"Poszukiwanie Garnca"

4 1 0
                                    

Zgodnie z umówioną datą, wszyscy stawili się następnego dnia na stacji kolejowej w Wesołej o godzinie dziewiątej rano. Czarne loki Ani były spięte w wysokiego kucyka, gdy ta witała swoich towarzyszy, by zaraz poprowadzić ich na miejsce, gdzie ostatnio widziała tęczę.

Sama droga nie była skomplikowana, cały czas szli jedną uliczką pełną domów jednorodzinnych, na których podwórkach były śliczne ogrody i dużo drzew. Między czwórką panowała cisza, gdy stalowo oka dziewczyna prowadziła ich na miejsce zbrodni.

Adam nie krył się z tym, że zaspał i nie zjadł wcześniej śniadania, więc w połowie drogi wyciągnął z kieszeni kanapkę i zaczął po prostu jeść. Wcześniejszą ciszę wypełniło ćlamkanie, szeleszczenie worka plastikowego i odgłos żucia.

Nagle Ania zatrzymała się, a zaraz za nią cała reszta.

- Czemu się zatrzymaliśmy?- zapytał Arek stając obok Ani i drapiąc się po głowie.

- To tutaj. Stałam dokładnie w tym miejscu.- powiedziała, po czym ręką wskazała punkt na niebie.- a tam była tęcza.

Na moment znowu było słychać tylko odgłosy jedzenia kanapki przez Adama.

- I... Co robimy teraz?- zapytała Tośka- wiecie, musimy ogarnąć gdzie był garniec, aby znaleźć złodziei i odzyskać złoto.- mówiła gestykulując żywo rękami i żując gumę.

- Hmm... Łuk. Tęcza jest łukiem, pół okręgiem. Jeśli uda nam się obliczyć na jakiej wysokości względem nas się pojawiła, będzięmy w stanie określić obszar na którym powinien znajdować się garniec.- mamrotała pod nosem Ania- ale z drugiej strony, tęcza to zjawisko wzrokowe, czy posiada więc wysokość względną na której się pojawia, czy dla każdego punktu przyjmuje ona inna wysokość?

Pozostała trójka patrzyła się na ciemnowłosą, gdy ta prowadziła zażyłą dyskusję z samą sobą na temat tego, czy uda jej się obliczyć zasięg obszaru, w którym może znajdować się garniec.

- Nie prościej będzie poszukać na linii, na której kończy się ściana deszczu?- przerwał jej kłótnię Arek. Dziewczyna zatrzymała się w pół słowa i przemyślała to, co powiedział jej blond włosy kolega.

- To ma sens. Ruszajmy.

__________________💧_________________

- Czy to na pewno ma sens?- zapytał Adam- idziemy już tak pół dnia. Jesteś pewna, że tędy szła granicą chmur?

Ania westchnęła po raz już setny tego dnia. Rzeczywiście, Adam miał rację. Szli już pół dnia i nie było nawet śladu, że w okolicy mógł stać garniec. Dziewczyna zaczęła sama wątpić w to, że dobrze prowadzi ich grupę. Nie była już dłużej pewna, że idą po granicy chmur.

Czwórka nastolatków była już zmęczona, zachód słońca zbliżał się nieubłaganie, a droga, którą obrali zdawała się prowadzić do nikąd. To, co w tym momencie czuła czarno włosa można ubrać w dwa słowa: bezsilność i frustracja.

Nie miała pojęcia co ma zrobić, a wstyd było jej się przyznać. Myślała, że ma sytuację pod kontrolą, tymczasem było absolutnie odwrotnie. Całokształt nowej rzeczywistości był przerażający, a ciężar który spoczął na ramionach nastolatków przytłaczający.

Stalowo oka zatrzymała się że zwieszoną głową i podkręciła nią na boki. Nie ufała w tym momencie swojemu głosowi. Nie mogła zebrać się na to, by powiedzieć coś w co sama już nie wierzy.

Dziewczyna poczuła dotyk na ramieniu. Podniosła głowę i obróciła się, by zobaczyć swoją koleżankę z klasy, która uśmiechała się do niej pokrzepiająco. Pomimo łez, które chwilę wcześniej zaczęły się zbierać w kącikach jej oczu, odwzajemniła niemrawo uśmiech.

- Choćby znaleźć sobie jakieś miejsce na nocleg.

__________________💧_________________

Czwórka nastolatków postanowiła nie  wracać się do domów i postawiła na namiot, który zabrała ze sobą Ania. Każde z nich na szczęście zabrało ze sobą karimatę, przeczuwając taki obrót wydarzeń.

Ze względu na to, że od dłuższego czasu trasa przebiegała w lesie, Adam postanowił po prostu znaleźć przytulną polankę, na której będzie można na spokojnie rozłożyć namiot. Nikt nie prostestował przeciwko temu pomysłu.

Nie zajęło to długo, gdy cała czwórka wyszła na polanę i na widok tego co było na polanie wzniesiono okrzyk radości. Sama wielkość polany była w sam raz, by się na niej zatrzymać, ale powodem radości nie był sam rozmiar polany.

Wreszcie znaleźli garniec.

- No, to poszukiwanie garnca zakończone!

Kolory TęczyWhere stories live. Discover now