mówiła Havati - odparła dyskretnie Susan.

Esmeralda spojrzała do małego gotującego się garnuszka na kuchence, a potem opierając się o blat powiedziała:

- Ktoś was śledził?

- Chyba nie - przecząco pokręciła głową Susan.

- Chyba? - odparła z goryczą. - Narażacie mnie przychodząc tu, do rzeczy... -  sięgnęła po jedną z fiolek ziół.

- Wie, może pani coś o.. - Emilia wyciągnęła dziennik. - O tym? - dokończyła, a wiedźma spojrzała przez ramię i wytrzeszczyła oczy.

Esmeralda odłożyła fiolkę na blat i wyciągnęła z szuflady okulary. Założyła je i wyciągnęła rękę:

- Oczywiście, że wiem. Mogę?

Emilia zamieniła wzrok z Susan i Wendy. Te zaś kiwnęły twierdząco głową, więc Emilia podała Esmeraldzie notatnik. Wiedźma swoimi długimi palcami objęła notatnik i położyła  go na blacie. 

- Usiądźcie - wskazała na materac i zaczęła obracać księgę. - Tak, Paige oczywiście - szepnęła. - Twój ojciec wiele mi zapłacił za to zaklęcie.

- Musimy się dowiedzieć jak najszybciej co jest w środku- zwróciła się do Esmeraldy Susan. - Potrwa to długo?

- Myślisz, dziewczynko że nie pamiętam swoich własnych zaklęć? - z goryczą popatrzyła na Susan, jakby zobaczyła kogoś niemądrego. - Ha! - zdjęła okulary.

Za progiem rzeczywistości (W Trakcie Korekty)Where stories live. Discover now