Rozdział 54

334 10 0
                                    

Do apartamentu wpadła zdyszana Eleanor. Wyglądała, jakby zobaczyła ducha...

-El!- Lou podbiegł, żeby ją przytulić, ale ona odsunęła się od niego i spojrzała na mnie i Liama.

-Przepraszam...- wysapała kręcąc głową.- Próbowałyśmy ją powstrzymać...- już miałam zapytać, o kogo chodzi, gdy El została odepchnięta na bok i do pokoju wbiegła... Nie. To jakiś koszmar. Teraz?!

-Liam!- wysoka dziewczyna z burzą kręconych brązowych włosów stanęła jak wryta na nasz widok. Danielle. Mój wróg numer jeden. Liam zesztywniał, ścisnął moją rękę jeszcze mocniej, jakby bał się, że zostawię go samego. Nie zamierzałam tego robić, ale jakby nie było, odcinał mi krążenie w palcach... Delikatnie oderwałam jego dłoń od mojej. Rozejrzałam się po pokoju. Wszyscy byli w szoku, tak jak ja. Lou przytulał Eleanor, Harry wyglądał, jakby chciał wywalić Dan stąd na zbity pysk (nie miałam nic przeciwko!), Niall otworzył usta i wędrował wzrokiem od Liama do Danielle, a Zayn nerwowo wykręcał sobie palce, jak ja przed ich powrotem do hotelu.

-Co ona tu robi?!- ostry głos dziewczyny przerwał dzwoniącą w uszach ciszę. Miałam wrażenie, że zaraz będę martwa pod wpływem jej spojrzenia. Zmrużyłam oczy. Nie dam się. Wyprostowałam się i uniosłam dumnie głowę.

-Nie "ona", tylko Natalia.- powiedziałam patrząc wyzywająco w oczy panny Peazer.

-Wiem, kim jesteś, polska dziwko!- prychnęła Danielle. Spięłam się słysząc znienawidzoną obelgę. Wstałam gwałtownie z kanapy zaciskając dłonie w pięści.

-Danielle!- Liam był zszokowany jej słowami, ale ja nie pozwoliłam mu powiedzieć nic więcej. Ooo, dawno nie byłam taka wściekła. Nawet, gdy wydzierałam się wczoraj na chłopaków, gdy dowiedziałam się o chorobie, gdy zostałam pobita przez chłopaka. NIGDY nie byłam tak wściekła jak w tej chwili. Stanęłam centralnie naprzeciwko Danielle.

-Tak, jestem z Polski.- wycedziłam przez zęby.- Masz coś do mojego kraju? To dla ciebie jakiś problem?- uśmiechnęłam się fałszywie wbijając pięści do kieszeni jeansów. Gdyby moje łapy były na wolności, Danielle znalazłaby się w drodze do szpitala albo wręcz do kostnicy.

-Nie podskakuj, dziecko. Nie będę marnować na ciebie czasu.- odwróciła się do skołowanego Liama.- Możemy porozmawiać? Chciałam cię przepr...

-Najmocniej przepraszam, że przerywam...- wtrąciłam przesłodzonym głosem.- Ale wracając do tych poprzednich epitetów, jakimi mnie obdarzyłaś, dlaczego nazywasz mnie dziwką, podczas gdy to ty puszczałaś się z jakimś kolesiem za plecami Liama?

-Spadaj. Chcę pogadać z moim chłopakiem!- wszyscy patrzyli na nią z coraz większą niechęcią, wręcz złością. Harry sapnął coś pod nosem. Liam nie mógł wydusić z siebie ani słowa, bo zwyczajnie mu na to nie pozwalałyśmy.

-Po pierwsze!- zaczęłam unosić głos.- Nie nazywaj mnie dziwką, bo nią nie jestem! A po drugie, z tego co kojarzę, to nie jesteś już z Liamem, więc to nie twój chłopak.

-Och, jasne.- jej głos ociekał jadem.- Bo teraz to ty wbiłaś na moje miejsce, suko? Zawsze stałaś mi na drodze, przeszkadzałaś, dzwoniłaś, gdy go potrzebowałam, zawsze byłaś na pierwszym miejscu! Nic dziwnego, że nam się nie udało!- wrzasnęła.

-Wszystko byłoby okej, gdybyś nie poleciała do pierwszego lepszego kolesia, żeby mu dać dupy, bo wydawało ci się, że Liam cię zostawił, a tak naprawdę, to zdradziłaś najlepszego chłopaka, jakiego mogłaś mieć!- eksplodowałam. Nie miałam zamiaru się powstrzymywać, nie mogłam się doczekać momentu, gdy podrapię tę nieskazitelną buźkę.- Był ci wierny zawsze, ale nie! Ty musiałaś się puścić z innym i do tego jeszcze wyczyścić Liamowi konto dla zemsty!- wydarłam się na cały głos. Miny chłopaków i Eleanor powiedziały mi, że nic nie wiedzieli o bankowych problemach Payne'a.

(Everything's) NOTHING'S gonna be alright... || Liam Payne fanfictionWhere stories live. Discover now