Szybko - pomyślał, wyjmując połyskujący delikatnym światłem miecz. Nagle dostrzegł z boku kolejny ruch.

Nero spoważniał i skupił się. Jeden upiór nie stanowił problemu, dwa stawały się już trudniejszym zadaniem. Ruszył na spotkanie istot, kiedy kątem oka spostrzegł następnego. Zaczął biec, okrążając pierwszą istotę po łuku. Nie mógł dać im się otoczyć. Były nieobliczalne z tymi swoimi mackami. Ich ruchy, sposób oraz zasięg ataku był niemożliwy do przewidzenia. Pod tym względem walka z człowiekiem stawała się dużo łatwiejsza. Jeśli któryś z upiorów znalazłby się w jego martwym punkcie, mógłby nie przeżyć tego spotkania.

Nocny wędrowiec zawsze zastanawiał się, co kieruje tymi istotami. Czy posiadają jakąś inteligencję, instynkt, jaki jest ich cel? Nie miał na to teraz czasu.

Najpierw muszę się ich pozbyć.

Kiedy tylko się zbliżył, pierwszy upiór wystrzelił w jego stronę macki. Nero wywinął się w bok i odciął część z nich błyskawicznym ruchem. Nie tracąc rozpędu, wymierzył cios w środek upiora. Miecz zagłębił się w ciemność. Nocny wędrowiec zacisnął zęby, czując, jak śmiertelny wrzask istoty, wwierca się w jego mózg.

Skręcił, dostrzegając smugę mroku. Przypadł do ziemi, przeturlał się, ciął. Drugi upiór sprawiał wrażenie potężniejszego. Wypuścił macki z boków i z góry, próbując przyszpilić mężczyznę z trzech stron jednocześnie. Mężczyzna uskoczył, odrąbując ramiona. W ich miejsce wyrosły kolejne. Zaczął rąbać mieczem, uskakiwać i znów atakować z maksymalną prędkością, na jaką mógł się zdobyć. Musiał się spieszyć. Gdzieś z tyłu był jeszcze trzeci przeciwnik. Nero wygiął się, unikając macki mierzącej w jego brzuch. Ciął, skoczył w przód. Wylądował i odbił się w bok. Macki nie nadążały ze zmianą kierunku. Teraz miał szansę. Zerwał się i zaatakował jądro wijącej się ciemności. Upiór zawył i zafalował, ale nie zniknął.

Nero nie miał czasu na ponowny atak. Do walki dołączył trzeci stwór. Mężczyzna odskoczył w bok. Zraniona istota przypuściła intensywny atak. Nocny wędrowiec wywijał się jak mógł, próbując nie dać się trafić. Mrużył oczy w skupieniu. Po czole ściekał pot. Trzeci z upiorów zaatakował. Nero dostrzegł go kątem oka. Rzucił się rozpaczliwie na ziemię, przeturlał. Wstał i zaatakował. W biegu wykonał unik. Wykorzystując impet ruchu, poprowadził miecz w obszernym cięciu. Trafiona istota zawyła przeraźliwie i zapadła się w sobie.

Nie było czasu na satysfakcję. Nero ledwo zdążył uchylić się przed atakiem ostatniego z upiorów. Szybki skręt, błysk ostrza. Mężczyzna odciął część nadlatujących macek. Zawirował, składając się do ciosu. Trafił idealnie.

Po chwili było po wszystkim. Stał, oddychając ciężko.

- Trenujesz jak baba, ale widzę, że coś tam jeszcze potrafisz - rozległ się nagle głos. Nocny wędrowiec drgnął i rozejrzał się zaskoczony. Zbliżający się mężczyzna potrafił doskonale maskować swoją obecność. Nero uśmiechnął się szeroko, rozpoznając wysokiego draba, który na przywitanie trzasnął go wielką łapą po plecach. Jęknął, czując ból między łopatkami. Z jakichś powodów Castor uważał, że tak należy witać przyjaciół i żadne tłumaczenia nie trafiały do jego zakutego łba.

- Mogłeś pomóc - sapnął nocny wędrowiec, wycierając pot wierzchem dłoni.

- Nie zdążyłem - przyznał nowo przybyły. Uśmiechnął się, patrząc na towarzysza. - Cieszę się, że jednak żyjesz, kurduplu. Co ci zajęło tyle czasu za zasłoną? Twój szanowny dziadunio prawie im nogi z dupy powyrywał, kiedy wrócili bez ciebie.

- Potrafię to sobie wyobrazić - mruknął Nero.- Co robiłem w Trovii? Długa historia. Nie chce mi się teraz opowiadać. A ty co tu robisz?

Castor od dłuższego czasu zajmował się trenowaniem młodych strażników. Na Pustkowie zapuszczał się coraz rzadziej. Czas zaczynał go pomału doganiać i sprawiał wrażenie, że jest już z dobrych dziesięć lat starszy od Nero.

Pamięć Pustkowia vol. 1Where stories live. Discover now