Pierwsze Wrażenie

Zacznij od początku
                                    

Ku jego zaskoczeniu napastnik złapał się za klatkę piersiową i zawył z bólem. Zakrył dłońmi usta, nie pokazując ponownie długich, wysuniętych kłów i opadł kolanami na asfalt, z głową w dole, podtrzymując się jedną ręką twardego podłoża. Cierpiał. Wewnątrz cierpiał.

- Allez-vous en. – Odezwała się kobieta, miłym spokojnym i opanowanym głosem.

Była wysoką kobietą, nie dałabym jej więcej niż dwadzieścia jeden lat. Włosy miała upięte w kok, ubrana w białą koszulę z długimi rękawami i granatowymi spodniami. Szła zgrabnie, wyprostowana nie czując leku.

Młodzieńcy popatrzyli na nią, po czym rzucili się do biegu.
Wampir spojrzał na nią, po czym na uciekających.

- Zostaw ich. – Powiedziała mama. – Nie powinieneś się żywić ludźmi. Morderstwo jest najwyższym złamaniem prawa.

- Nie obchodzą mnie wasze ludzkie prawa. – Wysyczał podnosząc się.

Nie powiedziała ani słowa, tylko wpatrywałam się w niego, robiąc krok do przodu.

- Czemu się mnie nie boisz, Pani?

- Bo nie stanowisz dla mnie zagrożenia.

- Tak nisko mnie cenisz My Lejdy?

- Nie nazywaj mnie tak.

- Więc czy zdradzisz mi swoje imię?

- Sądząc po tym, jak skończyłeś mogę stwierdzić, że się karasz. Sam robisz sobie krzywdę, głodząc się, a następnie polując na ludzi dla zabawy, nie będąc w fazie najniższym wyklętego. - splotła ręce za plecami, mierząc go wzrokiem.

- Skąd wiesz o wyklętych? - zmarszczył ciemne brwi. - Zaraz. Jesteś łowczynią.

- Emilia Belweder. – Przedstawiła się mama.

- William L’sesero. - Ukłonił się kładąc jedną rękę za plecami, a drugą na klatce piersiowej.

- L’sesero. Kojarzę tę nazwisko. - zmrużyła lekko powieki. - To twój ojciec został zamordowany.

- Nie, mówisz o moim bracie. – Ich twarze dzieliło kilka centymetrów. – Interesujące. Łowczyni, która interesuje się życiem osobistym wampira. Bawisz się ze mną jak z ofiarą, którą zaraz zabijesz? Z góry mówię panno Emilio, że zabicie mnie nie będzie takie proste.

- Już dawno nikt nie nazwał mnie Łowczynią. Przestałam zajmować się zabijaniem nadprzyrodzonych, dlatego możesz czuć się bezpiecznie. Nie zrobię Ci krzywdy.

- Nawet jeśli chciałabyś, zapłaciłabyś swoim życiem.

- Jesteś bardzo pewny siebie, jak na wampira, który nie może sobie poradzić po stracie brata. Wasza rasa jest bardziej wrażliwa od ludzi w kwestii emocjonalnej, jednak zazwyczaj kończy się to wyparciem człowieczeństwa i pozostaniem wyklętym. Chcesz się nim stać?

- Nie zniżę się do tego poziomu.

- Więc walczysz z tym.

- Porzuciłaś życie łowcy, żeby stać się psychologiem?

- Nie, próbuje Pana zrozumieć.

- Nie ma takiej potrzeby. Mów mi Will.

Otworzyłam oczy.
Było mi ciepło, a pomieszczenie zalewał zielony blask obracającej lampy. Czułam zapach smażonego jedzenia i gałki muszkatołowej. Westchnęłam cicho i zamrugałam, a potem spróbowałam się podnieść z łóżka. Co się stało? Czemu tak szybko opadam z sił. Chciałam zadać to pytanie Adlerowi, który stał przede mną z tacą wypełnioną jedzeniem – jajkiem sadzonym ze szczypiorkiem oraz kromką chleba z serem. Na ten widok brzuch odpowiedział głodem i ochotą spożycia dobrze przygotowanego posiłku. Nie wiedziałam, czy jest dzień, a może wieczór. Obiad bądź Kolacja.

Akademia nadprzyrodzonych Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz