12. Powikłania

834 57 42
                                    

Żaden z Huncwotów nie spał dobrze tej nocy. Każdy z nich spędził ją na przewracaniu się z boku na bok, wciąż pod wrażeniem dopiero co doświadczonej zgrozy. Niby wszystko się dobrze skończyło, lecz trudno zapomnieć zapach i smak krwi oraz wszechogarniający strach. Było to niepokojące uczucie, sprawiające, że przewracało się w żołądku, i Remus sam czuł gorzki posmak na języku, gdy schodził na śniadanie. Zamierzał nieco zabić niesmak obfitym jedzeniem oraz wlać w siebie sporą ilość kawy i być może również eliksir pobudzający, by jakoś przetrwać cały dzień.

Zwlókł się wcześniej z łóżka nie tylko dlatego, że obracanie się z boku na bok w pościeli męczyło bardziej niż samo wstanie, lecz również dlatego, że chciał jeszcze przed lekcjami odwiedzić Petera. W każdym razie godzina była dość wczesna, by nie powiedzieć nieludzka, zwłaszcza że poszli spać praktycznie nad ranem, więc Remus tym bardziej się zdziwił, widząc Lily siedzącą samotnie przy stole Gryffindoru. W jej twarzy uderzało najbardziej nie zmęczenie, lecz złość. Na oczach Remusa dziewczyna zmięła trzymaną w dłoni kartkę — list? — i rzuciła go na stół, tuż obok niedojedzonej owsianki.

— Dzień dobry, mój promyczku szczęścia — przywitał ją ciepło, siadając na wolnym miejscu naprzeciw niej. — Wszystko w porządku?

Posłała mu zmęczony uśmiech i dopiero wtedy Remus zauważył ciemne worki pod jej oczami; podobne z pewnością zdobiły jego twarz.

— Tak. — Gdy jego oczy powędrowały w stronę zmiętego listu, Lily dodała: — Dostałam właśnie list z domu. Rodzice mi napisali, że są ze mnie dumni i że sobie bez problemu poradzę nawet na siódmym roku.

— To chyba dobrze?

Powód zmiętolenia listu musiał być zdaniem Remusa zupełnie inny niż wyrazy uznania od rodziców.

— Byłoby dobrze, gdyby nie postscriptum. Napisali w nim, że moja rodzona siostra nie chce mieć nic wspólnego ani z nimi, ani ze mną, i zamierza zamieszkać ze swoim narzeczonym.

Remus uniósł brwi i sięgnął wreszcie po chleb, nie do końca wiedząc, jak ma odpowiedzieć.

— Twoja siostra jest pełnoletnia? Dobrze pamiętam?

— Tak. Jest starsza ode mnie o dwa lata, więc ma prawo robić to, na co ma ochotę. — Lily zazgrzytała zębami. — Próbowałam wyciągnąć rękę na zgodę wiele razy, ale wcale jej się to nie podobało. Po prostu... To boli, wiesz? Kocham ją, a ona mnie nienawidzi.

Remus był zajęty szykowaniem sobie śniadania, ale nie przegapił uczuć malujących się w oczach Lily.

— Mogę sobie tylko wyobrazić — powiedział cicho — ale nie sądzę, żeby twoja siostra cię nienawidziła. To niemożliwe, by nienawidzić kogoś tak radosnego jak ty.

— Nawet nie wiesz, jak na mnie patrzyła, gdy już musiała. Nienawidzi mnie za to, że jestem czymś, czym ona nigdy nie będzie.

Lily z wahaniem sięgnęła po łyżeczkę i wróciła do jedzenia swojej nieszczęsnej owsianki. Od całego tego chaosu ostatnich dni zaczynała boleć ją głowa.

— Zawiść czasem przyćmiewa wszystkie inne uczucia, Płomyczku. Przejdzie jej, jestem tego pewien.

Przez dłuższą chwilę nie odpowiadała, bawiąc się łyżką oraz kleistą breją w porcelanowej misce.

Uciekająca Łania | Trylogia Łani 1 | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz