114. Taebooty rozpruwacz

Comenzar desde el principio
                                    

Wszystko dobrze? — zapytał powoli Jeongguk, widząc speszenie Tae.

— Chyba tak... Trochę mi dziwnie. — Taehyung pogłaskał chłopaka po policzkach i posłał mu niepewny uśmiech, nerwowo oblizując wargi. — Nie obrzydza cię to, że czujesz na sobie całe moje nagie ciało?

Gguk tylko prychnął, a następnie ujął nogi Kima pod kolanami i oplótł się nimi na wysokości bioder. W tej pozycji jeszcze mocniej docisnął jego ciało do siebie, chcąc w jakiś sposób okazać, że jest wyjątkowo daleki od obrzydzenia. Było wiele rzeczy, które pragnął powiedzieć w tamtym momencie. Marzył o tym, aby móc wydusić z siebie zrozumiałą dla Taehyunga wypowiedź, która przekonałaby go do tego, jak bardzo był zakochany w nim i całym jego ciele. Jednak w rzeczywistości mógł tylko obsesyjnie zaciskać dłonie na talii blondyna i podziwiać głębię czekoladowych, lekko przymrużonych oczu, niewerbalnie krzycząc w ten sposób, że pragnie jego bliskości bardziej niż tlenu. To długie, przeciągające się w minutach wzajemne obejmowanie się było w osobliwy i niewytłumaczalny sposób zbyt intymne. Zespajające się oddechy, stopniowo synchronizujące się ze sobą, dwa stukoczące w szalenie szybkim tempie serca, no i ta cholernie skrajna bliskość.

Z początku Taehyung czuł się tym przytłoczony. Chciał w jakiś sposób schować się w ramionach Jeongguka, ukryć pełną emocji twarz i wyparować, gdy uświadomił sobie, że stykają się naprawdę każdą, nawet tą najbardziej intymną częścią ciała. Mijające leniwie sekundy sprawiały jednak, że stopniowo zaczynał tworzyć z Ggukiem jedną, harmonijną całość, a swobodne poczucie lekkości, spowodowane przebywaniem w wodzie, dodawało całej sytuacji przyjemnego muśnięcia. Jeszcze przez długi czas Tae i Jeongguk nie potrafili odkleić się od siebie. Delikatnymi ruchami dłoni poznawali wzajemnie swoje ciała — każde zagłębienie i wypukłość, gładkość czy szorstkość skóry, a szczególnie reakcję partnera na dotyk w konkretnym miejscu. Gguk czuł na plecach nieznacznie kłujące i łaskoczące go włoski zdobiące łydki blondyna, które oplatały go z całej siły, a palcami muskał subtelny meszek na jego lędźwiach w okolicy kości ogonowej, który kojarzył mu się z fakturą smacznej, dojrzałej brzoskwinki.

Trwali tak jeszcze przez długi czas. Składali na swoich twarzach malutkie buziaki, ocierali czubkami nosa i wdychali woń będącą połączeniem ich indywidualnych zapachów. W pewnym momencie ta subtelność i czułość zaczęła przeistaczać się w wymianę uśmiechów i ciche chichotanie, aż w końcu Jeongguk i Taehyung zaczęli wygłupiać się jak małe, niesforne dzieci. Zabawę w jeziorze zakończyli dopiero w momencie, w którym Tae zadeklarował, że zaczęło robić się mu zimno. Wyszli na brzeg i Gguk praktycznie od razu włożył rzucone nieopodal spodenki, jednak Kim miał ogromny problem z odnalezieniem swoich rzeczy. Był święcie przekonany, że dokładnie pamięta, w które miejsce Jeongguk rzucił jego koszulkę, spodenki i bokserki, ale mimo tego nie potrafił zlokalizować ich na ciemnej plaży.

— Nie ma moich ubrań... — rzucił załamany, uprzednio zbliżając się do Jeona na tyle, aby ten był w stanie zrozumieć jego wypowiedź. — Przecież widziałem, że rzuciłeś je obok tego krzaka. Jestem tego pewien...

Szatyn zmarszczył brwi i podreptał za Tae, który wskazał mu miejsce, w którym rzekomo miały znajdować się jego ubrania. Dokładnie tak, jak zapowiedział, nie było tam nic prócz jednego, zmarniałego krzaczka i kilku kępek trawy, a widząc zmartwioną twarz partnera, Jeongguk zaczął podejrzewać najgorsze. Czy ktoś mógł ukraść ciuchy Taehyunga, gdy oni beztrosko zajmowali się sobą i spędzali urocze, wesołe chwile w jeziorze?

Słyszałeś może, czy ktoś tutaj chodził, gdy byliśmy w wodzie? — zapytał powoli, lecz Taehyung nie przetworzył nawet słowa ze skomplikowanych ruchów dłoni osiemnastolatka.

horror vacui ֍ taekookDonde viven las historias. Descúbrelo ahora