07

2.1K 102 165
                                    

Alexis

Dwa dni temu spędziłam wspaniały wieczór z Mateuszem. Obstawiałam, że zaprosi mnie do Gesslera na te swoje ośmiorniczki, jednak kompletnie mnie zaskoczył.

Zaproponował spacer brzegiem Wisły. Mimo tego, że mieliśmy styczeń nie było jakoś bardzo zimno, więc przystałam na tą propozycje. Myślałam, że się tam rozpłynę czując jego rękę na moim ramieniu, jego oddech na moim karku, jego usta na moich...

Musiałam przyznać, że to było romantyczne i była to dla mnie nowość. Z resztą dla Zawistowskiego także.

Wyznał mi, że nie pamięta kiedy ostatni raz był na randce, po której nie miał zamiaru iść z dziewczyną do swojej sypialni.

W końcu Żabson nie randkował. On dzwonił pod przypadkowy numer w swoich kontaktach, lub wychodził na dziesięć minut do klubu i już miał kandydatkę na wieczór.

Cieszyłam się, że mimo tego, iż wyznałam mu, że nie jestem tym, za kogo mnie uważa nie zmienił swojego nastawienia. Dalej był tym szarmanckim dżentelmenem, który na każdym kroku rzuca jakiś żart.

Łapałam się na tym, że doceniałam nawet najmniejszy miły gest z jego strony. Najbardziej w tym wszystkim podobało mi się to, że nie było żadnej presji, żadnego pośpiechu.

Co prawda zachowywaliśmy się trochę jak gimnazjaliści, którzy boją się zrobić krok dalej, jednak nie przeszkadzało mi to.

Nasza znajomość trwa już blisko trzy tygodnie i może liczyłam na coś więcej, jednak namiętne pocałunki wypełnione jakimś uczuciem były czymś niezapomnianym i czymś do czego nie przywykłam.

Czułam się kompletnie inaczej z nim, niż bez niego. W domu doskwierała mi samotność i zauważyłam to dopiero wtedy, kiedy wróciłam do mieszkania Silesa po mojej randce z Mateuszem. Brunet już spał, bo wcześniej wspominał o tym, że rano jedzie do studia, a mi brakowało osoby, z którą mogłabym porozmawiać. Zawistowskiemu tematy się nie kończyły, a ja miałam dziwne odczucie, że mogłabym słuchać tych głupot już do końca życia...

- Alex... - z zamyślenia wyrwał mnie głos Norberta.

- Coś mówiłeś?

- Całkiem dużo - zaśmiał się - Wychodzę, zostawić ci klucze, czy...

- Zostaw - przerwałam mu - Ja zamknę i wrzucę je do skrzynki, bo pewnie wrócisz szybciej niż ja.

- Ja wrócę w nocy - powiedział.

- Ja też - uśmiechnęłam się.

- Można wiedzieć, gdzie ty w ogóle idziesz, że się tak pindrzysz? - spytał, wskazując na rozwalone na biurku kosmetyki.

Właśnie byłam w trakcie przygotowań na cały dzień z Żabsonem. Czułam się wręcz podekscytowana tym, że chciał mi pokazać to, co robi na codzień.

- Z Mateuszem - wzruszyłam ramionami.

- Wszystko jasne - puścił mi oczko.

- Paaa - teatralnie przeciągnęłam ostatnią literę.

Chłopak zrozumiał aluzje i po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Odetchnęłam i mogłam w spokoju wrócić do malowania prawej powieki.

***

- Gotowa? - spytał Mateusz, opierając się o framugę mojej tymczasowej sypialni.

Wyglądał przepięknie, serio się dziś postarał. Patrząc na niego miałam wrażenie, że moja cała stylizacja wygląda beznadziejnie, a to w końcu ja jestem tutaj stylistką.

Deficyt emocji | ŻabsonWhere stories live. Discover now