Gdybym był na miejscu jej chłopaka, nie pozwoliłbym aby była taka napita. Zresztą gdzie on był? Powinien jej pilnować, przecież mogła zrobić sobie krzywdę.
- Masz coś o bólu? - Jęknęła.
- Nie powinnaś brać leków, jesteś pijana. - Odpowiedziałem łagodnie.
- Zayn już dawno by mi pomógł.
- Domyślam się, że to twój chłopak i go tutaj nie ma.
- Jest, tylko nie wiem gdzie. - Zamknęła oczy. - Chciałabym się przespać...zrób co chcesz, a ja się położę.
Poszła do mojego łóżka i tak po prostu się na nie położyła. Najładniejsza, najbardziej pożądana i popularna dziewczyna w szkole, chciała spać w moim łóżku. Zgasiłem światło i stamtąd wyszedłem. Mimo tego, że obiecałem co innego. Greg zabronił mi wychodzenia ze środka, ale ja miałem innego wyjścia. Chciała spać, a ja nie mogłem tak po prostu tam zostać i na nią patrzeć. Czułbym się dziwnie, zbyt bardzo dziwnie.
Na dole było strasznie głośno, a ludzi strasznie dużo. Mój brat był bardzo gościnny, nawet za bardzo. Większość ludzi była z mojej szkoły, a jego starszych kolegów dosłownie garstka. Zastanawiałem się nad tym bardzo długo, dlaczego zaprosił akurat ich. Jednak pełno półnagich dziewczyn, od razu rozwiało moje przemyślenia. Był typem imprezowicza, co było moim przeciwieństwem.
***
Nie mogłem spać przez całą noc, a teraz byłem strasznie zmęczony. Jednak to nic w porównaniu do tego, co muszą czuć ci wszyscy, co się tak wczoraj załatwili. Wszedłem swojego pokoju, a widok śpiącej dziewczyny trochę mnie zdziwił. Byłem pewien, że jej już nie ma.
- Moja głowa. - Miała zachrypnięty głos i chyba nie zdawała sobie sprawy, że jest w moim domu.
- Na stoliku są tabletki. - Miałem nadzieje, że jej nie wystraszę. Myliłem się, zresztą jak zwykle. Zerwała się na równe nogi i patrzyła na mnie z wielkim zdziwieniem.
- Gdzie ja kurwa jestem? - Trzymała się za głowę.
- W-w moim domu. - Dlaczego ja się zawsze przy niej jąkałem?
- Co? - Swój wzrok skierowała na stolik nocny.
- Przyszłaś tutaj i zasnęłaś.
- Przyszłam? Niby po co? - Prychnęła. - Uczyć się matmy?
- Tak, między drinkami tłumaczyłem ci pierwiastki.
- Serio musiałam być pijana.
- To był sarkazm.
- Oh...
- A tak serio, powinnaś się zgodzić. Wiesz...na ta naukę. - Usiadłem na krześle.
- A tak serio...odczep się ode mnie. - Jęknęła.
- Naprawdę wolisz, tak po prostu nie zdać? Nie zależy ci na skończeniu szkoły?
- I tak jej teraz nie skończę, mam jeszcze rok.
- Jak się nie postarasz, będą to dwa lata. Profesor chce ciebie przepuścić, a ty to olewasz. Powinnaś spróbować i pokazać, że umiesz nie tylko ładnie wyglądać. - Byłem dumny z siebie, że wypowiedziałem te słowa bez żadnego zająknięcia.
- Słucham? - Prawie się zakrztusiła. - To moja sprawa, czy będę się uczuć czy nie.
- Miałem tego nie mówić, ale jeśli się zgodzisz to mi też pomożesz. - Ugryzłem się w język.
- W jaki sposób? - Wywróciła oczami.
- Nie zrozumiesz...- Musiałbym jej to tłumaczyć przez cały dzień. Czy ta dziewczyna wiedziała w ogóle co to jest uniwersytet? Domyślam się, że nie. Dla niej liczyła się tylko uroda i te inne babskie rzeczy.
- Ugh...zgoda. - Podeszła bliżej. - Ale to tylko dlatego, że za dużo gadasz. A mnie boli głowa.
- W porządku. - Nie sądziłem, że tak szybko mi pójdzie. Zgodziła się! Teraz mogłem zacząć świętować.
- Tylko nikomu o tym masz nie mówić i spotykamy się w tajnych miejscach.
- Tajnych? - Zmrużyłem oczy. - Nie bawimy się w agentów.
- Niby nie, ale możemy.
- Jesteś dziwna. - Odpowiedziałem całkiem poważnie.
- Mogę zmienić zdanie. - Założyła ręce na piersi.
- Okej, bawimy się w agentów. - Próbowałem się nie zaśmiać. Ta dziewczyna była naprawdę dziwna. Byłem jednak ciekawy, czy powie o tym chociaż swojemu chłopakowi. Byłem aż tak zły, aby mnie się wstydzić?
- Chciałabym wrócić do domu, ale swój telefon zostawiłam w samochodzie u mojego chłopaka.
- Mogę dać ci zadzwonić. - Powiedziałem bez ogródek.
- Nie znam numeru, ani nie mam pieniędzy na taksówkę. - Uśmiechnęła się niepewnie. - No nic...jakoś sobie poradzę.
Dopiła wodę i zaczęła wychodzić. Miałem puścić ją samą? Nie żebym się martwił, ale przecież nie znała drogi. Mogłem ją przecież powieźć i tak miałem jechać do Liama.
- Mogę cię podwieźć...oczywiście jeśli chcesz.
- Byłoby świetnie. - Uśmiechnęła się. I chyba to był szczery uśmiech.
Dziewczyna zeszła ze mną na dół. O dziwo mieszkanie wracało do normy. Kanapa była idealnie czysta, ale tylko ona. Reszta pomieszczenia wyglądała jak pobojowisko. Denerwowałem się tą jazdą. Nigdy nawet bym nie pomyślał, że będę miał okazje z nią porozmawiać. Zazwyczaj takie dziewczyny, jak ona trzymały się ode mnie z daleka. Zresztą to też się nie liczyło, jechała ze mną z przymusu.
- Wow. - Wyglądała na zaskoczoną.
- Co takiego? - Otworzyłem drzwi do auta.
- Myślałam, że nie jeździsz takim autem. Zresztą nie myślałam też, że mieszkasz w takim domu.
- Kujony powinny mieć rower, albo jeździć autobusem miejskim. Prawda?
- Ja...nie...nie miałam tego na myśli.
- Chciałbym, aby nasze pierwsze spotkanie odbyło się jutro. Mam nadzieje, że nie popsuje ci to planów. - Próbowałem nie zwracać uwagi na jej dziwne komentarze. Nie lubiła mnie i musiałem się do tego przyzwyczaić.
- Przecież jutro jest dzień wolny. - Jęknęła.
- Godzina piętnasta? - Starałem się być nieugięty.
- Wyślesz mi adres sms-em. - Ziewnęła. - Daj mi swój telefon.
Gdy czekaliśmy na czerwonym świetle, dziewczyna wpisała swój numer telefonu. Kierowała mnie dalej do jej domu, a przy okazji włączyła radio. Sam zapomniałem wyciągnąć z niego płyt.
- Słuchasz Artic Monkeys?! - Krzyknęła.
- Taa...
- Uwielbiam ich! Mają niesamowite piosenki.
Patrzyłem się na nią, jak nuci słowa piosenki. Spoglądała na szybę, a jej paznokcie delikatnie stukały o czarną framugę drzwi. Wydawała się zaczarowana jedną z ich piosenek. Nie zwracała na nic uwagi, tylko wsłuchiwała się w słowa lecące w radiu.

Critical Past [Niall Horan]Where stories live. Discover now