~ 154 ~

2K 137 546
                                    

Dzień: 31.10.1981

Syriusz i Remus przygotowywali się na wyjście do dwójki swoich najbliższych przyjaciół - Jamesa oraz Lily Potter. Dzień nie był zbyt przyjemny. Na dworze wiał mocny wiatr, a z nieba spadały duże krople wody. Tak naprawdę Black oraz Lupin nie chcieli iść do młodego małżeństwa. Oczywiście, nie było to spowodowane niechęcią do rudowłosej i okularnika, ale bali się, że sprowadzą na nich nieszczęście.

— Głupotą było powiedzenie również nam, a nie tylko Glizdogonowi gdzie mieszkają — westchnął młodszy ubierając buty.

— Też tak sądze Lunatyku, jednak James był niesamowicie uparty, żebyśmy wiedzieli.

— Ktoś oprócz nas wie, że nie jesteś Strażnikiem Tajemnicy?

— Dumbledore. — Syriusz założył swoją skórzaną kurtkę i przejrzał się jeszcze w lustrze. — Lily postanowiła bez naszej zgody go o tym poinformować. Z początku byliśmy źli, jednak powiedziała, że to dla mojego dobra gdyby coś poszło nie tak. Ale naprawdę nie wiem co może pójść nie tak!

— Lepiej chuchać ma zimno — stwierdził wilkołak wychodząc z domu.

— Co?

— Takie mugolskie przysłowie. — Wyższy machnął ręką, zamknął dom i chwytając Syriusza za rękę, deportował się niedaleko domu państwa Potter.

Szli rozmawiając i śmiejąc się. Mimo wszystkich wciąż byli czujni i w każdej chwili byli gotowi wyciągnąć różdżki. Gdy doszli pod dom przyjaciół zamarli. Był zniszczony. Czarnowłosy jak najszybciej ruszył do środka, a zielonooki zaraz za nim.

— James! Lily! — krzyknął szarooki roztrzęsiony. U góry usłyszał tylko płacz dziecka i jak najszybciej pobiegł w tamtą stronę. Stanął jak spetryfikowany na końcu schodów gdy ujrzał martwe ciało przyjaciela. — James...? James! — W oczach pojawiły się mu łzy i podszedł do przyjaciela klęcząc obok. — Już jeden brat mnie opuścił. Nie może kolejny. Powiedz coś. Nie możesz być martwy. Śpisz tylko, prawda? James. James. James! — Był roztrzęsiony. Nawet nie wiedział kiedy z jego oczu zaczęły spływać łzy. Złapał mocno za koszulkę przyjaciela i przytulił się do niego. Czemu wszystkich tracił? Czemu nie mógł być szczęśliwy?

W tej samej chwili poczuł ramiona go oplatające. Dwudziestojedno latek odsunął się od martwego ciała Jamesa i wtulił się w ciepłe i żywe ciało ukochanego. Klęczeli tak chwilę przytuleni do siebie, jednak czystokrwisty odsunął się szybko. Wraz z Lupinem poszedł do pokoju małego Harry'ego. Tym razem Lupinowi zrobiło się słabo i oparł się o niższego, który sam był w niemałym szoku. W końcu niecodziennie widuje się martwe ciało swojej przyjaciółki na podłodze.

Byli Gryfoni podeszli do ciała, a Lunatyk przytulił do siebie martwe ciało rudowłosej kobiety. Głaskał ja po głowie i szeptał coś cicho, a starszemu łamało się serce widząc go w takim stanie. Podszedł do łóżeczka, w którym siedział mały chłopiec. Wziął go na ręce i zaczął kołysać nim w celu uspokojenia. Gdy tylko Harry przestał płakać w domu nastała cisza. Ani czystokrwisty ani czarodziej półkrwi nie wiedzieli co mają teraz zrobić. Kto mógłby...?

— Pettigrew. — Syriusz warknął, zauważając wychylającą się zza drzwi sypialni dorosłych Potterów głowę najniższego ze wszystkich Huncwotów. — Jak mogłeś ty parszywy szczurze! — krzyknął. Zostawił Harry'ego z Remusem i mówiąc "szybko to załatwię" ruszył w pościg za Peterem. Nie trwało to długo, ponieważ już przed zniszczonym domem dogonił. — Expelliarmus!

Młodszemu udało się uniknąć zaklęcia i popatrzył się hardo w oczy przyjaciela. Jednak cała odwaga zeszła z niego gdy zauważył chęć mordu, w oczach Blacka.

— Jak mogłeś!? Ty paskudny zdrajco! Ufali ci! Wszyscy ci ufaliśmy! A ty... Ty ich zdradziłeś!? Wstydź się ty jebany śmierciożerco. Nie masz w sobie za kszty człowieczeństwa! Byłeś naszym przyjacielem. Wszyscy byli w stanie ci pomóc, a ty?! Tak perfidnie to wykorzystałeś! Powinieneś zdechnąć już dawno!

— To wszystko twoja wina! Żyliby gdyby nie ty! — krzyknął Pettigrew. Był wściekły. — Gdybyś nie zabił Fabiana, nigdy by się nic nie zdarzyło! Nie mogłem zaatakować ciebie bo i tak żadnego wrażenia by to na tobie nie zrobiło! Musiałem uderzyć w twój najsłabszy punkt! W twoich bliskich! I jak się teraz czujesz, co!? Jak się czujesz z faktem, że osoba, którą miałeś za przyjaciela cię zdradziła!?

Syriusz nie widział co powiedzieć. Czuł się po prostu zagubiony. Opuścił delikatnie różdżkę i patrzył się w gdzieś w dal, póki nie usłyszał znajomego głosu.

— Syriusz zrobił to w obronie swoich bliskich. — Black odwrócił się, a za swoimi plecami ujrzał Remusa. — Nie wiedział czy Fabian na prawdę was nie skrzywdzi więc zareagował automatycznie. Bo się martwił! A ty? Zrobiłeś to dla zdrady. Prewett na pewno nie byłby z ciebie zadowolony, Peter.

— A co ty możesz wiedzieć!? — Najmłodszy z Huncwotów zmienił się szybko w szczura, a już po chwili znajdował się obok Remusa przykładając mu różdżkę do gardła. — Tamtych zabił Voldemort, ale jego chętnie zabije sam, abyś poczuł prawdziwy ból. Zrób tylko krok w tę stronę, a on będzie martwy.

— Remus! — Syriusz krzyknął wpatrując się w zielone oczy ukochanego. O dziwo były spokojne. Jakby nic złego już miało się nie przytrafić.

— Hagrid jest teraz z Harrym. Ministerstwo się zaraz zjawi. Zaopiekuj się swoim chrześniakiem. Kocham cię Syriuszu. — Po policzkach starszego zaczęły spływać łzy. Nie zrobił żadnego kroku, ruchu. Nie zrobił nic, a już po chwili ujrzał zielone światło uderzające w wilkołaka. W tej samej chwili usłyszał dźwięk, który powiadomiał o deportacji. Ministerstwo się zjawiło.

Syriusza jednak już nic nie obchodziło. Czarodzieje złapali szybko morderce, a on pognał do ukochanego. Przytulał mocno coraz zimniejsze ciało Remusa krzycząc aby ten się obudził. Nie pragnął niczego innego. Chciał tylko, aby ten otworzył swoje piękne oczy. Bo on tylko spał, prawda?

I w końcu spojrzał na bladą twarz Lupina. Zamknął puste oczy ukochanego i ostatni raz pocałował delikatnie usta Lupina.

To było ich pożegnanie.

Huncwoci

Syriusz: Tu się wszystko zaczęło i tu się kończy

Syriusz: Was już nie ma

Syriusz: Już nigdy nie będzie

Syriusz: Ale dziękuję za to, że byliście ze mną przez dziesięć lat mojego życia

Syriusz: Dziękuję wam za wszystko

Syriusz: Nawet tobie Peter, pomimo, że teraz cię nienawidzę

Syrius: Byliście dla mnie jak rodzina

Syriusz: Byliście moją podporą

Syriusz: I choć raz było gorzej, a raz lepiej

Syriusz: To zawsze byliście

Syriusz: I mogłem na was liczyć

Syriusz: Kocham was

Syriusz: Śpijcie w spokoju

Użytkownik Syriusz Black usunął grupę Huncwoci.

~^~

No i tym akcentem kończymy tę książkę. Dzisiaj pojawią się jeszcze podziękowania oraz miejsce gdzie będziecie mogli zadawać pytanie do Q&A

Texting || HuncwociWhere stories live. Discover now