7

432 54 123
                                    

Dziewczyna zasłoniła się rozpaczliwie. Odskoczyła, przyjęła pozycję. Oddychała szybko i z trudem. Atak nadszedł błyskawicznie. Skręt bioder, zastawa. Głuchy odgłos zderzającej się broni. Krok w tył i zamach. Zbyt wolno. Syknęła, czując tępy ból, gdy broń przeciwnika trafiła ją w biodro. Zaatakowała, lecz jej miecz zbiło silne uderzenie. W ostatnim momencie zrobiła unik. Noga zaprotestowała.

Catriona zagryzła zęby, nie chcąc się poddawać. Wyprowadziła kolejne cięcie. Przeciwnik uniknął go bez trudu, przejął inicjatywę. Zasłoniła się na oślep. Szczęk stali, pot zalewający oczy. Serce waliło jak oszalałe. Krzyknęła i zaatakowała. Rękę przeszył ból, a broń poleciała w piach. Dziewczyna zesztywniała, czując ostrze przyłożone do gardła.

– Całkiem nieźle, panienko. – Logen z uśmiechem podniósł jej leżący na ziemi, ćwiczebny miecz.

Catriona spojrzała z rezygnacją na siwiejącego mężczyznę. Nawet się nie spocił. Pomimo że na jego twarzy pojawiły się już zmarszczki, poruszał się ze zwinnością, której jej samej wciąż brakowało. Nie wiedziała, gdzie tata go znalazł, ale był naprawdę dobrym szermierzem i świetnym nauczycielem. Za to ona była beznadziejna. Przy każdym treningu boleśnie uświadamiała sobie, ile jeszcze jest przed nią nauki. Może szermierka to faktycznie tylko fanaberia bogatej panienki, jak nieraz słyszała w akademii? Jednak to właśnie w takich chwilach, kiedy krew dudniła w uszach, a pot zalewał oczy, czuła się naprawdę szczęśliwa. Nie zamierzała z tego rezygnować

– Na pewno mogło być lepiej – stwierdziła.

– Na pewno, ale i tak całkiem nieźle.

Catriona przetarła z westchnieniem czoło. Słońce grzało niemiłosiernie.

– Jeszcze raz? – zapytała.

– Wykończysz mnie w tym upale. Nie jestem już taki młody. Odpocznijmy chwilę, a potem potrenujesz ciosy.

Zeszli z placu treningowego. Cieszyli się wytchnieniem, które przyniosły cień i zimna woda. Catriona odchyliła głowę, czując wiatr przyjemnie muskający jej twarz. Powietrze pachniało ziemią, lasem i końmi. Znajdowali się na tyłach pałacyku cioci, tuż obok stajni. Właściwie plac treningowy dostał swoją nazwę trochę na wyrost. Zazwyczaj był to maneż, na którym układano wierzchowce pod siodło i do bryczki.

Kiedy jej serce zaczęło bić trochę wolniej, a oddech uspokoił, podniosła się i podjęła trening na nowo.

– Nie pokonasz przeciwnika swoją siłą. Musisz skupić się na szybkości i precyzji – mówił Logen, poprawiając jej ustawienie. Pokierował wyżej ręce i cofnął plecy. – Poćwiczymy jeszcze chwilę pozycje. Powtarzaj je przez resztę wakacji. Pozycje i cięcia. Koncentruj się na tym, żeby wykonywać je idealnie. Twoja głowa dobrze je zna, ale to mięśnie muszą je zapamiętać.

– Bardzo żałuję, że nie możesz tutaj zostać. Będzie mi brakowało naszych treningów – wyznała dziewczyna.

Zanim mężczyzna zdążył odpowiedzieć, usłyszeli zbliżające się kroki i kobiecy głos:

– Moja droga, szermierka świetnie ci idzie, ale najwyższy czas skupić się na nauce magii. W końcu czeka cię już ostatni rok w Akademii.

Catriona podniosła głowę i rozpromieniła się na widok nadchodzącej Tesseithy. Kątem oka dostrzegła lekki rumieniec wypływający na twarz Logena. Nigdy nie potrafiła zrozumieć tego, jak mężczyźni reagują na ciocię. Ciocię, która miała już przecież grubo ponad sto lat, choć wciąż wyglądała młodziej od jej matki. Czarodzieje starzeli się w zależności od mocy, jaką dysponowali – im byli potężniejsi, tym wolniej.

Pamięć Pustkowia vol. 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz