- No ej... - Valeria spojrzała się zirytowana na przyjaciółkę, a ta wybuchła tylko gromkim śmiechem, którym od razu zaraziła Valerię.
Gdy skończył się filmw telewizji, dziewczyny wybrały się na zakupy.
*chłopaki*
- Zastanawiałeś się, kto będzie ojcem chrzestnym waszego dziecka? - Spytał Cameron wpychając do ust kolejną łyżkę czekoladowych płatek.
- Hmm. - Zaczął Nash i oparł się o wyspę kuchenną prze Cameronem. - Chciałbym, żebyś to był ty, ale musiałbym jeszcze pogadać z Alex.
- Spoko. - Odpowiedział Cam. - A matka chrzestna?
- Pewnie będzie nią Valeria. No bo kto inny? - Uśmiechnął sie do przyjaciela.
- Patrz jak to się wszystko potoczyło. Ty z Alex będziecie mieli dziecko, a ja ożenię się z Valerią. Kto by się tego spodziewał. - Cam wepchnał do ust kolejną łyżkę płatek.
- Właśnie. Wiesz czego żadny z nas nie zrobił? Nie powiedział nic swoim rodzicom. - Nash przeczestał włosy ręką. - Nawet nie wiedzą, że mam dziewczynę, a na dodatek, że będę ojcem.
- Holly shit! - Powiedział Cameron.
- No właśnie. Trzeba do nich pojechać.
- Kiedy?
- Mamy teraz wolne przez kilka dni, to może jutro? Po jutrze?
- To niezły pomysł. - Pokiwał głową Cameron i odstawił miskę do zlewu.
*Następny dzień; dziewczyny*
Dziewczyny po skończonej pracy dostały od Brandona kluczyki do służbowego jeepa i wróciły nim jeszcze na chwilę do domu, żeby zabrać torbę z ubraniami. Chciały wziąć tylko jedną wspólną, żeby nie było dużego zachodu. W domu jeszcze ubrały się w wygodniejsze ubrania i poszły do samochodu ze swoimi torbami. Schowały ją do bagażnika, a potem pojechały. Alex prowadziła.
- Rozmawiałam dzisiaj z Nashem. - Powiedziała Alex i włączyła dmuchanie na szybę.
- Co mówił? - Spytała Val robiąc coś na telefonie.
- Chcą dzisiaj lub jutro pojechać do swoich rodziców, żeby powiedzieć im o... sama wiesz.
- Yhym. - Valeria zablokowała telefon i wrzuciała go do bocznej kieszeni umieszczonej w drzwiach samochodu. Spojrzała na przyjaciółkę. - Ale, czekaj. Oni pojechali tam sami?
- Tak.
- Czy to twoim zdaniem nie jest troche niemiłe w stosunku do ich rodziców? Przecież to Nash i TY będiecie mięli dziecko, a nie tylko sam NASH. On powinien to wiedzieć i powinien wziąć cię ze sobą.
- Ale to samo mogłabym powiedzieć o Cameronie. - Powiedziała Alex.
- Ja wiem i w stu procentach się z tobą zgadzam. Cameron powinien pojechać ze mną i oznajmić swoim rodzicom, że się ze mną ożeni. Z resztą, my to samo powinnyśmy zrobić z naszymi rodzicami.
- Właśnie. Trzeba do nich też pojechać.
- Dokładnie. Tylko nie teraz. Za dużo mamy dni wolnych. Pojedźmy może... w święta. Tak, to będzie super prezent dla nich, wiedzieć, że ich córka będzie miałą dziecko, a druga, że wychodzi za mąż. - Valeria się uśmiechnęła.
- Polecenie do nich na święta nie jest złym pomysłem. Z chłopakami? - Alex przelotnie spojrzała na przyjaciółkę.
- Tak. No chyba, że będą oni chcieli spędzic święta z ich rodziną.
CZYTASZ
"Shake? Nie, dzięki!"
Teen FictionMałe rzeczy są początkiem czegoś wielkiego. Jak ten shake. Niby nic wielkiego, a jednak. Zazwyczaj takie incydenty nie są początkiem dobrej znajomości, lecz wręcz przeciwnie. Ale zawsze zdarzają się wyjątki!
rozdział 21
Zacznij od początku