Rozdział 2

5.5K 150 13
                                    

Patrze w lustro. Mam na sobie jeansy z dziurami i czarna bluzę z małym wilkiem na piersi. Mam wory pod oczami których nie dało się ukryć i delikatnie czerwone oczy. Przemyślałam to wszystko i muszę pójść do dyrektora z nim porozmawiać. Nie mogę zrobić tego mojej wilczycy, czekała już wystarczająco długo.

Dziękuję

Uśmiecham się do lustra. Włosy zostawiłam rozpuszczone żeby chociaż trochę zakryć twarz. Wychodzę z pokoju a następnie z akademika. Widzę Alexa i jego przyjaciół patrzących na mnie. Posyłam im niemrawy uśmiech i ruszam na najwyższe piętro. Przed drzwiami nasłuchuje czy nie ma tam chłopaka. Na szczęście nie. Wchodzę i zauważam zdziwiony wzrok pani Celin.

- Dziecko, co się dzieje?- wzdycham.

- Nic ważnego proszę pani.. Jest?- pytam wskazując na drzwi.

- Tak wejdź.- naciskam klamkę i wchodzę.

Na fotelu siedzi mężczyzna około 45 lat, jest Alfa. Czuć to na kilometr ale jest tez świetną osoba. Zastępował mi przez jakiś czas rodziców, których nigdy nie miałam.

- Dlaczego wczoraj nie przyszłaś?- spojrzał na mnie z troska a ja usiadłam naprzeciwko niego.

- Byłam, ale sprawy się skomplikowały.

- Opowiadaj.

- Masz syna?- widzę ze marszczy brwi ale od razu się uśmiecha.

- Tak, poznałaś go?

- Wczoraj.- uśmiecham się sztucznie.- Co on tu robi?

- Ah tak... Zapisałem go tutaj na rok nauki. Mimo ze ma 25 lat to musi się trochę pouczyć jeszcze zanim zostanie Alfą. Będzie w twojej klasie bo ten rok jest najważniejszy i ostatni a zawsze go opuszczał. Mój brat oddaje mu przywództwo. Dowiedziałem się że znalazł wreszcie swoją Mate. To cudownie, do tego za niedługo ma przejąć watahę i potrzebuje Luny. A ty kochana kiedy znajdziesz swojego przeznaczonego?

- Już znalazłam.- mówię pod nosem i zauważam zaskoczone spojrzenie mężczyzny.

- Któż to taki?

- Twój syn Josh.- mówię najciszej jak się da ale to na nic.

- Ale to świetnie!- patrze na niego z obojętnością co od razu zauważa i jego entuzjazm spada.- O co chodzi moje dziecko?

- Źle go potraktowałam i uciekłam. Wystraszyłam się. Ale obiecałam mojej wilczycy że spróbuje się do niego przekonać mimo że czuje tą więź jak nas ciągnie. Mój rozum próbuje się temu oprzeć ale obiecałam to jej.

- Oh...- zrobił chwile przerwy i się zamyślił. - Rozumiem cię Leilo. Wiele przeszłaś i dużo się dzieje ale dasz radę. Jesteś silna wilczyca a do tego Alfą o czym wiem tylko ja. Rzadko kiedy zdarzają się kobiety przywódczynie ale wiedziałem ze jesteś wyjątkowa. Cieszę się że mój syn trafił ma ciebie. Wróci tu ze swoimi rzeczami dzień przed pełnią wiec musisz szybko to przemyśleć.

- Dziękuje.- mówię i przytulam mężczyznę. Oddaje uścisk i ruszam do drzwi- Do zobaczenia.

......

Te kilka dni minęły mi dosyć szybko. Nie miałam zbytnio ochoty z nikim rozmawiać. Siedziałam tylko pogrążona w swoich myślach. Wiem ze mimo tego ze mój umysł mówi ze nie mogę mieć Mate muszę zgodzić się z sercem. I zrobić to dla Liz (imię mojej wilczycy). Dziś ma przybyć chłopak. Nawet nie wiem jak ma na imię, nie pytałam. Wzdycham i stwierdzam ze wyglądam źle. Czarne legginsy i za duża bordowa bluza. Wory pod oczami i nieprzespane noce dają o sobie znać. Wyglądam jak wrak wilkołaka. Czuje się jak zwykły człowiek. Psychika tez mi siadła. Za dużo rozmyślałam o moim życiu i zrozumiałam że potrzebuje Mate. Kogoś kto mnie prawdziwie pokocha. Wychodzę z pokoju pod czujnym okiem Tati. Ruszam w kierunku szkoły.

Ostatnia AlfaOnde histórias criam vida. Descubra agora