Rozdział 17 [14 lipca]

10 1 0
                                    

- Dwa piwa, dla dwóch uroczych pań. Już się robi! - odparł barman sięgając po dwa kufle i nalewając w idealny sposób do nich piwo. Zerknęłam że jest parę minut po dziesiątej. A to był dopiero początek.

- Siądziemy na zewnątrz, ok?

Przytaknęłam i wzięłam swój kufel. Był taki przyjemnie zimny. Idealny na taki ciepły wieczór jak dzisiejszy. Knajpka posiadała ogródek odgrodzony od ulicy tujami. Siadłyśmy przy stoiku w samym rogu i początkowo uparcie milczałam. Ona patrzyła gdzieś w przestrzeń nad moim ramieniem, aż w końcu uśmiechnęła się pod nosem.

- Dałabyś radę go wyrwać? - kiwnęła głową i lekko się odwróciłam, by zobaczyć bardzo przystojnego bruneta opierającego się o ścianę i palącego papierosa. Przez chwilę nasze spojrzenia się spotkały, ale szybko odwróciłam wzrok i siadłam prosto.

- Nie mam pojęcia. - odparłam i w moim głosie dało się pewnie wyczuć nutę przerażenia. - Twoje pytanie uświadomiło mi, że kompletnie nie umiem takich rzeczy. - podrapałam się niezręcznie w tył głowy.

- Ja też, tylko byłam ciekawa, czy jestem jedyna. - wyszczerzyła się do mnie. - Nigdy nie poderwałam faceta. Poważnie, nigdy sama nie zagadałam.

- Ja tym bardziej. To Łukasz zagadał do mnie.

- A z Piotrem? Jak się poznaliście?

- Spałam w łazience, podczas gdy wszedł do mieszkania Łukasza i zobaczywszy, że nikogo nie ma zasnął w salonie. Myślałam, że to Łukasz więc go rano zaczepiłam i chyba oboje byliśmy zdziwieni swoją obecnością.

- Co znaczy... zaczepiłaś? - wyszczerzyła się unosząc w zabawny sposób brwi, ale przekręciłam oczami udając irytację.

- No dobra... - to mów co jest na rzeczy. - uśmiechnęła się Kinga.

- Obiecujesz nikomu nic nie powiedzieć i pozostanie to między nami?

- Oczywiście. Cała ta rozmowa jest tajna. - uśmiechnęła się do mnie. - Wiem, może nie znamy się długo, ale jesteś tu jedyną kobietą, która wie o czym ja w ogóle mówię, serio.

- Jak poznałaś Piotrka? Ty już moją historię znasz. - zmieniłam temat i chwilę się zamyśliła.

- Tak naprawdę to mamy wspólnych znajomych. Pracujemy w tej samej knajpie, ale na innych zmianach i ja jestem kelnerką, on barmanem. Bardziej chodzi o to, że moja przyjaciółka jest dziewczyną jego przyjaciela. I wiesz... jak dwoje ludzi czuje sie jak piąte koło u wozu to czasem się zgadają i sie okazuje, że są całkiem zgranymi przyjaciółmi.

- No tak... - próbowałam w głowie przypomnieć sobie jakąkolwiek podobną sytuację, ale za nic nie mogłam. Moja skupiona mina musiała wyglądać zabawnie. - Czyli Wy nic bardziej? No, że para i takie tam...

- Ja i Piotrek? Nie bardzo... wiesz... on jest świetnym gościem, ale widzę go jako... przyjaciela, niestety.

- Gdy go poznałam to mnie przed tym ostrzegł. - zaśmiałam się.

- Przed czym?

- Powiedział, że coś z nim jest nie tak, bo wszyscy mają go za kumpla i nic więcej. Ale jestem pewna, że kogoś znajdzie. Jest zbyt świetny, by został sam.

- Jakaś wpadła mu w oko. Wspomniał ostatnio.

- Tobie też mówił?

- Mhm. Kurde... fajnie było widzieć takie szczere szczęście w jego oczach.

- No nie wiem. Ona jest stąd. Może to być problemem.

Plotkowałyśmy tak jeszcze o wszystkim i o niczym przez kolejne dwa piwa aż obie poszłyśmy do środka zamówić kolejne. Tym razem to ja uśmiechnęłam się do kelnera i postawił nam kolejkę wiśniówki w gratisie. Obie chwyciłyśmy po kieliszku i wlałyśmy sobie do gardła popijając piwem i krzywiąc się. Zaczynałam ją lubić.

Sama w tłumie 3.Onde histórias criam vida. Descubra agora