Część 47

12.2K 427 28
                                    

Rozdział 53

Wieczór kawalerski

Ryder

Chłopaki nie byli by chłopakami , gdyby nie zorganizowali mi wieczoru kawalerskiego. Już na samym wstępie zabroniłem striptizerek i króliczków klubu. Nie intereresują mnie rozebrane laseczki. Mam najlepszą w domu i już za tydzień będzie moją żoną.

Stormowie nie byli zachwyceni na brak damskiego grona, ale ze względu na sympatię do Elle , uznali, że tak będzie najlepiej. Zwłaszcza, że mój przyszły teść też będzie w siedzibie podczas imprezy. W końcu to Prez. Myślę, że było by nieco niezręcznie, gdyby Trey widział jak jakaś dziewczyna wywija gołymi cyckami przed moją twarzą. Mógłbym niedożyć ślubu.

Także kumple trochę pomarudzili , ale stwierdzili, że wystarczy jak narąbią się do nieprzytomności. Mamy małe wymagania.

I wszystko było by ok, gdyby nie fakt, że Elle również ma dzisiaj wieczór panieński w jednym z nocnych klubów. O tym nie pomyślałem.
Będą ubrane w kuse sukienki , kręcić pupami i wszystko to na widoku innych ludzi. Kiedy mówię ludzi , mam na myśli napalonych facetów.

Pewnie teraz z Jane szykują się w domu na imprezkę, a ja już sączę pierwsze piwko w siedzibie z chłopakami.

- I jak się bawisz ?- pyta rozbawiony Danny.

- Dobrze.

- To czemu masz taką posępną minę?

- Bo zaraz zacznie się wieczór panieński. Idą na imprezę.

- No tak, przyznaję,że też mnie to dręczy.

Nagle do naszej rozmowy wcina się Knox.

- Macie czego się obawiać panowie.

- Co masz na myśli?- pytam zaciekawiony.

- A bo coś usłyszałem niechcący.

- Gadaj!

- Nie chciałeś striptizerki, a dziewczyny Elle załatwiły jej rozbierane show.

Patrzę zszokowany na Dannego i on również wygląda jakby miał stan przed zawałowy .

- Co kurwa?! Danny wiedziałeś o tym?

- Nie! Nie pozwoliłbym na to.

- Oooo nie, tak nie będzie. Wiesz , o której ma być ten występ tego padalca?

- Chyba usłyszałem coś o pólnocy.

- Dobra, mamy cztery godziny na przeszkodzenie im- oznajmniam poważnie.

- Chcecie zepsuć wieczór panieński Elle? Poważnie?

- Nie zepsuję. Nie bój żaby.

Knox dziwnie nam się przygląda , potem wzrusza ramionami i odchodzi z nową butelką browara. Jak mówiłem, minimalne wymagania.

Wpadam na pewien pomysł i dzielę się nim z Dannym. Jeszcze przez trzy godziny bawimy się z chłopakami, a potem cichaczem znikamy z mojego kawalerskiego.

Przed klubem , gdzie bawią się dziewczyny stoi kilku ludzi palących papierosy. Nagle w tylną uliczkę wjeżdża samochód oznaczony jakimś imprezowym napisem. Nasz striptizer.
A fuj, nie nasz! Tylko Elle!

Szybko idziemy w tamtą stronę i po chwili widzimy jak z vana wychodzi napakowany koleś. Wymuskany pieprzony blondyn. Przypomina kena do jasnej cholery. Podchodzimy bliżej , gdy ten wyciąga z tylnej paki samochodu wielki karton w kształcie prezentu.

Wieczór panieński

Elle

Za namową Jane wbiłam się na dzisiejszy wieczór w zbyt małą i zbyt ciasną złotą sukienkę typu bandeau. Otrzymałam do tego szarfę z napisem "Przyszła panna młoda ", a pod nim małym maczkiem "Ostatnia szansa na skok w bok". Zabawne, ale cieszę się, że Ryder tego nie widział. Nie pozwoliłby mi tego nosić, a nie chcę robić przykrości dziewczynom. Same wszystko zorganizowały i jestem im za to bardzo wdzięczna. W gruncie rzeczy , faktycznie jest to ostatni raz kiedy będę bawić się jako panna. Już niedługo będę mężatką i chyba nie wypada tak imprezować.

Kogo ja oszukuję. Na pewno będą jakieś babskie wieczory od czasu do czasu.

Od kilku godzin bawimy się w najlepsze na parkiecie, a w między czasie popijamy fantazyjne drinki. Tuż przed  północą przenosimy się na mniejszą salę, gdzie podobno czeka mnie niespodzianka. Będziemy tylko w naszym gronie. Czyli jakieś trzydzieści dziewczyn. Jane nieźle się postarała. Ściągnęła moje koleżanki ze szkoły pielęgniarskiej i prawie wszystkie kuzynki. Oczywiście nie zabrakło naszego stałego składu.

Oświetlenie na sali jest barwy ciemnoniebieskiej i do tego na suficie migocze lampa dyskotekowa, która puszcza płynnie światło białych kółek. Na środku parkiet znajduje się różowe krzesło i chyba jest przeznaczone dla mnie. Tak więc siadam wygodnie, a kelner roznosi  drinki. Gra głośna muzyka i przyznaję, że mam jeszcze ochotę potańczyć, ale  Jane grozi mi palcem i każe pozostać na miejscu.

Po  pięciu minutach, dwóch silnych ochroniarzy wprowadza wielki prezent na kółkach. Już chyba wiem co te bezczelne dziewuchy wymyśliły. Mam nadzieję, że będzie warto , bo Ryder na pewno mnie zabije jak się o tym dowie.

Gdy słyszę w tle JOE COCKER - You can leave your hat on , zaczynam piszczeć. Ta sama reakcja bije od dziewczyn zza moich pleców i po bokach sali.

Nagle karton się otwiera i wyskakuje z niego mężczyzna ubrany w policjanta z rozpiętą koszulą, kaburą przy pasie, granatowych spodniach i czapką policyjną , która jest nisko opuszczona. Nie mogę dostrzec twarzy, ale cholera po co twarz gdy ma takie ciało. I sposób w jaki się porusza w rytm muzyki jest nieziemsko seksowny. Wychodzi z kartonu i zaczyna mocno kręcić biodrami. Na sali wybuchają okrzyki i pogwizdywania. Nie jestem gorsza, też to robię. Trzeba być solidarnym. Jeszcze biedny facet pomyśli , że źle wykonuje pracę. Nie moge do tego dopuścić, jestem miłą osobą.
Panuje półmrok i gdy taneczny Bóg obraca się i nadal kręci pupą w mundurze, mogę tylko dostrzec , że jest brunetem. Nagle ściąga , a wręcz rozrywa koszulę i wtedy kopara mi opada. Nie dlatego, że ma idealnie umięśnioną klatę. Bo ma. Ale poznaję tatuaż na ramieniu, które sięga do szyji.

Podchodzi do mnie bliżej , nachyla się i ściąga czapkę z daszkiem. Ryder puszcza mi oczko i uśmiecha się tak szeroko jak jeszcze nigdy nie widziałam.
Ja? Mam tylko otwartą buzię z zaskoczenia. Dziewczyny piszczą, ale gdy zdają sobie sprawę , że tańczy dla mnie i dla nich mój narzeczony, następuje chwila ciszy , a potem wybuch śmiechu. Mogę usłyszeć jeszcze słowa "ja pierdolę".

Ryder zaczyna wić się wokół mnie jak prawdziwy profesjonalista i zaczynam się zastanawiać , gdzie on tego się nauczył. I dlaczego wcześniej nie zatańczył dla mnie?!

Staje tuż przede mną i odpina pasek kabury. Wyciąga z niego pałkę policyjną , a resztę rzuca w tłum rozchichotanych i pijanych kobiet. Przy pomocy owego narzędzia dyscypliny, podnosi mój podbródek i nachyla się by dać mi buziaka.
Ależ to było gorące, poczułam dreszcze w całym ciele. W starych harlequin opisano by to jako płonące lędźwie.

Chwyta moje dłonie i kładzie je na rozporku, dając mi znać, że mam go rozpiąć. Dlaczego moje palce drżą? Przecież wiele razy go rozbierałam , by dostać się do jego sprzętu.

Rozpinam zamek i cofa się o krok. Łapie za boki spodni , mocno szarpie i po chwili jest w samych slipkach z serduszkiem na strategicznym miejscu.
Ściąga czapkę i nakłada ją na moją głowę. Następnie podnosi mnie z krzesła w stylu panny młodej i rusza w stronę wejścia na zaplecze. Odprowadzają nas głośne owacje mojej damskiej bandy. Jedna chyba nawet krzyczała " Miało być do naga Ryder! Jest zapłacone!".

No to mnie zaskoczył mój zazdrosny i zaborczy przyszły mąż...Teraz pewnie mi się oberwie.

To nic, jednak było warto!

Moje słonko  -Elle-Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz