~ 105 ~

1.9K 128 107
                                    

James Potter i Syriusz Black

Ten pojeb: Syriusz?

Pantofel: Czego

Ten pojeb: Wiem gdzie jest Remus

Pantofel: CO

Pantofel: JAK TO

Pantofel: GDZIE

Ten pojeb: Uh...

Ten pojeb: U mnie

Ten pojeb: Razem z Peterem

Pantofel: Co? Czemu?

Pantofel: ON BYŁ U CIEBIE CAŁY CZAS!?

Ten pojeb: OCZYWIŚCIE, ŻE NIE

Ten pojeb: Gdyby był to bym ci odrazu powiedział

Ten pojeb: Zjawili się u mnie jakieś dziesięć minut temu

Pantofel: I DOPIERO TERAZ DO MNIE PISZESZ!?

Ten pojeb: SĄ ROZTRZĘSIENI, OKEJ!? MUSIAŁEM ICH USPOKOIĆ

Pantofel: BĘDĘ TAM ZARAZ!

Poczuł ulgę. Remus był bezpieczny.

Bez chwili zastanowienia postanowił deportować się do domu Pottera. Nie minęła sekunda, a on już był w domu przyjaciela. Bez żadnych ceregieli wszedł do domu i ruszył do salonu skąd wydobywały się głosy. Gdy ujrzał Remusa siedzącego na kanapie jego oczy automatycznie zaszły łzami. Tak się cieszył. Podszedł w ciszy do ukochanego i przytulił go, na co ten wtulił się w niego samemu roniąc łzy.

— Gdzie byłeś? — szepnął czarnowłosy jednak wilkołak nic nie odpowiedział.

— U mnie. — wyznał Pettigrew po chwili ciszy — Chciał trochę odpocząć, bo mówił, że chodzisz cały czas zdenerwowany.

— I mi nie powiedziałeś, Peter!? Martwiłem się!

— Prosił mnie o to. Dotrzymałem tylko słowa.

— Syriusz. — Black usłyszał cichy szept Remusa i spojrzał się w jego szare tęczówki — Już nigdy cię nie opuszczę.

Black poczuł lekkie ukłucie w sercu widząc smutny, a zarazem przerażony wzrok Lupina.

— Co tam się stało? — zapytał Glizdogona.

— Śmierciożercy nas znaleźli.

Texting || HuncwociWhere stories live. Discover now