Rozdział 22 "Noc jeszcze młoda"

Start from the beginning
                                    

-Dobrze się bawisz?- przeszedł mnie dreszcz gdy usłyszałam łagodny głos tuż przy uchu. Jakim cudem on znalazł się tak blisko mnie?

-Z waszą królewską mością? Doskonale.- na moją twarz wkradł się cwany uśmieszek. Wywrócił oczami, lecz po chwili uśmiechnął się łobuzersko.

-To tak jak ja z tobą, królowo.- ostatnie słowo wypowiedział z takim naciskiem, że sama już nie wiedziałam co mam brać na poważnie.

-Bardzo śmieszne, dla twojej świadomości jestem generałem.- w tym momencie obrócił mnie, więc na chwilę straciłam jego twarz z pola widzenia. Gdy jednak znów ją ujrzałam powitała mnie z tym zadziornie uroczym oraz uroczo zadziornym uśmiechem. Muzyka powoli cichła... Taniec dobiegał końca...

-Dla mnie zawsze będziesz królową.- szepnął i się skłonił. Muzyka całkowicie ucichła, również mu się pokłoniłam tyle, że o wiele niżej. W końcu musiałam okazać szacunek królowi. Znów miałam zaszczyt być z nim tak blisko... Odszedł w swoją stronę, a ja postąpiłam podobnie. Odeszłam na bok, szczęśliwa jak nigdy. 

"Dla mnie zawsze będziesz królową" te słowa nie chciały wyjść z mojej głowy.

Uśmiechałam się mimowolnie na wspomnienie ich. Nie byłam przecież królową...

Zaczęłam szukać Edmunda wzrokiem, nie chciałam by to była nasza ostatnia rozmowa dzisiaj. Naprawdę miałam ochotę przetańczyć z nim dziś całą noc. Jednak uśmiech zszedł mi z twarzy gdy ujrzałam go otoczonego tymi wszystkimi księżniczkami, aż mi się niedobrze robiło gdy widziałam ich przesłodzone uśmiechy i zalotne spojrzenia. Ugh. 

-Sophio.- gdy usłyszałam me imię odwróciłam się w stronę właściciela tego chyba znajomego mi głosu. 

-Wasza wysokość.-skłoniłam się przed Piotrem.

-Oh, daj już spokój, nie jestem Edmundem.-zaśmiał się, a ja dołączyłam do niego prostując się. - A tak w ogóle to gdzie on jest?- spoważniał.

-Tam.- wyraźnie niezadowolona wskazałam na grupkę otaczających go panienek. Każda w idealnie królewskiej sukieneczce z miliardem kokard, koronek i falbanek. Z idealnym mdląco słodkim uśmiechem na twarzy szczerzyły się do MOJEGO króla. Czy byłam zazdrosna? Tak, i to bardzo. Jednak cóż... Sama jestem sobie winna. To ja przecież kazałam mu zapomnieć o wszystkim co między nami było, to ja uważałam, że to nie powinno się wydarzyć.

Piotrek zmarszczył brwi, parsknął cichym śmiechem, który starał się ukryć.

-Jesteś zazdrosna?- jego udawanie poważnego wprost mnie rozbawiało. Pamiętałam jednak gdzie jestem, kim jestem i z kim jestem i rozmawiam. Powaga.

-Może...-mruknęłam. Oczywiście, że byłam.

-Wiem, że jesteś. - po tych słowach skłonił się i poszedł w stronę brata. To takie oczywiste? 

Księżniczki oczywiście były uradowane, że mogą teraz robić maślane oczy do dwóch królów. A ja? Nie chciałam reszty nocy spędzić sama, to dziwne, bo jeszcze dziesięć minut temu taki miałam plan na cały bal. Stać i ładnie wyglądać. Jednak taniec ze Sprawiedliwym wzbudził we mnie chęć zabawy. Eh, jak to banalnie brzmi. Tak jakbym szukała wymówki. Nie chciała przyznać się, że przed chwilą przeżyłam coś wspaniałego. Byliśmy tak blisko i czułam, że... polecę.

Jednak to uczucie obecnie znów się we mnie tłumiło. Eh, kogo ja próbuje oszukać? Po prostu boję się, że wzbudzimy skandal, a on zaszkodzi nam obu. On naprawdę może mieć kogoś lepszego. Księżniczkę, damę... Ale, że król z generałem? Taniec można jakoś zrozumieć, ale coś innego... Sama już nie wiem, ale wątpliwości zamierzam dziś odstawić na bok. Nie oszukam siebie, a tym bardziej tego co czuję. 

Wasza Wysokość /Edmund Pevensie/Where stories live. Discover now