rozdział 31

258 22 4
                                    

Alex obudziła się już przed ósmą, ale z powodu bólów brzucha, które zaczęły doskwierać jej już w nocy, zmuszona została do wczesnego wstania i zażycia tabletki. Sky już nie spała, tak samo jak Eliza (mama Nasha), która gdy tylko zobaczyła bladą dziewczynę od razu zaparzyła jej melisy i kazała położyć sie w salonie. Sky widząc Alexandrę w takim stanie oddała jej pilota od telewizora.

- Masz. - Powiedziała Sky i położyła pilot na kolanach dziewczyny.

- Ale po co? - Spytała usmiechnieta Alex.

- Obejrzyj sobie coś. - Powiedziała Skylynn i wróciła do wcześniejszego kolorowania rysunku.

- Na pewno? A nie chcesz może obejrzeć jakiejś swojej bajki? - Spytała.

- Nieee. - Powiedziała Sky. - Moja bajka się skończyła.

- To dziękuję. - Odparła Alex i włączyła jakiś serial.

- Sky, śniadanie na stole! - Zawołała mama Nasha.

- Gofry! - Krzyknęła mała i pędem pobiegła do jadalni.

Dziewczyna opatuliła sie bardziej w koc i westchnęła. W tym samym czasie do salonu weszła Eliza z kubkiem herbaty.

- A dla ciebie kochanie. - Podała dla dziewczyny kubek. - Melisa działa na wszystkie bóle. - Opadła na fotel obok.

- Dziękuję bardzo. - Odpowiedziała Alex.

- Okropna pogoda. - Westchnęła kobieta.

Rzeczywiście. Była brzydka pogoda. Niebo było szare i co chwila padał mocny deszcz.

- Zgadzam się. - Pokiwała głową Alexandra i wzięłałyka herbaty.

- O, a może jesteś głodna? - Nagle ożywiła się Eliza.

- Tak troszkę. - Odparła dziewczyna.

- To może zrobię ci śniadanie?

- Nie, nie trzeba. - Alex machneła ręką i odstawiła kubek na stolik.

- E tam. - teraz to Eliza machneła ręką. - Zrobienie śniadania to nie kłopot. Kobieta w ciązy powinna jeść regularnie. Pamiętam, jak było gdy jeszcze nosiłam Nasha a brzuchu. O dziewczyno! Wtedy to musiałam jeśc! - Zaśmiała się.

- To może skuszę się na coś pysznego. - Uśmiechnęła się Alex. - Ale pod warunkiem, że pomogę.

- O nie, nie! Ty musisz leżeć. - Zaprzeczyła Eliza i wstała z fotela.

- Oj tam, oj tam. - Alexandra również wstała i załozyła dłonie na biodra. - jeszcze mnie ból brzucha nie zabił. - Ruszyła do kuchni.

W tym samym czasie wstał Nash, a właściwie obudził się gdy usłyszał dzwonek swojego telefonu. Po omacku ręką wyszukał swój telefon leżący na stoliku obok i odebrał.

- Halo? - Wychrypiał do słuchawki.

- Siema stary, jak tam dzień mija? - Odezwał się radosny Cameron.

- Jeszcze sie nie zaczął. - Westchnał ciężko chłopak. - Po co dzwonisz?

- Ustalamy z Valerią świadków na ślub.

- I co? Ja mam może zostać świadkową, co? - Powiedział Nash, a Cam się głośno zaśmiał, aż Nash musiął odsunąc na chwilę słuchawke od ucha.

- Miałem inną propozycję, ale jak chcesz. - Zaśmiał się znów Cameron. - A tak poważnie, to chcesz zostac świadkiem? - Spytał.

- Pewnie, ale wiesz co bro...? - Odparł Nash.

- Hm?

- Daj mi spać. - Mruknął do słuchawki. 

- Okay, okay. - Powiedział uszczęśliwiony Cam.

- Która wogóle jest godzina? - Spytał Nash i podniósł głowę z poduszki.

- Ósma dochodzi.

- To czemu dzwonisz teraz?

- Chcielismy jeszcze pare innych spraw z Val załatwić, więc teraz zajechalismy do kościoła, żeby spotkać się z księdzem i tak dalej. - Odparł Cam.

- Okay, kończe. Siema. - Powiedział Nash.

- Hej. - Odpowiedział Cam i się rozłączył.

Nash jeszcze chwilę leżał, ale potem postanowił nie spać i wstał. Ubrał na siebie tylko jakieś dresy i wolnym krokiem zszedł na dół po schodach. Przywitał go najpierw przyjemny zapach cappuccino. Potem, gdy zakradł się do kuchni zobaczył jego mamę i Alexandrę przygotowujące śniadanie. Podbiegł do nich od tyłu i objął je ramionami.

- Cześć. - Powiedziała Eliza i cmoknęła szybko chłopaka w policzek. Potem spróbowała boczku, który akurat smażył się na patelni.

- Dzień dobry słońce. - Powiedziała Alex i pocałowała namiętnie chłopaka.

- Co moje dwie seksowne panie tutaj robią? - Spytał i wziął szklankę z szafki wiszącej nad mikrofalówką. 

- Śniadanie. - Odparła Alex.

- Boczek, jajecznica, tosty i kawka na dobry początek dnia. - Powiedziała usmiechnięta Eliza i wzięła łyka swojego cappuccino.

- A ja melisa. - Alexandra wzniosła swój kubek do góry i potem równiez wzięła łyka.

- Melisa? Nie chcesz może kawy? - Spytał Nash nalewając sobie soku. 

- To znaczy... - Alex zaczęła mówic, ale mama Nasha ją wyprzedziła.

- Alex źle się czuje, a melisa pomaga na różne bóle. W tym brzucha. - Eliza wskazała na dziewczyne drewnianą łopatką, którą po chwili zaczęła przewracać boczek na patelni.

- Boli cie brzuch? - Spytał Nash, który od razu podszedł do dziewczyny i obrócił ją w swoją stronę. 

- Jakoś tak od połowy noc do teraz. - Usmiechnęła się dziewczyna.

- Było mnie obudzić. 

- Nie chciałam. - Alex wzruszyła ramionami.

- Czemu? - Spytał chłopak.

- Bo tak słodko spałeś. - Dziewczyna dootknęła palcem wskazującym czubek nosa chłopaka. - Jak bobas. - Dodała i wróciła do przygotowywania jajecznicy.

Eliza sie zaśmiała z zachowania dwójki.

- A ty może byś tu tak nie stał i nakrył do stołu, co? - Spytała mama Nasha i oparła się jedną ręką o blat, a drugą oparła na biodrze.

- Nashy! - Krzykneła Sky, która dopiero teraz zauwazyła chłopaka. Wskoczyła mu na ręce.

- O, a Skylynn ci pomoże. - Dodała Eliza.

- Pomożesz bratu nakkryć do stołu? - Spytał Grier.

- Tak! - Krzykneła Sky i pokiwała energicznie głową.

- I idź obudź ojca, bo prześpi cały dzień. - Dodała Eliza przekładając boczek na talerz obok.

- A gdzie Hayes? - Spytał Nash.

- Też śpi. Obudź ich obu.

Nash od razu się uśmiechnął i ruszył w stronę schodów. Gdy był już w połowie drogi na górę powiedział do siostry.

- Ty idź obudź tatę, a ja Hayesa, dobra? - Spytał.

- Tak. - Szepnęła Sky i pobiegła do sypialni rodziców.

Nash w tym czasie pobiegł po cichu do łazienki. Z szafki, gdzie znajdowały się ręczniki i inne pierdoły wyjął plastkową miskę. Nalał do niej zimnej wody i gdy miska napełniła się po brzegi wyszedł z łazienki i ruszył do pokoju Hayesa.

Już chyba wiemy co zrobił.

"Shake? Nie, dzięki!"Where stories live. Discover now