XV

413 10 9
                                    

Podczas tych niemych 2 godzin podróży przysłuchiwałam się rozmową różnych ludzi. I teraz zaczęłam słuchać rozmowy najprawdopodobniej pary narzeczonych. Jak ja im po części zazdrościłam że są razem, ale z drugiej strony wiedziałam gdzie jadą. Dziewczyna była naprawdę piękna. Długie jasne jak słońce sięgające za pas włosy, niebieskie niczym najczystsza woda w oceanie oczy, a nad nimi długie ciemne rzęsy i jasne brwi, delikatna i dziewczęca uroda. Sylwetkę też miała bardzo ładną. A obok niej wysoki brunet z zielonymi oczami, wysportowanej budowy ciała. Wyglądali razem nieziemsko. Chłopak cały czas próbował pocieszyć swą ukochaną. 

-A co jeśli nas rozdzielą- pytała dziewczyna swoim słodkim i delikatnym głosem. 

-Na pewno nie. A nawet jeśli to wojna na pewno się szybko skończy. Wtedy się w końcu pobierzemy, zamieszkamy razem i założymy rodzinę.

-Myślisz, że tak będzie.

-Tak... tak będzie- widać było, że chłopak kłamał. On doskonale wiedział, że najprawdopodobniej zginą. Może i byli Polakami, ale to ich nie ratowało przed śmiercią. 

-Obiecaj, że jeśli coś mi się stanie to zawsze będziesz o mnie pamiętać- powiedziała dziewczyna z twarzą po której ciekły dwie stróżki łez.

-Nic ci się nie sta...

-Obiecaj- przerwała mu jego narzeczona z tego co wywnioskowałam z ich dalszej rozmowy.

-Obiecuję. 

Nie mogłam już tego słuchać. Po prostu było mi już tak tęskno za Maćkiem i wszystkimi innymi. Czemu mnie złapali. Czemu się tak dałam złapać. Mogłam nie ufać ludziom i uciec gdzieś indziej. Mama by się nie martwiła, Marysia, Maciek, przyjaciele. Gdyby nie to że mnie zobaczyli nie stała bym w tym bydlęcym wagonie i nie jechała do Auschwitz. Mało tego gdyby w ogóle nie było tej cholernej wojny wszystko było by lepsze. Po co robić powtórkę z rozrywki. Muszę zająć myśli czymś innym. Powiedzmy, że posłucham o czym rozmawia rodzeństwo chyba bliźniaków z mamą za mną. One nie powinny mieć złych wieści.

-Głodni jesteśmy- marudzi jeden z nich.

-Mamy już tylko 3 kromki chleba. Wytrzymajcie jeszcze z godzinkę. Nie wiadomo ile jeszcze będziemy jechać. 

- A mogę chociaż się napić- zapytał drugi z nich.

-Ale tylko troszkę, Tadek też chcesz?

-Tak. Ale tylko łyk? Mi na serio chce się bardzo pić. 

-Tylko łyczek- powiedziała smutna matka chłopców. 

Kiedy dzieciaki piły postanowiłam się im przyjrzeć. Mieli około 7 lat, jaśni blondyni z niebieskimi, lekko szarawymi oczami. Mieli też dość mocno zaznaczone rysy twarzy. 

-Za ile będziemy?

-Nie wiem. 

-Zmęczony jestem. 

-Niestety nic na to nie poradzę. Spróbuj się może o mnie oprzeć i zasnąć. 

-No dobrze spróbuję. 

Konwersacja ustała, więc zaczęłam szukać kolejnych ludzi którym mogłabym się przysłuchiwać. Nagle Celina pociągnęła mnie lekko za rękaw. 

-Masz coś ważnego przy sobie? 

-Nie chyba a co- powiedziałam zakłopotana.

-Na pewno?  

-Chyba... a nie czekaj jednak tak- przypomniałam sobie o grypsie od Maćka.

-Co?

-Gryps...

-Pokaż. 

Tak jak mi kazała tak zrobiłam. Cela czytała uważnie przez jakiś czas te parę słów od Arona. 

-Po co masz to przy sobie- zapytała lekko poddenerwowana. 

-Nie umiałam tego zniszczyć po prostu. 

-Jeśli tak bardzo chcesz to zatrzymać to bardzo dobrze to schowaj. A i kieszenie nic nie dadzą. Musisz to schować naprawdę, naprawdę dobrze. Tylko pamiętaj robisz to na własną odpowiedzialność. 

-Okej. A co będzie jeśli to znajdą?

-Raczej nie będzie najlepiej. 

-Skąd ty tyle wiesz o tym miejscu?

-Jak dożyjesz końca wojny do się dowiesz z pamiętnika. 

-Okej....- powiedziałam trochę zakłopotana. Naprawdę mnie zaciekawiło życie Celi. Bo skąd może tyle wiedzieć o tym miejscu? 

-Musisz pamiętać, że musisz wykonywać wszystko co ci będą kazać zrobić jasne? 

-A co takiego mogą mi kazać zrobić po za pracowaniem?

-Obyś nie musiała się przekonywać- odrzekła towarzyszka- znasz niemiecki? 

-Mniej- więcej.

-Mniej czy więcej?

-Umiem się dogadać. 

-To powinnaś dać sobie radę. 

-Po co to robisz- zapytałam. 

-Co?

-Tak mnie szykujesz na to. 

-Skoro już planujesz przeżyć musisz wiedzieć jak. Mnie tam nie będzie, a jako że mamy jeszcze trochę czasu to teraz ci to wszystko mówię. 

-Czyli ty na prawdę chcesz się zabić od razu. 

-Tak- odrzekła ponuro. 

Teraz słuchałam krótkiego wykładu o obozie. Na serio mnie ciekawiło skąd ona tyle wie. No ale pomijając ten temat słuchałam tego co mówi i starałam się wszystko zapamiętać. Po pół godzinie wiedziałam już chyba na serio dużo o tym miejscu. Niestety zrobiłam się też bardzo zmęczona. 

-Cela mogę się o ciebie oprzeć. Jestem na serio zmęczona bo w nocy nie spałam. 

-Jasne, przyda ci się sen. 

I w taki sposób udałam się do spokojnej doliny snów. 

.

.

Hej! Udało mi się napisać kolejny rozdział i to dość szybko. Mam nadzieję, że was to cieszy. Znowu mam do was pytanie dotyczące perspektywy innych ludzi. Czy podobało wam się coś takiego jak było w paru rozdziałach? Myślałam żeby znowu do tego wrócić, tylko nie wiem czy się to wam podobało. Będę na serio wdzięczna jeśli wyrazicie swoją opinię w komentarzach. A tym czasem do kolejnych rozdziałów!




Za bramą AuschwitzUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum