I

1.7K 34 10
                                    

Jest sobotnie, letnie popołudnie . Jestem wraz z Emilią, Janem, Maciejem i moją siostrą w naszym domu. Obmyślamy właśnie plan akcji odbicia więźniów jadących do Auschwitz. Będzie to moja pierwsza poważna akcja. Do tej pory jedyne co robiłam to wybijanie szyb fotografom i gazowanie kin. Wiem, że to też jest ruch oporu, ale zawsze chciałam uczestniczyć w jakiejś akcji dywersyjnej. Janek i Maciek odbijali już kiedyś więźniów z pociągu. Tamci natomiast jechali do innego obozu. Akcja była w stu procentach udana. Uratowali wszystkich i nie było większych ubytków po naszej stronie. Mam nadzieje, że i teraz nam się uda. 

-No to co. Mamy chyba już wszystko zaplanowane- powiedział Maciej

-Chyba tak. Jutro musimy omówić plan z resztą grupy, ustalić z nimi szczegóły i nie pozostaje nam nic innego jak wykonać akcje- odpowiedziała mu Emilia. 

-To skoro wszystko mamy to może już pójdziemy, niedługo godzina policyjna. 

-Chyba Janek ma racje. Powinniśmy już pójść- powiedziała Emilia

-To do jutra.

-Do jutra- odpowiedzieli wszyscy. 

Plan zostawili u mnie, gdyby jakiś gestapowiec zachciał ich przeszukać. Schowałyśmy go z Marysią w szafie. Po jakimś czasie wrócili nasi rodzice. 

-Cześć- krzyknął tata.

-Cześć. 

-Jak wam minął dzień? Tak się o was martwiłam. Słyszałam, że gdzieś w okolicy była znowu łapanka.

-Wszystko u nas dobrze mamo. Kiedy była łapanka byłyśmy w domu- odpowiedziała Maria.

-Nie wchodzili do mieszkań?

-Nie, byli tylko na zewnątrz- odpowiedziałam.

-Widzieliśmy z mamą waszych przyjaciół. Byli tutaj? 

-Tak. Mówiłam wam, że przychodzą abyśmy zaplanowali tą akcje- odpowiedziałam. 

-Faktycznie. I jak wam poszło? 

-Dobrze. Mamy już prawie wszystko ustalone. Jutro jeszcze idziemy do Janka spotkać się z resztą i ustalić szczegóły- odpowiedziałam.

-A kiedy przeprowadzacie akcje- zapytał ojciec.

-W poniedziałek popołudniu jedziemy do lasu i w nocy powinien jechać ten pociąg. We wtorek, ewentualnie środę powinnyśmy być- odpowiedziała Maria. 

-Nie mówmy już dzisiaj o akcjach, egzekucjach i łapankach. Za dużo już dzisiaj tego było. Zaraz kolację przygotuję, a wy dziewczynki w tym czasie do stołu nakryjcie- powiedziała mama. 

Razem z Marysią przygotowałyśmy stół do kolacji. W każdą sobotę braliśmy naszą jedną z najładniejszych zastaw, którą rodzice dostali jako prezent ślubny. Pod każdy talerzyk położyłyśmy chusteczkę, które uszyła nasza babcia. Po 15 minutach kolacja była gotowa. Mama przygotowała ziemniaki z sosem warzywnym. Po zjedzeniu poszłam do swojego pokoju. Tam wybrałam sobie ubrania na jutro. Potem chwilę się pouczyłam z książki, którą dostałam od rodziców na urodziny. Była to książka o medycynie. Rodzice z siostrą w tym czasie rozmawiali o naszym wyjeździe do dziadków. Potem zrobiło się późno, więc poszłam się umyć. Przez dłuższy czas  nie mogłam zasnąć. Cały czas myślałam o naszej przyszłej akcji. Po jakimś czasie na szczęście zasnęłam. Rano obudziła mnie siostra. Szybko się ogarnęłam, zjadłam bułeczki zrobione rano przez moją mamę, wzięłam nasze plany i wyszłyśmy szybko z Marysią. Kiedy dotarliśmy byli wszyscy oprócz Macieja. Kiedy i on dotarł przedstawiliśmy przebieg akcji reszcie grupy i ustaliliśmy szczegóły. Potem chcieliśmy iść do domu, ale kiedy wszyscy wychodziliśmy z kamienicy Janka zobaczyliśmy dwóch gestapowców. Byli dosyć daleko więc na początku się rozdzieliliśmy i szliśmy spokojnie jak gdyby nigdy nic. My z Marysią skręciłyśmy w pierwszą bramę. Stamtąd widziałyśmy jak gestapowcy rozmawiają z Emilią. Po paru minutach uderzyli ją w twarz i poszli dalej. Potem poszłyśmy okrężną drogą do domu. Na szczęście nie było już innych nieprzyjemności tego dnia. W domu rodzice mieli dla nas niespodziankę i zabrali nas na lody. Były przepyszne. Tak dawno ich nie jadłam. Reszta niedzieli też minęła nam przyjemnie. Wieczorem naszykowałam sobie torbę z jako takim wyposażeniem na jutrzejszą akcje. Było w niej trochę jedzenia, ubrania na zmianę, zapałki i parę innych rzeczy. Potem wyjęłam ubrania, poszłam się umyć i poszłam spać. 

.

.

.

Jest i pierwszy rozdział. Może nie jest najdłuższy, ale mam nadzieję że się wam spodoba. Swoją opinią możecie podzielić się w komentarzach. Wszelkie uwagi też są mile widziane. Do następnych rozdziałów. 

Za bramą AuschwitzWhere stories live. Discover now