Feeling

20 2 0
                                    


Pov Deacon

Siedziałem w wieży gdy nagle w drzwiach stanęli Buzz i Judy. Nie miałem zamiaru na nich patrzeć , kontem oka zauważyłem że Judy idzie spać.

- Hej brachu, możemy porozmawiać?

- A niby o czym mamy rozmawiać?

-No jest taka jedna rzecz , ale chodź a zewnątrz nie chcę by się obudziła. – W tym momencie spojrzał w kierunku Judy. Wyglądała tak niewinnie jak spała kosmyki delikatnie opadły jej na twarz, co dodawało jej tylko uroku. Wyszedłem z wieży za Boozerem , oparliśmy się o barierki, staliśmy tak chwile w ciszy.

- Zauważyłem że od przyjazdy dziwne się zachowujesz.

- Tylko ci się wydaje, jest ok.

- Mnie nie oszukasz gadaj co jest. – Nie chciałem mu niczego mówić ale znam go zbyt dobrze i wiem że nie odpuści.

- Niech ci będzie. Zaczęło się od tego że jak pojechaliśmy odszukać tego zaginionego człowieka od Coupa, to w pewnej chwili niedaleko Judy pojawił się łamacz, załatwiłem go i po całym zajściu pocałowała mnie w policzek i podziękowała- Na myśl o tym wspomnienie mimowolnie się uśmiechnąłem.- Byłem bardzo zmieszany jej zachowaniem i nie wiedziałem jak mam zareagować więc stwierdziłem że przemilczę tę sprawę. Kiedy znaleźliśmy ofiarę to okazało się że jest on w obozie wieczystych. Judy powiedziała że załatwimy to po cichu i nie pozwoliła nic mi powiedzieć tylko poszła realizować swój plan. Załatwiłem paru po cichu ale przez ten cały czas starałem się mieć ją na oku lecz w pewnej chwili znikła , wystraszyłem się że ją złapali, gorączkowo szukałem jej wzrokiem po obozowisku. Moją uwagę przykuł jeden z wieczystych który mierzy do czegoś. Poszedłem to sprawdzić. Ujrzałem Judy która opierała się o drzewo bez zastanowienia wbiłem mu nóż , byłem na nią wściekły, dalej jestem- Dokończyłem mu całe zdarzenie do przyjazdu do obozu.

- Musisz z nią jak najszybciej porozmawiać , bo ona strasznie przeżywa to jak ja potraktowałeś. Pogadaj z nią na spokojnie, spróbuj się nie unosić. – Po tych słowach odszedł. Zostałem sam ze swoimi myślami.

Pov Judy

Po trudnej nocy obudziłam się ,w wieży niebyło nikogo. Podeszłam do szafki by przygotować posiłek, zjadłam jakieś coś z puszki , nawet nie wiedziałam co to jest. Siedziałam jeszcze jakiś czas przy stole lecz zaczynało mi się nudzić. Stwierdziłam że zejdę na dół do motocykla. Usiadłam na ziemi opierając się o niego plecami. Zaczęłam bawić się nieśmiertelnikiem. W pamięci wróciłam do dnia kiedy dostałam go od ojca. Z zamyśleń wyrwał mnie głos przyjaciela.

- Emm... Judy, możemy porozmawiać?

- A mamy o czym?- Nawet na niego nie spojrzałam dalej bawiłam się nieśmiertelnikiem.

-Chciałem przeprosić za moje zachowanie, uszanuję to jeżeli nie będziesz chciała rozmawiać , lecz chcę ci powiedzieć tylko że bardo żałuję swojego zachowania i jedyne co to mogę się domyślać jak się wtedy czułaś. Jestem durniem i nie potrafię sobie wybaczyć że tak ciebie potraktowałem- W tym momencie spojrzałam na niego , podniosłam się z ziemi spojrzałam w jego oczy, które wyrażały skruchę. Przytuliłam się do niego.

- Przepraszam- Szepnął i odwzajemnił gest.

- Ja również- powiedziałam i wtuliłam się w jego tors, dałam upust swoim emocją , rozpłakałam się.

- Hej już spokojnie , obiecuję że nigdy więcej tak nie zrobię- Powiedział i delikatnie zaczął głaskać mnie po głowie. Kochałam jego dotyk, pomagał mi się uspokoić dzięki niemu mogłam zapomnieć o otaczającym mnie świecie. Nie wiem ile tak staliśmy ale kontem oka zauważyłam Boozera stojącego nieopodal uśmiechającego się przez co sama uśmiechnęłam się pod nosem.

- A ty z czego się tak śmiejesz – Usłyszałam głos Dicka.

- Ja?, z niczego po prostu lubię patrzeć jak oboje jesteście uśmiechnięci. Niestety będę musiał przerwać tę chwilę, bo tej jeleń na moim bagażniku długo nie wytrzyma patrząc na to że jest bardo gorąco.- Na tę wiadomość zaczęliśmy się śmiać z Dickiem.

- Nie rozumiem co was tak bawi- Powiedział z powagą.- I wiecie co nie mówcie tylko zbierajcie dupy bo robota czeka – powiedział to tak poważnie że sam zaczął się śmiać. Po robocie i zjedzonym posiłku siedzieliśmy w wierzy cicho, na zewnątrz jest tak gorąco że nic nie chce się robić. Nagle Dick gdzieś wyszedł niezbyt się tym przejęłam, wrócił po chwili.

- Judy chodź.

- Co, po co?

- No chodź.- W tym momencie podszedł do mnie i pociągnął mnie za rękę w kierunku drzwi.

- Dick, oszalałeś, na dworze jest jakieś 30 stopni.- Poszłam za nim ociężałym krokiem.

- Obiecuję że nie pożałujesz.- Przewróciłam tylko oczami. Zeszliśmy na podwórko. Deacon wsiadł na swój motocykl, kiedy chciałam zrobić to samo ze swoim powiedział.

- No chyba sobie żartujesz , jedziemy moim – wsiadłam do tyłu – Tylko się mocno trzymaj.

- Tak , tak pamiętam po ostatnim razie.- Chwyciłam Dicka w pasie i ruszyliśmy nie mam pojęcia ile jechaliśmy ale upał był nie do zniesienia. Zatrzymaliśmy się w środku jakiegoś lasu , zsiadłam z maszyny.

- Gdzie jesteśmy?

- W lesie nie widać ?

- No to akurat widzę ,ale co tu robimy?

- Zaraz zobaczysz , lecz pierw musisz zamknąć oczy i dać mi rękę. – Popatrzyłam na niego z lekką zniewagą.

- No proszę cię Judy, zaufaj mi.

- Niech ci będzie.- Zamknęłam oczy i podałam mu rękę, szliśmy krótką chwilę.

- No dobra, a teraz otwórz oczy. Powoli otworzyłam oczy ujrzałam dość spore jezioro na kwiatowej polanie, z wrażenia lekko rozchyliłam wargi, po chwili wzrok przeniosłam na Dicka który czekał w milczeniu na moją reakcję.

- Matko tu jest przepięknie!

- To na co czekasz – Spojrzałam na przyjaciela zdziwiona .

- Ale o co ci chodzi?

- Judy serio?! Jest koło 30 stopni tam jest wielkie jezioro i dalej nie wiesz o co mi chodzi?.

- To w takim razie na co czekamy. – Byłam tak podjarana tą sytuacją że zaczęłam ściągać ubrania, Dick zrobił to samo. Po chwili byliśmy już w samej bieliźnie. Biegiem ruszyliśmy w stronę wody , wbiegliśmy w nią z impetem. Zaczęliśmy się chlapać wodą w pewnym momencie Dick wziął mnie na ręce, spojrzeliśmy sobie w oczy ,czas się zatrzymał, powietrze zrobiło się gęstsze nasze usta były coraz bliżej siebie z sekundy na sekundę odległość robiła się coraz mniejsza nagle nasze usta połączyły się w pocałunku najpierw był on delikatny,Dick całował mnie jakbym była z porcelany i bał się że mnie uszkodzi później robił się coraz bardziej zachłanny odwzajemniałam każdy ruch. W końcu oderwaliśmy się od siebie jeszcze przez jakiś czas patrzyliśmy sobie w oczy ,Dick postawił mnie na ziemi.

-Judy..., muszę ci coś powiedzieć...- Wdziałam po jego minie że jest coraz bardziej zakłopotany.- Podobasz mi się odkąd pierwszy raz się spotkaliśmy- Jego wyznanie wprawiło mnie w osłupienie, on też mi się podobał ale nie lubiłam wrażać zbytnio emocji i nie wiedziałam jak w tym momencie mam zareagować.

-Deacon, ja...




~~~~~~~~~~~~

 Wiem że długo niczego nie publikowałam za co bardzo przepraszam, niestety zaczęła się szkoła a co z tym idzie, masa obowiązków, postaram wrócić do systematycznego publikowania rozdziałów

The StrangerWhere stories live. Discover now