07

937 125 35
                                    

° 。 ゚•°☇☆•°◄•°*☇。 ゚•.★。 ゚·.*☇•°°•.☆•°。 ゚·.*•°°•

Oikawa i Iwaizumi unikali się od czasu tego cholernego wyznania miłosnego. Minął od tego czasu juz dobry tydzień. Od tego czasu ani razu ze sobą nie rozmawiali ani nawet razu się ze sobą nie widzieli.

Unikanili rozmowy z drugim jak ognia. Przebywali w innych pokojach, tak aby tylko się nie spotkać. Jedli w różnych godzinach, tak samo było z wyjściami do toalety.

Tooru obawiał się odrzucenia.

Hajime nie chciał zabić Oikawy.

Nie żyło im się lepiej samemu. Obaj tęsknili za sobą. Ale czuli, że gdy będą ograniczać ze sobą spotkania obaj poczują się lepiej.

Oikawa jednak wcale nie czuł się lepiej. Z każdym dniem czuł się coraz gorzej. Płakał całymi dniami i zaczął kompletnie skupiać się na bólu ktory z każdym dniem nasilał sie coraz bardziej.

Myślał o Iwaizumi przez cały czas.

Chciał go zobaczyć.

Z każdą chwilą coraz bardziej.

Nagle do drzwi zadzwonił dzwonek. Tooru zaczął nasłuchiwać czy Hajime poszedł otworzyć. Nie słyszał jednak na korytarzu żadnych kroków więc po cichu uchylił drzwi od swojego pokoju. Rozejrzał się i gdy stwierdził, iż w okolicy nikogo nie ma, wyszedł z pokoju. Pokierował się do drzwi wejściowych i przez okienko w drzwiach zerknął kto za nimi stoi. Był to listonosz.

Stwierdził, że listonosz nie jest nikim na tyle ważnym, żeby otworzyć mu drzwi i pokazać mu swoją bladą i zmęczoną twarz.

Odszedł od drzwi i zignorował ponowne dzwonienie do drzwi. Ruszył przez korytarz i zatrzymał się przy pokoju Iwaizumiego. Zastanawiał się gdzie on teraz jest, bo pokój byl pusty.

Po cichu wszedł do jego pokoju i wciągnął powietrze nosem. Wszędzie unosił się zapach Hajime. Tooru zrobiło się aż słabo, więc usiadł na jego łóżku. Na łóżku na którym kiedyś spał obok Iwaizumiego.

Wydawało mu się to dziwne. Kiedyś bez problemu spał z nim w jednym łóżku a teraz bał się do niego odezwać.

Powoli wtulił się w jego kołdrę. Przestał kompletnie myśleć. Głowie dudniło mu tylko jego imię.

Hajime. Hajime. Hajime.

Nie zauważył nawet jak jego oczy się zamknęły i odleciał do krainy Morfeusza.

Z snu wyrwał go dopiero dźwięk skrzypienia łóżka.

Otworzył powolnie oczy i zauważył Hajime. Siedział na łóżku i patrzył wprost na niego.

Momentalnie się zerwał i gotowy był wyjść bez słowa, bez żadnych przeprosin.

- Oikawa. Musimy chyba wreszcie pogadać.

Tooru pobladł jeszcze bardziej. Dłonie zaczęły mu drżeć.

- O czym? - powiedział z uśmiechem na twarzy gdy w rzeczywistości zżerał go od środka stres i strach.

Iwaizumi podniósł się gwałtownie ze swojego miejsca i chwycił Oikawe za koszulkę.

- Przestań udawać, że cię to śmieszy. - warknął.

Oikawa zdenerwoany ta sytuacją wybuchł płaczem jak dziecko. Nie panował już nad tym kompletnie.

Hajime tylko spojrzal na niego i puścił jego koszule. Tooru chciał się odsunąć ale jego przyjaciel skutecznie mu to uniemożliwił.

Przyciągnął go do siebie i przytulił.

- Przepraszam Shittykawa.

A Oikawa dalej płakał z każdą chwilą coraz bardziej boleśnie.

Krew z jego ust pociekła na koszulkę Iwaizumiego.

Zwykły przyjacielski przytulas wywoływał u niego tyle bólu.

A jednak odwzajemnił uścisk.

- Iwa-chan - powiedział i jęknął z bólu - Kocham cię. - zjego ust popłynąła kolejna porcja krwi z płatkami kwiatów. - Pozwól mi tak umrzeć. Błagam. Kocham cię.

O później powtarzał ostatnie dwa słowa niezliczoną ilość razy, a Iwaizumi przytulał go i głaskał po głowie.

- Ja ciebie też.



(a/n) WIELKIMI KROKAMI KU KOŃCU

taaak
koniec "flowers"
jest już naprawdę bliski
zostawiajcie gwiazdki i komentujcie bo to naprawdę motywuje (komentarze najbardziej (: )

flowers 𝓲𝔀𝓪𝓸𝓲Where stories live. Discover now