Rozdział 14

2.3K 72 2
                                    

Dalej każdy siedzi zamknięty w swoich myślach. Zrezygnowana siadam obok Thomasa a ostatnie wolne miejsce obok mnie zajmuje Archer. Ściskam jego dłoń pod stołem i przyglądam się każdemu z nich. W końcu głos zabiera mężczyzna jakoś 7 lat starszy ode mnie.

- Mów prawdę.- warczy głosem Alfy ale ja uśmiecham się chytrze.

- Jak już mówiłam, ten ton na mnie nie działa więc nawet nie próbuj na mnie tego wymuszać.- mówię pewnie bez zająknięcia.

- Naprawdę pochodzisz od Starr? - kieruje wzrok na trzeciego radnego i przytakuje.- Skąd się o tym dowiedziałaś?

- Dostałam księgi od wujka mojego przeznaczonego, Thomasa.- posyłam uśmiech mężczyźnie który odwzajemnia- Znalazłam informacje o tym. Jednak nie było wszystkiego. Najważniejsze zostało porwane i zabrane. Próbowałam szukać gdzieś indziej ale wszędzie ktoś wyrwał kartkę od tego samego momentu.

- To ciekawe.- prostuje się gdy rozbrzmiewa chłodny głos a mój wzrok pada na tą osobę.- Jesteś córką Samuela i Amber?- przytakuje a on chwile nad czymś się zastanawia.- Jakim cudem żyjesz? Wygnańcy zabili przecież całą rodzinę przywódców.

- Nie mam pojęcia, od dziecka ląduję od jednej rodziny zastępczej do drugiej.- na twarzach kilku osób pojawia się współczucie czego nienawidzę.
- A słyszeli państwo o legendzie?- na ich twarzach pojawia się szok i ledwo dostrzegalny strach. Archer patrzy na mnie zdziwiony i lekko zły.

- Myślisz że...- wiem że to nie ładnie przerywać i to w dodatku starszym ale to robie.

- Ta legenda napewno dotyczy mnie.- mówię i wstaje pod czujnym wzrokiem każdego.- To jest moje dziedzictwo. Jeżeli ktoś jej nie zna to powiem. Mówi ona że ostatnia potomkini najsilniejszego rodu ma wrócić na swoje prawowite miejsce i połączyć dwie wielkie watahy w jedność wraz ze swoim Mate. Jej zadaniem jest pokonać przywódcę Wygnańców w samotnym starciu i zakończyć okres wojen. Ma wprowadzić pokój i dobrobyt do końca wszystkich dni.

Wzdycham i czuje na sobie zawiedzione spojrzenie ciemnowłosego. Patrzę na każdego i dostrzegam wreszcie zrozumienie na ich twarzach. W końcu głos zabiera jeden z Alf.

- Dobrze jeżeli wszystko wiemy możemy przejść do sedna sprawy. Możemy wymyślić jak ma wyglądać to wszystko.- każdy się zgadza a ja wracam na swoje miejsce. Kłuje mnie serce przez to jak patrzy na mnie chłopak.

•——•

- Przepraszam okej?!- nie wytrzymuje i wydzieram sie wyrzucając ręce w powietrze. - Nie chciałam was martwić!

- Zwykłe przepraszam nie wystarczy!- zaciskam powieki na ten wściekły ton. Jesteśmy juz przebrani w hotelu i chłopak robi mi awanturę o tym że nie powiedziałam nic o proroctwie.- Nie ufasz mi! Jak możesz mi nie ufać?!

- Ufam!- łapię siłą za jego policzki i zmuszam żeby na mnie patrzył- Ufam bardziej niż komukolwiek! Ale to mnie po prostu przerasta! Mam być tą najsilniejszą ale nie wiem czy potrafię!

- Ja też już tego nie wiem! Pokazujesz jak bardzo jesteś słaba!- odsuwam się od ciemnowłosego z żalem w oczach i bólem serca.- Nie mam pojęcia czy księżyc dobrze nas dopasował!

Zamykam oczy czując mrowienie powiek. Otwieram je po chwili patrząc na Archera. Widząc mój wyraz twarzy od razu się uspokaja i próbuje coś powiedzieć ale zatrzymuje go ruchem ręki. Oznaczenie zaczyna mnie szczypać a pierwsza łza spływa mi po policzku. Nie wytrzymuje i wybiegam z pokoju hotelowego.

- Leila!- słyszę jeszcze jego krzyk a po chwili czuje krople deszczu na twarzy które mieszają mi się z łzami.

Bez słowa ruszam przez miasto a po jakiś 10 minutach zatrzymuje się na obrzeżach miasta. Otacza je las który teraz wygląda mrocznie przez ciemne niebo i błoto. Nie wahając się ani chwile ruszam w strone drzew. Mam nadzieję że to miejsce mnie uspokoi jak zawsze to robi. Jednak nie opuszcza mnie uczucie bycia obserwowaną. Rozglądam się ale niczego nie zauważam więc idę dalej. Czuje wodę która coraz bardziej przesiąka moje trampki. Docieram do jakiegoś jeziorka na polanie. Z daleka dostrzegam jak coś leży. Podbiegam i kucam przy wilku, a raczej wilkołaku. Wyczuwam na kilometr jego woń Omegi. Przysuwam dłoń do jego sierści ale nawet nie dosięgam do niej gdy czuje ukłucie w szyje. Drżącą ręką wyjmuje tkwiąca w moim ciele strzykawkę i obraz zaczyna mi się zamazywać. Upadam na mokrą trawe, ostatnie co widzę to zbliżające się osoby i podnoszący się wilk.

Ostatnia AlfaWhere stories live. Discover now