60🏹

55 9 0
                                    

Nasz prorok uciekł i idziemy tam gdzie on.
A niestety to bardzo daleko stąd
Halt smutny, lecz nie widać tego,
Bo on zawsze ponury, nie martw się kolego.
Długa podróż, męka niesłychana.
Ciekawe czy Tennyson dalej wysławia pana,
Pewien dom, pewna stodoła, brak w niej ludzi.
No nie! Już mi się nudzi!
Krowy wypuszczone dzięki rycerzowi
Horace i Halt oni nie są nowi.
Wracając do sedna, krowy dużo dały,
Na czele byk, który jest nie mały.
No i pomijając nudzącą wyprawę.
Genoweńczycy przyjechali - ci co mają wprawę
No i strzała Halta trafiła
Szczerze się przyznam potyczka nie miła.
Niestety nie udało im się zabić jednego.
Ale co z tego?
Jachaliśmy dalej, bo po co się przejmować.
A Halt zaczął się dziwnie zachowywać.
Noi w końcu odkryliśmy, że on został zatruty.
Wyjechałem więc, często się nie zatrzymywałem dopóty,
Dopóki nie dotarłem do uzdrowiciela.
Na szczęście zastałem właściciela.
Przyjechał Malcom do chorego,
Do dawnego nauczyciela mojego.
Musieliśmy złapać winowajcę, bo niewiadomo jaka to roślina.
I Horace wbił mu strzałę z trucizną, oj zrzedła mu mina.
Biegali by szybko trucizna się rozprzestrzeniła po ciele
I pomogło to naprawdę nieźle.
Powiedział bez cienia wachania,
I Halt wyzdrowiał.
I naprawdę dobrze się miał.
Teraz na Tennysona czas.
Więc pora ruszać w las.
Wyruszyliśmy za prorokiem,
I dostrzegliśmy go gołym okiem.
I jak to zawsze bywa
Will wygraną zdobywa.
I cieszyć się będziemy,
Bo do domu jedziemy.

WIERSZE, PIOSENKI I TALKSY O ZWIADOWCACHDonde viven las historias. Descúbrelo ahora