Uścisk [Hashimada]

89 6 4
                                    

Madara nie miał już na nic siły. Jeszcze chwilę chybotał się na drżących nogach ale gdy i one odmówiły posłuszeństwa, runą na ziemie. Był pewien że uderzy głową w twarde podłoże i ostatnie chwile swojego życia spędzi w błogiej nieświadomości, ale poczuł jak w ostatniej chwili łapią go silne ramiona i kładą jego głowę na czymś miękkim.

Podniósł wzrok do góry i spojrzał w twarz Hashiramy.

- Dlaczego... - Cichy szept wydobył się z ust Senju. - Dlaczego Madara! - Krzykną a jego twarz wykrzywił ból. - Nie musiałeś umierać! Mogłeś... - W jego głosie zaczynała rozbrzmiewać desperacja. - Mogłeś być u mojego boku i żyć! - Z jego oczy skapnęły pierwsze łzy które głucho uderzyły w policzki Ucichy i spłynęły na ziemie. - Madara, jak mogłeś... Jak mogłeś mi to zrobić... Dlaczego...

Czarnowłosy nie odezwał się. Co Senju miał na myśli zadając pytanie dlaczego?

Dlaczego był przeciwny sojuszowi?

Dlaczego zabił tych wszystkich ludzi?

Dlaczego tak bardzo wszystkiego nienawidzi?

Czy dlaczego go odrzucił. Jego i swoje pragnienia. Swoją odwzajemnioną miłość. Dlaczego odrzucił Hashimare Senju?

A może dlaczego odrzucił wszystko czego pragną i co kochał.

- Kto wie. - Stwierdził w końcu i poczuł jak palce Hokage zaciskają się mocniej na jego włosach. - To wszystko mnie przerosło. - Hashimara pochylił się bardziej a z jego oczu zaczęło lecieć coraz więcej łez.

- Kochałem cię. - Wyszeptał nie mogąc się wysilić na głośniejszy ton głosu.

- Wiem. - Madara odpowiedział mu równie cicho i podniósł drżącą dłoń wplątując swoje długie palce we włosy Kage. - Ja ciebie też kochałem. - Pociągną go za włosy zmuszając jednocześnie do przybliżenia się do niego. - Ale nawet to nie zdołało uratować mnie przed samym sobą.

Hashimara złożył na ustach Ucichy delikatny pocałunek który czarnowłosy odwzajemnił. Delikatny pocałunek w który oboje włożyli mnóstwo miłości.

Gdy Senju się odsuną, poczuł jak ręka Madary zsuwa się z jego włosów i opada na ziemię. Hokage złapał ją przerażony i wplątał swoje palce w palce Ucichy. Po chwili poczuł jak jego uścisk zostaje oddany i po chwili znów go nie czuć.

To było pożegnanie.

souffle de mortWhere stories live. Discover now